Lipcowe Mamusie 2014
-
WIADOMOŚĆ
-
maja89waw wrote:Moja po porannym spacerku też jakieś tańce wygibańce odstawiała przy cycu. 5 minut possała, a potem puszczała co jakiś czas cyca i kwękała. Po prawie godzinie takiego "karmienia" jeśli można to tak nazwać, wzięłam chustę w dłoń i śpi od godzinki już wtulona w mamusie
Mój mąż jak ona tak puszcza tego cyca a potem nerwowo go szuka, mówi, że dzięciołka odstawiaW sumie tak to trochę wygląda - stuka czołem o cyca jak dzięciołek
Paula sliczna i mamy taki sam bodziak
Moja też jak to nazywamy z mezem, DzięciołujePaula_29, maja89waw lubią tę wiadomość
-
paula zuzia slodziak:)
my dzis do lekarza,aby cosna brzuszek doradzil bo masakra.
dzis jakies szalenstwo Jasiu co dwie godz je...i moze z 10 min spi.odkladam do lozeczka i ryk...
podaje mu wode i moze dzieki temu dzis kupka byla:)
mikulka tz ubieram w body tylko,do spania tak samo plus pieluszka do przyklrycia.
czapki nie zakladam.
mikulka, Paula_29 lubią tę wiadomość
-
My tez body na krotki rekaw.
Na spacer bez czapki, bo mala sie mega poci w tych swoich dlugich wlosach.
Na spacer albo body na krotki i cos na dol, albo dlugi rekaw i sposzki...
albo same skarpety, zalezy ile stopni.
Paula_29 lubi tę wiadomość
-
maja89waw wrote:Mój mąż jak ona tak puszcza tego cyca a potem nerwowo go szuka, mówi, że dzięciołka odstawia
W sumie tak to trochę wygląda - stuka czołem o cyca jak dzięciołek
Moja robi tak samo, to chyba taki odruch:) cały czas szuka, nawet jak jest tak najedzona że jej się ulewa
Ja karmię 15-20 min z jednej a potem z drugiej. Z tej drugiej to różnie je raz 5 raz 15, to zależy czy jest zaspana czy rozbudzona, ja małej drażnię uszko albo paluszkiem dotykam żuchwy, tak radziła położna
Ja dziś na wizytę ubrałam małą w bodziaka na krótki rękaw, bez czapeczki, na przejście z samochodu przykryłam kocykiem bambusowym, w domu leży w bodziaku lub pieluszce
lolka83, Iwo, Camilia, maja89waw lubią tę wiadomość
-
W końcu mam chwilę, żeby opisać swój poród...
17 lipca nic nie zapowiadało, co zacznie się wieczorem. Wyjątkowo zdrzemnęłam się po południu między 17 a 19. Mój mąż, jak co czwartek, wybrał się na piłkę nożną na 20:00. Mnie po drzemce macica twardniała, zaczęła się stawiać, ale "puściłam" męża,niech sobie pogra chłopak. Stwierdziłam, że pewnie nic się nie wydarzy. O 20:30 zadzwoniłam do niego, że mam skurcze co 10 min. Zjadłam lekką kolację , wykąpałam się przed zbliżającym się porodem.Później skurcze były już co 5 min... Po 3 godz. pojechaliśmy do szpitala. O 24:00 zbadał mnie lekarz- 1 cm rozwarcia...kazał iść spać, bo pewnie poród zacznie się nad ranem. Zlecił kroplówkę nawadniającą, nie wiem po co, bo miałam ze sobą 4 litry wody, mogłam pić.
O 2:00 weszłam pod prysznic,skurcze były już tak silne, że nie mogłam wyleżeć w łóżku, chodzić, tylko woda przynosiła trochę ulgi...i o dziwo postęp porodu. O 4:00 miałam 3 cm rozwarcia, szyjka całkowicie skrócona. O 5:00 miałam 5 cm i czas na decyzję czy brać znieczulenie - ZOPa. Pytałam położną, czy będzie bolało bardziej. Odpowiedział, że nie, ale skurcze będą częstsze. Stwierdziłam, że dam radę....
Okazało się jednak, że bolało bardziej...tragiczne było dojście do 7 cm, cały czas pod prysznicem. Pęcherz płodowy nie chciał pęknąć,7 cm nie rozwierało się bardziej. Ponad 2 godz. miałam 7 cm, nic nie szlo dalej...
O 8:00 był obchód i profesor stwierdził, żeby podać oxytocynę i ręcznie przebić pęcherz płodowy. Po oxy skurcze stały się częstsze bolesne bardzo, bo musiałam leżeć, żeby mieć podłączone KTG. Do tej pory , od 2 do 8 cały czas byłam pod prysznicem. Z bólu wieszałam się na kroplówce z oxy, żałowałam, że nie wzięłam zopa...przebicie pęcherza płodowego bolało jak cholera, wyłam z bólu...w końcu upragnione 10 cm, można przeć
Po tym o 9:00 zaczęło się parcie. Parłam w pozycji kucznej, na boku, nie miałam już siły po całej nocy. Tętno małego zaczęło spadać do 80, wiedziałam, że muszę przeć, bo inaczej kleszcze lub cc...
Mój mąż cały czas mnie wspierał, trzymał za rękę. Później mówił mi, że byłam purpurowa jak parałam....
Padła decyzja o nacięciu krocza.. i mały urodził się na 1 skurczu...
jego widok, krzyk, ciepło...cudowne...momentalnie zapomniałam o bólu, nawet jak położna szyła mi krocze pół godziny i nie chciała się przyznać ile ich jest. Wiedziałam, że tam na dole mam masakrę, ale mały rekompensował wszystko.
Mój mąż był cudowny, wspierał cały czas, polewał krzyż i brzuch pod prysznicem przez 6 godzin, trzymał za rękę jak parłam. Nie wyobrażałam sobie porodu bez niego, nie dałabym rady.
Teraz poród wspominam nie tak źle jak w 1 dobie. Na szczęście krocze zagoiło się bardzo szybko, siadam od 2-3 doby bez bólu.
Poród siłami natury jest piękny i poród z mężem to niezapomniane przeżycie, niesamowicie zbliża. Czuje się silna jak nigdy, przeżyłam poród i nie ma dla mnie teraz rzeczy niemożliwycham, karusia, lolka83, Camilia, Aniulka, Plumb80, misia_k1, celia, Paula_29 lubią tę wiadomość
-
mikulka wrote:Dziewczyny, a jak w taką pogodę ubieracie swoje perełki? Ja mam w domu taki upał, że malutka leży tylko w pieluszce i body, bez skarpetek i odkryta. Tak samo na spacerku, z tym ze w cienkiej czapeczce i przykryta lekko pieluszka tetrową. A Wy zakładacie czapeczki maluszkom?
mikulka, Paula_29 lubią tę wiadomość
-
Iwo, jeśli można zapytać dlaczego nie szczepisz na rota? Słyszałaś jakieś negatywne opinie? Ja mam syna, który właśnie od września zaczyna pierwszą klasę i boję się tych wszystkich grup jelitowych itp. Dlatego też chciałam malutka zaszczepić, ale wśród znajomych tez nikt nie szczepil. Nie wiem co mam zrobić. Na szczęście na podjęcie ostatecznej decyzji mam jeszcze parę tygodni
-
Ja nie szczepiłam na rotawirusy, pneumokoki i meningokoki.
Wzięliśmy tylko Infranrix Hexa, żeby małego nie kłuć nagminnie, a też w sumie nie wiem czy zrobiłam dobrze:)
Mam dość negatywny stosunek do szczepień po prostu;)
Chciałabym móc zanurzyć głowę w strumieniu twojej świadomości. -
Iwo wrote:W twoim przypadku raczej bym zaszczepila, moj maly nie ma rodzenstwa, do zlobka nie bedzie chodzil, kontaktu z innymi dziecmi raczej nie bedzie mial ( nasi znajomi raczej bezdzietni, a rodzina daleko). To w zasadzie jedyne szczepienie, ktore odrzucam, no moze meningo koki tez.
-
nick nieaktualnyNadrobiłam Was, ufffff...
Ja na spacerki ubieram Victora tylko w body z krótkim rękawem, bez czapki. Przykrywam go do pasa lekkim kocykiem lub pieluszką. W pogotowiu mamy zawsze lekki sweterek, spodenki i skarpetki w torbie. Sprawdzam rączki i stópki oraz nosek czy nie są zimne.
Iwo, pięknie opisałaś poród, chwile bezcenne prawda? I szybko zapomina się o trudzie i bólu, widok maleństwa rekompensuje wszystko
Pozdrawiamam, Iwo, Camilia, Camilia lubią tę wiadomość
-
Cześć mamusie po tym długim dniu,
Paula i jak po wizycie, żółtaczka ustępuje, wszystko u Was w porządku?
A „dzięciołka” robią chyba wszystkie dzieci, ja mam na to określenie „jaskółeczka” (u nas już od pierwszych dni dziobek się otwiera jak u małego ptaszka).
Jeśli chodzi o ubranka w domu body z krótkim rękawem, a na spacerki coś z długim i cienka czapeczka – ale my na spacerki wychodziliśmy koło 19-20 więc już chłodno było. Ja zawsze dotykam na karku czy odpowiednio jest Mały ubrany
My na szczepienie mamy się zapisać po 19 sierpnia i nie mam zielonego pojęcia na co się zdecydować, ostatnio lekarz mi cos próbował tłumaczyć, ale uciszając dziecko niewiele z tego wyniosłam.
A dzisiejszy dzień – zupełna załamka, Mały spał przez dzień ledwie trzy godziny. Jak obudził się koło 13 to do 19 płakał cały czas, chyba że przystawiałam go do cycka. Ja już sama nie wiem, czy to tak ma być, czy ja coś jem nie tak, czy mój pokarm jakiś trefny… dziś próbując bez skutku utulić moje dziecko wymyśliłam tysiąc powodów dlaczego tak jest. Poza tym nie wiem, czy mam go przystawiać jak płacze, niby zawsze je wtedy i się uspokaja, ale znów się zapełnia brzuszek i bąbelki słychać w jelitkach i błędne koło. Dziś wypróbowałam 4 smoczki na uspokojenie – bez skutku, próbowałam dac mu do picia wodę i herbatkę ale też nie umie z butelki – jakiś obłęd, tak bezradna jak dziś nie czułam się przez te całe 4 tygodnie
Zastanawiam się może nad jakąś wizytą lekarza, niech go ktoś oglądnie, może mi coś doradzi, a może choć uspokoi że nic nie mogę na to poradzić.
Właśnie Paula czy masz może do polecenia jakiegoś dobrego pediatrę który jeździ do domów? Nie chcę iść do przychodni bo pewnie każą iść na chore dzieci, a nie potrzebuję jeszcze żeby Mały coś złapał.
Paula_29 lubi tę wiadomość
-
Am u mnie tez masakra jakas. Jas wczoraj spal w ciagu dnia z 20 min a reszta to ryk, wycie,prezenie....istna zalamka.
Nie wiem co robic jak usypiacie swoje dzieci.
Maly wyl do polnocy, potem jak sie przebudzil to pojedzeniu znowu....wzielam do siebie na łóżko dalam piers i cholera zasnelismy i obudzilam sie o 5!zla na siebie ze Maly głodny i na lozku ze mna a nie w lozeczku, oraz że przez cala noc nic nie odciagnelam pokarmu bo po prostu padalam ze zmeczenia.
Czuje się psychicznie meega źle...poteguje to brak pokarmu, laktacja do pupy mimo picia herbatek,femaltikera, odciagania co 3h do tego wycie Jasia i nie moznosc go uspokojenia....totalna porazka na calej lini.
Bylam u lekarza i panidr mówiła ze zle robie mowiac do Jasia caly czas,ze go nosimy,zabawiamy a to go meczy. ?..
Jak ja mam uspic, zasypia przy cyku,daje do lozeczka i ryk....Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 lipca 2014, 08:41
lolka83 lubi tę wiadomość