MAJ 2020
-
WIADOMOŚĆ
-
Jeheria wrote:Ja też cała noc myślałam o Tobie. Aż spać nie mogłam. Oby było chociaż w miarę dobrze. Ta amniopunkcja da odpowiedź jakie to będzie nasilenie ewentualnych wad?
Jeśli coś wyjdzie, to będzie bardziej konkretne, ale raczej złe rokowanie, ale jeśli wszystko będzie ok, to nadal będzie trudno coś przewidzieć...
Nie mogę uwieżyć, ze po tym wszystkim co przeszliśmy przez ostatnie kilka lat, spotyka nas cos takiego... to za dużo...
Mojego męża wczoraj to potwierdzenie diagnozy zwaliło z nóg, jeszcze wyszła u niego w pracy afera ze zmiana dyrekcji ... moze się okazac, ze zostanie na lodzie jak nadejdzie nowa ekipa... 4 lata temu okazało sie że teśc ma alzheimera i ostatnio jest z nim naprawde źle... to wszystko razem...
Przytłacza nas to nasze życie, jak my sobie damy radę... to jest nie do ogarnięcia...
Przepraszam, że tak sie żale... i wprowadzam smutny nastrój, ale siedze w domu sama i ryczę, nie potrafię siedzieć cicho, musze to jakoś z siebie wyrzucić bo zwariuję...
2020
2023 -
Pisz śmiało jesli chociaż minimalnie przyniesie Ci to ulgę... mało jesteśmy w stanie zrobić ale wysłuchamy zawsze
Lat 36
Hashimoto
26.07.2019 łyżeczkowanie 9tc - trisomia chromosomu 16
13.09.2019 dwie kreski na teście ciążowym ❤️
MTHFR_677C-T, MTHFR_1298A-C oraz PAI-1 4G w układach heterozygotycznych. -
Niestety człowiek jest w stanie znieść wiele, w mojej ocenie zbyt wiele, a czasami pewne rzeczy dzieją się lawinowo. Wiem co to znaczy mieć niepełnosprawne dziecko bo sama mam brata z ciężkim porażeniem mózgowym przez lekarza który zamiast być na dyżurze i brać udział w cesarce pojechał do kochanki... nie wiem czy jakieś słowa otuchy mają dla Ciebie znaczenie bo w takich chwilach ciężko jest kogoś słuchać ale musisz wiedzieć że nadzieję trzeba mieć do końca, bo w Twoim przypadku jest duża szansa że wszystko skończy się lepiej niż zakładasz.
-
Ajka wrote:Jeśli coś wyjdzie, to będzie bardziej konkretne, ale raczej złe rokowanie, ale jeśli wszystko będzie ok, to nadal będzie trudno coś przewidzieć...
Nie mogę uwieżyć, ze po tym wszystkim co przeszliśmy przez ostatnie kilka lat, spotyka nas cos takiego... to za dużo...
Mojego męża wczoraj to potwierdzenie diagnozy zwaliło z nóg, jeszcze wyszła u niego w pracy afera ze zmiana dyrekcji ... moze się okazac, ze zostanie na lodzie jak nadejdzie nowa ekipa... 4 lata temu okazało sie że teśc ma alzheimera i ostatnio jest z nim naprawde źle... to wszystko razem...
Przytłacza nas to nasze życie, jak my sobie damy radę... to jest nie do ogarnięcia...
Przepraszam, że tak sie żale... i wprowadzam smutny nastrój, ale siedze w domu sama i ryczę, nie potrafię siedzieć cicho, musze to jakoś z siebie wyrzucić bo zwariuję... -
Ajka, ja Cię doskonale rozumiem, dwa lata temu zadawałam sobie to samo pytanie... niestety ono pozostanie bez odpowiedzi, bo nie można zrozumieć ani logicznie wytłumaczyć tego, dlaczego takie rzeczy się dzieją.
Jedyna możliwość to akceptacja, choć wiem, że na nią jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie.
My nie zdecydowaliśmy się na kontynuację ciąży, również ze względu na nasz dość zaawansowany wiek i fakt, że po naszym odejściu nie miałby się kto córką zająć. Jednak ja sobie kompletnie nie poradziłam z tą decyzją. Mam zespół stresu pourazowego, rozwalony żołądek i psychikę. Cały czas boję się, że będzie coś nie tak albo z dzieckiem, albo ze mną, a ostatnio również z moim mężem. Nie pomogła intensywna psychoterapia i sama teraz czasami przeżywam panikę, że taki mój stan nie pozwoli mi na urodzenie zdrowego dziecka. Czasami myślę, że o wiele lepiej bym funkcjonowała, gdybym spróbowała donosić tę ciążę. Bo takie dzieci, choć na swój sposób i w innym wymiarze, również oferują dużo radości i miłości. A w Twoim przypadku jest naprawdę wielce prawdopodobne, że wcale nie będzie źle. Dlatego życzę Ci dużo siły oraz samych w miarę dobrych wiadomości w tej nie najlepszej sytuacji. -
Może marne pocieszenie, ale może choć któraś z Was się uśmiechnie, jak zobaczy wielki ciążowy brzuch Sayuri....
Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 grudnia 2019, 13:20
Takmala, szatanka, Andzia86, aga80, Ajka, Frufru, Endi1990, Karolllla, Bona, Niki2803, PattisonBM, Marylove123, Jeffcia, lipcowka86, lilly., Jeheria lubią tę wiadomość
-
Ajka strasznie mi przykro, wiem że żadne słowa tutaj nie pomogą, ale naprawdę mam nadzieję, że Mała będzie miała najłagodniejszą z możliwych wersji, życzę Wam tego z całego serca!!
Jeśli tylko potrzebujesz się wyżalić to pisz śmiało jesteśmy tutaj dla Ciebie 😘Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 grudnia 2019, 15:40
-
Ajka wrote:Jeśli coś wyjdzie, to będzie bardziej konkretne, ale raczej złe rokowanie, ale jeśli wszystko będzie ok, to nadal będzie trudno coś przewidzieć...
Nie mogę uwieżyć, ze po tym wszystkim co przeszliśmy przez ostatnie kilka lat, spotyka nas cos takiego... to za dużo...
Mojego męża wczoraj to potwierdzenie diagnozy zwaliło z nóg, jeszcze wyszła u niego w pracy afera ze zmiana dyrekcji ... moze się okazac, ze zostanie na lodzie jak nadejdzie nowa ekipa... 4 lata temu okazało sie że teśc ma alzheimera i ostatnio jest z nim naprawde źle... to wszystko razem...
Przytłacza nas to nasze życie, jak my sobie damy radę... to jest nie do ogarnięcia...
Przepraszam, że tak sie żale... i wprowadzam smutny nastrój, ale siedze w domu sama i ryczę, nie potrafię siedzieć cicho, musze to jakoś z siebie wyrzucić bo zwariuję...
Ajka bardzo dobrze Cię rozumiem.. pare tygodni temu miałam taki etap ze powiedziałam mężowi „ja wysiadam”. Miałam dość bycia silna, udawania ze jest ok. Byłam wkurzona, zła, załamana, rozżalona, ze jak to jest ze jednej osobie, wtedy miałam na myśli siebie przydarza się 8 tragedii a innym 0?? Wiem ze życie nie jest sprawiedliwe ale krzyczałam czy ktoś się na mnie uwziął? Rozwody, choroby w rodzinie, śmierci tragiczne i nagłe, skumulowane pogrzeby, wypadki samochodowe, ilość moich chorób, poronienia, walka o dziecko i na końcu jeszcze ten pieprzony niby nowotwór jajnika..
Są takie momenty ze się odechciewa. Rozumiem Cię i masz prawo mieć załamanie teraz. Możesz czuć bezsilność, złość, frustracje i żal do świata.. Chce Ci tylko powiedzieć ze na końcu tej drogi jest światło, w końcu wyjdzie odrobina słońca zza chmur. Mi bardzo pomogła książka „Bóg nigdy nie mruga” mimo ze nie jestem za bardzo wierząca. Ona jest bardziej życiowa.
Przytulam Cię mocno!Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 grudnia 2019, 16:08
3c 05.20 40t synek 👦🏻
4c 12.22 puste jajo
2c 06.18 wada gen.
1c 02.16 puste jajo
Niedoczynność/MTHFR 677CT hetero/PAI-1 4G4/Białko S obniżone/Wysoka homocysteina/Hp -
Ajka, nie odzywam się, ale podczytuję Was cały czas. W usg genetycznym wyszło mi 1:19 dla Zespołu Downa i niedużo więcej dla innych. Szybkie Nifty wykluczyło trisomie, ale strach, że coś jest jednak nie tak, pozostał. Przeżyłam to bardzo, a już przed ciążą było z moją psychiką kiepsko. Jednak pomogło mi jedno proste usłyszane zdanie: "To dziecko jest chciane". Jakby mnie ktoś uderzył. Tak, i to jak chciane! Decydując się na dziecko, decydujemy się tylko na zdrowe? Przecież zachorować może zawsze, nie tylko w brzuchu. Znalazłam w sobie kolejne siły, ale też i więcej spokoju i akceptacji. Nie wiem, czy wierzysz, ale ja dopiero wtedy chyba tak naprawdę odnalazłam swoją wiarę. Od usg modlę się codziennie do św. Rity: https://adonai.pl/nieplodnosc/?id=24 Do wyników modliłam się, rycząc. Z całego serca życzę Ci, abyś odnalazła siły i spokój. W książkach, o których pisze Lilly, przeczytałam kiedyś też mądre zdanie, nie pamiętam dokładnie: Bez względu na to, jakie nieszczęście Cię spotka, Twoje życie się nie skończy - będzie po prostu wyglądać inaczej. Mam nadzieję, że dobrze to wszystko odbierzesz - jeśli nie, przepraszam, starałam się pomóc.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 grudnia 2019, 21:42
Stworka, Hortensja, Frufru, PattisonBM, Jeheria, Korna lubią tę wiadomość
-
Manna napisała bardzo ważne zdanie, które bardzo do mnie trafiło:
Dziecko zachorować może zawsze, nie tylko w brzuchu.
Święta prawda. Dużo mi to uświadomiło.
Wiecie, że jestem dzieckiem, które przeżyło śmierć łóżeczkową? Mama mnie odratowała.. obyło się bez większych powikłań. Ale co jeśli?...Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 grudnia 2019, 21:56
-
Ajka bardzo współczuję. Dużo was poczytuje... Wiem że to tylko słowa ale bardzo silna. Życie może nam daje takie przeżycia żeby być silniejszymi w dalszym życiu. Każda z nas na pewno coś przeżyła co wpłynęło na jej całe życie.
U mnie było tak że po narodzinach moich dostałam ostrego zapalenia kości w stawie barkowym-do tego stopnia że nie dawali mi szans na przeżycie,a jednak żyje i mimo niepełnosprawnej ręki daje sobie radę. Do tej pory lekarze się dziwią że mam ją taka sprawna na tyle że funkcjonuje normalnie przy tak dużej deformacji...myślę że to szczęście w nieszczęściu i tak mnie naszło dziś bo mam urodziny i nie wyobrażam sobie co mogła moja mama czuć jednocześnie ciesząc się że urodziła a za razem informacji ze jednak mogę umrzeć.
Trzymajcie się!!Jeheria lubi tę wiadomość
Niedoczynność tarczycy od 2014r.
Pierwsza ciąża-listopad 2018 - puste jajo
3cs
16.09.19 - pozytywny test:)
Maksymilian 👶 28.05.2020
Pozytywny test II 13.01.2023
[/