Kwietniowe maluszki 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Karollinax26 wrote:Ja mam dziś okropne wzdęcia, zaczęły się po obiedzie tak mnie ściska, bulgocze, przelewa się. Masakra.
Dziewczyny czy przy tych trasach nie robi wam się niedobrze w aucie? Mnie okropnie...
-
Aga2606 wrote:Dziewczyny czy przy tych trasach nie robi wam się niedobrze w aucie? Mnie okropnie...
Ogólnie już w tej ciąży leciałam też samolotem i też było w porządku.
Cieszę się tym bardziej że w dzieciństwie miałam chorobę lokomocyjną która minęła.
29.03.2019 [39+2] Zosia 2580g, 52cm, 10pkt, SN -
Espoir, tak, to moja pierwsza ciąża (wcześniej jedno poronienie, ale na wczesnym etapie) i łożysko jest na przedniej ścianie, która jest dużo słabiej unerwiona niż tylna.
B-002, super wiadomość z ciążą bratowej, będzie Wam wesoło i raźnie, a później dzieci będą mieć zabawę - rówieśnicy
Martusiawp, z twardnieniami byłam u lekarza dwa razy. Jeśli pojawiają się raz na jakiś czas i nie trwają długo (np. powyżej 5 min.), to nie są groźne. Oczywiście trzeba kontrolować szyjkę. Lekarz powiedział, że mogę tak to odczuwać, bo jestem chudzielcem, tak samo mają też Karolinka i Lili, które też są szczuplutkie, więc może coś w tym jest.
No z mężem było stresu...teraz piszę o tym na luzie, ale przeżyliśmy horror. I to jedzenie samego mięsa, ryżu, chleba...ohyda...ja solidarnie z nim nie miałam w domu ani jednego owocu i warzywa. Nie zdawałam sobie sprawy, że żywienie jest tak bardzo oparte na warzywach, dopóki nie trzeba było z nich zrezygnować. Każda zupa, ziemniak do obiadu, sok, surówka, pomidor na kanapce... A ile zwiątpienia przy tym było, czy ta straszna dieta ma sens...jak usłyszałam od lekarza, że mój mąż pożegnał się z tą marskością i stanem przedrakowym, to się poryczałam ze szczęścia
Paula, bardzo wiele osiągnęłaś i tym bardziej Cię podziwiam, że udało Ci się tego dokonać tylko i wyłącznie przez samozaparcie, własnymi siłami i chęciami. Możesz być z siebie naprawdę dumna
Ja też się trochę minęłam z powołaniem, zawsze chciałam być chirurgiem, a z wykształcenia jestem analitykiem finansowym. Ukończyłam też pedagogikę, żeby spełnić marzenie mamy o córce nauczycielce i kosmetologię, ale to już hobbystycznie. Tylko że ja ogromne wsparcie miałam w rodzicach, więc nie można nawet porównywać, bo miałam o niebo łatwiej od Ciebie.
Jak piszesz o tym składaniu faktów, zależności między chorobą a objawami, to jakbym o sobie czytała. Po 3 tygodniach edukacji na własną rękę po tym jak powiedzieli, że mój mąż długo nie pożyje (dosłownie), ułożyłam to sobie w jedną całość i do tej pory pamiętam jak powiedziałam "Kochanie, wiem co Ci jest. Masz silną i wieloletnią insulinooporność". Oczywiście znajomi się śmiali, że dr Quinn ze mnie, że od diagnoz są lekarze, a teraz sami wydzwaniają jak zdrowie szwankuje
Niedawno mój ojciec zachorował na raka. Załatwiłam mu operację w 3 tygodnie po diagnozie, a w międzyczasie czytałam całymi nocami nt. tej choroby. Jak rozmawiałam z lekarzami o jego stanie, nieświadomie używałam takiego słownictwa, że pytali mnie czy jestem po medycynie
Teraz są tak wspaniałe czasy, jeśli chodzi o dostęp do nauki, wiedzy...
Podsumowując, bo pewnie przynudzamy na forum - jesteś wielka, Dziewczyno
Kasionek, przeżyłaś jakoś dzisiejszy dzień...?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 listopada 2018, 22:16
B_002 lubi tę wiadomość
-
malutka_mycha wrote:A ja mam pytanko. Pierwsze i ostatnie ruchy poczułam w ostatnią niedzielę. To że nie poczułam ich już nigdy więcej jest normalne? Bo zaczynam się trochę martwić. Wiem że to jeszcze wczesna ciąża, moja pierwsza. Ale wiecie jak to jest, ryje mózg
malutka_mycha lubi tę wiadomość
-
malutka_mycha wrote:A ja mam pytanko. Pierwsze i ostatnie ruchy poczułam w ostatnią niedzielę. To że nie poczułam ich już nigdy więcej jest normalne? Bo zaczynam się trochę martwić. Wiem że to jeszcze wczesna ciąża, moja pierwsza. Ale wiecie jak to jest, ryje mózg
malutka_mycha lubi tę wiadomość
29.03.2019 [39+2] Zosia 2580g, 52cm, 10pkt, SN -
nick nieaktualnyWiewióreczka wrote:
Paula, bardzo wiele osiągnęłaś i tym bardziej Cię podziwiam, że udało Ci się tego dokonać tylko i wyłącznie przez samozaparcie, własnymi siłami i chęciami. Możesz być z siebie naprawdę dumna
Ja też się trochę minęłam z powołaniem, zawsze chciałam być chirurgiem, a z wykształcenia jestem analitykiem finansowym. Ukończyłam też pedagogikę, żeby spełnić marzenie mamy o córce nauczycielce i kosmetologię, ale to już hobbystycznie. Tylko że ja ogromne wsparcie miałam w rodzicach, więc nie można nawet porównywać, bo miałam o niebo łatwiej od Ciebie.
Jak piszesz o tym składaniu faktów, zależności między chorobą a objawami, to jakbym o sobie czytała. Po 3 tygodniach edukacji na własną rękę po tym jak powiedzieli, że mój mąż długo nie pożyje (dosłownie), ułożyłam to sobie w jedną całość i do tej pory pamiętam jak powiedziałam "Kochanie, wiem co Ci jest. Masz silną i wieloletnią insulinooporność". Oczywiście znajomi się śmiali, że dr Quinn ze mnie, że od diagnoz są lekarze, a teraz sami wydzwaniają jak zdrowie szwankuje
Niedawno mój ojciec zachorował na raka. Załatwiłam mu operację w 3 tygodnie po diagnozie, a w międzyczasie czytałam całymi nocami nt. tej choroby. Jak rozmawiałam z lekarzami o jego stanie, nieświadomie używałam takiego słownictwa, że pytali mnie czy jestem po medycynie
Teraz są tak wspaniałe czasy, jeśli chodzi o dostęp do nauki, wiedzy...
Podsumowując, bo pewnie przynudzamy na forum - jesteś wielka, Dziewczyno
Bardzo Ci dziękuję Kochana. Najczesciej spotykam sie z nieprzychylnymi opiniami niestety. Uwielbiam pomagac innym i czasem zapominam, że ludzie czesto nie chcą wiedzieć. Ufają lekarzom, którzy wcale nie sa nieomylni. Ja sprawdzam. Zawsze. I wszystkie informacje. Czy to lekarza, czy mechanika czy fryzjerke. Jest to objaw braku zaufania, ale obie wiemy co by moglo sie stać gdybys Ty zaufala pierwszej diagnozie męża.
Mysle, ze znalazlybysmy wspolny jezyk. Kosmetologia, trychologia itd tez jest w kregu moich zainteresowań. Robie też pazokcie hybrydowe i zelowe, ale jestem samoukiem i tylko sobie. Maluję ręcznie juz dosc trudne rysunki. Od stycznia nie malowalam, bo to jednak toksyna. Maluje też obrazy na płótnie, lubie robic na szydełku.
Gratuluje Ci, ze rozwiązałas zagadke insulinoopornosci męża. Nie przesadze mowiac, ze uratowalas mu zycie. Taka żona to Skarb
To niezwykłe spotkac na swojej drodze kogos podobnego do mnie. W moim otoczeniu nie znam nikogo kto by tak podchodził do nauki.
Ja juz od 4:30 na nogach, mąż pojechal do pracy a ja na 9 do weta ide z moja psina. Jeszcze musze jej mocz złapać. To będą jaja. Ale mam sposob, na razie w teorii Zobaczymy jak wyjdzie w praktyce. Podstawowym utrudnieniem jest to ze to suczka i kuca. Psu bym przykleila taśma pojemnik. A tutaj bedziemy musieli pokombinować.
Zaczęliśmy 17 tydzien. Zaraz połowaWiewióreczka lubi tę wiadomość
-
Karollinax26 wrote:Jak sobie radzisz z tymi wzdęciami ?
Ja nawet poprosiłam gina o jakiś lek i dostałam cos co skład ma i tak taki sam jak espumisan - jeszcze nie wypróbowałam. Czasem pomaga mi ta herbatka na kołki dla niemowląt... a czasem nic tylko leżeć.
-
Aga2606 wrote:Współczuje tez czesto mam takie bolesne aż i to w ogóle niezależne od tego co zjem....
Dziewczyny czy przy tych trasach nie robi wam się niedobrze w aucie? Mnie okropnie... -
nick nieaktualnyJa mam chorobę lokomocyjna wiec mam przerabane od zawsze na mnie dzialal tylko aviomarin. Obecnie po prostu cierpie
Moja choroba lokomocyjna objawia się od zawsze, w skrajnych przypadkach, utrata przytomnosci. Jestem w stanie jechac jako pasażer bez leków przez okolo godzine. Jest mi wtedy tylko niedobrze. A później zaczynaja sie cyrki
Jak dotad na moje wzdecia pomagal symetikon. Tylko raz dopuscilam do takiego wzdecia, ze myślałam ze zaraz urodze. I wtedy pomogl czas. -
Cześć Witam się z Wami w pracujący piątek Ale dzisiaj pracuję w domu, więc mogę sobie jeszcze pozwolić na kawę i ciasto w łóżku
Nie pisałam tu, bo byłam zestresowana tymi skurczami, które miałam. Teraz jest już lepiej, co jakiś czas tylko czuje skurcz, ale było nieciekawie. Miałam postanowienie, że jeśli mi nie przejdzie do wczoraj lub się nasiki, to jadę na IP. Ale wprowadziłam 3x1 nospe forte i wróciłam do Asmagu 3x2 bo już mi lekarz zalecił we wtorek 3x1. Jest lepiej. Aczkolwiek nadal jestem trochę zestresowana. Staram się leżeć, nie dźwigać nic. Do tego dokuczaja mi plecy, ledzwia z lewej strony, ból wchodzi ki w lewy posladek i niewiele jestem w stanie przejść,nawet powoli. Poszliśmy wczoraj na cmentarz, który jest niedaleko nas, wracałam już mocno obolała.
Wczoraj skończyłam antybiotyk, ale moje zatoki jeszcze nie sa zdrowe, ciągle mówię przez nos, ciągle mi się zapychaja dziurki. Ale jest o niebo lepiej. Spróbuję się dostać dzisiaj do internisty, niech mnie jeszcze przebada i poproszę o receptę na luteine i dupka, mam nadzieję że mi wpisze bo gin dopiero za tydzień. -
A co do mdłości w samochodzie, to ja miałam dramat przez prawie cały 1 trymestr, najgorzej jak byłam pasażerem, więc starałam się prowadzić jednak. Nigdy nie miałam choroby lokomocyjnej i cierpiałam bardzo. Teraz już objawy minęły, a ja uwielbiam prowadzić, więc robię to jak najczęściej i z przyjemnością
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyCześć dziewczyny my dzisiaj kończymy 17 tydzień czyli jeszcze 2 tygodnie i połowa a za 3 tygodnie połówkowe
My z mężem korzystamy z długiego weekendu u rodzicow i dobrej pogody.
Miłego dnia was l. Spokojnego bez bólu kości i innych naszych dolegliwosci ! -
Witam się w drodze do gina
Od rana jestem jak zawsze przed wizytą mocno zestresowana i tym samym moje serce znowu wariuje i mi duszno na maxa...
Mam nadzieję,że wszystko w porządku z maleństwem.
Co do choroby lokomocyjneh to nigdy nie miałam.
Na początku tej ciąży kilka razy jechałam autobusem to myślałam,że zejdę z tego świata...Nie dość ,że kręciło mi się w głowie to było niedobrze i duszno...Auta nie mam i prawka też niestety nie ale jadąc z kimkolwiek jest ok.
A co do wzdęć to masakra...Od lat mam problem z trawieniem i tak jak przypuszczałam w ciąży się to mega nasiliło...