Kwietniowe maluszki 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
chce_byc_mama wrote:A odnosnie jedzenia to mam pytanie - czy Wy wszystkie dajecie dzieciom slodycze i jesli tak to po co?😜
-
My jako rodzina jemy bardzo duzo slodyczy, codzinnie po obiedzie otwieramy pudelko delicji albo innych ciasteczek, bardzo duzo tez pieczemy ciast roznych drozdzowych i zwyklych (piecze starszak) dzis np. Mielismy kopiec kreta, a juz mowi ze jutro beda jagodzianki 😆
Ja sama jem 1 goplane dziennie
Francik jak widzi ze my jemy to tez chce, wiec zawsze cos tam dziobnie, nie ograniczamy go...jestem przeciwnikiem ograniczania slodyczy,znam przypadki ze potem dziecko w gosciach je na zapas i powstrzymac sie nie moze bo w domu zakazane....
chipsow paluszkow orzeszkow i coca coli nie jemy no chyba ze sa urodziny...2x w roku...i wtedy widze jak sie dzieciaki rzucaja na chipsy
Dzieci pija tylko wode z kranu (filtrowana) czasami z sokiem domowej roboty, my dodatkowo herbate....
Nie mamy nadwagi ani zlych wynikow z powodu nadmiaru cukru, ja waze jeszcze 3 kila mniej niz przed ciaza 🤪 a jakby nie moja goplana to chyba bym juz znikla
-
chce_byc_mama wrote:A odnosnie jedzenia to mam pytanie - czy Wy wszystkie dajecie dzieciom slodycze i jesli tak to po co?😜
-
Gdybym jadla ta czekolade dziennie juz bym sie w futrynie drzwi nie zmiescila😂😂 a tak serio to ciaza z Filipem i cukrzyca ciazowa sprawily ze nie slodze niczego a jedyne slodkie jakie zjadam to w zasadzie ciacho.. kupiłam termomixa i juz pieklam karpatke i lesny mech 😂
Do zarelka tez codziennie cos ale tam raczej staram sie zdrowo, na parze ogolem bardzo nam smakuje jedzenie z niego poza Filipkiem bo on to jadlby tylko kopytka albo schabowego 😁😁 -
chce_byc_mama wrote:O kurcze stresant - jestem w szoku. Serio zjadasz 1 cala czekolade dziennie i jeszcze ciastka? Az tak lubisz slodkie?😱
Az musialam przeczytac dwa razy bo niedowierzam🙈
Bardzo lubimy slodkie, ale za to obiady musza byc miesne tzn. Pierogami sie nie najemy, slodkiej kuchni nie lubimy...ze zup to pomodorowa rosol koperkowa grochowka( brokolowa botwinka i ogorkowa tylko dla mnie bo reszta rodziny nie lubi)
A drugie dania to miesa duszone, przewaznie z ryzem czasami ziemniakiem i salatki...raz w tygodniu kasza gryczana ze szpyrkami i maslanka ( Francik uwielbia)
Na sniadania chlebem z dzemem tez sie nie najemy, musi byc ser albo szynka, tunczyk, twarozek
Moze wlasnie tymi slodkimi ciastkami kompensujemy brak slodkosci w normlanym jedzieniu....nie wiem. Nie wiem tez czy moja kuchnia jest zdrowa, ale rodzina nie narzeka 😀
W czasie pandemi jak dzieci sa w domu to ja nic nie robie tylko w kuchni siedze i gotuje, bo ciagle by cos jadly 🤪 przejemy ze 2 tysiaki na miesiac jak nic... -
nick nieaktualnyU nas słodycze są na porządku dziennym. Nie robimy z tego żadnej "atrakcji". Zdarza się że Igs nie chce słodkiego. Czasem zje trzy kinderki czasem powie że nie i zje jabłko.
Ja staram się ograniczać sobie bo mam insulinooporność i hiperinsulinemię. Więc dla mnie to w sumie samobójstwo. Ale zdarza mi się zzezrec cała Milkę orzechową na raz. Albo pół litra lodów.
Właśnie mi się przypomniało że miałam się zarejestrować do diabetologa 😁
Na własne oczy widziałam dziecko które nie jadło słodyczy, przyszło na urodziny mojej siostry i zjadło swój kawałek torta, resztki kawałków kolegów i koleżanek a kiedy tort się skończył zjadła cukier z cukierniczki łyżeczką. Matka dziewczynki nie uprzedziła że nie jedzą słodkiego, może myślałam że młoda nie zje. Ale jakbyście to widziały... Jak narkoman na głodzie. Wylizywała talerze.
Staram się Ignasiowi robić zdrowe slodycze. Teraz mamy akurat ciasteczka waniliowe z BLW rośniemy. Oprócz tego niemal codziennie je mini rogalika z pobliskiej cukierni z dżemem.
Na przekupstwo zawsze działa lizak. Jak nie chce gdzieś iść albo wrócić do domu a ja muszę iść to wystarczy że powiem "chodź kupimy lizaka". Działa jak zaklęcie 🤓
Oczywiście poliże kilka chwil i się znudzi. Ale wystarczy, żebym mogła osiągnąć swój cel 😂 -
nick nieaktualnyDodam jeszcze że do roku Ignas nie jadł słodkiego i w sumie zamysł był taki że jeść nie będzie. Ale stykamy się z tak dużą ilością ludzi i dzieci, które jedzą wszystko, że doszłam do wniosku że izolowanie go od tego nie ma sensu. Musiałabym go odizolować od większości znajomych a tego nie chce. Ignas jest częścią "towarzystwa". Jak podrośnie to wyjaśnię mu jak cukier działa i sam będzie mógł podjąć decyzję. Obecnie staram się ograniczać słodycze - nie przypominam mu o nich, ale jeśli chce czekoladkę ("cie jadke") to dostaje czekoladkę
-
My nie mamy z tym problemu bo u nas słodycze je tylko mąż i teście. Maz jak je a powiem Ninie że to taty to odpuszcza. A do teściów rzadko jezdzimy😁 A jak wchodzimy do piekarni i pachnie pieknie to wystarczy jej że dostanie kawałek piętki z chleba i zadowolona.
U nas w ogóle standard że jak wchodzę do jakiegoś sklepu to Nina już natychmiast musi dostać coś do jedzenia.w warzywniaku jakiś owoc,w spożywczym plasterek sera lub szynki a w piekarni kawałek pieczywa.JJuż ja tu wszyscy znają i dostaje coś za darmochę 😁 ale wiedzą że bez słodyczy 😁
Ostatnio na urodzinach babci dostała kawałek ciasta bo nie miałam dla niej nic przygotowane. I nie rzuciła się na stół 🙂Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 grudnia 2020, 21:19
-
Mój właśnie nie je slodyczy poza kawalkiem domowego ciasta w niedziele ale przedwczoraj byl Mikolaj i Mlody uzbieral dwie torby slodyczy - ptasie mleczka, delicje, czekolady, kinderki... wczoraj to przejrzalam i wyjelam dla niego chrupki tygryski, mus owocowy i mandarynki a reszte wlozylam mamie do szafki kuchennej bo jemu nie dam. No nie mam serca, żeby faszerowac moje własne dziecko takim shitem.... przecież w tym nic dobrego dla niego nie ma, wiec po co miałabym mu to dac? No w jakim celu? No nie ogarniam właśnie tego „po co”.
Rok temu byl jeszcze za mały wiec nikt mu nie dawal slodyczy, ale teraz to az niedowierzalam, ze tak malemu dziecku dali tyle słodkości! Uświadomiłam już wszystkich zeby na swieta mu nie kupowali
Kurcze Dziewczyny, ja jestem serio w szoku co Wy piszecie
Mój nie je slodyczy, ale ja mu nie zabraniam słodkiego bo na codzien je banany, mandarynki, rodzynki itp. Dość często pieke tez chlebek bananowy bez cukru albo brownie „slodzone” daktylami wiec to nie jest tak, ze słodki smak ma zakazany tylko daje mu zdrowsze wersje. O na przykład tez krem „czekoladowy” z banana, awokado i kakao - smakuje super, wiec nie boje się o to, ze jak zobaczy gdzieś potem ciastko to rzuci się na nie jakby nigdy nie jadł.
Kurcze - Trzy kinderki naraz! Lizaki! No mega szok, az mi się jakoś tak smutno zrobiło... Ja robiłam mężowi awanturę, ze Młodemu dodawał dżem do owsianki zamiast wrzucić mrożone owoce a tu czytam o takich bombach cukru...
Paula, Ty czytasz mądre książki, piszesz, ze nie robisz ze słodyczy atrakcji, a za chwile dodajesz, ze słodycze to Twoja karta przetargowa... no kurcze. Teraz Ty go przekupujesz słodyczami a być może za chwile on powie „pojde, ale jak mi kupisz lizaka” i jeśli go o coś poprosisz to będzie wtedy oczekiwał zapłaty słodyczami. Nie wiem, czy późniejsze tłumaczenie jak działa cukier cokolwiek da skoro Maly będzie miał już zakorzenione utożsamianie słodyczy z nagroda i zapłata...
Kurcze pewnie się bardzo naraziłam i mnie zaraz zjedziecie Dziewczyny wiec przepraszam, jeśli Was uraziłam no ale sama niedowierzam w to co czytam...
No bo kuzwa niech ktoś mi powie jeśli chcemy dla naszych dzieci jak najlepiej to po jaka cholerę karmic je tym, co najgorsze...
malutka_mycha, Lolka30 lubią tę wiadomość
-
Chce byc mama dla mnie to wogole sie nie narazilas 😀 kazdy karmi wedlug swojego przekonania i jak mu z tym dobrze, wiec chwala Ci za to ze nie faszerujesz dzieci cukrami i wprowadzasz dobre nawyki.
Mysle ze tez duzo zalezy od "organizmu " dziecka, u nas 14 latek lubi,je, piecze sam jak nic w domu nie ma slodkiego a moja 12 latka nie ma tak silnej potrzeby u niej czekolada i 2 tyg. Moze lezec na biurku i nie chwyci sie bo nie ma ochoty, az brat przyjdzie i ublaga ja zeby mu dala 😂
Co do 3 kinderek naraz to tez jestem w szoku, Francik na Mikolaja ugryzl od brata 1 kosteczke kinderka i styklo.
Co do przekupstwa lizakami i wogole robienia czegos w zamien za cos, nigdy nie stosowalam na dzieciach ani na nikim innym , nauczylam ze jak powiem ze idziemy, czy cos robimy, to poprostu sie sluchaja bez robienia scen.
Paula moze problem z jedzeniem u Ignasia bierze sie wlasnie z nadmiaru slodkosci, nie mowie ze codziennie karmisz tylko kinderkami ale takiemu malemu dziecku niewiele trzeba. Moj zjada na sniadanie 4 kosteczki chleba ze szynka troche pomidora ogorka, pozniej 3 kawalki mandarynki, zupa, cyc, spanie, drugie danie, jogurt, owoc, kasze manne na kolacje i cyc na spanie
Ps. U nas na mikolaja od tesciowej kazdy dostal paczke w srodku 2 banany 3 mandarymki jablki i mini figurga mikolaja plus Francik skarpetki, od nas starszaki dostaly po kinder czekoladzie i krzyzowki supelek z petelka a Francik drewnine autko -
Mysle ze na forum mozna pisac to co sie mysli a nie to czego ktos oczekuje 😉
Kazda z nas jest inna kazda szuka zlotego srodka do dobrego wychowania, fajnie jest ze sie dzielimy tym co kazda robi, jedna od drugiej moze cos podpatrzec a nuz wykorzysta u siebie.
Apropo sadzania na nocnik, bo kiedys byla zagorzala dyskusja na ten temat 😉 Francik kupe robi tylko do nocnika, jak sie mu chce to leci i przynosi i pokazuje ze chce siedziec, pieluchy jeszcze nosi, ale jak posika i czuje ze mokro, to leci po tetre i odpina otulacz i sam wklada sucha 😂 nieudolnie oczywiscie 🙂 -
nick nieaktualnyJeśli uznałaś, że ja codziennie daje słodycze i za słodycze uznajesz też owoce i placki bananowe to Ci napiszę, że tak jest. Moje dziecko je codziennie coś słodkiego a wcześniej codziennie piło słodkie mleko z cycka
Słodycze są jedną z kart przetargowych kiedy mamy mega zły dzień i wszystko jest na nie a ja nie mam ochoty walczyć i szarpać się kiedy muszę zrobić coś ważnego. Moje dziecko nie jest spokojne ani ugodowe. Każda mama ma swój sposób - mój jest taki. Lizaka akurat zastosowałam wczoraj i tak od razu mi przyszedł do głowy, wcześniej dobry miesiąc jak nie dalej nie dostawał. Nie czuję się w ten sposób złą matką. Mam świadomość i świadomie podejmuje decyzje, bo nieraz wpływ mojego wkurwa, stresu albo frustracji na mnie i dziecko byłby o wiele większy gdybym nie zastosowała uspokajacza w postaci zamknięcia ust lizakiem.
Jak przychodzą do nas goście i dają Ignasiowi coś słodkiego to nie zabieram mu tego żeby sama opierdolić tylko (jeśli chce) daje mu kawałek. Jeśli nie to zawsze znajdą się chętni (czy do kawy, czy innemu dziecku, czy (tak jak ostatnio) na seans z Pompono z Opery Gdańskiej - akurat przedwczoraj były "pączki twarogowe" z przepisu od Kiwony)
Zdarza się, że zje trzy kinderki a zaraz po nich miskę rosołu. Codziennie je owoce (akurat mus to też syf ze względu na konsystencję i koncentrację cukrów - fruktoza jest kancerogenna: źródło gdybyście chciały poczytać: https://www.frontiersin.org/articles/10.3389/fonc.2018.00331/full ). Podobnie chrupki kukurydziane - kukurydza napędzana nawozami w ogóle jest średnio zdrowa. Ponadto mają niską wartość odżywczą.
O zgrozo - pijemy też soki świeżo tłoczone z naszej zaufanej piekarni.
Używamy sztucznych pampersów a nie wielo.
Używamy plastikowych bidonów a nie szklanych.
Używamy mięsa ze zwykłego mięsnego a nie od babci z podwórka.
Sama kupuje ubrania a nie zbieram lnu na łące
W ogóle teraz ciężko znaleźć coś bez zanieczyszczeń, szkodliwości, metali ciężkich (mimo ze w "dozwolonych przez UE stężeniach") czy uchronić się przed smogiem (mamy oczyszczacze powietrza w domu, ale na spacerze w wózku dziecko wdycha bardzo dużo siedząc przy samej ziemi.
Wszystko jest kwestią wyboru. Ja zdaję sobie sprawę jak oddziałuje cukier na nasz organizm - sama mam chorobę wynikająca z upośledzonego metabolizmu cukrów. Ale idę na ustępstwa dla swojej wygody - ja i mój komfort też są ważne. Kiedy nie pomaga autko, śpiewanie, czytanie, piłka ani bajka na telefonie to kolejny punkt to lizak. Zwykle do lizaka nie dochodzimy. Jak już dojdziemy to Ignaś oddaje go po kilku chwilach, które zazwyczaj są wystarczające żebym ogarnęła to co muszę. Sama droga do sklepu i kupno (Ignaś sam przykłada moją kartę do terminala) wytrąca go z awantury.
Nie chodzi o tłumaczenie się (chociaż może? - zostałam wywołana do tablicy to się bronię) tylko o to, żeby postępować wg swoich zasad. Ty masz takie, ja mam takie. Ty masz swoją sytuację a ja mam swoją.
I naprawdę nie musisz mi insynuować, że karmię dziecko tym co najgorsze. Robię to co w danym momencie i warunkach jest wg mnie najlepsze dla nas obojga i na co pozwalają mi te warunki.
Chociaż w sumie z drugiej strony - skoro takie jest Twoje zdanie o mnie to już go nie zmienię i nie miałam takiego zamiaru, ale nieuprzejmie byłoby nie odpowiedzieć na zarzuty. -
nick nieaktualnyDodam, że ja jestem 5 dni w tygodniu (czasem 6 a nawet 7) zupełnie sama z Ignasiem (mąż jest 14h poza domem), nie mam żadnej babci, cioci, żłobka ani rodzeństwa. Muszę ogarnąć siebie, psa, Ignasia, zakupy, dom, rachunki, gasić pożary, szykować jedzenie i pewnie pierdyliard innych spraw.
Kiedy nie starcza mi już sił to jak się zajmie czymś słodkim (musy, owoce, banany, kinderki, jogurty, czekolada, bułka słodka, lizak) to mam chwilę spokoju.
Nie macie pojęcia o mojej sytuacji a łatwo się strzela
A mimo tego sama robię dla niego zabawki, tworzymy różne masy i ścieżki sensoryczne, uczymy się liter i kolorów, tańczymy i bawimy się do muzyki. Czerpię inspirację z Pinteresta.
Tyle chciałam tyko dodać
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 grudnia 2020, 09:02
-
nick nieaktualnyStresant - Ignaś sygnalizuje, że robi kupę (dzisiaj pierwszy raz sygnalizował w trakcie, wcześniej po fakcie) i idzie do łazienki się myć. Na nocnik siada w pampersie i sika. Ale na pewno nie jest jeszcze gotowy na odpieluchowanie. Zobaczymy na wiosnę/lato, może będziemy próbować. Chyba, że sam będzie chciał. Jak siada bez pieluchy to tylko siada i wstaje. W pieuszce mówi siiii i sika.
Na kursie Magdy Komsty o odpieluchowaniu jest informacja, że jeśli dziecko jest gotowe to odpieluchowanie trwa kilka dni, czasem "chwyta" od razu. Jeśli nie jest to może trwać wiele miesięcy. To ja czekam aż trafimy w okienko. Nie znam żadnego dorosłego, który by się w końcu nie nauczył robić w kibel. A pieluchy są wygodne póki coWiadomość wyedytowana przez autora: 8 grudnia 2020, 08:50
-
nick nieaktualnystresant wrote:Paula moze problem z jedzeniem u Ignasia bierze sie wlasnie z nadmiaru slodkosci, nie mowie ze codziennie karmisz tylko kinderkami ale takiemu malemu dziecku niewiele trzeba. Moj zjada na sniadanie 4 kosteczki chleba ze szynka troche pomidora ogorka, pozniej 3 kawalki mandarynki, zupa, cyc, spanie, drugie danie, jogurt, owoc, kasze manne na kolacje i cyc na spanie
On jak nie chce jeść to słodkiego też nie je. Wczoraj było już lepiej, zjadł naprawdę sporo jak na niego (rano mini bułka, potem cały słoik z królikiem, potem 3/4 piersi z kurczaka i jedną polędwiczkę, przed kolacją kilka lizów lizaka, bo była masakra na dworze, a na kolację trochę jogurtu i suchą bułkę). Chleba nie jada, wędlin się brzydzi. Je żółty ser, paprykę, brokuły, frytki z ziemniaków i batatów.
I jedzenie nie może się stykać na talerzu - typowy przypadek neofobii.
Przestał nagle jeść cokolwiek innego niż frytki i tak oswajamy posiłki na nowo. Wcześniej jadł wszystko bez wyjątków. -
Ja nie uwazam np ze dziecko ktore w domu nie je slodyczy bedzie rzucac sie na nie u kogos. Na pewno zdarzaja sie takie sytuacje jak i milion innych. Mojej Julce nie dawałam.. naprawde od swieta cos dostala. Ma piekne zdrowe zęby, teraz starsza to zjada ale nauczona jest że trzeba je rozsadnie dozowac. I moze lezec cala miska slodyczy a ona wezmie sobie 2 ciasteczka i jej to wystarcza. Jak byla młodsza z dziadkiem chodzila do sklepu i dziadek zawsze mowil jej zeby wybrala sobie co chce.. spośród calego asortymentu wybierala albo lizaczka albo takie zelki na sztukę ale jedną.. czy tez te andruty w formie pieniazka, albo gumę papieros.. zawzszr mega skromnie.
Filip pije słodkie soki wiec to juz duzo.. zjadl naraz max 2 kinderki i zdarzylo się to tylko raz, wczoraj dostal swoje pierwsze kinder jajo - wiecej jaja było roztopionego na rekach ale tez zjadl.
Kazda zrobi jak uwaza ale mozna dziecku ladnie wyrobic nawyk ze słodycze w rozsadnej ilości ich nie zabija, nie spowodują otyłości itp. co bedzie z Filipem czas pokaze.Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 grudnia 2020, 11:56
-
nick nieaktualnyDaffi - ja tylko opisałam jeden przykład, który widziałam na własne oczy. Z opowiadań znam ich kilka (jeden wyjątkowo spektakularny, bo dziecko zjadło wszystko co mogło po czym obrzygało wszystko wokół). Ale to zawsze chodzi o dziecko 3-5 lat minimum, które absolutnie nigdy wcześniej nie dostawało słodyczy. Żadnego lizaczka, żadnej czekoladki, żadnej gumy.
Nie generalizuję, nie mówiłam, że tak będzie u jakiegokolwiek dziecka. Przytoczyłam tylko ciekawy przykład moim zdaniem.Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 grudnia 2020, 12:13