Listopadówki 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
Mysz, ja funkcjonuję normalnie. Jedynie nie dźwigam, lepiej się odżywiam, no i więcej śpię, bo po prostu jestem śpiąca. Siostra dzwoni codziennie i się pyta jak się czuję. A ja praktycznie nie czuję, że jestem w ciąży. W niedzielę idziemy do znajomych, chociaż to nie impreza tylko takie normalne spotkanie, przy jakimś dobrym jedzeniu. A na moje okrągłe urodziny, za niecałe dwa miesiące, planuję imprezę jak się patrzy, z szampanem Picolo. Wydaje mi się, że zakupy nie są jakieś bardzo niebezpieczne. Po pierwsze będziesz w miejscu publicznym, gdzie w razie gdybyś się źle poczuła ktoś udzieli Ci pomocy. A poza tym jak nie będziesz miała siły, poczujesz się zmęczona to przecież na siłę nie będziesz łazić tylko wrócisz do domu.
-
ewulek wrote:To mozna zbadac bo mozesz byc tylko nosicielka i mozesz zarazic dzidzie przy porodzie. Ja niestety mam i boje sie ze bede musiala miec cesarke. Podobno najgorzej jak sie dostanie pierwszy raz w ciazy.
-
Magu, no właśnie, na te zakupy jadę autem, potem spokojnie spacerkiem pokażę po sklepach. Bo w zasadzie też czuję się bardzo dobrze. Też nie dźwigam, więcej śpię. A na imprezie przecież tylko posiedzę, nie będę przecież piła alkoholu, pojadę i wrócę autem.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 kwietnia 2015, 09:16
-
Molcia wrote:z tego co czytałam na ten temat, to jeśli się jest nosicielem takiej zwykłej opryszczki, to nie jest to groźne dla dziecka, tylko po porodzie trzeba bardzo uważać, żeby dziecka nie zarazić, natomiast bardzo niebezpieczne jest tzw. pierwotne zarażenie, czyli jak ktoś nigdy nie miał opryszczki i dostanie w ciąży
-
Mysz, ja bym sobie nie odmawiała tych drobnych przyjemności. Jeśli czujesz się dobrze to nie ma co się zamykać w domu.
Ewulek co do wypychania to się zdarza na pewno. Zależy pewnie od szpitala i lekarza. I chyba tylko w przypadku gdy kobieta nie umie/nie może przeć? Nie wiem. Najgorsze jest to, że w trakcie porodu to raczej nie mamy "głowy" i siły, żeby walczyć o swoje. A plan porodu nie zawsze jest respektowany. -
Ja tam nie ogarniam ani troche... zmeczona an maxa.. .caly czas. Jak mam dzien wolny to potrafie caly dzien przespac.
Ja dzis ide na urodziny do kolezanki ale ona wie ze jestem w ciazy i ze jestem mega zmeczona bo sama mi duzo pomaga. Posiedze do 21-22 w zaleznosci kiedy moj wyladuje, odbiore go z dworca i do lozka Najgorsze ze on ma jutro urodziny i zaplanowalismy dawno temu wycieczke do Göteborg bo on nigdy nie byl ale szczerze to nie wiem jak ja dam rade. Mam nadzieje ze ladna pogoda bedzie to chociaz troche pochodzimy i sie dotlenie.
A do zmeczenia doszlo mi pojowe nastawienie... bardzo szybko sie irytuje. W srode sie poklocilam z firma od przeprowadzek bo mi dzwonia ze nie moga przyjsc bo dzie gosciowi dziecko rozchorowalo i ze przyjdzie za tydzien w srodku dnia. Wscieklam sie na maxa. Tutaj to im sie wydaje ze ty to sie teleportujesz z pracy na godzinke i potem spowrotem do pracy. Wystrczy ze polozna mi daje nagorsze mozliwe godziny. Nikt nie pracuje po 17 ale to nie oznacza ze ty nie bedziesz musiala zostac do 18 bo wiecej niz godzine zajmie dojazd do domu i spowrotem do pracy. Laska ktora dzieli ze mna pokoj poplakala sie ze smiechu bo na koniec krzyczalam na kolesia -
Też czytałam o tej grawitacji, ale na stojąco bym nie chciała, szybciej tak "na pieska". Ale z drugiej strony potem, jak już urodzę, chciałabym na plecach leżeć i odpoczywać z dzieckiem na brzuchu, a nie wiem czy będzie opcja, żeby się przekręcić. No i nie wiem też jak na to patrzą w tym szpitalu, gdzie będę rodzić. Nie wiem czy nie jest tak, że w ostatniej fazie tylko na leżąco. Muszę doczytać.
-
Ja tez jak juz zaczne ryczec to amen. Ostatnio ogladalam "Motyl Still Alice". Cały film przeryczałam, a i jeszcze z 20 minut po nim, tak mi było smutno.. Na Wielkanoc w kosciele tez sie poryczalam bo dziewczyna tak pieknie psalm spiewala. Rodzina sie na mnie patrzyla jak na kosmitke xD a ja sie zaraz zaczelam z tego smiac Wariactwo..
Teraz nie ogladam filmów na myśl o których już mam łzy w oczach.. jak np. Gwiazd naszych wina itp..
Hormony dają się we znaki niestetyMagu lubi tę wiadomość
-
Ja oglądałam Marley i ja, film, w którym na końcu umiera pies. Nie mogłam przestać płakać. Następnego dnia był Hatchiko (chyba tak się pisze) to juz wiedziałam, ze oglądać nie powinnam, bo nie będąc w ciąży ryczałam to co by było w ciąży. I jeszcze na jakichś dwóch płakałam, ale już nie pamiętam.
ciasteczkowa lubi tę wiadomość
-
Magu wrote:Przeczytałam ten artykuł. Tragedia!!! Mam nadzieję, że w Warszawie się tego w ogóle nie stosuje.
Mysle ze nawazniejsze to byc swiadomym bo w stresie to i tak wiele sie nie zdziala. Tym bardziej ze jak lezysz tam w bolach to chcesz miec zaufanie do lekarza ze ci pomaga a nie szkodzi. Przed tym art w zyciu bym nie pomyslala ze to zabronione raczej pewnie bym myslala ze cos jest nie tak i za wszelka cene probuja pomoc. Masakra... biedne kobiety -
Uff czekałam na PO WIZYCIE.
Moja Kruszynka ma 3,17cm, serduszko bije
Mam niewielką nadżerkę i skuli niej mogą być te różowe plamienia (które miałam całe dwa razy przy podtarciu papierem ). Na usg dziś niewyraźny obraz, stwierdził, że mam tyłozgięcie macicy, ale że to się wyrówna do porodu. Na koniec gdy zapytałam o zdjęcie, to się śmiał, że ja nie przychodzę do lekarza, tylko do fotografa
Położna znów robiła cyrki z moim ubezpieczeniem, pełna przychodnia i nikt mi nie ustąpił miejsca na krześle, choć same wiecie jaki mam brzuch. Ale dziś miałam to gdzieś, najważniejsze, że dzidzia zdrowa i obiecuję przestać się zamartwiać, w końcu wg usg dziś zaczynamy 11tc
Dostałam takiej energii, że jeszcze poleciałam kupić zaległe prezenty na zajączka dla dzieci z rodziny. I nowy stanik.
Dobrze miiiiiiii.....ewulek, agulla03, ~~Ania~~, Shibuya, Nala85, Nuffeq lubią tę wiadomość
-
Witajcie Dziewczyny!
Melduję się u Was po raz pierwszy Z terminem na 15 listopada.
Bardzo się cieszę, że tutaj trafiłam, ponieważ po trzech tygodniach siedzenia w domu na zwolnieniu i przed jutrzejszą wizytą u lekarza, zaczynam świrować. Mam nadzieję, że usłyszę jutro, że wszystko jest w porządku i ponownie zobaczę na USG pięknie rozwijające się maleństwo. Trzy tygodnie temu (5 tydzień i 6 dzień ciąży jak się okazało) widziałam zarodek z bijącym serduszkiem Jednak po jednym poronieniu co chwilę dopadają mnie myśli w stylu: "a co jeśli maleństwo przestało się rozwijać?"... Wiem wiem, pozytywne myślenie, to podstawa jednak te myśli bezlitośnie powracająMala_Czarna_89, agulla03, Magu, skarb15 lubią tę wiadomość
-
ciasteczkowa wrote:Ja tez jak juz zaczne ryczec to amen. Ostatnio ogladalam "Motyl Still Alice". Cały film przeryczałam, a i jeszcze z 20 minut po nim, tak mi było smutno.. Na Wielkanoc w kosciele tez sie poryczalam bo dziewczyna tak pieknie psalm spiewala. Rodzina sie na mnie patrzyla jak na kosmitke xD a ja sie zaraz zaczelam z tego smiac Wariactwo..
Teraz nie ogladam filmów na myśl o których już mam łzy w oczach.. jak np. Gwiazd naszych wina itp..
Hormony dają się we znaki niestety
A co do grawitacji podczas porodu:
7 lat temu odeszły mi wody. Okąpałam się, zjadłam śniadanie i pojechaliśmy do szpitala. Na miejscu miałam od razu 8 cm rozwarcia (bo my "otwieraliśmy" szyjkę przed porodem, tzn dużo się kochaliśmy, a ponoć coś tam w spermie sprawia, że szyjka się otwiera. Faktycznie, miałam delikatne skurcze na tydzień, dwa przed porodem ). po 3 godzinach od odejścia wód Laura była na świecie. I wracając do sedna, tj. grawitacji: poza chodzeniem, siedzeniem i leżeniem we wszystkich możliwych pozycjach (wszystkie niewygodne), kucałam też na ziemi jakby do siusiania, w mocnym rozkroku. A wokoł rzeźnia, wszędzie krew, czułam się jak na świniobiciu hehe ale tego wam już zaoszczędzę