Łódź
-
WIADOMOŚĆ
-
jeanne04 wrote:I byłaś zadowolona z tego USG u dr. Baś? Jak wyglądała kwestia pobrania krwi do testu papp-a?
Jestem zadowolona, badanie było długie i dokładne (najpierw przez powłoki brzuszne, potem jeszcze transwaginalnie), dostałam bardzo szczegółowy opis. Po badaniu Pani dr pobrała krew, po 2 dniach wyniki smsem."Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat"
- Janusz Korczak
PAI-1 4G (heterozygota), ANA2 1:320, niedoczynność tarczycy, hiperprolaktynemia
7t1d (*) -
calineczka88 wrote:28 stycznia o 00:50 urodziła się nasza córeczka Weronika 3,5 kg, 54 cm, 10/10 pkt. Poród sn w Medeorze, trwał 12 h, jestem bardzo zadowolona z warunków i opieki położnych podczas porodu. Na razie jesteśmy jeszcze w szpitalu.
M&M -
calineczka88 wrote:Martoszka poród mi prowadziły Inga i Adrianna, z obu jestem bardzo zadowolona!M&M
-
W sumie to u mnie Inga była tylko podczas I fazy porodu, a tam się w zasadzie niewiele dzieje Ale sama np. zaproponowała znieczulenie, podpowiedziała żeby iść pod prysznic bo wtedy mniej czuć skurcze itp. więc nie narzekam Przy parciu była już Adrianna i na samym końcu jeszcze z Adrianną jakaś druga, ale nie mam pojęcia kto to był Tak czy owak poród wspominam naprawdę dobrze Może nie było to nic mega przyjemnego, ale na pewno nie żadna trauma!
-
calineczka88 wrote:W sumie to u mnie Inga była tylko podczas I fazy porodu, a tam się w zasadzie niewiele dzieje Ale sama np. zaproponowała znieczulenie, podpowiedziała żeby iść pod prysznic bo wtedy mniej czuć skurcze itp. więc nie narzekam Przy parciu była już Adrianna i na samym końcu jeszcze z Adrianną jakaś druga, ale nie mam pojęcia kto to był Tak czy owak poród wspominam naprawdę dobrze Może nie było to nic mega przyjemnego, ale na pewno nie żadna trauma!M&M
-
Hej . To mój pierwszy wpis wiec proszę o wyrozumiałość. W skrócie sytuacja wygląda tak- to moja pierwsza ciąża która według terminu kończy się w najbliższą sobotę. z jednej strony to nareszcie a z drugiej jestem pełna obaw. Malutka przeszla przez te 9 miesięcy trudna drogę -do 5 miesiąca nie wytworzyła się kość nosowa wiec było podejrzenie zespołu Downa. Amniopunkcja w Salve bo tam jeździłam całą ciąża na badania i oczekiwania aż 5 tyg. Trzech lekarzy w między czasie na konsultacjach z czego jeden (nie chce wymieniać nazwiska pana profesora od razu zaproponował zabieg w razie coś w Matce Polce ) Po wielu interwencja wreszcie wynik i okazuje się ze jest wszystko ok. Trafiłam wreszcie na cudownego lekarza który robił mi usg w Salve dr Krzeszowski ( młody, może jeszcze nie nasiakniety rutyna, z podejściem do pacjentki i problemów profesjonalnie -to on zaczął prowadzić nasza ciążę w Diasonie ) I może wydawało by się ze jest ok gdyby nie oczekiwanie bo w sumie 3 razy byłam w szpitalu z ciśnieniem - zwiększona dawka Dopegyt. KTG wykonywalam od 25 tyg w Salve, usg tez ale wizyty na Radwańskiej. Kwalifikacja do poródu wstępna czyli ankieta podpisana przez dr Sobkiewicza juz we wrześniu później n0 rozmowa i dostałam plan porodu i info ogólne co mam mieć jak przyjadę juz w terminie naturalnego porodu i skierowanie. jak to ciężarna lekko zaczęłam panikować ostatnio i weszłam na górę jak robiłam ktg i co.... moich dokumentów w Salve nie ma. pielęgniarka -jakaś wielka obraża majestatu ze raczylam jej przeszkodzic -poinformowała ze mam przyjechać i mnie zbyla. a powiem Wam ze zaczynam swirowac jak mój mąż mówi -termin na sobotę (poród naturalny ) chcieliśmy rodzic w Salve i tu mam skierowanie w ramach Koc z NFZ , boli zero, ktg prawidłowe, oznak do porodu brak. wzięłam jeszcze od swojego gin skierowanie do Zgierza na wszelki wypadek. w Salve powiedzieli ze w sobotę mam przyjechać na ktg i jeśli nic nie będzie to wracam do domu i tak przez tydzień. w Zgierzu mogą mnie położyć na oddziale ( zaznaczam że nie mam tam nikogo znajomego ale leżałam z ciśnieniem raz i pytałam położnych ) i około poniedziałku zacząć wywoływać. uffff koniec opisu z góry przepraszam za błędy . i tu jest moje pytanie. dziewczyny co mam robić. czytałam Wasze wpisy. czekać na akcje w domu i chodzić z pokoju do pokoju i jechać w sobotę na ktg do salve i w razie co kłócić się o brak tych dokumentów kwalifikacyjnych czy jechać do zgierza i leżeć na oddziale czekając aż moja córka sama zdecyduje kiedy chce wyjść? jak pytam męża czy rodziny to mówią abym czekała w domu ale ja się boję ze np boli nie zauważe albo że przetrzymam ciążę za dligo-mowie szczerze panikuje powoli. Co radzicie? Dziekuje za zainteresowanie i wybaczcie ze tak truje. Pozdrawiam
-
Martoszka no to nie dziwię się, że jesteś niezadowolona z Ingi, rzeczywiście dała d... totalnie u Ciebie. Ale jak widać zależy to od dnia/ humoru, no cóż. A jak oceniasz opiekę po porodzie w Medeorze? Jak dla mnie to tam chaos panuje totalny, ale z drugiej strony jak słyszałam opowieści z państwowych szpitali to raczej niebo a ziemia
-
Mariolcia co do jazdy do szpitala to ja pojechałam jak miałam skurcze co 7 min i chyba był to dobry moment bo rozwarcie już jakieś było i w sumie niecałe 12 h od przyjęcia do szpitala urodziłam. Raczej nie ma takiej opcji, że nie zauważysz, że rodzisz O to bym się nie martwiła
Co do szpitala to nie wiem jak jest w Salve ale w Medeorze musiałam po prostu przedstawić skierowanie do porodu, które wystawiła mi moja dr na wizycie kwalifikacyjnej. Żadna inna dokumentacja nie była potrzebna, no oczywiście oprócz takiej zawsze wymaganej typu karta ciąży, wyniki badań itp. -
Calineczka dziękuję wiem wiem panikuje z tymi skurczami . karta ciąży i pozostałe dokumenty jak i wyprawa czekają w pokoju. instrukcje mąż zna. a tak na marginesie to współczuję tym naszym facetom naszych humorkow, narzekań i dasow mój ostatnio nawet nie powiedział ze przesolilam mięso i zjadł abym się nie popłakałam bo miałam etap beczenia z byle dosłownie powodu
-
Mariolcia nie przejmuj się, ja Ciebie całkowicie rozumiem, bo sama też przed porodem zupełnie nie wiedziałam co mnie czeka, każdy mówił co innego. Jednak wszystko okazało się w sumie "lepsze" niż myślałam Ból wcale nie taki straszny jak niektórzy straszyli i ogólnie wszystko na spokojnie, ale to też dzięki mojemu mężowi, który do wszystkiego podchodzi ze spokojem.
Ja przed porodem też odchodziłam od zmysłów, szczególnie że u mnie termin już minął a córka wcale nie szykowała się do wyjścia A całą ciążę liczyłam, że urodzi się wcześniej, bo była stosunkowo duża i lekarze wróżyli szybszy poród. 2 dni po terminie byłam już tak zdeterminowana, że zaczęłam stosować różne zalecane sposoby na wywołanie (długi spacer, wchodzenie po schodach, ćwiczenia na piłce, napar z malin, olej z wiesiołka...), bo strasznie bałam się wywoływania (podobno wtedy poród jest bardziej bolesny). No i w sumie jak w piątek przedsięwzięłam te wszystkie "kroki" to w niedzielę już byłam w szpitalu ze skurczami, a w poniedziałek urodziłam, więc chyba pomogło Udało się przynajmniej uniknąć wywoływania porodu. -
Calineczka oprócz położnej to mi się podobało. Po porodzie Ada się nami bardzo interesowała. Ogólnie jedna lekarka była straszna, książeczkę zdrowia też podpisywał i różne daty są. Nawet daty urodzenia nie było.
My byłyśmy 4 doby, że względu na stan małej i było w miarę ok.M&M -
Mariolcia - rodziłam w Salve sn. Z mojej strony miałam tylko do okazania skierowanie do szpitala które wystawił mi lekarz KOC podczas kwalifikacji, masz taki papier?
Urodziłam 4 dni po terminie, KTG co drugi dzień oficjalnie, nieoficjalnie jak coś Cię niepokoi to dzwonisz, przyjeżdżasz i robią KTG. Ja tak miałam bo spanikowałam jak kilka dni przed porodem pojawiły się plamienia i słabsze ruchy.
Co do leżenia plackiem w szpitalu od terminu porodu - jeśli da Ci to jakiś komfort i poczucie bezpieczeństwa, masz daleko do szpitala czy coś, to się kładź, ale bierz pod uwagę że możesz przeleżeć tydzień po prostu, a to jednak szpital i takie leżenie i czekanie też jest stresujące.
No i poród nie trwa chwilę, szczególnie pierwszy, na pewno nie przegapisz. u mnie zaczęło się już w piątek popołudniu, było widoczne tylko na KTG a nic nie czułam, urodziłam dopiero w sobotę rano. W szpitalu tak naprawdę 5 godzin, po kontrolnym KTG już wiedziałam że się zaczęło, ale jeszcze poszłam na spacer z mężem, byliśmy na lodach, zjadłam kolację, wykąpałam się i poszłam spać, o 1 w nocy dopiero obudziły mnie skurcze, a i tak w szpitalu byłam dopiero o 4 bo spokojnie się zbierałam żeby nie wyhamować akcji stresem szpitalnym. O 5 na porodówce, o 9 dziecko na rekach .