Ciężarówki po IVF 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyLubię_czekoladę wrote:Dziewczyny, mam idiotyczny problem. Tzn może nie problem
Tylko zagwozdkę.. Nie ogarniam miesięcy ciąży i kiedy się kończy pierwszy trymestr. Po pierwsze teraz mam 13ty tydzień, 12ty zakończony i nadal 3ci miesiąc. Czyli jakby liczy się skończone tygodnie aby policzyć, który miesiąc? No i różne źródła podają tydzień, w którym rozpoczyna się drugi trymestr. Belly, że skończony 13ty tydzień to już 2gi trymestr a aplikacja Preglife, że skończony 14ty tydzień to 2gi trymestr. Jak Wy liczycie?
https://m.mjakmama24.pl/ciaza/przebieg-ciazy/ktory-to-miesiac-ciazy-jak-przeliczyc-tygodnie-ciazy-na-miesiace,538_9232.html
Musisz sobie wybrać podział według którego będziesz liczyć miesiące i każda opcja będzie dobraLubię_czekoladę lubi tę wiadomość
-
O widzicie mi doktor powiedział to samo, nie przepisze mi I tak żadnych leków na to bo nie ma takich, jedynie moze zwiększyć dawkę Luteine a i tak biorą końska. Więc dlatego powiedział że mogę zostać w domu... Dziś sobie zdałam sprawę że muszę piżame do szpitala zakupic bo tu nigdy nic nie wiadomo.
-
Buko wrote:Wszystkie poddziały są takie "na oko", bo ciąże liczy się oficjnie w tygodniach, ale ja akurat korzystałam z tego podzialu:
https://m.mjakmama24.pl/ciaza/przebieg-ciazy/ktory-to-miesiac-ciazy-jak-przeliczyc-tygodnie-ciazy-na-miesiace,538_9232.html
Musisz sobie wybrać podział według którego będziesz liczyć miesiące i każda opcja będzie dobraTo wybieram opcję, w której drugi trymestr jest liczony wcześniej
-
Magkb wrote:Ej tam, ja sie chwale. Mamy wskroś znajomych sporo dzieci z ivn i dzięki temu, ze koleżanki głośno tym mówiły dla mnie nie było to jakieś straszne wydarzenie. A ze my tez głośno mówiliśmy to 2 znajome pary zdecydowały sie na badania w klinikach niepłodności i okazało sie, ze 1 te musi mieć IVF.
Ja też otwarcie mówię o in vitro. Mam szczęście, że otaczają mnie osoby, które to akceptuję i ogromnie nas wspierały. Wszyscy z zaciśniętymi kciukami czekali na wynik beta-hcg, a jak ciąża się potwierdziła to szczerze się cieszyli.
Co więcej moja bliska znajoma właśnie oczekuje na kolejny transfer, kolega z pracy z powodu problemów z nasieniem też szykuje się z żoną do in vitro. A jak ja zaszłam w ciążę to w tym samym czasie narzeczony koleżanki odebrał wynik badania nasienia, gdzie nie znaleziono plemników. Problem niepłodności narasta i osób, które wymagają pomocy lekarza będzie coraz więcej.
Lubię_czekoladę, MagNolia55 lubią tę wiadomość
-
Farelka wrote:O widzicie mi doktor powiedział to samo, nie przepisze mi I tak żadnych leków na to bo nie ma takich, jedynie moze zwiększyć dawkę Luteine a i tak biorą końska. Więc dlatego powiedział że mogę zostać w domu... Dziś sobie zdałam sprawę że muszę piżame do szpitala zakupic bo tu nigdy nic nie wiadomo.
Zawsze się zabiera najładniejszą
Moi rodzice zawsze mieli jedną odłożoną na wszelki wypadek do szpitala
Magkb, Farelka lubią tę wiadomość
-
Lubię_czekoladę wrote:Cierpliwa, przeczytałam Twoją historię porodu... Jesteś taka dzielna!! I Twój mąż również, stanął na wysokości zadania!! Przy takim bólu to myśli są zapewne różne.. Podziwiam!! Uważam, że kobiety to stworzenia najdzielniejsze na świecie
Brawo Wy
Wychwyciłam też w tekście, że chyba opieka szpitalna jest nieco inna niż w Polsce.. Jednak tu się ciągle słyszy o znieczulicy, o tym, że o wszystko trzeba prosić.. A Tobą się jednak zajęli na wysokim poziomie. To, zapewne, dużo dało
Co do opieki to nie rodzilam w pl wiec nie mam porownania, ale ja ze swojej bylam bardzo zadowolona!
Swoja polozna bym ozlocila nachetniej, bo byla cudowna, nawet juz w kolejny dzien po porodzie...
No i podczas porodu moglam na nia liczyc i caly czas byla ze mna, tzn wiadomo czasem wychodzila, ale ogolnie mialam caly czas jedna polozna... jej zmiana konczyla sie o 12 a ona zostala z nami nadgodziny do samego konca, bo wiedziala, ze niedlugo urodze... byla ze mna podczas porodu, pod prysznicem, az do momentu odwiezienia mnie z sali porodowej do mojej sali poporodowej...
Ogolnie polozne super, jak byl.problem z przystawianiem, to siadaly z mama i dzieckiem w pokoju karmien i pomagaly, rozmawialy...
Ze mna o 1 w nocy polozna siedziala, zeby pomoc mi mala ogarnac jak sie rzucala przy cycku bo pokarmu bylo jeszcze w pierwszej dobie malo...
Takze jakbym kiedys jeszcze miala rodzic to tylko ten szpital i modlilabym sie, zeby ogarniala mnie ta sama polozna...
Co do mowienia o ivf to u nas wiwdza wszyscy i mowimy o tym glosno...
Nie mamy sie czego wstydzic, dzieki temu mamy wspaniala coreczke, a jak ktos ma problem ze sposobem w jaki zostala poczeta, no to on ma problem nie my
Zresztą ja nawet w ksiazeczce ciazowej mam wpisane, ze ciqza z ivf, kiedy byla punkcja, kiedy transfer itp...Lubię_czekoladę lubi tę wiadomość
Instagram
@invitro.mama
Rozpakowane mamusie
https://walkaorodzicielstwo.blogspot.de
Starania start -> 2013
[*] 10tc (2015)
[*]8tc (2018)
3xIUI
1 ICSI
->23.11 punkcja (24-27.11 hiperstymulacja/hospitalizacja)
->27.11 transfer 🐣🐣
->14dpt beta 1700
->21dpt beta 10275
->31dpt biją
-> 39dpt bije
-> 18.08.2018 (40+0) córeczka
-> 25.08.2020 termin w klinice leczenia niepłodności
-> 25.08 start Cyclo Progynova
-> 14.09 💉
-> 25.09 Punkcja
-> 29.09 Transfer 🐣
-> 14dpt beta 1700
-> 23dpt
-> 16.06.2021 (39+5) synek
⬇️ moja lista wyprawkowa ⬇️
http://walkaorodzicielstwo.blogspot.com/2018/11/lista-wyprawkowa.html?m=1 -
Lubię_czekoladę wrote:Uwielbiam temat piżam do szpitala
Zawsze się zabiera najładniejszą
Moi rodzice zawsze mieli jedną odłożoną na wszelki wypadek do szpitala
Super wygodnie i komfortowo, na gore zaden szlafrok a bluza i nie bylo spiny, ze np cieplo a ja w szlafroku bo glupio w pizamie paradowac, czy cos...
No i sniadanie i kolacje mielismy w formie bufetu, albo w bufecie na oddziale, ale moglismy sobie tace naladowac i isc zjeac do pokoju, ale fajnie bylo zjesc tam i pogadac z dziewczynami tymi co juz urodzily, tymi co jeszcze nie... i to tez byl duzy komfort... zreszta tam wszysctkie chodzilysmy w dzien normalnie ubrane... tylko na noc jakas pizamka, czy krotkie spodenki i luzna koszulka...
Instagram
@invitro.mama
Rozpakowane mamusie
https://walkaorodzicielstwo.blogspot.de
Starania start -> 2013
[*] 10tc (2015)
[*]8tc (2018)
3xIUI
1 ICSI
->23.11 punkcja (24-27.11 hiperstymulacja/hospitalizacja)
->27.11 transfer 🐣🐣
->14dpt beta 1700
->21dpt beta 10275
->31dpt biją
-> 39dpt bije
-> 18.08.2018 (40+0) córeczka
-> 25.08.2020 termin w klinice leczenia niepłodności
-> 25.08 start Cyclo Progynova
-> 14.09 💉
-> 25.09 Punkcja
-> 29.09 Transfer 🐣
-> 14dpt beta 1700
-> 23dpt
-> 16.06.2021 (39+5) synek
⬇️ moja lista wyprawkowa ⬇️
http://walkaorodzicielstwo.blogspot.com/2018/11/lista-wyprawkowa.html?m=1 -
Farelko zasmucił bardzo mnie post, kiedy napisałaś o towarzyszących problemach...jednak zaraz po tym odetchnęłam z ulgą jak napisałaś, że serduszka biją, a Dzieci mają się dobrze
Dokładnie wiem co przeżywasz, ponieważ tak jak pisały dziewczyny, większość z nas miała tutaj taki sam problem również i mnie ten problem nie ominął - to znaczy problem krwiaka, który pojawił się niespodziewanie w szóstym tygodniu. W tym właśnie czasie wylądowałam z ogromnym krwawieniem na oddziale, czarne myśli mi przy tym wszystkim towarzyszyły i oczywiście ogromny strach o maleństwo...myślałam, że to już koniec, ale ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu maleństwo miało się dobrze
i zobaczysz że u Ciebie również tak będzie
Farelka lubi tę wiadomość
-
To nie wiem jak to jest, bo dwa miesiące temu koleżanka rodziła w tym szpitalu co ja planuje i tam były wszystkie z tych 3 rzeczy.
Farelka cieszę się, że serduszka biją, Faktycznie non stop czytam o tych krwiakach na forum - na szczęście mnie to nie dopadło i dodatkowy stres mnie ominął.Farelka lubi tę wiadomość
-
Cccierpliwa wrote:Ja mialam jedna pizame i ubieralam ja tylko na noc... w dzien t-shirt (mialam normalne i do karmienia) i legginsy lub dresy...
Super wygodnie i komfortowo, na gore zaden szlafrok a bluza i nie bylo spiny, ze np cieplo a ja w szlafroku bo glupio w pizamie paradowac, czy cos...
No i sniadanie i kolacje mielismy w formie bufetu, albo w bufecie na oddziale, ale moglismy sobie tace naladowac i isc zjeac do pokoju, ale fajnie bylo zjesc tam i pogadac z dziewczynami tymi co juz urodzily, tymi co jeszcze nie... i to tez byl duzy komfort... zreszta tam wszysctkie chodzilysmy w dzien normalnie ubrane... tylko na noc jakas pizamka, czy krotkie spodenki i luzna koszulka...Ja też tak lubię, na luzie
Grunt to się, przede wszystkim, dobrze czuć
-
nick nieaktualnyNecia124 wrote:To nie wiem jak to jest, bo dwa miesiące temu koleżanka rodziła w tym szpitalu co ja planuje i tam były wszystkie z tych 3 rzeczy.
Farelka cieszę się, że serduszka biją, Faktycznie non stop czytam o tych krwiakach na forum - na szczęście mnie to nie dopadło i dodatkowy stres mnie ominął.
Mamaginekolog miała artykuł o przygotowaniu ciała do porodu. Ja się przygotowałam zgodnie z tym co napisała, bo rodziłam w szpitalu w którym ona pracuje, a domyślam się, że artykuły są zgodne z tym co obowiązuje w klinice.
https://mamaginekolog.pl/przygotowac-cialo-szpitala-porodu/
I właśnie mnie zaskoczyło, że lepsza opcja jest depilacja kilka dni przed porodem niż np. Dzień przed.Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 października 2018, 20:32
-
nick nieaktualny
-
My o IVF też nie mówimy. Ja jestem dumna, ze przeszlismy taką drogę i najchętniej opowiadalabym o tym wszystkim, ale moj M. Nie chce o tym opowiadac znajomym. Chyba jest to dla niego wstydliwe i przykre. Muszę to uszanować i trzymać język za zębami
. Wiedzą tylko nasze mamy i jedna moja przyjaciółka.
Ewe tka lubi tę wiadomość
-
Mój Mąż jest bardzo ambitny w zastanawianu sie nad imieniem. Az mi glupio, ze ja nie mam weny do imion. Dobrze, długo czekał na dziecko, niech wybiera
. Tak jak od razu miał imię dla córki to teraz zastanawia sie nad imieniem dla syna. Na tapecie Adam, Szymon albo Marcin.
-
Cierpliwa-przeczytałam Twoją relacje z porodu i powiem szczerze, że tak dokładnie opisałaś, że czułam sie jakbym rodziła razem z Tobą
No ale nie ma co-dzielna mama z Ciebie
Czytając Twoje dalsze posty śmiem twierdzić że na pozytywny całokształt duży wpływ miał sam szpital, panujący w nim komfort i opieka okołoporodowa. Chyba nie ma zabardzo co porównywać z naszymi...chociaż zapewne są jakieś wyjątki...Ja już nawet szukałam info o szpitalu w którym pracuje mój doktor ( polecam strone rodzić po ludzku-są zestawienia szpitali, plany porodów-co jest dostępne i opinie)-ale szczerze to boje sié, bo ten szpital chyba jeszcze gorzej wypada niż mój miejscowy...Ja z kolei odnośnie samego porodu przy pierwszej ciąży nie mam co opowiadać, bo wiadomo cc jest dużo szybsze. Jednak opieka po cc jest już znacząca i w moim przypadku była ok. Coprawda nie miałam cały czas przy sobie położnej, ale pielegniarki przychodziły dość czesto, pomagały w umyciu sie, pytały o leki przeciwbólowe i ogólnie były dość miłe. Jeśli natomiast chodzi o opieke nad maluszkiem-tutaj sprawa wyglądała nieco gorzej, ponieważ pielegniarki przychodziły, pokazały, odchodziły-na tej zasadzie. To my przez wiekszosc czasu musiałysmy sie juz maluchami zajmować, a po cc wiadomo-jest ròżnie. Moja naprzykład dość czesto i mocno płakała w poròwnaniu np. z noworodkami z sali. Pewnie przez to, że była strasznym głodomorem...w sumie do dziś nie wiem...może sie nie najadała, moze źle ja przystawiałam...w tym zakresie zawiele pomocy nie otrzymałam i przez to też sie denerwowałam niepotrzebnie w szpitalu. Takźe jak widać z ta pomoca w PL to jest różnie.
Skórka-dowiedz sie dokładnie jak to jest w Twoim szpitalu ze znieczuleniem. Bo uważam, że lepsza opcja jest znieczulenie miejscowe-słyszysz pierwszy krzyk dziecka i możesz je pocałować odrazu po wyciagnieciu
Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 października 2018, 09:18
-
A u mnie dla odmiany nie wie absolutnie nikt. Tylko ja i mąż. Nie ukrywamy że dotyczył nas problem niepłodności i leczyliśmy się w klinice ale że mieliśmy ivf nie mówimy. Bliscy nie pytają o nic, inni ludzie też nie a co sobie tam myślą to już mnie nie obchodzi. Wiadomo że chciałabym mieć dziecko w sposób całkowicie naturalny, w tym czasie kiedy sobie zaplanowaliśmy ale niestety los zadecydował inaczej. Mieliśmy wybór-ivf albo bezdzietność, wybraliśmy pierwszą opcję bo nie wyobrażaliśmy sobie życia bez dziecka. Dodam jeszcze że jestem osobą wierzącą i wbrew temu co głosi kościół a chyba raczej kler, nie uważam tego za zło, zdecydowałam się świadomie i jestem szczęśliwa bo dzięki temu będę mamą. Dziewczyny niejedna osoba nie dałaby rady przejść tego co my, może będę nieskromna ale uważam że jesteśmy meeeeega dzielnymi kobietami. Znam osoby których leczenie przerosło (psychicznie, emocjonalnie) i niestety dzieci nie mają.
Ewe tka lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny powiem Wam, że na domiar złego chyba złapała mnie już rwa kulszowa
Pisze już, bo poprzednio też miałam, ale później. I przeważnie chwyta mnie w nocy i potem boli przez pól dnia. Naszczescie ból jest do wytrzymania...staram sie czesto zmieniać pozycje, przeciagac, delikatnie sie gimnastykować zeby zlagodzić troche...Najgorsze ze ten bol promieniuje do nog i czasem czuje aż w łydkach...Dobrze, że jutro już wizyta to o wszystko zapytam. Przynajmniej o to, co chocby stosowac w razie bólu nie do wytrzymania...
Wogóle to już czuje naprawde konkretne ruchy, czasem aż coś zaboliale w zasadzie lubie je czuć
Zizu, a jak to wygląda z ruchami u Ciebie, bo jestesmy podobnie.
Noi co mnie jeszcze martwi, to twardniejacy brzuch czasami. Też tak macie? Wiem, ze na pewnym etapie jest to normalne, jednak zastanawiam sie czy u mnie nie jest to za wczesnie.
-
Magnolia tak zrobię. W poniedziałek mam wizytę, może już więcej będzie wiadomo w sprawie mojego porodu. Ja byłam 2 razy w tym szpitalu na oddziale ginekologicznym, ale położnictwo jest na innym piętrze więc nie miałam styczności z rodzącymi, żeby coś zaobserwować czy zapytać.
Ja też sprawdzałam na tej stronie opinie o szpitalach w mojej okolicy i nie wiem do końca jak z tym jest. Szpital w którym pracuje moja lekarka i gdzie będę rodzić wcale nie imponuje opisem a mimo wszystko bardzo wiele kobiet z mojej okolicy tam rodzi (a dodam że mam tam ok 60km). Natomiast mam bliżej 2 inne szpitale z oddziałami położniczymi których pozytywne opisy mnie zaskoczyły bo dużo znajomych i z rodziny tam rodziło i wcale tak nie chwalą. Zresztą ja uważam że wiele zależy od danej sytuacji. Np moje kuzynki miały nieplanowane naturalne ciąże bez żadnych komplikacji, wizyty miały na nfz, rodziły w najbliższym szpitalu więc moje leczenie w klinice, prywatne prowadzenie ciąży czy poród w szpitalu odległym o 60km uważają za moją fanaberię. Także różnie z tym bywa.
-
skórka33 wrote:A u mnie dla odmiany nie wie absolutnie nikt. Tylko ja i mąż. Nie ukrywamy że dotyczył nas problem niepłodności i leczyliśmy się w klinice ale że mieliśmy ivf nie mówimy. Bliscy nie pytają o nic, inni ludzie też nie a co sobie tam myślą to już mnie nie obchodzi. Wiadomo że chciałabym mieć dziecko w sposób całkowicie naturalny, w tym czasie kiedy sobie zaplanowaliśmy ale niestety los zadecydował inaczej. Mieliśmy wybór-ivf albo bezdzietność, wybraliśmy pierwszą opcję bo nie wyobrażaliśmy sobie życia bez dziecka. Dodam jeszcze że jestem osobą wierzącą i wbrew temu co głosi kościół a chyba raczej kler, nie uważam tego za zło, zdecydowałam się świadomie i jestem szczęśliwa bo dzięki temu będę mamą. Dziewczyny niejedna osoba nie dałaby rady przejść tego co my, może będę nieskromna ale uważam że jesteśmy meeeeega dzielnymi kobietami. Znam osoby których leczenie przerosło (psychicznie, emocjonalnie) i niestety dzieci nie mają.
Pewnie, że jesteśmy mega dzielne
Ja też nie wyobrażam sobie nie mieć ( w naszym przypadku drugiego) dziecka. Myśl o tym, że còrka byłaby sama nie dawały mi spokoju. Oczywiście gdyby miało tak być, pomimo naszej walki-to pewnie bysmy tego nie przeskoczyli. Jednak postanowilismy zawalczyć i dać sobie trzy szanse. Naszczęście druga szansa okazała się szczęśliwaWiadomość wyedytowana przez autora: 30 października 2018, 08:50
Farelka lubi tę wiadomość
-
Magnolia czuję ruchy ale nadal bardzo delikatnie, nadal coś jakby łaskotanie czy bulgotanie. Na kopniaki nadal czekam. Mam łożysko na przedniej ścianie i Dr mówiła że może dlatego i że to nic niepokojącego. Chociaż nie ukrywam, że wolałabym konktetne ruchy, byłabym spokojniejsza.
Objawy rwy kulszowej też mialam. Teraz już rzadziej ale od początku ciąży okresowo dokuczają mi bóle pleców. I to się tak niespodziewanie pojawia- cały dzień super a wieczorem ból taki, że nie wiem jak w łóżku leżeć. Chodzę na ćwiczenia dla ciężarnych, elementy pilatesu, ćwiczenia oddechowe. I zauważyłam, że dzięki temu z plecami jest lepiej.
Co do porodu to w zasadzie od początku ciąży jestem zdecydowana na szpital położony jakieś 3 km ode mnie. Mam to szczęście, że jest to szpital 3 stopnia referencyjności z najlepszą neonatologią w województwie. Jednak mam cukrzycę i insulinę, trombofilię i wolę rodzić. W miejscu, które zapewni najlepszą opiekę Córeczce w razie potrzeby.