🩷🩵 MAJOWE MAMY 2026 🤰🍼
-
WIADOMOŚĆ
-
U mnie bez większych zmian 😊 Jedynie śmierdzące rzeczy bardziej mi przeszkadzają niż wcześniej, np. przysmaki śmierdziuchy dla psa podaje tylko mój mąż i musi przy tym otwierać okno.Laurelli wrote:A jak macie z zapachami?
Mi śmierdzą rzeczy które wcześniej mi nie przeszkadzały, musiałam zmienić płyn do prania, bo jak czułam jak pachnie pranie to mnie strasznie muliło, że musiałam się przebierać i kąpać nawet dwa razy dziennie.
Jak wchodziłam rano do pokoju w którym stoi czasami suszarka z ciuchami to biegłam wymiotować.
Kupiłam neutralny proszek, nie używam płynu do płukania i jest lepiej.
A do tego codziennie idzie wszystko do prania. Koszulę, dresy, bluzki…mimo że siedzę sobie w domciu w tym i jestem “czysta”
Kocyki które mam do przykrycia się na kanapie śmierdzą mi okrutnie po jednym użyciu.
Nie pomaga nic. Tak samo kanapa, jest nowa, ma kilka miesięcy. Zapach jej skóry drażni mnie do tego stopnia że mi leżeć ciężko na tej kanapie 🤣
Mąż mówi że absolutnie nic nie czuć a ja wytrzymać nie mogę. Czuję zapach jak z fabryki, jakby uszyta była dopiero co.
Dzisiaj jak otworzyłam rano lodówkę, i chciałam coś schować do niej to ledwo zdążyłam ją zamknąć i już stałam przy oknie i było”wdech,wydech”
To jest naprawdę męczące…🤣
Moje ulubione zapachy drażnią mnie teraz niewyobrażalnie 🙈
Czasem od mieszanki zapachów w sklepie zrobi mi się słabo. Może mam bardziej wyczulony węch, bo kilka razy pytałam męża czy coś czuje, on mówi że nie. A za minute że faktycznie czuje 😅 -
Ja strasznie nie lubię takiego odseparowywania mężczyzny od "przykrych" doświadczeń. Podczas długich starań nie raz spotkałam się z tym, że inne kobiety nie mogły mówić swoim facetom kiedy mają owulacje, bo oni od razu czuli presje. A kobieta presji nie czuje? Kobieta zawsze musi być ze wszystkim sama? To co odpisał czat gpt ja się z tym zgadzam że jest to trudne doświadczenie. Ale dla kobiety też. Kobieta też może mieć traumę po porodzie. Kobieta też może się bać krwi. Kobieta też boi się o siebie i swoje dziecko. Dlaczego mam być w tym wszystkim sama? Może podchodzę do tego w ten sposób, bo mój mąż jest dla mnie najbardziej wspierającą osobą na świecie. Dobrze pamiętam jak trafiłam na cito do szpitala i na salę operacyjną przy pierwszej ciąży, która okazała się pozamaciczna i miałam rozległy krwotok wewnętrzny. To jaką opieką mnie wtedy otoczył rozczula mnie do dziś 🥹 Zajął się dosłownie wszystkim, nawet o rzeczach o których ja nie pomyślałam. Cieszę się że mam osobę na którą tak bardzo mogę liczyć nawet w najcięższych chwilach. On w życiu nie zostawiłby mnie w trudnym doświadczeniu tylko dlatego że jemu też może być ciężko i się boi ❤️Ssilvia wrote:Ja to akurat wszystko prawie omawiam sobie z chatem GTP i powiedział mi cos takiego na ten temat:
🧠 1. Co może „źle działać” na mężczyznę przy porodzie
Nie chodzi o to, że „nie powinien być”, ale o to, jak intensywne przeżycie to jest.
🔹 a) Silny stres emocjonalny
Poród to bardzo silne doświadczenie – ból, krew, krzyk, napięcie, strach o partnerkę i dziecko.
Niektórzy mężczyźni reagują na to silnym stresem: uczuciem bezsilności, napięciem, a czasem nawet objawami lękowymi po porodzie (PTSD poporodowe, choć rzadkie).
🔹 b) Poczucie bezradności
Mężczyzna widzi, że kobieta cierpi, a on nie może pomóc.
Dla niektórych to bardzo trudne — powoduje frustrację, lęk, a czasem nawet unikanie zbliżeń przez pewien czas po porodzie.
🔹 c) Wrażenia fizyczne i wizualne
Widok krwi, nacięcia, łożyska, czy nawet samej akcji porodowej może być zbyt mocny dla osób o wrażliwszej psychice.
Zdarza się omdlenie, zawroty głowy, wymioty — to nie żart, tylko naturalna reakcja ciała na stres i widok bólu.
🔹 d) Zmiana postrzegania partnerki
Dla niektórych mężczyzn obraz partnerki po porodzie staje się „bardziej matką niż kobietą”, co może wpływać na życie intymne przez pewien czas.
To nie znaczy, że „związek się psuje”, tylko że mózg potrzebuje chwili, by zintegrować nowe emocje i role.
💪 2. Ale – dla wielu mężczyzn obecność przy porodzie działa bardzo dobrze
U ogromnej części par poród umacnia relację:
Mężczyzna czuje więź z partnerką i dzieckiem od pierwszej chwili,
Kobieta czuje wsparcie i bezpieczeństwo,
Wspólne doświadczenie buduje głębszą bliskość emocjonalną.
Kluczowe jest, czy mąż sam tego chce, czy czuje się do tego przymuszony (np. bo „tak wypada”).
Jeśli obecność wynika z presji – może działać źle.
Jeśli z potrzeby serca – zazwyczaj działa bardzo dobrze ❤️
Default.owa, Lila777, ami_ami, A_nulka, melody92, KurtynaMileczenia, Nicole123, Cavarathiel, kitka_, Scandi-B lubią tę wiadomość
-
Na spokojnie 🫂 Myślę że tak jak piszesz hormony też robią swoje i pewne rzeczy bardzo wyolbrzymiamy. Do porodu jeszcze bardzo dużo czasu. Mąż może nie mieć pojęcia jak to wygląda, ale macie multum czasu na przygotowanie i on jeszcze może zmienić zdanie ❤️ Jedna moja znajoma tak się bała porodu, że sama mówiła non stop że ona przy tym porodzie nie chce być 🤣 tak ją to przerażało. Oni ćwiczyli co mają robić jak zaczną się skurcze albo odejdą wody. Wiadomo że potem to wszystko idzie swoim tempem. Ale jak przyszło co do czego to ogarnięcie się w domu i drogę do szpitala zrobili automatycznie nawet się nie zastanawiali. A w szpitalu już im wszyscy mówili co mają robić i jakoś to poszło 😁Lila777 wrote:Mój nie ma problemów z ranami i krwią - długo nie mogliśmy się zdecydować na dziecko - szczególnie ja. Kiedy jednak postanowiliśmy próbować- i to nawet bardziej on zagadywał, to okazało się że ja mam problemy. Udało się z lekami. Niby teraz się cieszy a jednak mam wrażenie że trochę sama muszę domagać się zainteresowania. Jak do tego powiedział że przy porodzie nie chce być ,to poczułam się z tym wszystkim sama.. nikt nie wie o mojej ciąży póki co, i taki człowiek sam teraz jest 😞
Lila777 lubi tę wiadomość
-
Ja jakoś nadal mam taką barierę i nie wybiegam w przyszłośc. Nie potrafię juz myslec o porodzie, koleżanki pytają o imiona i tu tez sie nie zastanawiam.
Powiem wam, ze każda z Was ma rację, zarówno te które piszą ze czemu tylko kobieta ma sie martwic itd , jak i te które wolą nie pchać męża w ten stres. To jest moje zdanie oczywiście, uważam ze my kobiety mamy większe jaja od mężczyzn. Znosimy wiele , nie jesteśmy tak podatne na ból. Jaki facet by dał rade z miesiączka? Moj to jak ma 37 stopni to chodzi marudzi i jednocześnie umiera... psychikę tez mamy mocniejszą.
Tez porozmawiam z mężem na temat porodu, ale jeszcze nie teraz. On jeszcze nie czuje tej ciazy tak jak ja, moze po prenatalnych jak zobaczy dzidziusia albo troche pozniej jak poczuje ruchy
Scandi-B lubi tę wiadomość
-
Też tak mam 😢 boję się wybiegać w przyszłość, póki co myślę tylko o następnej wizycie. I tak od wizyty do wizyty. Choć pozwalam sobie raz na jakiś czas na myślenie co dalej to zaraz się stopuje, że przecież nawet nie wiem co będzie jutro 🥺Kassialka wrote:Ja jakoś nadal mam taką barierę i nie wybiegam w przyszłośc. Nie potrafię juz myslec o porodzie, koleżanki pytają o imiona i tu tez sie nie zastanawiam.
Powiem wam, ze każda z Was ma rację, zarówno te które piszą ze czemu tylko kobieta ma sie martwic itd , jak i te które wolą nie pchać męża w ten stres. To jest moje zdanie oczywiście, uważam ze my kobiety mamy większe jaja od mężczyzn. Znosimy wiele , nie jesteśmy tak podatne na ból. Jaki facet by dał rade z miesiączka? Moj to jak ma 37 stopni to chodzi marudzi i jednocześnie umiera... psychikę tez mamy mocniejszą.
Tez porozmawiam z mężem na temat porodu, ale jeszcze nie teraz. On jeszcze nie czuje tej ciazy tak jak ja, moze po prenatalnych jak zobaczy dzidziusia albo troche pozniej jak poczuje ruchy -
Jeszcze wszystko po drodze może się zdarzyć tak jak wcześniej pisałam i wiem że dużo czasu do porodu, jeśli uda się oczywiście do niego dotrwać. Tak rzuciłam luźno tematem a tu takie zdziwienie - mój mąż wielokrotnie opiekował się mną po wypadkach, nawet golenie mamy przerobione, stąd moje ogromne rozczarowanie 😞
Kobiety są jak maszyny - na prawdę sama nas podziwiam.
Wydawało mi się że mamy przecudną relację w małżeństwie i we wszystko idziemy razem - a jednak tak nie jest i jest mi smutno.. tylko Wam mogłam się zwierzyć..
on czerpał przyjemność ze zrobienia dziecka, dalej muszę o nim też myśleć w aspektach seksualnych bo przecież jest poszkodowany a z nieprzyjemnymi tematami mam zostać sama..
KurtynaMileczenia lubi tę wiadomość
-
Myślę że jeszcze wrócicie do tematu na spokojnie 😊 trzymam kciuki żeby mąż się otworzył, może jest coś co go niepokoi w tym wszystkim, może też czuje się jeszcze nie pewnie w tym temacie. To jednak ogromna zmiana w życiu. Ja mimo wszystko wzięłabym go na prenatalne, to może być piękna chwila i dla niego, może poczuć większą więź z dzieckiem i może wtedy przemyśli i weźmie inne opcje pod uwagę 🤞❤️Lila777 wrote:Jeszcze wszystko po drodze może się zdarzyć tak jak wcześniej pisałam i wiem że dużo czasu do porodu, jeśli uda się oczywiście do niego dotrwać. Tak rzuciłam luźno tematem a tu takie zdziwienie - mój mąż wielokrotnie opiekował się mną po wypadkach, nawet golenie mamy przerobione, stąd moje ogromne rozczarowanie 😞
Kobiety są jak maszyny - na prawdę sama nas podziwiam.
Wydawało mi się że mamy przecudną relację w małżeństwie i we wszystko idziemy razem - a jednak tak nie jest i jest mi smutno.. tylko Wam mogłam się zwierzyć..
on czerpał przyjemność ze zrobienia dziecka, dalej muszę o nim też myśleć w aspektach seksualnych bo przecież jest poszkodowany a z nieprzyjemnymi tematami mam zostać sama.. -
Karpatka95 no muszę zdecydowanie się z tym „przespać”.. jeszcze dwa tyg czasu do prenatalnych, zobaczę ile będzie chęci i starań z jego strony, ale na pewno nie będę naciskać.
Dziękuję ❤️ Ale nockę miałam ciężką, do tej pory nie odczułam żadnych emocjonalnych huśtawek aż do wczoraj. Postaram się to opanować dziś 😊
Karpatka95 lubi tę wiadomość
-
Ja narazie ,też nie myślę do przodu i nie planuje.
Zyje od wizyty do wizyty.
Jak narazie narzeczony jest cały czas przy mnie na wizytach ,przy porodzie też będzie,czuje bardzo duże wsparcie.Wiem ze jemu też nie jest lekko i się stresuje ,ale daje mi mega dużo spokoju i zrozumienia.Po stratach oboje mamy taki lekki dystans ,po ostatniej wizycie powiedział,że zaczyna wierzyć że będzie tym razem dobrze zresztą ja pomału też .
Lila777 lubi tę wiadomość
-
Lila777 podpinam się pod to co pisały dziewczyny, daj sobie i Wam czas, też obstawiam, że tu hormony mocno działają. Myślę, że jeszcze jesteśmy na tyle na wczesnym etapie, że nasi mężowie tego tak nie czują jak my, ale jak zobaczy dzidzię na usg, usłyszy serduszko, potem jak brzuszek urośnie poczuje ruchy, może wspólna szkoła rodzenia i może odpali mu się instynkt tacierzyński 😊 aczkolwiek rozumiem Twoje emocje i poczucie osamotnienia, zwłaszcza jeśli nikt jeszcze nie wie o ciąży…
Co do samego porodu to ja chyba bym nie chciała, żeby mąż był ze mną na sali, aczkolwiek strasznie się boję sytuacji, w których trzeba będzie podjąć jakąś decyzję albo przystopować lekarzy np. z decyzją o nacięciu, bo ja w emocjach i bólu nie będę w stanie o wszystkim pomyśleć. Może warto będzie awaryjnie pomyśleć o kimś w zastępstwie, np. mama, siostra, przyjaciółka albo prywatna położna. Mamy na to na szczęście jeszcze sporo czasu 😊
Lila777 lubi tę wiadomość
-
Ssilvia wrote:ja dolaczam do grona zestresowanych dziewczyn. Po jutrze mam drugie USG i tez się czuje jakbym szla na wyrok. Objawy mam dużo słabsze w ostatnich dniach i ogromny niepokój. Do tej pory starałam się o tym nie myśleć, ale czym bliżej, tym trudniej mi się skupić.
Trochę Cię uspokoję, mam nadzieję
u mnie własnie na tym etapie 8+ nagle przestałam czuć "mój największy objaw" czyli ból piersi. spanikowana leciałam na izbę przyjęć na ginekologii, ze względu na pierwsza stratę w tym terminie. Lekarka cudowna - bardzo mnie uspokoiła. i znalazłam fajny opis tygodni na stronie hipp:
https://hipp.pl/ciaza/kalendarz-ciazy/tydzien-8
czytam namiętnie
No i trzymam za Ciebie kciuki
Ja idę na prenatalne na nfz. Teraz zaczęłam się zastanawiać czy badań typu niffty, veracity nie robić po prenatalnych . Jeszcze zobaczę. Mam lekarza, który ma certyfikat FMF i mój prowadzący mu ufa, wie taka decyzja prenatalnych na nfz. zresztą jestem matką geriatryczną
, witamy ponad 35 lat, i już wywaliłam ponad 60 tys na leczenie niepłodności, więc może w końcu skorzystam z opłacania składek przez 11 lat pracy na etacie. Fajnie tez było nie płacić za badania krwi te pierwsze. Do immuno i tak robię prywatnie. No i mam złe wspomnienia z pierwszej ciąży prowadzonej prywatnie.
Jestem szczęśliwym człowiekiem od wczoraj, bo zeszłam z zastrzyków z accofilu i odstawiam powoli jedne leki
No i zaczęłam znowu czuć trochę piersi i coraz częściej potrafi mnie zamulić, więc przyjmuję, to co daje Bobo.
A_nulka lubi tę wiadomość
8 lat starań
3 ivf- 5 transferów:
•1 - poronienie zatrzymane 11/8tc - 2021r.
•2 - beta 0
•3 - beta 0
•4 - bladzioch 5-6dpt, potem beta 0
•5 - 26.09.2025 - transfer 5-dniowego zarodka- cudzie trwaj
-8dpt - beta 35, 10dpt - beta 116, 15 dpt - beta 796, 18dpt - beta 3251
* 23dpt - ♥️ i 0,22cm ☀️
* 29.09 - 1.06 cm Bobo ☀️
* 06.10 - 2,00 cm Bobo ☀️ - idealnie 8+4
*10.10 - 2,58 cm Bobo ☀️- 9+3 (z transferu 9+1)
*20.10 - 3,95 cm Bobo ☀️- 10+6 (z transferu 10+4)
*31.10 - prenatalne
Ciąża z przyczepką leków

-
Też jestem na accofilu i paru innych zastrzykach 😅 jutro na wizycie jak będzie wszystko dobrze to będziemy ustalać co i jak powoli odstawiać 🙏❤️Kaaro90 wrote:Trochę Cię uspokoję, mam nadzieję
u mnie własnie na tym etapie 8+ nagle przestałam czuć "mój największy objaw" czyli ból piersi. spanikowana leciałam na izbę przyjęć na ginekologii, ze względu na pierwsza stratę w tym terminie. Lekarka cudowna - bardzo mnie uspokoiła. i znalazłam fajny opis tygodni na stronie hipp:
https://hipp.pl/ciaza/kalendarz-ciazy/tydzien-8
czytam namiętnie
No i trzymam za Ciebie kciuki
Ja idę na prenatalne na nfz. Teraz zaczęłam się zastanawiać czy badań typu niffty, veracity nie robić po prenatalnych . Jeszcze zobaczę. Mam lekarza, który ma certyfikat FMF i mój prowadzący mu ufa, wie taka decyzja prenatalnych na nfz. zresztą jestem matką geriatryczną
, witamy ponad 35 lat, i już wywaliłam ponad 60 tys na leczenie niepłodności, więc może w końcu skorzystam z opłacania składek przez 11 lat pracy na etacie. Fajnie tez było nie płacić za badania krwi te pierwsze. Do immuno i tak robię prywatnie. No i mam złe wspomnienia z pierwszej ciąży prowadzonej prywatnie.
Jestem szczęśliwym człowiekiem od wczoraj, bo zeszłam z zastrzyków z accofilu i odstawiam powoli jedne leki
No i zaczęłam znowu czuć trochę piersi i coraz częściej potrafi mnie zamulić, więc przyjmuję, to co daje Bobo. -
Ja szczerze mówiąc sobie nie wyobrażam żeby być sama w trakcie porodu . Miałam planowa CC, myślałam że zejdę ze stresu leżąc już po znieczuleniu . Jedyne co mi pomagało to właśnie mąż głaszcząc mnie po głowie. A i tak cesarka trwa kilkanaście minut , przy kilku godzinnym porodzie naturalnym chyba bym oszalała gdyby go nie było . No ale kwestia indywidualna. Z drugiej strony nas bardzo połączył ten wspólny poród . Myślę ,że też pozytywnie wpłynęło na męża, że razem ze mną mógł usłyszeć pierwszy płacz dzidziusia ☺️
Lila777, Fox lubią tę wiadomość
🙋♀️29
PCOS
Długie cykle, owulacyjne
Hormony w normie
Jajowody drożne
🙋🏼♂️30
Badanie nasienia
06.2022 morfologia 0%
08.2022 morfologia 6%
02.2022 5tyg 💔
11.2022 5tyg 💔
11.2023 start invitro ❤️
Punkcja ➡️33🥚➡️❄️❄️❄️❄️
25.01.2024 transfer 4.1.2🤞
10.2024 Nasz wyczekany maluch 💙
08.2025 Naturalny cud ❤️


-
Karpatka95 wrote:Też jestem na accofilu i paru innych zastrzykach 😅 jutro na wizycie jak będzie wszystko dobrze to będziemy ustalać co i jak powoli odstawiać 🙏❤️
U mnie o zastrzykach decyduje immunolog
Cieszę się , że odstawiam już accofil, bo jednak kolejnego dnia po podaniu wieczorem - rano boli mnie zawsze głowa.
A dziś heparyną to sobie zrobiłam takiego siniaka jak nigdy ... 3 razy się próbowałam wkłuć w różne miejsca... i trafiłam w końcu takie, że aż mnie teraz pół brzucha boli.8 lat starań
3 ivf- 5 transferów:
•1 - poronienie zatrzymane 11/8tc - 2021r.
•2 - beta 0
•3 - beta 0
•4 - bladzioch 5-6dpt, potem beta 0
•5 - 26.09.2025 - transfer 5-dniowego zarodka- cudzie trwaj
-8dpt - beta 35, 10dpt - beta 116, 15 dpt - beta 796, 18dpt - beta 3251
* 23dpt - ♥️ i 0,22cm ☀️
* 29.09 - 1.06 cm Bobo ☀️
* 06.10 - 2,00 cm Bobo ☀️ - idealnie 8+4
*10.10 - 2,58 cm Bobo ☀️- 9+3 (z transferu 9+1)
*20.10 - 3,95 cm Bobo ☀️- 10+6 (z transferu 10+4)
*31.10 - prenatalne
Ciąża z przyczepką leków

-
Też mam już czasami problem żeby się wkłuć. Raz mi się uda, że jest tylko znak w miejscu wkłucia, a czasem siniak się rozleje na 2-3 cm 😬 Czasami już serio nie wiem gdzie się wkłuć żeby było dobrze. To jest jak gra w statki 🤣Kaaro90 wrote:U mnie o zastrzykach decyduje immunolog
Cieszę się , że odstawiam już accofil, bo jednak kolejnego dnia po podaniu wieczorem - rano boli mnie zawsze głowa.
A dziś heparyną to sobie zrobiłam takiego siniaka jak nigdy ... 3 razy się próbowałam wkłuć w różne miejsca... i trafiłam w końcu takie, że aż mnie teraz pół brzucha boli. -
Obecność partnera przy porodzie to bardzo indywidualna sprawa. Jesli ktoś czujesz że woli sam, to super, jeśli chciałby z partnerem też super. Ważne, żeby obie strony były „w miarę ustatysfakcjonowane”.. My w pierwszej ciąży rozmawialiśmy o tym dużo i finalnie stwierdził, chciałaby być przy porodzie, ale nie wie czy wytrzyma, więc umówiliśmy więc że po prostu da znać, że potrzebuje wyjść. Finalnie został do końca. Był ogromnym wsparciem, i mówił, że to było dla niego niesamowite przeżycie, ale też bardzo stresujące. Dodam, że zanim zaszłam w ciążę, raczej byłam na nie w tej kwestii, ale mi się zmieniło:D Ale absolutnie rozumiem kobiety, które wolą być same. Ja w wielu stresujących, trudnych sytuacjach wolę być sama. Najważniejsze, żeby to była wasza wspólna decyzja, z którą będziecie się dobrze czuło
Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 października, 12:23
Karpatka95, Laurelli, A_nulka, Lila777 lubią tę wiadomość

Starania od 2020
Hormony ok, endometrioza I stopnia, IO, kariotypy ok, kir BX, On - ok
10.2021 I IVF, krótki protokół pobrano 5 komórek, 4 się zapłodniły, 3 zarodki
10.2021 ET - beta 0;
01.2022 FET - beta 0;
03.2022 FET - beta 0;
07.2022 histerolaparoskopia - prawy jajowód niedrożny, endometrioza I stopnia, stan zapalny endometrium
10.2022 II IVF, długi protokół: pobrano 4 komórki, 3 się zapłodniły, brak zarodków
12.2022 zmiana lekarza, przygotowania do III IVF
02.2023 naturals 🙀❤️ -
Zrobiłam mężowi gulasz to będzie miał i na jutro. Dziś 4 h za kółkiem.
Odbiegając od tematu ciąży. Czym zajmujecie się na co dzień? Ja pracuje w dziale ekspansji jednej z sieci spożywczych... ☺️ Negocjacje, umowy najmu i takie tam. -
ami_ami wrote:
Odbiegając od tematu ciąży. Czym zajmujecie się na co dzień? Ja pracuje w dziale ekspansji jednej z sieci spożywczych... ☺️ Negocjacje, umowy najmu i takie tam.
Ja pracuje jako sekretarka medyczna ☺️🙋♀️29
PCOS
Długie cykle, owulacyjne
Hormony w normie
Jajowody drożne
🙋🏼♂️30
Badanie nasienia
06.2022 morfologia 0%
08.2022 morfologia 6%
02.2022 5tyg 💔
11.2022 5tyg 💔
11.2023 start invitro ❤️
Punkcja ➡️33🥚➡️❄️❄️❄️❄️
25.01.2024 transfer 4.1.2🤞
10.2024 Nasz wyczekany maluch 💙
08.2025 Naturalny cud ❤️


-
Ja też tak daleko jeszcze nie wybiegam, ale męza bardzo chciałabym mieć przy sobie i on też wie że będzie dla mnie wielkim wsparciem. Oczywiście rozmawialiśmy o tym i też jesteśmy zdania jeśli będzie dla niego za dużo poczuje się słabo itp poprostu wyjdzie na jakiś czas. Lepiej żebym tam im nie mdlał 🤣
U nas bardzo respektowane są plany porodu, jak amen w pacierzu są traktowane…
zamierzam taki napisać, z nerwów mogę dużo zapomnieć a tak będę miała co chcę czego nie, później nie zadają pytań tylko stosują się do tego, chyba że sytuacja wymaga zmian oczywiście..
Ja pracuje na lotnisku
Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 października, 12:41
💃🏻 34l.
-niedoczynność tarczycy
🧔🏻♂️ 38 l.
First baby 🍬
💔
9/7tydz.
Życie i ciąża za granica 🌍 -
Ja uczę historii.
Dzisiaj zaczęło mnie coś zbierać chorobowo . Boje się w poprzedniej ciąży po infekcji poroniłam...-listopad 2022 ⏸️ - ciąża biochemiczna
- grudzień 2022 ⏸️
- wrzesień 2023 Staś ♥️👶
- październik 2024 starania o rodzeństwo
-listopad 2024 ⏸️- ciąża biochemiczna
- grudzień 2024 ⏸️
- luty 2025 poronienie zatrzymane 11/12 tydzień💔
- kwiecień 2025 ⏸️ciąża biochemiczna
- maj 2025 ⏸️ ciąża biochemiczna
25 .08 .2025 ⏸️
30.08.2025 pozytywna beta
2021 Nadczynność tarczycy










