Kwiecień 2020
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyOkebu dużo zdrówka dla Was, z tego co wiem do noworodek w pierwszych dniach zjada bardzo mało, bo ma mały żołądek. Brakiem mleka bym się nie przejmowała, najważniejsze żeby maluszek był zdrowy. 😘
Summer z tego co słyszałam w szkole rodzenia to najlepiej w domu przeczekać całą 1 fazę porodu, a dopiero do szpitala jechać na 2 fazę porodu. Dla mnie to jakaś abstrakcja, bo zupełnie nie wiem jak to odróżnić.🤷♀️ Z tego co wiem, to jak wody są zielone to trzeba od razu jechać.
Co do tych zachorowań to mnie dziś dobiła ta informacja o śmierci 6 tyg niemowlaka w USA.😒Okebu lubi tę wiadomość
-
summer..86 wrote:Okebu cieszcie się sobą 🙂 Trzymam kciuki za zdrówko i powrót do domu.
A ja mam jakąś spotęgowaną zgagę 🤮🤮🤮
Jak tak dzisiaj będzie to wezmę jakieś tabletki dojelitowe chyba.
Gbs mam ujemny, to teraz mi powiedzcie- jakby odeszły wody to w jakim czasie się zbierać? Jak to u Was było? Czekałyście normalnie na skurcze?
W sumie wynik mam nieodebrany wiec w zależności gdzie pojadę musze dostosować „ objawy „🤦♀️
Nadal nie wiem co to skurcz
Jeszcze ta sytuacja z zachorowaniami mnie dobija.. tak wiem najlepiej nie czytać.
Jesli najpierw odejdą calkowicie wody plodowe to różnie. Ja pojechalam do szpitala od razu , i skurczy nie mialam. Potem podlaczyli mi oxy bo po odejsciu wód musisz urodzic w ciagu 24godzin. Inaczej moze dojsc do niedotlenienia.
-
Szpilkka a dużo tych wód miałaś? Czy któraś z was miała może sączenie wód? Trochę się obawiam że ja to przegapieJa:endometrioza (laparo 11.2018),
Partner: 4% prawidłowych plemników (dane z 2019r)
Rozpoznanie: niepłodność idiopatyczna
8.07.2019 1 IUI-
29.07.2019- 2 IUI ♥️--> Ur. Małej😍
05.2022- 3 IUI ❤-->ur. Małego 🥰 -
Emzetka gratuluję!
Okebu bardzo się cieszę że masz już maluszka przy sobie.
Dzisiejszej nocy pierwszy raz przekonałam się co to prawdziwa zgaga. Mimo tego mam dzisiaj jakiś przypływ mocy. Piekę kolejne ciasto bo poprzednie już zjadłam 🙈.
Tak jak wy boję się, ze nie rozpoznam, ze to już, ze nie będę wiedziała kiedy jeat ten moment żeby ruszać do szpitala.Okebu lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Hercia35 wrote:Okebu dobrze że Maluszek już z Tobą. A gdzie Ty rodziłas? Co dokładnie oznacza "mokre płuco" ? O jedzonko się nie martw, takie maluszki maja malutki żołądek i faktycznie na początku wystarcza im kilka kropel. Zreszta jakby byl głodny na pewno glosno dalby o tym znac Przystawiaj a i u Ciebie laktacja się rozkręci. Trzymaj się ❤
Tutaj mamy 4 porodowki. Ja jestem w tej najgorszej tzn starodawnej. Okazalo sie ze pozostale szpitale nie chca przyjmowac i wszystkie "trudniejsze" przypadki odsylaja tutaj. Razem ze mna tego dnia bylo 12 CC i 1 SN.Hercia35 lubi tę wiadomość
24.07.2019 punkcja
29.07.2019 ❄
29.07.2019 transfer 5.1.1
22.08.2019 ❤
31.03.2020 👶
16.02.2022 transfer 3.2.2
11.03.2022 ❤️
25.10.2022 👶 -
summer..86 wrote:Ponoć te wody to odchodzą iluś tam % kobiet- niewielki odsetek !
A u nas na forum to popularne 🤔
A czop każdej musi wypaść? Mam gdzieś te notatki ze szkoły rodzenia to jeszcze pozaglądam 😬
Mi czop wypadł razem z wodami, ale rownie dobrze moze wypasc na sali pododowej dopiero. -
summer..86 wrote:Ponoć te wody to odchodzą iluś tam % kobiet- niewielki odsetek !
A u nas na forum to popularne 🤔
A czop każdej musi wypaść? Mam gdzieś te notatki ze szkoły rodzenia to jeszcze pozaglądam 😬
-
Mi się dzisiaj udało, miałam wizytę u mojej doktor prowadzącej. Mała już 2,9 kg, ale kazała mi spokojnie z porodem czekać do terminu. Nawet okna powiedziała, że mam umyć po a nie przed świętami Trochę chciałabym mieć już to z głowy, ale z drugiej strony pewnie lepiej dzidzi w brzuchu tak długo jak będzie chciała, więc uzbrajam się jeszcze w cierpliwość.
-
A ja znowu napotkałam się ze ścianą... Najpierw miałam mieć wizytę 6 i dr mówiła że mnie położy bo nie będzie ryzykować a dziś zadzwoniła że 6 mam przyjść i przepisze mi skierowanie na krew bym je mogła zrobić tego samego dnia w szpitalu i do domu. I oczywiście się najpierw poryczalam. Bo już byłam nastawiona że już dopilnują itd nawet jakby mieli wywoływać. A teraz znowu nic nie wiem i nic nie jest pewne . Cholernie się boje ze cos przegapie szczególnie że mam w rodzinie przypadek śmierci dziecka w 9 msc ciąży....Ja:endometrioza (laparo 11.2018),
Partner: 4% prawidłowych plemników (dane z 2019r)
Rozpoznanie: niepłodność idiopatyczna
8.07.2019 1 IUI-
29.07.2019- 2 IUI ♥️--> Ur. Małej😍
05.2022- 3 IUI ❤-->ur. Małego 🥰 -
kalade wrote:U nas na szkole rodzenia mowili, że jak odejdą wody i są czyste i nie ma skurczów i gbs ujemny to w szpitalu mam być za 6h.
Jak gbs dodatni to po 2h.
-
nick nieaktualnySzpilkka wrote:Tez gdzies czytalam ze rzadko kiedy odchodzą najpierw wody. Jednak mi odeszly hehe. Czyli jestem w tym niewielkim procencie. Pamiętam jak moja mama zaczela rodzic mojego brata to tez wdpmu odeszly jej wody
Też byłam świadkiem takiego wydarzenia jak moja mama rodziła brata
Może dlatego łatwiej mi sobie to z tym utożsamiać.
Elena ja też się martwię żeby niczego nie przegapić,a zaraz zaczynam 40 tc 😬😬
A Ty jeszcze masz cenną doradczynię w rodzinie-położną, no i z tego co zrozumiałam to zaraz wizyta więc uda się sprawdzić co tam słychać
U mnie jakby co wizyta za 10 dni:/
Zaczęłam jeść wiesiołka i daktyle, lepiej późno niż wcale 😬 -
kalade wrote:U nas na szkole rodzenia mowili, że jak odejdą wody i są czyste i nie ma skurczów i gbs ujemny to w szpitalu mam być za 6h.
Jak gbs dodatni to po 2h.
Ja mam GBS dodatni i dr razem z położna powiedzieli, że jak odejdą wody to od razu na porodowke i zapamiętać godzinę ich odejścia...
Start 2014r ...
Maj 2016- CP
HSG- niedrożny PJ,
❕Klinika Poznań- kwiecień 2019
❕ Kwiecień (16.04.19r ) Histeroskopia macicy- ok
💣Niedoczynność tarczycy
💣PCOS,
💣insulinoopornosc,
💣V Leiden heterozygotyczny,
💣MTHFR C677T homozygotyczny,
💣PAI-1 1 4G homozygotyczny...
Nasienie ok
25.07.19 - Punkcja
30.07.19- Transfer blastki 5.1.1 -
7dpt- 56,
progesteron 20,83 ng/ml
9dpt- 140,
13dpt-1087,
progesteron 27,55ng/ml
15dpt-2566,84
23.08.19... mamy serduszko ❤️ (24dpt)
,, nasza mała wojowniczka ,,
17.04.2020 Marcysia jest już z nami...❤
[link=https://www.suwaczki.com/][/link] -
diversik89 wrote:Ja mam GBS dodatni i dr razem z położna powiedzieli, że jak odejdą wody to od razu na porodowke i zapamiętać godzinę ich odejścia...
diversik89 lubi tę wiadomość
-
Ja ostatnio miałam dodatni, w szpitalu byłam ze 40 min po odejsciu, a zanim mnie zbadali, przyjeli na oddzial i podali ta kroplowke z antybiotykiem to minely z ponad 2h. ;p Pozniej podawali regularnie co 4h,az do podania oksytocyny po 32h od odejscia. W trakcie porodu chyba z raz tez jeszcze podali, ale juz nie kontaktowalam dokladnie co i jak mi daje.
Wczoraj caly dzien skurczy, a dzis cisza. Ale za to maz stwierdzil, ze mi brzuch sie obnizyl, chociaz ja osobiscie tego nie widze. -
Dziewczyny, wracam powoli do żywych Serdeczne gratulacje dla wszystkich nowych mamuś, trzymam kciuki, żeby było wszystko dobrze Chyba nie uda mi się nadrobić tych kilkunastu stron, które opuściłam
U mnie o 5 rano odeszły wody, jak się okazało nie za dużo, bo z pół szklanki. Zadzwoniłam do położnej, którą miałam wykupioną i kazała mi koło 12 jechać do szpitala, chyba że pojawią się regularne skurcze. Skurczy nie miałam żadnych, czułam się zupełnie normalnie, jeszcze posprzątałam mieszkanie, poszłam na długi spacer z psem. O 12 byłam w szpitalu, mąż nie mógł wejść, zostawił mnie pod drzwiami, tylko wziął ode mnie kurtkę i buty. Najpierw w rejestracji zrobili ze mną wywiad wirusowy i zmierzyli temperaturę, potem poszłam na izbę, chwilę poczekałam, wzięli mnie na ktg - skurczy brak, potwierdzili, że to wody. Potem zbadał mnie lekarz, rozwarcie na 1 cm, powiedział, że dziś się zacznie, ale jeszcze nie teraz, więc przyjmą mnie na salę przedporodową. O 14 byłam na sali przedporodowej, o 14:30 podpięli mnie znów pod ktg, na którym już pojawiły się skurcze, ale jeszcze ich nie czułam. O 15 poczułam skurcze i myślałam, że umrę Od pierwszego były tak silne, że nie mogłam wytrzymać, robiło mi się słabo, miałam mdłości. Nie byłam w stanie chodzić czy oddychać tak jak kazali na szkole rodzenia, bo byłam na granicy zemdlenia. Co mnie bardzo zdziwiło, to to, że przy każdym skurczu się ze mnie lało... Zużyłam pół paczki wkładek połogowych. Poszłam do położnej i mówię, że masakra, zbadała mnie i już było 4 cm. Nie było sali porodowej wolnej, więc musiałam jeszcze poczekać. Trafiłam na nią chyba jakoś o 16. Już nie bardzo kontaktowałam co się ze mną dzieje. Nie byłam w stanie się ruszyć, bo się bałam, że albo zwymiotuję albo zemdleję. Krzyczałam, że chcę znieczulenie. Ale najpierw trzeba niestety przyjąć 2 kroplówki... Położna zaproponowała gaz, trochę się go bałam przy tych moich mdłościach i zawrotach, ale okazał się strzałem w 10. I jakoś udało mi się dotrwać do znieczulenia, które dostałam gdzieś o 17-18 (dawka taka na 2 godziny), siedząc na piłce i sztachając się gazem Było mi potwornie gorąco, więc się musiałam rozebrać do zera. Jak znieczulenie zaczęło działać dostałam strasznych dreszczy z zimna, ale poczułam błogość, bo już nic nie bolało, nie mdliło i czułam się w miarę normalnie Położna zgasiła światło i kazała mi iść spać, powiedziała, że będzie wpadać do mnie co 15 minut i że to pewnie potrwa jeszcze ze 3-4 godziny i będziemy dodawać znieczulenie jak będzie trzeba. O 20 stwierdziła ze zdziwieniem, że już jest 10 cm i przystępujemy do dzieła. Znieczulenie przestało działać, a ja zaczęłam przeć. Leżałam na boku, jakoś tak mi było najwygodniej, nawet nie próbowałam się pionizować. Parte były spoko, oczywiście na ile ten ból może być spoko Niestety mały robił nam psikusa i się w przerwach między parciami chował. Najgorsze w tym było właściwie zmęczenie i brak sił. Ale o 20:49 pojawił się w końcu na świecie Jasiek, ważył 3480 i miał 53 cm Łożysko to nawet nie wiem, kiedy urodziłam. Krocze całe, ani nie pękło, ani nie było rozcinane. Piłam maliny, jadłam wiesiołka i smarowałam olejkiem migdałowym Założyła mi tylko dwa szwy na wargi, mówiąc, że to tylko tak dla estetyki, żeby mi się ładnie zagoiło Potem kangurowanie 2 godzinki, rozmowa z tatusiem I jakoś przed 24 trafiłam na salę. Szczerze to mąż chyba by mnie wnerwiał przy pierwszej fazie porodu, przy drugiej już mógłby być
Niestety mieliśmy bardzo duży problem z przystawieniem. Mały strasznie się prężył i był mega nerwowy. W związku z tym musiałam się zdecydować na dokarmianie mlekiem sztucznym. Ściągałam swoje palcami do kieliszka i karmiłam strzykawką, a potem butlą sztucznym. Niestety w weekend nie było doradcy laktacyjnego Wszystkie osoby na oddziale przemiłe i bardzo pomocne, mimo tego, że mieli bardzo dużo pracy, bo podobno do tego szpitala zaczęli się zjeżdżać ludzie z całego województwa i zamiast 20 porodów na dzień mieli ponad 30, a personel też okrojony. Niestety brak pomocy męża był dla mnie bardzo odczuwalny. Gdyby chociaż mógł na godzinkę wpaść, to byłoby wybawienie. Wyszliśmy standardowo. Mąż mógł wejść do holu z fotelikiem i moimi rzeczami. Niestety po wyjściu pojawiła się żółtaczka, tzn. żółta skóra, bo jaki poziom jest to nie wiem. I tu problem, bo ciężko uzyskać jakąś pomoc. Dzwoniłam do szpitala, rozmawiałam z pediatrą, rozmawiałam z położną. Oczywiście nigdzie nie ma wizyt tylko teleporady. Każdy mówi obserwować. To obserwuję, ale co mi to daje... Żółty jak był tak jest, a ja przy każdej dłuższej drzemce się stresuję. Muszę jutro na kimś wymusić zbadanie go, bo się denerwuje. Z karmieniem cały czas mamy problem. Ściągam laktatorem elektrycznym i próbuję przystawiać za pomocą nakładek silikonowych, z nimi jakoś daje radę. Z każdym dniem jest coraz lepiej, bo na początku była tragedia. Nie spaliśmy oboje, ja miałam doła, że nie karmię, że jestem zmęczona, że mały ma żółtaczkę. Powoli jakoś zaczynamy opracowywać logistycznie tą sytuację I nawet się trochę przesypiam. Ale niestety czasem sobie popłaczę...
MrsKiss, Szpilkka, summer..86, ElenaM, kalade, małżowinka lubią tę wiadomość