Łódź
-
WIADOMOŚĆ
-
dokładnie, jak leżałam w Madurowiczu i coś się działo z automatu wszystkie wychodziłyśmy z sal, taka natura ludzka jakby nie patrzeć. I albo przeoczyłam, albo żadna z pacjentek nie wypowiadała się na temat co się wtedy stało. Na pewno stało się nie szczęście dla rodziców i tego nikt nie kwestionuje, ale brak jest kilku istotnych informacji, świadków żeby mieć pełen pogląd na tą przykrą sprawę.https://www.maluchy.pl/li-72827.png
-
dziewczyny czy w obecnym stanie i później jest możliwe wyjście do sklepu, zeby nie kupić coś dziecku??? Nawet wzięło mojego męża i znów podokupowaliśmy Małemu pare ciuszków w tym polarowego pajacyka błękitnego z kapturkiem co wygląda jak mały misio. ehhhh kiedy coś sobie w końcu ja kupie ???
byliśmy też u mojego taty (jestem z nim bardzo blisko związana) i oczywiście były łzy, bo do porodu to raczej już się nie zobaczymy. Musieliśmy mu tłumaczyć, ze odwiedziny to dopiero w sobotę, że w piątek mogę być ogłupiała i na lekach słaba będę leżeć. Kochany tatusiek, tak się martwi i nie może się już doczekać,chwilami to się śmialiśmy, że to ON najgorzej moją ciążę przechodził.
Jutro leżakuje, we wtorek KTG, a w piątek ... poznam w końcu mojego KropkaMartusiazabka lubi tę wiadomość
https://www.maluchy.pl/li-72827.png -
Józefka, u Ciebie to już dosłownie kilka dni i nareszcie doczekasz się synka
A zakupy dla dziecka zawsze miło robić, ja też więcej kupuję synkowi niż sobie. I my też mamy błękitnego polarowego pajacyka wyglądającego jak miś, Antoś dostał go w prezencie i ma zakładany na spacery do wózka, jest wtedy taki przesłodki
-
marta włąsnie m.in. dokupiliśmy go na wyjście ze szpitala, bo mamy kombinezon zimowy ale nie wiem czy On nie będzie za gruby. a takto pomyślałam, że na wyjście założy się body, pajacyka i właśnie tego polarowego pajaca + kocyk i młody chyba nie będzie ani przegrzany ani nie będzie mu zimno. To wszystko jest ciągle takie nowehttps://www.maluchy.pl/li-72827.png
-
Myślę że nie będzie mu zimno, my tego pajaca zakładamy na ubranko, do tego czapka i w wózku synek leży jeszcze owinięty ciepłym kocykiem i jest ok. Jak sprawdzam mu dłonie, nosek i kark to ma ciepłe więc wiem że nie marznie.
józefka lubi tę wiadomość
-
Ja w szpitalu nie dokarmiałam mm, od razu miałam mleko i całkowicie wystarczało, dopiero w domu po 2 tygodniach zauważyłam że synkowi brakuje mojego mleka więc kupiliśmy to które cenowo wychodziło najkorzystniej czyli babydream z rossmanna i do tej pory na noc podajemy właśnie to mleko.
-
dzięki zrobiłam rozeznanie i w Salve podają Hippo i właśnie zastanawiam się jak to będzie. Moja bratowa po wyjściu ze szpitala próbowała zmienić mm Małej i niestety się nie udało i właśnie mnie ciekawi czy to standart, że Maluch się przyzwyczaja czy po prostu Natala taka księżniczka, że chciała tylko tamto jedno jeśćhttps://www.maluchy.pl/li-72827.png
-
Martusiazabka, w każdym szpitalu mają mm i jak kobieta od razu po porodzie nie ma mleka to podają właśnie mm żeby dziecko nie było głodne. Nieraz jest tak a głównie po cc że na początku nie ma mleka albo jest go za mało i dopiero po kilku dniach laktacja się rozkręca, wtedy trzeba się ratować mm.
-
właśnie nie wiem jak to będzie u mnie po cc z karmieniem. Obecnie to leci ze mnie, i w ogóle tego nie kontroluje. a jak będzie po zabiegu cholera wie. tym bardziej, ze na pierwszą noc zabierają w salve po cc dziecko więc pewnie i tak położna Go dokarmi.https://www.maluchy.pl/li-72827.png
-
Ponoć na pierwszy raz nie trzeba mieć dużo pokarmu. Dosłownie kilka kropel. Położna chyba mówiła coś o 7ml i ze nie trzeba się tym przejmować bo tyle mały napewno sobie uciągnie. Tym bardziej jeśli już leci ci siara. Ja bym bardzo nie chciała żeby mi dziecko dokarmiali mm. Chyba trzeba na to wyrazić zgodę?
-
Józefka jak tobie już leci to nie masz się co martwić. Martusiazabka ma rację w pierwszej dobie mój mały parę minut ssal. Dopiero w drugiej zaczął się dopominac. Polecam wam a zwłaszcza tobie józefka popatrzeć w necie na laktatory. Jak przychodzi w czwartym, piątym dniu nawał to nie ma się głowy do tego i wtedy mąż musi lecieć kupić i zeby nie kupił byle czego warto się zapoznać. Ja chyba na dzień przed porodem przegladalam opinie i jak mnie dopadło i latalam z gorączka 39 między łazienka a lodówka (robiąc ciepłe i zimne okłady) to wiedziałam co zlecić mężowi, tymbardziej że już w szkole rodzenia mowily położne że większość laktatorow się do niczego nie nadaje i trzeba wiedzieć co się kupuje.
-
U mnie było jak u Agaty, na początku synek wypijał bardzo mało mleka, później chciał coraz więcej. Mnie akurat ominął nawał pokarmu, nie musiałam robić żadnych okładów, jedynie piersi robiły się twardsze ale po karmieniu były bardziej miękkie. No i laktator bardzo mi pomógł jak synek kilka razy poranił mi sutki i brodawki tak że nie wytrzymywałam z bólu, wtedy ściągałam mleko i podawałam mu z butelki. Dopiero po miesiącu piersi mi się zahartowały i już karmienie nie boli. Ale cały czas na noc robię opatrunki z maltanem więc może to też pomaga.
Józefka, butelki które masz powinny spokojnie wystarczyć, jak będziesz ściągać mleko to pewnie i tak przy najbliższym karmieniu będziesz je podawać, ja tak właśnie robiłam. Dopiero jak będzie nadmiar to wtedy możesz mrozić ale będą Ci potrzebne pojemniki lub torebki na mleko, ja akurat ani razu nie mroziłam bo Antoś wypijał na bierząco.
-
Martusiazabka, jak w szpitalu chcą dokarmiać mm to musisz wyrazić na to zgodę. Ja w szpitalu dostałam plan porodu i musiałam zaznaczyć na co się zgadzam a na co nie, było tam właśnie o dokarmianiu mm, dopajaniu i podawaniu glukozy ale nie zgodziłam się na to, a u synka też nie było takiej potrzeby.
-
ruszam na ostatnie KTG przed piątkiem. Dziewczyny czy Was też tak strach łapał im bliżej do porodu. Jezu ja to juz się tak nakręcam, boje się. Nie chcę zrobić krzywdy dziecku. Nigdy nie mieliśmy z mężem kontaktu z noworodkiem. Nasze bratanice braliśmy na ręce jak już były większe. Siedzę po nocach i oglądam filmiki instruktażowe jak kąpać, jak przebierać i im więcej patrzę tym bardziej jestem tępa (każdy filmik bez mała mówi co innego) Dziś podpytam się, czy mogę coś na wyciszenie brać. W szpitalu podawali nam syropek (chyba neospazmina) na uspokojenie. ehhhh ekscytacja i przerażenie czy tak będzie już do piątku?
sorki za trucie Wam, ale musiałam się wygadaćhttps://www.maluchy.pl/li-72827.png -
Żółwim tempem dotarłam do domu. Byliśmy dziś na usg. Bezpośrednio przed badaniem mówię "pójdę siusiu". Podcieram się, a tam cała masa krwi. Juz się zestresowałam. Ale całe szczęście że to tak bezpośrednio przed badaniem się stało. Zbadał mnie usg, a ze względu na krwawienie później jeszcze na samolocie badał. Szyjka się skróciła, ma 1 cm. Rozwarcie na 1 palec. Czop juz odszedł. Krwawie mocno z nadżerki. Powiedział doktor że mam iść do domu i spakować torbę. Liczyć skurcze i patrzeć czy wody nie odchodzą. Jeśli będzie się cokolwiek działo albo krwawienie się nasili to jechać do szpitala, bo organizm juz się szykuje do porodu. Pytałam ile czasu mi zostało to mówi ze nawet dzisiaj może się zacząć jeśli rozwarcie będzie postępować. Ale równie dobrze mogę z tym chodzić jeszcze tydzień czy dwa. Tak czy inaczej torba ma być spakowana i w razie czego jechać od razu na IP.
Józefka, ja też tak panikuje ostatnio. Nie radzę sobie wogole z emocjami. Chyba to normalne. Strach. Ekscytacja. Radość. To wszystko się miesza. Chyba każda z nas się tak boi. Najbardziej o to ze zrobi temu maleństwu w jakikolwiek sposób krzywdę. Ale będzie dobrze! Damy radę! Zdaj się na instynkt. Nikt nie będzie dla Twojego dziecka lepszą matką niż Ty! Nie ma.co się oglądać na innych. Oni też popełniają błędy. Każdy robi po swojemu. Bez stresu!
-
Martusia to jeszcze się okaże, że spotkamy się na Szparagowej na porodówce. Bo rozumiem, ze jak coś to na IP na Szparagową masz jechać. Jednym słowem u Ciebie nagle przyśpieszyło. Mimo wszystko kciukam za każdy dzień Twojego Maluszka jednak w brzuszku !!!https://www.maluchy.pl/li-72827.png