jakies ciezarowki w Irlandii??
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyaNiLewe wrote:Dziekuje bardzo! Jak wy piszecie jak szalone poczytalam o tej dziewczynie co rodziła ale nie moge znalezc zdjecia maleństwa. Trzymam kciuki za nich
Szalone to prawda! Ja zazwyczaj tylko nadrabiam czytanie, bo nie mam kiedy pisac, ale juz sie na tyle znamy, ze sie siebie nauczylysmy mysle, ze sie wkrecisz
To w niedzielnym ciagu musisz odkopac ale jak widzisz łatwo nie bedzieWiadomość wyedytowana przez autora: 26 października 2016, 00:04
-
nick nieaktualny
-
"Lim mam nadzieje ze tulisz juz Zuze :*" <- niestety jeszcze nie;-)
Obudzilem sie przed 6, bede szykowal zaopatrzenie Justynie do szpitala wedlug listy z smsow. Skurczy brak, wody tez jeszcze nie odeszly. Dam znac pozniej rano na czym stoimyaNiLewe lubi tę wiadomość
-
Wracam ze szpitala, podalem tylko torby - zaczynal sie obchod, a odwiedziny oficjalnie tylko w godz. 15-19.
Doktor prowadzaca zone mowila rano, ze dzis druga metoda wzniecenia porodu. Pewnie zel zapodadza.
Dam znac po poludniu na jakim etapie jestesmy.aNiLewe lubi tę wiadomość
-
Tak juz w sali porodowej jestesmy, rozwarcie 5cm, Justyna zasnela po wstrzyknieciu dozylnym dolarganu. Ktg sobie rysuje i stuka w sposob ciagly.
Lola daje rade z babcia i ze mna, troche podpytuje o mame, ale nie placze:-)aNiLewe lubi tę wiadomość
-
No, juz po powrocie do domu, kolacja zjedzona, Lola nakarmiona, usypiana teraz przez babcie. Zanim odreaguje uczestnictwo w porodzie "malpka", opisuje nasz porod.
To byla bardzo krotka akcja, zaledwie 3 godziny i 15 minut, od 12:15 do 15:30. Justyne przywiezli z ginekologicznego na porodowy z rozwarciem 4 cm, potem szybko wzroslo do 6 cm i wziela Dolargan "glupi Jas". Z godzine zona pospala nawet troche chrapiac, a potem obudzily ja 3 silniejsze skurcze. Wtedy pani polozna Dorota stwierdzila rozwarcie na 8 cm i zaproponowala lekkie podkrecenie oksytocyna. No i mielismy za chwilke skurcze parte, za 3cim czy 4tym razem Zuza wyskoczyla.
Pojawil sie problem z pepowina owinieta wokol glowki, ale jak tylko polozna z mloda lekarka to zauwazyly, to od razu wezwaly wsparcie wiec podobnie jak 2 lata temu zrobilo sie liczniej w sali porodowej. Przyniesli jakis sprzet w torbie na ramieniu, zapewne do monitorowania funkcji zyciowych.
Mala urodzila sie rozowiutka, nie plakala od razu. Udroznili drogi oddechowe, podali tlen i zaczela oddychac oraz plakac. Pojawil sie neonatolog i ocenil dziecko w 10 stopniowej skali Apgar na 5. Potem widzac mnie na korytarzu poinformowal ze wszystko okej, bo zabrali ja na oddzial przejsciowy noworodkowy.
Pozniej pojawila sie heca z urodzeniem lozyska. Zadne stanie, kucanie, siadanie, lezenie, parcie nie pomoglo. Polozna i lekarka wezwaly kolege "doktora ktorego rece lecza" Naciskanie na brzuch nic nie pomoglo, takze zabrali Justyne na zabieg w znieczuleniu dozylnym ogolnym.
Potem przywiezli zone na sale obserwacyjna poporodowa i bylismy znowu razem, ale bez Zuzy, do ktorej zaproponowano mi zajrzec osobiscie pietro wyzej. Oczywiscie udalem sie tam cyknac pare fotek. Justyne zapewne juz przeniesli z powrotem na oddzial ginekologiczny, mala ma do niej dolaczyc jeszcze dzis.
Na sale porodowa przyprowadzono troje studentow, lekarka odbierajaca porod spytala zone o zgode na wykonanie prostego badania przez studentke. Oczywiscie pelna zgoda, bo gdzies kolejne pokolenie lekarzy musi sie zawodu nauczyc.
Jestesmy bardzo zadowoleni z ponownego wyboru szpitala uniwersyteckiego w Poznaniu - oba porody byly skomplikowane na koncowce. Odpowiednia ilosc dobrze wyszkolonego personelu to podstawaWiadomość wyedytowana przez autora: 26 października 2016, 23:34
aNiLewe, merida17 lubią tę wiadomość