Kwietniowe maluszki 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
Dzięki dziewczyny za odzew w sprawie żłobka.
Ja nie mam nic przeciwko siedzenia w domu z dzieckiem. Do tego ja nie przepadam za moją pracą. Na dodatek teraz zmieniają lokalizację i będę miała kiepski dojazd, z przesiadka i ok. 1h w jedną stronę. Co oznacza, że w domu nie będzie mnie minimum 10h dziennie.
W nowym biurze moje biurko też stanie w mało komfortowym miejscu. Niestety nie ma mnie obecnie, więc dostanę to co zostanie.
U mnie problem wychowawczego to strach przed szukaniem pracy. Mam bardzo niską samoocenę i nie wierzę, że ktoś mnie zatrudni. Wiek, wygląd kiepski angielski i stąd mój obecnie kiepski stan. -
Tunia, w tym przypadku rzeczywiście nie damy rady Cię pocieszyć. Ja myślę, że każda kobieta ma trudno na rynku pracy. Ja po ślubie szukałam pracy 4 miesiące. Miałam wrażenie, że odrzucają mnie w wielu miejscach dlatego, że myśleli, że za chwilę zajdę w ciążę i długo mnie nie będzie. Chwilami też żałowałam, że zrezygnowałam z wcześniejszej pracy, mimo że była naprawdę kiepska biorąc pod uwagę moje kwalifikacje. Czekałam długo, ale udało mi się dostać w cudowne miejsce, więc w efekcie świetnie wyszło. No ale przez te 4 miesiące utrzymywał mnie mąż i też źle się czułam bez własnych pieniędzy. Myślę, że wsparcie męża jest tutaj kluczowe! Powodzenia w rozmowie z nim 😚
-
nick nieaktualnyDziewczyny moje dziecko dzisiaj zamieniło się w potwora 😰
Nic nie działa. Non stop płacz. Najedzony, przewinięty, nie ma temperatury, nie wygląda żeby go coś bolało, dziąsła nie są inne niż normalnie.
Usnął a ja siedzę wpieprzam wielką Milkę i oglądam drugi sezon seksownych mamusiek.
Mózg mi się lasuje.
Dziś mąż poszedł do pracy po trzech tygodniach urlopu. I zostałam sama z rozdartym Ignasiem i chorym psem. Na szczęście wcześniej jak usnął to zrobiłam jej zastrzyki z lekami więc przynajmniej to z głowy. -
Paula, to pewnie dlatego, że mąż skończył urlop. Wiem, że głupio brzmi, ale ja jakieś 50 razy przekonałam się, że humor i zachowanie dziecka zależy od mojego nastroju. Pewnie jest Ci smutno, że znowu zostajesz sama bez męża i pomocy i dziecko to czuje i dlatego Ignaś oczekuje więcej czułości.
No ale zjedzenie Milki powinno pomóc 😁 Ja się tak cieszyłam, że mogę znowu jeść nabiał, że przez ostatnie dni wpierdzielałam mnóstwo słodyczy. Ale muszę jednak ograniczać, bo nie dość, że ja 3 dni bez kupy, to jeszcze Klemix ma zatwardzenia.Paula 90, Fasolka77, martusiawp, DorotaAnna lubią tę wiadomość
-
U nas do podwojenia wagi coś ponad kilogram😉
a mi już ręce drętwieją od noszenia Małego😂😉
Ja do pracy swojej raczej nie wracam bo raz, że dojazd to 1.5 autobusami a wcześniej z koleżanka autem jeździłam a dwa,że warunki tak sie zmieniły ze masakra...U nas nie ma podziału na moje-twoje pieniądze a od początku są nasze i nie mam ztym problemu ani ja ani mąż😉
U nas obroty na maxa.I przemieszczanie się z prędkością światła po łóżku.
Szczepienie u nas chyba 16-Musze zaraz sprawdzić.
Fasolka77, martusiawp lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyKasiulka - ja w sumie cieszyłam się że mąż do pracy poszedł bo już mnie zaczął wkurzać. Ja chyba muszę siebie do kupy pozbierać bo stałam się ostatnio aparatem karmiaco-kapiaco-przewijajacym. Mąż też w tym nie pomaga bo odkąd Młody bardziej marudny (już 3 tydzień, błagam, niech to będzie skok i niech minie a nie paskudny charakter 😂) to unika zajmowania się nim. A jeśli już to w mojej obecności.
Może odrobina gorącej kąpieli połączy mi zszargane nerwy do kupy. Ale na to muszę poczekać minimum 4 dni.Fasolka77, Kasiulka90, martusiawp lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyU nas do podwojenia wagi urodzeniowej zostało pół kilo.
Co do pracy - ja bym nie wracała wcale. Ale to zależy od kasy. U nas też wspólna kasa odkad mieszkamy ze sobą ale mąż lubi wbić szpilę w trakcie kłótni. Już taki złośliwy jest (po swojej mamie 👿).
U nas dodatkowym utrudnieniem jest brak miejsc w żłobkach i kompletny brak możliwości poproszenia kogoś z rodziny o pomoc. Więc zostaje żłobek prywatny, który jest prawie 3 razy droższy niż miejski no i wtedy zasadność mojej pracy doliczając koszty dojazdów, ciuchów (dress code) i obiadów w firmowej stołówce jest niemal bezsensowna.
Nie biorąc w ogóle pod uwagę tego że zaczną się wtedy choroby a że pracuje w korpo to wywala mnie na zbity pysk. Zresztą mój zespół już nie istnieje, cały dział przeniósł się do Niemiec i pewnie po powrocie naciskaliby żebym się tam przeniosła.
Więc pewnie zostanie mi szukanie pracy. A tu na miejscu nie ma za wiele miejsc w których mogłabym się odnaleźć. Więc dochodzi daleki dojazd (50km mniej więcej) więc i dodatkową godzina i dodatkowy koszt paliwa i amortyzacji. I dodatkowy koszt godzin w żłobku.
Więc albo drugie dziecko albo dwa lata i szukam jakiejś pracy na miejscu poniżej kwalifikacji.Fasolka77 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJeszcze mnie wkurwia babka z olx. W poniedziałek jej wpłaciłam kasę a ona dopiero wczoraj wysłała paczkę przez paczkomat. Podobno. Bo mam na to tylko jej słowo, nie mam jeszcze żadnego potwierdzenia, ale wiem że z paczkomatow wyjmują w różnych godzinach i czekam.
Jak nie dostanę tych książek to pójdę na policję ale liczę się z tym że kasa poszła się jebać. 150zl w dupę. -
Tunia76 wrote:Dzięki dziewczyny za odzew w sprawie żłobka.
Ja nie mam nic przeciwko siedzenia w domu z dzieckiem. Do tego ja nie przepadam za moją pracą. Na dodatek teraz zmieniają lokalizację i będę miała kiepski dojazd, z przesiadka i ok. 1h w jedną stronę. Co oznacza, że w domu nie będzie mnie minimum 10h dziennie.
W nowym biurze moje biurko też stanie w mało komfortowym miejscu. Niestety nie ma mnie obecnie, więc dostanę to co zostanie.
U mnie problem wychowawczego to strach przed szukaniem pracy. Mam bardzo niską samoocenę i nie wierzę, że ktoś mnie zatrudni. Wiek, wygląd kiepski angielski i stąd mój obecnie kiepski stan.
Tunia najgorzej jest wyjść ze strefy komfortu! Teraz jest rynek pracowników więc na bank dostaniesz lepsza pracę!!! A czas spędzony z córeczką na pewno da wam obojgu więcej dobrego!Fasolka77
-
Ja wlasnie tak zrobilam, ze z macierzynskiego przeszlam na czteroletni wychowawczy i na koncowce zaszlam w ciąże. Ale nie mialam do czego wracac, bo firma istnieje tylko na papierze, druga sprawa, ze nie mialby kto zajac sie Michalkiem podczas chorowania. Zanim zaszlam w druga ciaze a Michalek chodzil do przedszkola, pracowalam w domu- pomagajac mezowi. Niestety przyszla jesien i Michalek ciagle byl chory, srednio chodzil tydzien, max dwa w miesiacu. Nie moglam juz pomagac mezowi, bo mialam Michalka na karku, a jak chodzil do przedszkola, tydzien wytrzymujac w domu, bylo to za malo czasu bym sie za cos brala, bo bym nie skonczyla i moj maz tak nie chcial. Gdybym miala prace i babcie do pomocy, zdecydowalabym sie na zlobek. No i mniej chorowite dziecko. Mojej znajomej lekarka odradzila zlobek po roku chodzenia bo mala straszliwie chorowala, i to nie na katarek. Lekarka powiedziala ze mala w ten sposob nie nabierze odpornosci, bo za czesto jest na antybiotyku i ze najwidoczniej musi podrosnac by sie zmierzyc z wirusami z tego typu placowki.
-
Kasiulka90 wrote:Tunia, w tym przypadku rzeczywiście nie damy rady Cię pocieszyć. Ja myślę, że każda kobieta ma trudno na rynku pracy. Ja po ślubie szukałam pracy 4 miesiące. Miałam wrażenie, że odrzucają mnie w wielu miejscach dlatego, że myśleli, że za chwilę zajdę w ciążę i długo mnie nie będzie. Chwilami też żałowałam, że zrezygnowałam z wcześniejszej pracy, mimo że była naprawdę kiepska biorąc pod uwagę moje kwalifikacje. Czekałam długo, ale udało mi się dostać w cudowne miejsce, więc w efekcie świetnie wyszło. No ale przez te 4 miesiące utrzymywał mnie mąż i też źle się czułam bez własnych pieniędzy. Myślę, że wsparcie męża jest tutaj kluczowe! Powodzenia w rozmowie z nim 😚
Ja przy każdej zmianie się stresowałam ale raz się żyje! I zawsze wychodziłam na plus pod względem finansowym.. moja ostatnia praca to porażka i mimo że kasa super to nie wracam do niej bo lubię robić to co lubię i nie jestem typem masochisty 😀 jakąś pracę w okolicy ogarne a teraz liczy się tylko Bunio 😁
Kasiulka a propos ciąży 😁moja szefowa zatrudniając mnie chyba patrzyła na wiek i myślała...no po 40-tce to chyba nie zajdzie. ...zresztą powiedziala mi że ma nadzieję że ja na macierzyński nie pójdę 😁😁😁😁Kasiulka90, malutka_mycha, Misiabella, martusiawp lubią tę wiadomość
Fasolka77
-
Kasiulka90 wrote:Fasolka, odnośnie Twojego pytania - u nas ten moment nastąpił właśnie dzisiaj 😁 Klemek waży 5,8 kg, więc podwoił wagę urodzeniową 😊
To u nas podobnie, wg wagi łazienkowej Bunio ma 6 kg 😁- wczoraj ważyłam 😁Kasiulka90, martusiawp lubią tę wiadomość
Fasolka77
-
Paula 90 wrote:Dziewczyny moje dziecko dzisiaj zamieniło się w potwora 😰
Nic nie działa. Non stop płacz. Najedzony, przewinięty, nie ma temperatury, nie wygląda żeby go coś bolało, dziąsła nie są inne niż normalnie.
Usnął a ja siedzę wpieprzam wielką Milkę i oglądam drugi sezon seksownych mamusiek.
Mózg mi się lasuje.
Dziś mąż poszedł do pracy po trzech tygodniach urlopu. I zostałam sama z rozdartym Ignasiem i chorym psem. Na szczęście wcześniej jak usnął to zrobiłam jej zastrzyki z lekami więc przynajmniej to z głowy.
Paula współczuję! Ale dasz radę! Kto jak nie Ty!!!Paula 90 lubi tę wiadomość
Fasolka77
-
Paula 90 wrote:U nas do podwojenia wagi urodzeniowej zostało pół kilo.
Co do pracy - ja bym nie wracała wcale. Ale to zależy od kasy. U nas też wspólna kasa odkad mieszkamy ze sobą ale mąż lubi wbić szpilę w trakcie kłótni. Już taki złośliwy jest (po swojej mamie 👿).
U nas dodatkowym utrudnieniem jest brak miejsc w żłobkach i kompletny brak możliwości poproszenia kogoś z rodziny o pomoc. Więc zostaje żłobek prywatny, który jest prawie 3 razy droższy niż miejski no i wtedy zasadność mojej pracy doliczając koszty dojazdów, ciuchów (dress code) i obiadów w firmowej stołówce jest niemal bezsensowna.
Nie biorąc w ogóle pod uwagę tego że zaczną się wtedy choroby a że pracuje w korpo to wywala mnie na zbity pysk. Zresztą mój zespół już nie istnieje, cały dział przeniósł się do Niemiec i pewnie po powrocie naciskaliby żebym się tam przeniosła.
Więc pewnie zostanie mi szukanie pracy. A tu na miejscu nie ma za wiele miejsc w których mogłabym się odnaleźć. Więc dochodzi daleki dojazd (50km mniej więcej) więc i dodatkową godzina i dodatkowy koszt paliwa i amortyzacji. I dodatkowy koszt godzin w żłobku.
Więc albo drugie dziecko albo dwa lata i szukam jakiejś pracy na miejscu poniżej kwalifikacji.
Witaj w klubie Paula! W sensie zawodowym i braku możliwości pomocy z zewnątrz przy dziecku oczywiście ... Ja mam już "KARIERE" gdzieś...ja się już naszarpalam..chce mieć spokojna pracę i moc się poświęcić dziecku... Także dopiero po wychowawczym będę szukaćKasiulka90, martusiawp lubią tę wiadomość
Fasolka77
-
Z moim mężem dyskusje są ciężkie.
On ma zawsze rację. A co najgorsze najczęściej faktycznie ma rację.
U nas też policzyć żłobek prywatny, ciągłe choroby, to się nas średnio opłaci.
Mój syn nie chodził do żłobka, poszedł dopiero do przedszkola jak miał ponad 3 lata. Pierwsza zima w przedszkolu to ciągłe przeziębienia. A do 3 lat to nawet kataru nie miał.
Do tego wydaje mi się, że łatwiej z chorym 3 latkiem niż roczniakiem.
Więc pewnie wyląduje na wychowawczym, a potem mnie z pracy wywala. Chyba, że któraś z młodych zaciazy. -
Fasolka77 wrote:Ja przy każdej zmianie się stresowałam ale raz się żyje! I zawsze wychodziłam na plus pod względem finansowym.. moja ostatnia praca to porażka i mimo że kasa super to nie wracam do niej bo lubię robić to co lubię i nie jestem typem masochisty 😀 jakąś pracę w okolicy ogarne a teraz liczy się tylko Bunio 😁
Kasiulka a propos ciąży 😁moja szefowa zatrudniając mnie chyba patrzyła na wiek i myślała...no po 40-tce to chyba nie zajdzie. ...zresztą powiedziala mi że ma nadzieję że ja na macierzyński nie pójdę 😁😁😁😁
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 sierpnia 2019, 13:40
Fasolka77, Paula 90, Kasiulka90, MamaAga85, martusiawp lubią tę wiadomość