co zrobilyscie ze zaszlyscie w ciaze po dlugich staraniach?
-
WIADOMOŚĆ
-
Nie wiem ile w tym szczęścia, a ile rzeczywiście pomogło, ale pierwsza ciaza - po miesiącu stosowania ziół ojca sroki nr 3 ( niestety stracona), a druga (obecna) po miesiącu stosowania castagnusa
Dodatkowo po badaniu nasienia okazało sie, ze słabo sie upłynnia, wiec po serduszkowaniu leżałam 30min z tyłkiem do góry i zaskoczyłoWiadomość wyedytowana przez autora: 15 sierpnia 2015, 11:49
-
Przeczytałam cały wątek i stwierdzam,że wasze suwaczki dają nadzieję! Tyle starań i rozżalenia, a jednak się udało!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 sierpnia 2015, 23:28
Falon, Ewayak lubią tę wiadomość
24.12.2023 II kreski pod choinkę
21.06.2022 Alicja ❤️
16.10.2021 niespodziewane II kreski
________________________________________________________
leczenie 06.2014-03.2020
06.2016 HSG - jajowody drożne
Nasienie ok, tyłozgięcie, paciorkowiec
3.03.2017 Amelia 10tc [*]
09.2017 pusty pęcherzyk
25.01.2018 START Provita Katowice dr Paliga
22.05.2018 laparoskopia, endometrioza II stopnia
4Q2018 doc Paśnik, nk 22%, KIR genotyp AA
Zalecenia: Accofil, @13.05 - start IVF
3.06.2019 transfer blastocysty 3AB 😞
6.02.2020 scratching, biopsja - OK
7.03.2020 KET blastocysty 2BB 😞
Koniec leczenia…
Mimo wszystko dziś jestem szczęśliwa 💪🏼 -
Hej dziewczyny. To i ja też coś dodam od siebie. My starliśmy się ponad 3 lata. Zaczęliśmy od zwykłych testów owulacyjnych które nie dały rezultatu. Po pół roku poszłam do lekarza, ale zmieniłam go po kilku miesiącach bo nie czułam się u niego komfortowo. Kolejny lekarz był bardzo oszczędny w słowach i wizyty u niego odbywały się ekspresowo. Przeszłam u niego przez dwie inseminacje i nic... ;-/ on tak jakby miał klapki na oczach i nic tylko in vitro, in vitro i in vitro tak jakby całkowicie skreślił nasza szanse na naturalna ciążę nie podając konkretnej przyczyny naszej niepłodności.
W końcu trafiłam na wspaniałego lekarza u którego zostałam aż po dzień dzisiejszy! na podstawienie wyników badań krwi (które poprzednik widział)zdiagnozował u mnie niedoczynność tarczycy którą stale leczę i pilnuję, ponadto zlecił i sam przeprowadził mi histerolaparoskopię która też miała sens gdyż zdiagnozował mi początki endometriozy, ale powypalał mi jej początkowe ogniska zapalne i z tym tez mam spokój.
Kolejna sprawa to szczegółowe badania nasienia mojego męża (wcześniejszy lekarz upierał się że podstawowe zupełnie wystarczą) i tu również pojawiły się problemy, maż musiał zacząć zażywać Profertil-lek na poprawę jakości nasienia, po kilku miesiącach wyniki bardzo się poprawiły.
Ponadto kupiliśmy sobie lubrykant intymny ConceivePlus - żel wspomagający zajść w ciąże;-) bardzo pomocny gdy owulacja przypadała w dniu w którym nie było czasu na godzinne igraszki i trzeba było "szybko działać" bo niestety, bywały i takie dni
W kwietniu odpuściłam...miałam trochę już dość i pomyślałam może faktycznie tak to już musi być? może rzeczywiście jestem za stara? ;-( nie poszłam już więcej na wizytę do lekarza, zapisałam się do fitness clubu i zaczęłam tam szaleć jak głupia... a po 3ech miesiącach czyli w lipcu na teście zobaczyłam moje pierwsze dwie kreseczki w życiu!!! SZOK! huuuurraaaaa!!!
Wróciłam do mojego lekarza który teraz prowadzi moją ciąże, i który na każdej wizycie poświęca mi bardzo dużo czasu, uwagi i cierpliwości, wszystko zrozumiale tłumaczy i jest bardzo sympatyczny;-) udało się bez in vitro... do poprzednika nigdy więcej nie wrócę.
Przepraszam, troszkę za bardzo się rozpisałamKatie87, Milena Magdalena, Nanatasza lubią tę wiadomość
-
EwaS wrote:Płatek szkarłatny - to mnie zaskoczyłaś, bo mi co innego mówili, a od jakiego lekarza masz takie info?
Falon, ja chodziłam jakiś czas do ginekologa, który ciągle zalecał mi inseminację. To już podejrzane było. A ja chciałam choć spróbować ze stymulacją. Co prawda nie udaje się to i może i tak skończy się na inseminacji ale chciałam chociaż dostać szansę i też zmieniłam ginekologa. -
Płatek szkarłatny, u mnie to w ogóle skończyło się zaskoczeniem, bo w kwietniu odwołałam wizytę i przestałam ze stymulacją. Jedynie co to obserwowałam temperaturę właśnie tu za pomocą ovu friend:) i wystarczyły 3 cykle i udało się
Wiesz? Coś w tym jest że to siedzi w głowie, co wszyscy mi wokół trąbili non stop:) ja mocno trzymam kciuki abyś do mnie dołączyła jak najszybciej! Informuj;-)Płatek szkarłatny lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyTo i ja dodam swoje trzy grosze...a właściwie nie dodam tylko potwierdze cis co jest najcięższe w staraniach...trzeba odpuścić, przestac myśleć...
Ja odstawiłam tabletki zaraz po ślubie i dwa lata nic...zrobilam badania tarczycy i wszystko ok. PCOS wykluczone. Maz zdrowy ja zdriwa a bobasa nie bylo...pojechalismy na 10 dni do PL pozałatwiać sprawy i mimo ze mierzyłam temp. nadal to nie udzielalam się nigdzie bo i czadu nie bylo, stwierdziliśmy z mezem ze tyle mamy stresu na tym wyjeździe ze ciąży i tak z tego nie będzie w tym cyklu i przestaliśmy sie spinać. Koniec pobytu byl super, my zrelaksowani, sprawy załatwiliśmy. Wróciliśmy do domu a ja zorientowałam się jakoś po tygodniu, ze chyba @ powinnam dostać, kupiłam dwa testy (nie wiem czemu dwa...chyba byly w promocji ) zrobiłam będę i wyszłam z łazienki, wróciłam po 5 minutach i nie wierzyłam własnym oczom w te dwie krechy! Moje dwie kreski maja już 10 miesięcy i zaraz sie obudzą z drzemki.
Ja wiem, ze to nie latwe tak poprostu odpuścić, jak slyszalam te słowa "odpuść, nie myśl o tym" to mnie cholera brala a współrozmówcę miałam ochotę zagryźć ale teraz wiem, ze to działa, puszcza wtedy jakas blokada...
Chciałabym żeby nikt nie musial się tak starac, zeby sue chciało i żeby ciąża byla, ot tak. Życzę wszystkim chcącym pięknych ciąż i trzymam za to kciuki!Falon, Katie87, Milena Magdalena lubią tę wiadomość
-
To i ja dam od siebie Staraliśmy się 3 lata, dokładnie 36 cykli, po drodze były 4 wczesne straty...
diagnoza? brak! Wszystko ok zarówno z mężem jak i ze mną... jeden lekarz zdiagnozował endometriozę przy czym stwierdził, ze to nie ona jest problemem bo ja w ciążę zachodzę łatwo ale mój organizm je odrzuca...
po 2,5 roku i 3 stratach zapisaliśmy się do kliniki leczenia niepłodności. wizyta wypadała na czerwiec...
W maju odpuścilismy starania. stwierdziłam, że klinika to nasza ostatnia deska ratunku i jeśli nie wyjdzie to trudno, widocznie nam nie dane... pod koniec maja nie odpuszczało mnie przeczucie, że jednak jakimś dziwnym cudem się udało... 26 maja dostałam najpiękniejszy prezent z okazji dnia matki II kreseczki...
Ale oczywiście nie skakałam pod sufit... 4 razy wcześniej widziałam już takie bledziochy i po kilku dniach przychodziła @... Ale powtarzałam testy codziennie, kreska ciemniała... kiedy @ nie było już tydzień a kreska była ciemniejsza od kontrolnej, dotarło do mnie, że w końcu się udało, ze w końcu ta ciąża ma szansę! i miałam rację, za niecałe 3 miesiące nasza córeczka będzie z nami. wyczekana, wystarana...
Nie obyło się bez strachu i łez gdyż cały I trymestr upłynął pod znakiem krwawień bez przyczyny, ale w końcu stanęło na tym, ze taki mój urok i od 4 miesięcy ani jednego plamienia, mała rośnie prawidłowo i już niedługo ją przywitamy:)
Najlepsze jednak było gdy zadzwoniłam odwołać wizytę w klinice mówiąc, ze się udało
Nie wiem co nam pomogło? Wyluzowanie? stwierdziliśmy że jak nie to trudno? Może... bo maj to był najmniej odpowiedni cykl... o ile wcześniej uważałam na siebie, brałam witaminy itd to w maju pracowałam jak wól po 12-14 godzin bez dnia przerwy, katowałam się na siłowni, jadłam raz dziennie a mój styl życia przypominał piekiełko... dziwię się że w takich warunkach mój organizm pozwolił na zajście w ciążę ale może to o to chodziło? by wyluzować?
Pewne jest jedno... nie poddawajcie się!Katie87, Milena Magdalena, MonikaDM, Nanatasza, Falon, Foto_Anna lubią tę wiadomość
-
Dziewczyny, to i ja się podzielę.
Staraliśmy się 8 lat. Najpierw sami, po 1,5-2 latach postanowiliśmy udać się do lekarzy. Zaczęły się badania, wysyłanie od Annasza do Kajfasza.. wszystkie badania wychodziły dobre i u mnie i u męża. Miałam 6 cykli z clo i pregnylem, oczywiście nic. Zdecydowaliśmy, że udamy się do kliniki leczenia niepłodności, że lekarze miejscowi, gminni, powiatowi i wojewódzcy u nas nic nie wskórają.
W klinice okazało się, że urosły mi mięśniaki - takie po 4-5cm. Od razu operacja. Po operacji szybko doszłam do siebie i zaczęliśmy kolejne badania - oczywiście wszystkie ok. Miałam 4 inseminacje - bez efektu. Lekarz mówił o in vitro.
Daliśmy sobie 2 miesiące na odpoczynek psychiczny i finansowy i na przemyślenia. We wrześniu zdecydowaliśmy się. Stwierdziliśmy, podobnie jak Pianistka, że to nasza ostatnia szansa. W sumie nawet nie wierzyłam, że nam się uda. Bardziej się zdecydowaliśmy, żeby za kilka lat nie żałować.
Właściwie pogodziłam już się z myślą, że nie będziemy mieli dzieci. Oficjalnie nawet powiedziałam, że nie możemy mieć dzieci, żeby zakończyć wieczne pytania.. Naryczałam się jak głupia, ale w końcu przyjęłam to do wiadomości.
Na początku października pojechałam do kliniki. Badanie w porządku. Wzięłam wszystkie papiery do IVF. Wypełniliśmy całą dokumentację, wysłaliśmy. Upewniłam się, że wszystko doszło, że jest w porządku. W klinice kazali dowiedzieć się w grudniu, czy są fundusze, a od stycznia mieliśmy zacząć procedurę.
Po czym pod koniec października zobaczyłam dwie tłuste kreski na teście
Do tej pory nie dowierzamy.
Według Belly to koniec 7 tygodnia, chociaż lekarz twierdzi, ze ciąża jest młodsza. Jutro mam wizytę, i mam nadzieję już zobaczyć serduszko
Trzymam kciuki za wszystkie staraczki. Zawsze warto mieć nadziejęPianistka, MonikaDM, Falon lubią tę wiadomość
starania od 2007
mama bliźniaków [*] [*] grudzień 2015 10tc
"..nie mieliśmy szansy na dotyk.."
ivf czerwiec 2016 [*] [*] -
Czesc podziele sie moja historia z ziolami Vitex.
Poronilam 1.5 roku. Staramy sie ale od roku ale od 5 miesiecy juz tak na powaznie z calym tym testowanem owulacyjnym, temperatur, kalendazrykiem itd.....
Cykle mialam strasznie nieregularne od 26 do 36. Lekarz 3 miesiace temu powiedzial mi ze mam PCOS i male szanse na naturalne zajscie w ciaze.
Zanim mialam poddac sie in vitro przeczesywalm tony stron internetowych.
I tak znalazlam Vitex. Okazuje sie sie ze jest to (jak mowiac dziewczyny na amerykanskich stronach) ziolowy progrestron.. no moze nie doslownie bo nim nie jest ale
reguluje hormony. Na forach dziwczyny zachodzily w ciaze po 2 miesiacach.
Postanowialam ze dam sobie czas do stycznia do czasu kiedy moje ubezpiecznie zaczynie dzialac czyli 1 sty.2016 Mialam zaczac od kliniki nieplodnosci.
Zaczelam brac Vitex od 19 wrzesnia i 12 Listopada zobaczylam dwie kreseczki
Bralam Vitex w polaczeniu z Pregnitude (Infolic polski).
I zaszlam naturalnie w ciaze w drugim miesiacu brania.
Jakie bylo moje szczescie to tylko wy wiecie ...zobaczyc dwie sliczne kreseczki.
To jest dopiero poczatek mojej ciazy ale wiem ze to tylko dzieki Vitex.
Poniewaz Vitex reguluje progrestron, postanowilam ze nie odstawiam go.
Boje sie ze moze spasc i poronie. Czytalam na forum ze dziwczynom wlasnie tak sie zdarzylo i nastepnym razem kiedy go nie odstawily szczesliwie donosily zdrowego dzidzusia.
To tyle. Zycze z calego serca kazdej z was II kreseczek na tescie!!!
Eliza
Płatek szkarłatny lubi tę wiadomość
-
My staraliśmy się 3 lata. Po dwóch latach starań trafiliśmy do poradni niepłodności, ale właściwie tyko badania nam zrobili, bo pomocy żadnej z tej strony nie uzyskaliśmy. W tym roku stuknęła mi 30-tka. Pierwsze parę miesięcy przeryczałam, myśląc, że się już nie uda, że nie dane mi będzie zostać mamą. W kwietniu mąż miał ostatnie badania, okazało się że wszystko jest ok (ze mną też OK). I powoli chyba zaczęliśmy odpuszczać, sex nie był "w celu", tylko znów dla przyjemności i tak udało nam się "wstrzelić" - w lipcu zaszliśmy naturalnie Czekamy na naszą córcię!
Milena Magdalena, Płatek szkarłatny lubią tę wiadomość
-