Kwietniówki 2015 :)
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Dziewczyny niesamowicie mnie cieszą wiadomości o kolejnych bobaskach! Wielkie gratulacje!
Mam pytanie do dziewczyn, które rodziły ale i do przyszłych mamuś. W czym rodzicie? W koszuli chyba średnio wygodne bo to sporo materiału... nago? bo nie wiem czy jeszcze czegoś nie dopakować...
Fasiu czytam i wyczuwam obawy przed zabiegiem u Ciebie. Dla pocieszenia powiem,że boję się tak samo jak Ty bo mi będą zdejmować ten pessar i myślę o tym co będzie potem i czy zaczne od razu rodzić czy tak jak się czasem zdarza szyjka się zasklepia i poród może być jeszcze trudniejszy...i boję się krwawienia bo przy ostatniej wizycie i zwykłym badaniu polała się krew z miękkiej szyjki... a ja mam potem do domu wracać.
Moja sunia jakaś nieswoja, budzi nas o 4 nad ranem z piskiem i ciągle chodzi za nami i popiskuje i nie może spokojnie się położyć a do tego słaby apetyt. Byliśmy z mężem wczoraj i dziś u weta i badania nic nie wykazały...
Miłego wieczoru kochane AAAAAA zapomniałabym znalazłam sposób na zaparcia w ciąży. rano i wieczorem łyżeczka colon C i po problemie a doraźnie te czopki musujące eva qu.Anka1501 lubi tę wiadomość
-
Nadzieja w szpitalnej koszuli
Dają do ubrania na IP, a po porodzie przebierają w czystą i niczym się nie martwisz. Biorę jedną swoją, ale nie wiem czy uzyje skoro dają codziennie świeże szpitalne i jak się pobrudza to wymieniasz i tyle
Nadzieja84 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
HEJ DZIEWCZYNKI!
Wróciłam do Was po tygodniowej nieobecnościEhh... Sporo się działo. Razem z Ninką dziękujemy za komplementy! Na samym początku chciałabym POGRATULOWAĆ świeżym Mamusiom - BRAWO - jest nas coraz więcej!
Pozostałym przyszłym mamusiom życzę cierpliwości i łatwego porodu
A teraz chciałam Wam napisać kilka słów na temat jednego, niezapomnianego dnia z mojego życia - 15.03.15 - dnia, w którym przyszła na świat moja wspaniała córeczka NINA!
Nie wiem od czego zacząć... Hm, jak wiecie w sobotę odszedł mi czopChwaliłam się na forum. Był on długi, lepki, ale czyściutki, biało-bezbarwny, tj. książkowy. Nie zapowiadał on szybkiego porodu. Ten dzień minął szybko i beztrosko, właściwie nie robiłam nic oprócz przytulasków z mężem. Położyliśmy się spać dość późno, ok. godz. 2 w nocy. Długo nie mogłam zasnąć, kiedy mąż padł jak mucha. Kiedy byłam już w pół-śnie (godz. 2:55) zerwało mnie mega dziwne uczucie! Aaa! - zaczęłam krzyczeć, bo poczułam jakby ktoś wylał mi na nogi wiadro ukropu
Natychmiast obudził się mój R, a ja pobiegłam do łazienki. TAK, WODY ODESZŁY! Spanikowany mąż zaczął uspokajać mnie a ja jego ;P Weszłam szybciutko pod prysznic i zaczęłam się ogarniać - pomyślałam, że czas jechać na IP.
Pół godziny później byliśmy już w rejestracji. Pani stwierdziła, że skoro nie ma skurczy, to mogłam spokojnie się wyspać i dopiero przyjechać. Sratytaty, ja nie z tych
W czasie robienia KTG zaczęły się regularne, ale mało bolesne skurcze (co 3-4 min). GODZ. 4:00 - PORÓD CZAS ZACZĄĆ. KTG trwało długo, po ok 2 godz. miałam wykonane badanie USG, które wykazało, że dzidzia będzie ważyć ok. 3,5 kg. Po badaniu otrzymałam info, że nie ma miejsca na porodówce - wszystkie sale zajęte. Kazali mi czekać na korytarzu, aż przeniosą kogoś do sali poporodowej. Skurcze zaczęły się nasilać, ciągle były co 3-4 min.
Ok godz. 8 przyszła do mnie położna i ze względu na ciążę przebiegającą bez powikłań zaproponowała poród w DOMU NARODZIN - bez ingerencji lekarza, bez lewatywy, bez wenflona, bez oxy, bez znieczulenia, bez łóżka porodowego itp. (bez tego, czego bałam się najbardziej) - kazała mi się zastanowić, czy chcę. Pewnie, że się zgodziłam - przecież nie chcę urodzić na korytarzuPrzed 9 zaprowadzono mnie do oddziału szpitala "Dom Narodzin", w którym mogłam sobie wybrać jedną z 3 sal, bo wszystkie były puste. W każdej z nich czułam się jak w domu - wanna, wygodne łóżko z pościelą (jak w sypialni), łóżeczko dla dziecka, kolorowe ściany, drabinka, piłka, łazienka, szafeczki...
Byłam zmęczona, ale zamiast łóżka wybrałam wannęPołożna nalała mi do pełna ciepłej wody, naszykowała ręcznik pod głowę. Zanim się zanurzyłam - zwymiotowałam. Podobno to znak, ze szyjka się rozszerza - no i tak było. Rozwarcie na 2-3 cm. O 9:00 leżałam już szczęśliwa w wannie.
Tak mijały sekundy, minuty, godziny. Położna zaglądała co chwilę, a mąż siedział cały czas przy mnie, pilnując, bym się nie utopiła, bo zasypiałam między skurczamiSkurcze były troszkę mocniejsze, ale coraz rzadsze, mniej regularne.
Leżałam w tej wodzie, leżałam... Proponowano mi, bym zmieniła pozycję, wyszła z wody, ale było mi tak cudownie w tej wannie, że nie skorzystałam
Wybiło południe - podczas skurczów (ból podobny, ale nieco mocniejszy jak podczas okresu) poczułam nacisk na odbyt. Dziwne uczucie, jakbym miała zrobić kupę. ZACZĄŁ SIĘ DRUGI OKRES PORODU. Położna odwiedzała mnie znacznie częściej. Zachęcała do krzyczenia podczas kolejnych bóli. Zaczęłam przeć. To nie było takie trudne, ani bolesne. Najgorsze było oczekiwanie na kolejne BUM. Skurcze zamiast się nasilać i być coraz częściej to tylko się nasilały, natomiast czas między nimi się wydłużał (10-12 min). Dziwiło to również położną, która była już cały czas przy mnie.
Mąż zaczął się bardzo denerwować, ale za to mocno mnie wspierał i siedział cały czas obok - a to jest bardzo potrzebne, bardzo pomaga. Kiedy już było blisko końca kazano mi wywoływać skurcze masując się po brodawkach piersi. Parłam. Nie chciałam zmieniać pozycji, dobrze mi było leżąc. Główka dziecka zaczęła się przesuwać, włożyłam palce do pochwy i poczułam włoski dziecka. MEGA, MEGA, MEGA!!! To mnie jeszcze bardziej motywowało.
Podczas jednego skurczu zaczęło szczypać mnie w psiutce. AŁA! To był najgorszy ból. Główka była już w połowie drogi, a szczypanie się nasilało. Skurczy brak... Masuje suty, masuje - jest skurcz! Prę z całych sił i chlup - ULGA! Szczypanie ustało - główka wyszłaHurra! Jeszcze jeden skurcz i po wszystkim! W tym czasie przyszła do pomocy druga położna. SKURCZ i znowu te pieczenie ;( Polozna ciągnie, ciągnie - JEEEEST - DZIDZIA WYSKOCZYŁA JAK RYBKA DO WODY. Położono mi Ninkę na brzuszku - i tego nie da się opisać - ogromne szczęście, wzruszenie, radość eh... Mąż się cieszy, ja się cieszę, położne również.
Następnie mąż przeciął pępowinę i mieliśmy dla siebie całe dwie godzinki. Cudowne dwie godziny
Ale się rozpisałam - musiałam. Opowiadałam już tę historię wiele razy i będę się nią dzielić jeszcze wielokrotnie. Na zawsze zostanie ten dzień w mojej pamięci
DZIEWCZYNY - bez stresu. Ten moment, w którym pierwszy raz dotykacie swoje dziecko jest bezcenny. Zarówno ciąża, jak i poród przebiegło mi bez komplikacji, ale bez względu na to trzeba być dobrej myśli. POWODZENIA, TRZYMAM KCIUKI ZA KAŻDĄ Z WAS! :*Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 marca 2015, 17:48
shimmer_lip, hwesta, Nadzieja84, Militta110816, lysinka, Fasia, NY, Anka1501, Justinka, adk_1989, Amy_, Jaga, KasiaKwiatek, weronika86, Ewelcia, Aguś86, Murraya, Eweliśka, Rudzia, mantissa, Angela89, mimka84, Krysti, Eklerka, MartaAlvi, AGA 30, Lwica, Robotka1, maggie86, Gosha, iwonka1077, Agusiek89, Bambi85, Ulka84, Zima, kluska, liloe lubią tę wiadomość
-
Aaaa Liloe gratuluję!!!
Eweliśka ketonów mam 15 i pani do mnie dzwoniła dwa razyza pierwszym mnie poinformowała, że wynik wyszedł zły i radzi kontakt z lekarzem i powtórkę wyniku a za drugim razem zadzwoniła zeby powiedzieć, ze sprawdziła jeszcze raz i jeśli jestem w takiej zaawansowanej ciąży to może dzieciak ze mnie w nocy za dużo ciągnie a ja być może jem kiepskie kolacje. No i doradziła tą bułę i drugi moczyk przed wizytą następną
a no i u mnie w luxmedzie dalej są położne bo pamiętam, że pisałaś, że u Ciebie je zlikwidowali.
Nadzieja nam kazali do porodu mieć koszulę albo tshirt ale na tyle długi, żeby jak staniesz sięgał Ci za wyprostowane ręce i na tyle luźny żeby bez problemu podciągać do góry jak będzie potrzeba ktg zrobić albo zbadać. Ja mam taką starą koszulę nocną na ramiączkach i po porodzie nawet jej prać nie mam zamiaru tylko do koszalina idzieNadzieja84, liloe lubią tę wiadomość
-
hwesta wrote:Ja zawsze miesiączkowe krzyżowe miałam, ciekawe czy to reguła ze porodowe wtedy tez krzyżowe
Nie wiem czy reguła ale mnie przy każdej miesiaczce krzyż bolal i przy porodzie ten ból był nie do wytrzymania. Podejrzewam ze teraz tez tak będzie -
Nadzieja84 wrote:A jak się parte zaczynają to można powstrzymać wyjście dziecka czy to niemożliwe? Boję się że położne zapomną o mnie a mnie parte przyszpilą i co wtedy? Przepraszam za głupie pytania ale jakieś nerwy przedporodowe mnie łapią
i raczej kobieta nie chce ich powstrzymywać a o Tobie nikt nie zapomni
Klaudia super poródNadzieja84 lubi tę wiadomość
-
Nadzieja84 wrote:A jak się parte zaczynają to można powstrzymać wyjście dziecka czy to niemożliwe? Boję się że położne zapomną o mnie a mnie parte przyszpilą i co wtedy? Przepraszam za głupie pytania ale jakieś nerwy przedporodowe mnie łapią
Nade mną nikt nie stał i nie pilnowałjak miałam pierwsze parte to zawolalam położna bo czułam ręką główkę
Nadzieja84 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny