Mamusie luty 2015 ;)
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyJa makaron ze szpinakiem robilam tak:
-gotowalam makaron, ale to zadna nowosc
-na oliwie czosnek, do tego szpinak rozdrobniony, pozniej serek topiony i troszke mleka.
-do tego wg uznania kotlety mielone (sama miele mieso) smazone bez panierki, bez tluszczu. -
Dorocia, mysle, ze jak dodasz ząbek to nawet go nie poczujesz:)
Ale możesz zamiast czosnku dodać wiecej przypraw i tez bedzie ok:)
Fety prawie w tym szpinaku nie czuc, ja dodaje, zeby nie solici zeby nie dodawać śmietany. Nie wiem moze mozna zastąpić jogurtem?
Ja jadlam zapiekankę ze szpinakiem i małemu nic nie było:)
-
Ja dzisiaj tez o porodzie myślałam. Tez miałam to znieczulenie gdzie mogłam sobie sama co pół godziny dawkę. Nie zadziałało do końca ale to z innego powodu. Skurcze z brzucha były i nawet do zniesienia i bez znieczulenia ale przy każdym skurczu tak bolało mnie w krzyżu i rwało aż do kolan, ze miała ochotę obgryźć paznokcie u stóp.
Kwestia tego, ze mały był jakoś ułożony, że przy każdym skurczu coś uciskał. Tego niestety znieczulenie nie uśmierzyło... Znieczulenie szybko przestawało działać i nawet te bóle brzucha wracały co chwilę. Dopiero dwie strzykawki jakiegoś dodatkowego znieczulenia mnie uśpiło nieco i jakoś wytrwałam. Ciągle przekładali mnie z boku na bok bo mały się podduszał przy skurczach. To był koszmar, gdyby nie szybka akcja próźniociągiem to by nie przeżył. Na porodówce był chyba cały personel szpitalny...
Dobrze, że połowy nie pamiętam a lekarze udawali przede mną, że nic złego się nie dzieje, za to mężowi stają w oczach łzy gdy o tym myśli.
Ja nie wiem jak kiedyś kobiety rodziły w domach czy bez pomocy lekarskiej... -
Ja tez jak Angelcia sos do makaronu ze szpinakiem robie na bazie serków topionych roztopionych na patelni do tego śmietanka słodka plus pierś z kurczaka podsmazona i szpinak. Plus natka pietruszki
Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 marca 2015, 18:30
-
Słoneczna, nie wiem... na razie to abstrakcja, trzeba się chociaż trochę ogarnąć z jednym. Nawet mój M. który był zwolennikiem opcji "trojeczka" stwierdził po moim traumatycznym porodzie i pobycie w szpitalu, że chyba jednak Janeczka zostanie jedynaczką... ja jednak nie mówię nie. Jeśli w ogóle się zdecyduję, to na pewno nie będę długo czekać, bo tego czasu po prostu nie mam.
słoneczna 85 lubi tę wiadomość
-
Topola wrote:Wiele z nas widzę poród ciężko zniosła.
Oj tak. Po wcześniejszym ryzyku porodu przedwczesnego po decyzji o indukcji porodu z powodu gestozy okazało się, że moja szyjka jest długa na 1 cm, twarda i zamknięta. Po włożeniu jakiegoś żelu na rozwarcie ból przyszedł szybko i był nie do wytrzymania. Dociepałam do 4 cm , podali mi epidural, ale u mnie także nie zadziałało. Tak w ogóle to podawali mi go około godziny i w końcu wezwali jakiegoś wyższego rangą lekarza. Z powodu gestozy byłam spuchnięta i nie dało się dobrze zrobić znieczulenia. Byłam znieczulona tylko połowicznie - nóg nie czułam, ale jak sprawdzali rozwarcie, to nie czułam wkładania palców aż dotcierały głębiej. Także pani robiła mi masaż szyki i nie wierzyła,że mnie tak może boleć z epiduralem. Oczywiście po drodze zaliczyłam i przebicie pęcherza płodowego i wielkie dawki oksy, ale bezskutecznie. Mój organizm nie był gotowy na poród. Dziecko także- złe wstawianie się główki. Po 14 godzinach ja już nie dałam rady i decyzja o cc. Położna odetchnęła, jak lekarka zadecydowała, bo ciśnienie już miałam nieziemskie,a byłam na lekach na ciśnienie, moja opuchlizna rosła z godziny na godzinę tak,że nawet wargi sromowe miałam spuchnięte tak, że położna łapała spinkę( sorry za szczegóły, ale to pokazuje dramatyzm sytuacji). Przed cc zrobili mi test zimna, jak działa epidural i powiedzieli, że w ogóle nie działa - miałam znieczulone już tylko nogi. Na szczęście zasadzili mi coś lepszego albo lepiej przed operacją, więc podczas cc byłam na maksa znieczulona, trzęsłam się jak osika i nie mogłam tego opanować. Nogi miałam jak kłody i pamiętam, że przez całą operację starałam się nimi poruszać, bo mnie dobijało to uczucie.
I chociaż dosyć szybko doszłam do siebie to pierwsze doby były dla mnie ciężkie - nie zdecydowałabym się na cc na życzenie jakbym miała jeszcze raz rodzić. Ale raczej nie będę rodzićMoże spełnimy z mężem swoje marzenie i zaadoptujemy siostrzyczkę dla Maksymiliana.
Stokrota :), Stokrota :), Gosiak, Penelope lubią tę wiadomość
-
AsiaSzw wrote:Kurde porody na tapecie.
Ja moja cc zle wspominam. Wiem ze wszystko bylo dobrze pod kontrola, bylam znieczulona nic nie czulam, opieke mialam super ale poprostu ta sama cesarka jest dla mnie jakas traumajak mysle o tym to plakac mi sie chce
Nie wiem czy sie zdecyduje jednak na kolejne dziecko tak jak w planach bylo. Moze potrzebuje wiecej czasu ale na ta chwile odpada! -
No to ja należę do grona zadowolonych z cesarek. Chociaż nie wiem czy jest jeszcze ktoś. Dla mnie moj poród do tych 10 cm był traumatyczny, a decyzja o cc byla jak wybawienie. Szybko doszłam do siebie,blizna ukryta pod bielizną,jest prawie niewidoczna
także ja jeżeli nam się uda to chcemy mieć drugie dziecko za 3 lata.
Penelope lubi tę wiadomość
Pola
Hania -
Katiś wrote:No to ja należę do grona zadowolonych z cesarek. Chociaż nie wiem czy jest jeszcze ktoś. Dla mnie moj poród do tych 10 cm był traumatyczny, a decyzja o cc byla jak wybawienie. Szybko doszłam do siebie,blizna ukryta pod bielizną,jest prawie niewidoczna
także ja jeżeli nam się uda to chcemy mieć drugie dziecko za 3 lata.
Katiś lubi tę wiadomość
-
sebza wrote:Oj tak. Po wcześniejszym ryzyku porodu przedwczesnego po decyzji o indukcji porodu z powodu gestozy okazało się, że moja szyjka jest długa na 1 cm, twarda i zamknięta. Po włożeniu jakiegoś żelu na rozwarcie ból przyszedł szybko i był nie do wytrzymania. Dociepałam do 4 cm , podali mi epidural, ale u mnie także nie zadziałało. Tak w ogóle to podawali mi go około godziny i w końcu wezwali jakiegoś wyższego rangą lekarza. Z powodu gestozy byłam spuchnięta i nie dało się dobrze zrobić znieczulenia. Byłam znieczulona tylko połowicznie - nóg nie czułam, ale jak sprawdzali rozwarcie, to nie czułam wkładania palców aż dotcierały głębiej. Także pani robiła mi masaż szyki i nie wierzyła,że mnie tak może boleć z epiduralem. Oczywiście po drodze zaliczyłam i przebicie pęcherza płodowego i wielkie dawki oksy, ale bezskutecznie. Mój organizm nie był gotowy na poród. Dziecko także- złe wstawianie się główki. Po 14 godzinach ja już nie dałam rady i decyzja o cc. Położna odetchnęła, jak lekarka zadecydowała, bo ciśnienie już miałam nieziemskie,a byłam na lekach na ciśnienie, moja opuchlizna rosła z godziny na godzinę tak,że nawet wargi sromowe miałam spuchnięte tak, że położna łapała spinkę( sorry za szczegóły, ale to pokazuje dramatyzm sytuacji). Przed cc zrobili mi test zimna, jak działa epidural i powiedzieli, że w ogóle nie działa - miałam znieczulone już tylko nogi. Na szczęście zasadzili mi coś lepszego albo lepiej przed operacją, więc podczas cc byłam na maksa znieczulona, trzęsłam się jak osika i nie mogłam tego opanować. Nogi miałam jak kłody i pamiętam, że przez całą operację starałam się nimi poruszać, bo mnie dobijało to uczucie.
I chociaż dosyć szybko doszłam do siebie to pierwsze doby były dla mnie ciężkie - nie zdecydowałabym się na cc na życzenie jakbym miała jeszcze raz rodzić. Ale raczej nie będę rodzićMoże spełnimy z mężem swoje marzenie i zaadoptujemy siostrzyczkę dla Maksymiliana.
-
Ja po 25 godzinach porodu modliłam się o cesarke i ulgę poczułam jak lekarz zdecydował. Ps. Jak czytam o kłopotach po szyciu po nacięciu lub peknieciach przy porodzie naturalnym, o tym jak nie można siedzieć, o rozchodzeniu się szwów to wcale nie mam pewności czy to takie łatwiejsze i szybciej się goi. Bo jak czytam to wcale nie.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 marca 2015, 19:21