Listopadówki 2014
-
WIADOMOŚĆ
-
Za mną od kilku dni pizza i frytki ale jeszcze walczę..
Zasadniczo coś w nocy spać niezbyt mogę, strasznie mnie suszy, przez noc wypijam 1l spokojnie wody, czy to okruch tak na mnie działa? Normalnie jakbym miała mega kaca giganta
Ja teoretycznie póki co przez belly mam termin na 8.11 ale wizyta u doktora 17.03 i zobaczymy co powie Jest to 12 cs.Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 marca 2014, 20:54
-
KocieOczy hehe ja to dzisiaj prawie wcale nie spałam, ale może to tak przed wizytą, chociaż i na siku i picie pobudki były co za fazy dzikie, nerw czy co.? sama nie wiem, ale ja to chyba jednak w szkole nie wysiedzę
hehe te dzieciaczki to Nam niezły apetyt zapodają
Kochane na razie Was na listę dopisałam, później po wizytach najwyżej poprawki się wprowadzi :*
Miłego dnia ja w dobrym humorku chociaż nie wyspana jeszczeLivia
Nela
Marcel
-
hehe wiecie co znalazłam.? mój opis porodu taki realistyczny z przeżyciami ;P aż się popłakałam, że dane mi będzie znowu to przeżyć za parę miesięcy
przepraszam, że zaśmiecam hehe niektóre momenty śmieszne są heheh
Mam nadzieję, że nikogo nie nastraszę
No więc tak, trochę śmiechu trochę płaczu było... Z rana trafiłam na patologię, tam USG KTG i oczywiście nic... Po badaniu lekarz stwierdzi, że trzeba założyć cewnik na szyjkę i miało coś ruszyć, no i o 13 już wyszłam z gabinetu z owym urządzeniem, przez które przy pierwszej wizycie w wc się obsikałam ,bo tak niefortunnie to wystaje wiadomo skąd i pociekło mi po tym... ;/ i musiałam iść wziąć prysznic, no bo jak inaczej powoli zaczynał mnie boleć brzuch co parę minut, zrobiono o 14 KTG leżałam przez godzinę i ani jednego skurczyka najmniejszego nie wykazało... ;/ no więc ja zawiedziona i zdenerwowana, że będę tam siedzieć nie wiadomo ile i będą musieli wywoływać... No i chodziłam tak z tym balonikiem, co raz to bardziej bolało, jak później się okazało to jeszcze było nic.. koło 0.30 bolało już dość mocno, ale zaciskałam zęby i było w porządku, a i skurcze już były minimalne te porodowe na KTG, no i tak co raz to boleśniejsze i częstsze, o 1.40 wypad balonik poszłam zrobić siusiu no i napięłam się to wypadł balonik były na nim kawałki czopa ciemnokrwistego, poszłam do położnej zbadała mnie i mówi że 2palce/cm i przyjść o 3-4 na następne badanie, wtedy były skurcze co 5 min, a ja zawiedziona ile ja jeszcze pochodzę tak, że już zaczyna boleć dość konkretnie (a ja dosyć odporna na ból jestem, więc to jeszcze do przeżycia było), położyłam się na łóżku no i powiem Wam pare skurczy i nagle o 2.20 słyszę takie pęknięcie i zalały mnie wody no to ja se na łóżku odczekałam usiadłam aż wyleciało heheh cwana byłam, bo nie chciałam znowu mokra cała być, ale i tak jak wstałam popłynęło po nogach Poszłam do dyżurki i mówię położnej że wody odeszły mi, na co ona to lecimy na porodówkę, że mam się przebierać w seksiastą, króciutką i półprzezroczystą koszulke No to ja do pokoju zalana i do koleżanki mówię że odeszły mi wody i lecę na porodówkę, kurde a żebyście wiedziały jakiego banana miałam na twarzy mimo bólu, bo od odejścia wód każdy kolejny skurcz co raz mocniejszy był... Pozbierałam swoje rzeczy i przebrałam się grzecznie w koszulkę, a położna tylko kazała pokazać wkładkę, bo musiała sprawdzić czy czyste wody no i było ok No to na wózku zawieźli mnie na porodówkę, powiem, że to tylko przejechać do końca korytarza i przez położnictwo jeszcze i jak słyszałam te płaczące dzieciaczki to normalnie w serduchu zakuło, że zaraz też to samo usłyszę No i jadąc na tym wózku miałam już tak bolesne te skurcze, że tylko zapierałam się i postękałam chwile.. Weszłam na sale o 2.40 (matko powiem Wam cudna, tego to się nie spodziewałam, haa lepiej wyglądała niż te z angielskiej nowej wersji porodówki ) poszłam się wysikać i wypadł mi czop fujj okropnie wyglądał wielki ciemno-krwisty glut położyli mnie podłączyli ktg pare pytań czy chce znieczulenie na co ja, że tak, bo już dosyć "cierpiałam" w tym momencie, no to zbadała mnie mówi, że 5cm, a ja myśle no to dobrze może mama zdąży dojechać ale nie zdążyłam nawet zadzwonić... no i poszli sobie wszyscy zostałam na chwilke sama wypełnić musiałam ankiete do zzo, no i w bólach nie mogłam się skupić, już tak cholernie mnie bolało, wypełniłam i odłożyłam skurcze już mnie wciskały w łóżko... ;/ gdzieś 2.55 zaczęły mi łzy lecieć z bólu nie mogłam się powstrzymać, próbowałam się uspokoić i głeboko oddychać, ale ból był nie do zniesienia i z każdym skurczem co raz gorszy, no i weszły położne i lekarka co miała zrobić znieczulenie i mówią nie płacz, a ja ledwo wydusiłam z siebie, że już nie wytrzymuje, strasznie mnie dobiła ta chwila samotności, że nie mam w tym momencie nikogo przy sobie i nie potrafiłam się uspokoić... aczęli układać narzędzia do znieczulenia przede mną a mnie już wciskało w łóżko, pytali mnie o takie głupoty wiadomo formalności przed porodem która ciąża, OM, dane moje ojca dziecka, na co odparłam w bólu zapytana czy podam "wyjebane mam w niego, nic nie będę mówić, szybciej, bo nie wytrzymam już..." Teraz się śmieje z tego wszystkiego ale wtedy nawet nie myślałam, co mówię.. W pewnym momencie położna pyta mnie czy czuję parcie już ja mówię, że tak bo już czułam od 3 skurczy i tak się nawet nie zastanawiałam czy to to już, ona mnie zbadała i o 3 mówi, że rodzimy bez znieczulenia, bo pełne rozwarcie już i mam nie przeć, bo muszą narzędzia przygotować (mówię Wam tempo ekspresowe i leżało wszystko przede mną) a mały mi już wychodził sam i normalnie skurcze go same wyciskały ze mnie, a ja płakałam z bólu... Położna stanęła przede mną przy jednym skurczu pokazała jak przeć, przy drugim mały zszedł już całkiem na dół i główkę było widać, położna pytała czy chce dotknąć, a ja nie ja chce całego już (z czego się potem śmiałam sama z siebie co ja wygadywałam), przy trzecim główka wyszła, no i przy nim nie parłam tylko kazała brać głebokie oddechy to mały szybko wyszedł i dzięki temu obyło się bez nacięcia, oni mówią czekaj na skurcz i dalej przyj, a ja nie i wyskoczył od razu za główką już cały o 3.05, no i ciągle mi o oddechu przypominali, bo zapominałam w ogóle oddychać i usłyszałam płacz jego i byłam w szoku uśmiech na twarzy i te słowa ma pani synka, matko zapomniałam o wszystkim, przecięła położna pępowine, a mały obsikał ją, na co druga położna z tekstem no to na wstępie pani synek wszystko olał no i zaczęłam się śmiać, dali mi w tym momencie zastrzyk z oxy na obkurczenie macicy i położyli od razu małego na piersi, on mi popatrzył tak głeboko w oczy, był taki śliczny, że się popłakałam ze szczęścia, no i z malutkim na piersi przy jednym skurczu łożysko poszło, wszystkie sobie poszły położna tylko mnie zszyła, ale najpierw na widok igły zaczęłam ją odpychać wolną ręką i mówić, że nie chce, bo będzie boleć, ona, że nie i czy jestem pewna ze che chodzic taka rozwalona, no a ja że nie i czy na pewno nie boli, powiedziała, że na pewno to ja no to niech pani działa.. i fakt nic nie czułam i tylko byłam wpatrzona w synka wzięli mu założyli branzoletki i owinęli w kokonik i dostałam go z powrotem zawieźli nas od razu na położnictwo i zostawili samym sobie, więc od razu go przystawiłam tak instynktownie do piersi nikt mi nie mówił co mam robić, po prostu szukał cycka i otwierał swój słodki dziubeczek w moją stronę Pokochałam go od razu No więc tak w skrócie to mój pobyt na porodówce 25min hehe a cały poród 1h 25min od tych prawdziwych skurczy mi zapisali chociaż wcześniej przez cewnik miałam już bóle bo rozpierało mi szyjkęLavendula, serek_84 lubią tę wiadomość
Livia
Nela
Marcel
-
No i mnie chyba załatwili. Nie wiem co mam teraz robić... W pracy wszyscy na mnie kaszlą, kichają, mamy na dodatek zanieczyszczoną, nie odkażaną klimatyzację, no i dziś rano obudziłam się z zawalonym nosem i chrypą. Martwię się co teraz będzie. Czy mam iść do lekarza? Ale w sumie jak pódję do lekarza pierwszego kontaktu, to przecież nie mam żadnego udokumentowania tego, że jestem w ciąży. A może na szybko zarejestrować się do ginekologa...
-
xpatiiix3 wrote:Ojej a i ja pochorowana od wtorku wieczorem... ;/ tyle że ja tak szybko do rodzinnego się nie dostanę... i próbuje na razie domowymi sposobami kup syrop prenatal pij póki początek
Ja już poradziłam się mojej koleżanki (mojego dobrego duszka), która dwoje dzieci ma i dwie ciąże straciła, więc kto lepiej mnie zrozumie jak nie ona... Poradzila, żebym leczyła się domowymi sposobami i na razie nie gnała do lekarza, bo w sumie i tak nic mi nie da. Wizyta za 2 tygodnie. Powiem lekarce, że u mnie w pracy od klimy wszyscy chorują, ale na zwolnienia nie pójdą, bo im szkoda pieniędzy, bo zwolneinie płatne pzecież 80%. A ja nawet jakbym miała płatne 10%, to i tam bym poszła, bo dla mnie zdrowie jest najwazniejsze. Ale z drugiej strony staram się ich zrozumieć, mają kredyty, dwójkę, trójkę dzieci, małżonek nie pracuje... A ja, ani kredytów, ani dzieci, a mąż ma dobry zawód. -
nick nieaktualnyMysz ja bym poszła na twoim miejscu do lekarza wystarczy ze powiesz ze jesteś w ciazy nie musisz tego udokumentowac na tym etapie ciazy choroba nie jest wskazana lekarz bez problemu powinien wypisać ci zwolnienie na 100% płatne ewentualnie jeżeli nie chcesz brać ciazowylego weź zwykle na. 80% lekarz pewnie na tym etapie ciazy każe ci brać wit C wapno i rutinoscorbin bo to w ciazy mozna do tego domowe sposoby
-
Pati nic tylko zazdrościć tak szybkiego porodu, oby ten drugi też był taki szybki
Mysz no niestety z tą klimą tak już jest ;/ sama mam w pracy i wszyscy narzekają, zamiast jakoś poprawić komfort pracy to tylko go pogarsza, a coraz więcej miejsc posiada to dziadostwo... Tak jak Ci koleżanka poleciła faktycznie spróbuj tych domowych sposobów, a jak nie przejdzie do poniedziałku to przejdź się do lekarza. Moim zdaniem jak mu powiesz, że jesteś w ciąży będzie musiał dać Ci coś takiego co nie zaszkodzi. W końcu ponosi odp za to co wypisuje...
Ja już po pierwszej wizycie, co prawda wiem, że jest jeszcze dość wcześnie, ale przynajmniej wiem, że pęcherzyk znajduje się w odpowiednim miejscu, a to już dla mnie dużo. -
Pati mnie mimo wszystko ten opis przeraża, a chyba najbardziej to zszywanie, matkoooo przecież ja się panicznie boję igieł! Ja nie wiem jak to będzie, staram się na razie o tym nie myśleć bo na prawdę jestem przerażona. Przecież ja ucieknę...
-
A ja w ogóle się tym nie przejmuje. Poród mi nie straszny. Trochę poboli i tyle ;P Wiem, że i tak radość po narodzinach zakryje wszelki ból.
Ja to w ogóle jestem jakaś dziwna. Większość dziewczyn (szczególnie które pierwsze dziecko) boi się właśnie porodu, martwi się o sytuację finansową po narodzinach, czy sobie poradzi z małym niemowlakiem. Ja się w ogóle tym nie przejmuję.
Mnie najbardziej martwi, to że jak już dziecko będzie starsze (szkoła podstawowa i gimnazjum) to że zgotuje mi piekło ;P A dlaczego? bo moi rodzice mają same problemy z moimi braćmi naprawdę cierpią, a moja mama płacze po kątach. Może to podłe, ale uważam że byliby szczęśliwsi bez nich. Zresztą przez to, że się ciągle kłócili o mojego młodszego, to teraz nie mieszkają razem. Ja swoich braciszków oczywiście kocham i mam bardzo dobry kontakt ze wszystkimi.
Jednak to jest właśnie powód, że aż 5 lat odkładałam decyzję o dziecku. -
xpatiiix3 trzymam kciuki za wizytę !!! Daj znąc co i jak
Co do choroby to ja właśnie poszłam na zwolnienie. Poczzątkowo zaczelo ie od bolu gardła, ale jak zrobilam to bete i wyszlo ze moge byc w ciazy to bez chwili zastanowienia poszlam do lekarza bo moj stan z dnia na dzien byl coraz gorszy. Wczoraj to juz kompletnie straciłam glos i mialam stan podgorączkowy. Byłam u lekarza internisty i wystarczylo ze powiedziałam zee jestem w ciązy. Bez chwili zastanowienie Pani doktor powiedziała że musi mnie zamknac w domu. Dała mi też lekarstwa i zakaz mówienia. Dziś już trochę lepiej się czuję. Mam nadzieje ze szybko mi przejdziee bo boje sie że moze miec to zly wplyw na moja fasolkę.
Dziś też robiłam HCG mam nadzieje ze bede miec wyniki wieczorem -
Dziewczyny, nie macie na co czekać, wszelkie grypopodobne i grypopochodne choróbska są niewskazane, lepiej iść na krótkie zwolnienie, niż męczyć się dłuższy czas i zaszkodzić sobie i fasolom
Czytając opis porodu przeniosłam się w czasie:) ból jest, ale ta nieprawdopodobna rozkosz pomieszana z ulgą, szczęście, adrenalina na max jak dostanie się dziecko na brzuch...to jest nieprawdopodobne. Ryczy się wtedy jak bóbr, nawet ewentualne zszywanie nie boli, jest tylko dziecko i mama, nikogo nie ma, nikt i nic się nie liczy.
Moje dziecko miało szeroko otworzone oczy i bardzo uważnie się we mnie wpatrywało jakby pytało "Aha, to ty jesteś ta mama, będę cię obserwował, także daj z siebie wszystko".
Poród jest ciężki, boli i w ogóle, ale ta euforia potem....chciałabym to przeżywać caaaały czas. Orgazmy przy tym to pikusiexpatiiix3 lubi tę wiadomość
Chciałabym móc zanurzyć głowę w strumieniu twojej świadomości.