Kwietniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Kala u nas tego nie ma (jeszcze). Zawsze jak coś śpiewam lub opowiadam to słucha i najczęściej powtarza piosenki a z opowiesci na ogół potem o czymś mówi lub sam opowiada.
Heniek ciągle w domu, przyjechalismy do moich rodziców (ja po tygodniu urlopu więc jestem zdrowa a mały mini katar, inne dzieci w przedszkolu zdrowe). Zachowuje się dziś jak opętany, drze się, rzuca wszystkim, zlał się na nowe łóżko mojej mamyznowu wkłada rzeczy do buzi, nie wiem to jakas cofka czy coś. Wrrrrr!
-
Kala leżę ze śmiechu 😂😂😂
U nas (aż się boję pisać), ale chyba spokojniejszy okres wskoczył. Juz rzadko zdarzają się histerie i wróciło moje spokojne, zrównoważone dziecko 😅 dalej by mi najchętniej z rąk nie schodziła 😅 ale potrafi się ładnie czymś zająć, jest duzo bardziej ugodowa.. No generalnie czuję dużą różnicę. Mam nadzieję, że to nie jakiś chwilowy zryw 😁
-
Edwarda, wspolczuje, ze Henio tak lapie...
Dzieki ze pytasz, w ogole to zadzwonilam do swojego pediatry a on mowi ze go nie przyjmie prywatnie, bo jak ma kaszel to moze ma korone i mam dzwonic do przychodni. Wtf. Oddzwonil do mnie lekarz, oczywiscie na teleporade i powiedzial, ze mam podawac do 16 flegamine, a jak powiedzialam ze sie dusi w nocy to odpowiedzial, ze dlatego bo splywa mu do gardla, jak sie pogorszy do konca tygodnia to mam dzwonic, wtedy bedzie myslal, no rece mi opadly, co sie w ogole dzieje z tymi lekarzami.
Zaczelam poszukiwac lekarza, prywatnie, ktory by nas przyjal na cito. Znalazlam na znanym lekarzu pediatre, super opinie, pojechalismy dzis 70 km od nas na wizyte i juz wiem, ze zostajemy. Pierwszy raz w zyciu moje dziecko przy badaniu sie smialo, nigdy nie widzialam aby ktos mial takie podejscie, przyklejal na przylbice naklejki, badal sobie stetoskopem buty, po prostu rewelacja, dziecko wyszlo z usmiechem.
A diagnoza to ostre zapalenie oskrzeli, mamy leki, inhalacje ktore sa dla nas zmora bo maly mega sie drze... Ale dostal dzis lek i jak na razie mija 2,5h snu i w ogole nie kaszle, a ostatnie dwa dni to byl dramat -
J.S o rany współczuję
ja to się tak boję chorób przez tego zasranego covida.. A sytuację mieliśmy bardzo podobną w marcu. Lila złapała kolejną infekcję i byliśmy u lekarza 70 km od nas, tylko, że nie dlatego, że był problem znaleźć innego, tylko dlatego, że nie mamy bliżej takiego naprawdę dobrego lekarza, który nie waliłby na wszystko antybiotyków
I Lila też miała wtedy ostre zapalenie oskrzeli. Jeski nie był to covid, bo ja od niej złapałam i miałam zapalenie zatok, pierwszy raz od kilkunastu lat.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 listopada 2020, 21:20
-
JS o kurde. Ale super ze znaleźliscie kogos fajnego. Po dobrych lekach zaraz mu przejdzie, zdrówka!
Noo Henryk łapie ciągle te mini infekcje i w sumie ciesze sie tylko to, bo np mam kolezanke z pracy, która ma syna z pazdziernika 2018. Ten biedny od urodzenia mial juz z 10 razy zapalenie oskrzeli i pluc, z kilkoma pobytami w szpitalu, u niego byle infekcja konczy sie zapaleniem oskrzeli lub pluc. Takze ciesze sie ze u nas w sumie na katarze sie konczy.
-
JS wspolczuje łby szybko przeszło to zapalenie.
Lekarze powariowali z tymi tele poradami. Dobrze że u mnie rodzinna przyjmuje w miarę normalnie. Tzn trzeba dzwonić robi wywiad ale jeśli chodzi o dziecko to nie odmawia wizyty
Edwarda ojoj Henio może ma jakoś cięższy okres może jakieś nowe umiejętności zaraz się pojawia i dlatego jest taki nerwowy.
U nas dziś kolejny dzień pt BArtek bije brata. Kacper już się tak go boi że ucieka mi na ręce jak zdąży. Ale 99 % nie udaje mu się uciec i obrywa. A najgorsze jest to że w większości przypadków Bartek bije za nic. Mały idzie a ten go popchnie. Siedzi sobie bawi się zabawkami a ten podbiega i klep go w plecy ale tak mocno. Boje się że w końcu mu krzywdę zrobijuż nie mam do niego siły. Ani prośba ani groźba ani krzyk kara itp nic nie działa. Jak grochem o ścianę do niego można mówić a on ma w nosie. Nie mogę nie reagować chociaż próbowałam ale jak Kacper płacze to jak nie reagować? Ehh już czuję się bezsilna
Jak jestem z nimi nic nie robię to jeszcze jest w miarę ale jak idę do kuchni robić obiad śniadanie czy pozmywać to już jest masakra -
Agusia_pia to wygląda trochę tak jakby próbował zwrócić na siebie Twoją uwagę 🤔 Skoro przy Tobie jest w miarę ok, a Tylko się czymś zajmiesz to zaczyna bić to ewidentnie znalazł sposób, żebyś rzuciła wszystko i do niego wróciła, zajęła się nim itd. Negatywny sposób, ale sposób 😐 u Lilki było to sikanie w majty albo rzucanie jedzeniem. Niech tylko się czymś zajęłam to albo jedzenie po całym pokoju porozwalane albo się zesikala no i cel osiągnięty - matka wszystko rzuca i leci ją ogarniać 🤷♀️ A jakbyś spróbowała przydzielać mu jakieś zadania kiedy sama jesteś zajęta? Jakies najprostsze pierdoły, ale żeby czuł się potrzebny i nie myślał o biciu? Coś Ci upadło "przypadkowo", wolasz go, ze potrzebujesz pomocy, czy moglby Ci podnieść to czy tamto. Za chwilę coś innego - nie wiem na ile mu pozwalasz działać w kuchni, ale ja np. prosiłam Lilę, żeby mi zaczęła wyjmować naczynia ze zmywarki, coś podała, cos schowała.. Jak miała taki okres, ze nie mogłam nic przy niej zrobić, a np. chciałam powiesić pranie, to celowo upuszczalam jakieś majtki, skarpetki i komentowałam głośno, że "o nie, spadły mi skarpetki, zaraz będę musiała to wszystko pozbierać". Zazwyczaj Lilka leciała to zrobić, no to wydziekowalam jej, że tak pieknie mi pomogła. Za chwilę znowu ryp tam cos na podłogę i udawałam, ze nawet nie zauważyłam - no to Lila się śmieje, ze znowu mi coś upadło i mi musi podnieść - i tym sposobem miałam ogarnięte pranie bez awantur i demolki 😅 Może chociaż trochę by to pomogło? Albo zaangażować go przy robieniu obiadu? Lila tłucze tłuczkiem mięso na kotlety (wcześniej wkładam je do woreczka, żeby się nie uciapała), próbowała nożem obiadowym kroić cukinię, miesza w miseczce przyprawy, którymi potem posypujemy mięso czy coś tam.. Ziemniaki przy obieraniu mi podaje, potem wrzuca do garnka z wodą,jajko w miseczce rozbelta widelcem.. No dużo jest takich pierdół. I ona jest zadowolona, ma zajęcie, ja mam zrobiony obiad we względnym spokoju, z poczuciem, że robiłyśmy coś razem..
-
Totorot ja go wołam. Pranie włada do pralki. Pomaga wieszać. Łóżko wcielimy okna odsłaniamy nawet wodę w WC spuszcza zawsze go wołam. Odkurza sam. No ale do mycia naczyń go nie zawołam. Zresztą on nawet jak jestem w pokoju to leci i go klepie.
-
No Kalinka jest baaaardzo dociekliwa 😂
Agusia ciężka sprawa z tym biciem ... może poczytaj co mądre książki piszą w tym temacie, mały ewidentnie nie radzi sobie z emocjami i tak jak Totoro pisze próbuje zwrócić uwagę.
A powiedz czy na Kacpra tez Ci się zdarza krzyczeć czy głównie Bartek „obrywa”? Ja pamiętam z dzieciństwa (pisałam już ze miałam identyczną relację z bratem), ze zawsze chciałam, żeby to chociaż raz on był tym złym a nie ja ... i żeby ktoś na niego nakrzyczał, a nie wszyscy tylko go bronili
Franek miał takiego sąsiada, praktycznie jak brat, bo codziennie się widywali i spędzali ze sobą dużo czasu ... i on go ciagle lał albo wjeżdżał w niego takim jeździkiem albo przedrzeźniał mowę (tamten był młodszy, a do tego bardzo późno mówił ). No nic nie działało ... dopiero jak tamten mu oddał i to tak konkretnie, raz ale mocno, to bicie się skończyło
Co do wspólnych prac domowych, to u mnie opcja „zrób to sam” nie wchodzi w grę 🤷♀️ wszystko razem .... nawet jak wczoraj poszłyśmy nadać paczkę, to musiałam na szybko szukać dla Kalinki jakiegoś pudła, bo musiała mieć oczywiście swoją paczkę. Tak samo jak zakupy robimy, musi mieć oddzielny koszyk i coś tam sobie wkładać ...Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 listopada 2020, 05:51
-
Agusia a może spróbuj Bartka chwalić, ale tak w porównaniu do Kacpra ... jak np. zmieniasz małemu pieluchę, to powiedz coś w stylu: „ ojej zobacz Kacper znowu narobił w pieluchę, a Ty jesteś taki duży i mądry i już nie robisz” albo „ Kacper tak pięknie nie pomaga mamie” czy „ Kacper nie umie tego czy tamtego a Ty tak ....”. Wiem, ze nie jest to metoda na dłuższą metę, ale chwilowo może zmniejszy tą niechęć do brata ...
-
Kacper też ma kary czy krzyknę na niego jak coś źle robi więc też obrywa ale fakt że Bartek częściej bo go po prostu bije.
Kala mówię mu tak jak kupę zrobi że Ty już duży na kibelek brawo. Klocki układa to go Chwale że umie że duży a Kacperek mały i nie potrafi itp. No tu już wszystkiego próbowałam i nie działa.
Ja zauważyłam że on się nie słucha wcale. Idziemy na dwór ok. Powrót do domu masakra. Nie i nie on nie idzie. W końcu jakoś po 20 min gadania proszenia idzie a jak bym go wzięła na siłę to była by awantura że on sam.
Ja się łapie że czasem czuję że go nie lubię. Wiem że nie powinnam tak mówić że to moje dziecko kocham go tylko że jak mi kolejny dzień robi na złość ewidentnie na złość to mam go dośćgdyby nie ten wirus już by dawno chodzil do przedszkola...
No i mamy "miły" poranek. Awantura pół godziny z rana o koc o kozę z nosa i już nie śpimy. A myślałam że pociągniemy do tej 7 bo Kacper zjadł po 5. Ehh. -
Agusia moja też teraz wszystko na przekór i od rana jest „nie chcę tego, tamtego...”, wszystko trwa wieki, bo nie ... nie będzie jadła, nie będzie spała, zębów nie umyje ... potem ryczy, ze jednak tak... rządzić chce wszystkim i wszystkimi. Wczoraj afera przed wyjściem, bo JA ubrałam czarne buty, a miałam ubrać brązowe takie jak jej... no i ryk przy windzie o te buty, aż musiałam się cofnąć i grzebać po szafkach w poszukiwaniu tych butów cholernych ... potem po powrocie kolejna afera, bo to Franek koniecznie miał z nią ręce umyć !!! nieważne, ze miał akurat lekcje ... musiał wyjść i koniec !!!!
Już zaczęłam ją chipsami przekupywać w takich chwilach 🙈 bo tylko to na nią działa ... wiem, ze niewychowawczo, ale jak drze mu się przy komputerze w czasie lekcji, to innego rozwiązania nie znalazłam ... -
Ja to przede wszystkim nie jestem zwolenniczką kar. Dziecko przez kary nie uczy się tego, ze coś zrobiło źle, niewiele jeszcze z tego rozumie a one nawet jak poskutkują to problem dalej nie jest rozwiązany, dziecko czegoś nie robi nie dlatego, ze wyniosło z tego jakąś mądrość, zrozumiało, że źle postępuje - ttlko dlatego, żeby tej kary uniknąć. Ja wiem, ze łatwo powiedzieć, ale kiedy dziecko daje w kość to każdy łapie się wszystkiego co może pomóc choćby w najmniejszym stopniu
ale czytam teraz np. książkę "Jak mówić, zeby maluchy nas słuchały" - bardzo bardzo bardzo polecam, jest swietna. I tak a propos np. tego powrotu do domu z podwórka - byl tam dokladnie taki przykład - jeśli dziecko nie chce wracać, to zamiast prosić go 50 raz czy w koncu wziąć na siłę, można wymyślić mu jakieś zadanie - np. ciekawe czy uda Ci się dotrzeć do domu skacząc na jednej nodze! Albo uwaga, teraz zamieniamy się w samoloty, lecimy nad podwórkiem, zataczamy koła bla bla, a nasze lotnisko jest w domu, szybko przygotowujemy sie do lądowania itp. Te metody są super, wiadomo, ze nie muszą działać zawsze, ale może pozwolą uniknąć chociaż kilku awantur. My ostatnio nie mogliśmy Lili zmobilizować do ubierania - mąż (dodam, ze nie czyta tej książki 😶) zamienił się w komentatora sportowego i zaaranżował konkurs na najszybsze Ubieranie się xD po paru minutach myślałam, ze łeb mi pęknie, ale Lilka ubrana i zadowolona. Ja z racji tego, ze moje umiejętności aktorskie są gorzej niz słabe 😅 włączyłam alarm w tel. na 3 min i w tym czasie miala zdjąć spodnie od pizamy i założyć majtki, potem znowu tam na 2 min czy ileś i musiala zdążyć zmienić koszulkę od pizamy na bluzkę itd itd. I też poszło gładko. Ze sprzątaniem podobnie - to są takie pierdoły, ale raz, ze dziekco ma cały czas wrażenie, ze sie z nim bawisz (a mozna rownoczesnie zajmować się drugim 🤭), dwa, ze przede wszystkim CHCE mu się, przestaje być to dla niego przykrym obowiązkiem. No i można zmniejszyć liczbę awantur. Moze zacząć od takich prostych pierdół a przełoży się to tez potem na Wasze ogolne samopoczucie i wpłynie choć trochę na zachowanie Bartka
może bedzie mial więcej uwagi, więcej ciekawych bodźców i nie będzie tak wyżywał się na Kacprze
a ja zerknę jeszcze do mojej mądrej książki czy jest cos w temacie bicia
Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 listopada 2020, 07:07
-
Ogólnie polecam jeszcze raz tę książkę, kurczę, jestem dopiero gdzies tam za 1/4 a juz tyle błędów w swoim zachowaniu, w tym co mówię itd. wyłapałam, ze szok. A niektóre rozwiązania są naprawdę tak banalne i zaoszczędzają tyle nerwów, czasu itd.
-
Totoro ja też nie jestem zwolenniczką kar w przypadku takich maluchów, wg mnie to zupełnie bez sensu i nic nie daje .... ale co w przypadku starszych dzieci? Nie wiem... np. dziecko non stop przynosi uwagi ze szkoły? I rozmowy nic nie dają? I tylko nauczycieli obwinia?
Ja to akurat żadnym ekspertem nie jestem, bo brakuje mi konsekwencji i często się w tym gubię...