Mamunie LIPIEC 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
Niestety mój pracuje z chaty, nie ma wolnego, więc jak chce go zagonic do roboty, to zawsze jest akurat strasznie zajęty i telefon i tutaj ten tego i tamten. Szkoda, ze jak chodzi normalnie do pracy, to rano kawka godzinkę z ziomeczkami, potem pinset kursów do pana kanapki, do sracza, na obiad, po wode, rozprostowac nogi od ciągłego siedzenia itd. Ale w domu? Robota non stoper. Niezastąpiony. Same trudne sprawy i zawiłe przypadki. Czekam cierpliwie do 16 i wreczam mu jęczoła.
Zaczęłam tera usypiac Ale i znowu sasiad napieprza mlotami pneumatycznymi czy kij wie czym. Remont trwa juz chyba ponad miesiąc. Zabije w końcu dziada i będę mieć kwaranntane nieco dłużej niż Wy, nawet w najgorszych wariantach
-
nick nieaktualny
-
Swoją drogą jak wyszłam wczoraj z Aluchą na spacer to w naszym zawsze pustym parku było miliard ludzi. Starych, młodych, dzieci, ludzi z psami, no wszyscy. Ewakuowałam się natychmiast. Ja nie wiem co Ci ludzie mają w głowach. Nie widzą co się dzieje we Włoszech? Na niemal każdym bloku kartka "na mnie możesz liczyć" z numerem telefonu od dobrych ludzi, którzy zrobią staruszkom zakupy a park pełen staruszków (chociaż bez zakupów, więc działa...) zazywających słońca i spotkań towarzyskich. Ja naprawdę jestem pełna empatii i wiem jak upierdliwe może być siedzenie w samotności w domu ale bez przesady. Chociaż oni powinni zacząć o siebie dbać i siedzieć na tyłku. Mam wrażenie, że do apelu o pozostanie w domach, albo chociaż nie udawania się w miejsca przeludnione stosują się głównie ludzie w wieku 20-40, czyli Ci którzy z dużym prawdopodobieństwem przejdą chorobę lekko, a ci najbardziej zagrożeni mają to gdzieś. Z jednej strony pozamykane place zabaw, wybiegi dla psów, szkoły, zamknięta duża część sklepów, obostrzenia w aptekach a z drugiej tabuny ludzi stojących/chodzących obok. Paranoja.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 marca 2020, 17:13