Marcowe dzieci 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
a jak u was z wagą? ja wróciłam na 0, ale mam większy brzuszek i rzeczy są jakby maławe nie mogę dalej założyć obrączki ani pierścionków. To woda w organizmie? Wy też tak macie?06.01.2010 - syn Artur
08.2013 - [*] 8t
08.2016 - [*] 9t
06.03.2018 - syn Marek -
U mnie jeszcze 6kg (przytyłam 19) obrączke noszę już tydzień brzuch też mam spory ale macica jeszcze się kurczy. Dopiero 3 tyg po porodzie jestem. Ale bardzo denerwują mnie rozstępy.. są straszne.. mam na boczkach i wewnętrznej stronie ud. Po porodzie doszły mi delikatne na brzuchu. Macie jakieś specyfiki żeby je ogarnąć?
-
Ja mam zmasakrowane cycki ale używam nakładek i twardo karmię. Tylko mam wrażenie, że źle małego przystawiam, bo je godzinami, więc chyba się nie najada
Miałyście wizytę patronazowa pediatry? Bo widzę, że w książeczce zdrowia dziecka jest taki dział.Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 kwietnia 2018, 21:20
-
a co do kolek to sa tez różne jej podłoża 1. łykanie powietrza, 2. nietolerancja laktozy i jeszcze 3 którego nie pamiętam i na te 2 pierwsze działają różne kropelki. Jak nie działa Wam espumisan spróbujcie bobotic forte u nas u starszego działało.17/2/2016 B
11/3/2018 I -
Dziewczyny, ten delicol dajecie z zaleceń, czy na własną rękę?
Ja po porodzie schudłam 9kg z 15kg. Byłam aż w szoku:D Ale nadal nie mieszczę się w moje przedciążowe spodnie...Ta era może już nie wrócić. Chociaż lekarz w czasie ciąży zapowiadał mi, że po porodzie (dziecko,wody,łożysko) powinnam ok 7 kg stracić, karmiąc piersią ok 3-4kg, a reszte do zrobienia. Ale ja dopiero będę "robić" jak przestanę karmić, teraz dziecko jest najwazniejsze, więc muszę się najadać porządnie, żeby mieć siłę dla malutkiej:)
Rozstępy na dolnej części brzuszka mam od ostatnich tygodni ciazy (jakoś na początku 8 miesiąca mi zaczęły wychodzić). Całą ciąże nic nie miałam, a smarowałam się oliwką dla dzieci. Od urodzenia smaruję się Ziaja mama czy jakoś tak na rozstępy i wreszcie po prawie 2 miesiącach zaczynają blednąć!
Co do stosunków po porodzie. mój gin zaszalał i na wizytę popołogową umówił mnie na tę górną granicę- po 8 tyg mam się zgłosić. Ale zdradzę Wam w sekrecie, że z Mężem oboje czekamy na zielone światło od lekarza;) Chociaż trochę się boje jak to będzie po masakrze jaką przeszło moje krocze. Dziewczyny, które mogą coś więcej na ten temat powiedzieć, to rzeczywiście jest tak jak krążą legendy, że boli?
U nas musiałam prosić się w przychodni o wizytę położnej środowiskowej. była aż 2 razy, kolejne 2 dzwoniła i stwierdziła, ze jak jest okej to nie musi się fatygować... Porażka! Nauka na następną ciążę, żeby szukać prywatnej położnej, która musi dbac o swój profesjonalizm i robi robotę porządnie, a nie bierze z funduszy kaskę i odwala.
Pediatrę niby mamy najlepszą w miejscowości... Ja nie jestem do końca zadowolona. chodziliśmy do niej kilka razy głównie z problemem podniesionej bilirubiny, czy własnie z brzuszkowymi- ani razu nie zmierzyła główki, klatki piersiowej ani długości ciała dziecka. Dobrze, że chociaż ważyła i to nie zapisywała mi nic w książeczce zdrowia- najadłam się wstydu jak byliśmy u neurologa i chciała sprawdzić jak się rozwijało dziecko a tam oprócz szpitalnych notatek pustka. Także patronażowej wizyty jakby nie miałam. Szczepienie miałam mieć w 7 tyg, bo pani doktor na urlopie była jak nam wypadł 6 , w piątek malutka kończy 8 tydzień a pani doktor znowu na urlopie o żadnych zastępstwach nie poinforomowano mnie. Porażka.
Kurcze, spróbuję ten bobotic forte bo mam w domu kupiłam sama, ale pediatra espumisan zaleciła, więc nawet bf nie otworzyłam, a może u nas tez lepiej zadziała na malutką.
Dzwoniłam do przychodni, nadal "pani doktor jest na urlopie w tym tygodniu szczepień nie ma"... no już mam ochotę na nich powyklinać, chyba przeniosę się do innej miejscowości do jakiejś przychodni.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 kwietnia 2018, 12:26
-
Oj ale nas tutaj nie było... Troszkę opiszę naszą historię porodu.
Mój syneczek Staszek urodził się 16.03 o godzinie 9.40 przez cesarskie cięcie z wagą 4050g i 61cm. Niestety prowokacja się nie powiodła... najpierw miałam zastrzyki przez trzy dni. Potem podali mi oksy skurcze były, ale rozwarcia brak. Całą noc miałam skurcze co 10 minut, ale położne mówiły, ze to tylko działanie oksy i nic z tego nie będzie bo szyjka pozamykana. Podawali mi zastrzyki rozkurczowe, ale nic to nie dawało. Bolało jak cholera. Kolejna noc to samo... znów brak snu. W kolejnym dniu lekarz wyczuł rozwarcie na trzy palce więc postanowili mi podać jeszcze raz oksytocynę. Tym razem skurcze miałam już cały dzień, a w nocy były nie do zniesienia. Regularne jak wcześniej co 10 minut, od kręgosłupa. O 1.00 w nocy odeszły mi wody... żółte i mętne. Dziecko było już dwa tygodnie po terminie. Lekarz zadecydował, że poczekamy do rana i jak nie będzie rozwarcia to tniemy. Całą noc chodziłam z tymi skurczami po korytarzu i uciekałam co chwilę pod prysznic bo myślałam, że zejdę z bólu. A rozwarcia dalej nie było... Już się tylko modliłam, żeby mi zrobili tą cesarkę, bo byłam tak wykończona, że ledwo stałam na nogach. Nie wyobrażałam sobie rodzić w takim stanie. To była najgorsza noc w moim życiu. Liczyłam każdą minutę. Rano zdecydowali o cesarce, bo pomimo skurczów rozwarcie było nadal na trzy palce. Już mi ulżyło. Jak zobaczyłam Staśka to oczywiście cała się poryczałam na tym stole. Niesamowite uczucie. Cud, coś pięknego!!! Po tylu dniach w tym szpitalu i oczekiwaniu, że to może dziś, wkońcu miałam go przy sobie. Jak zaczęli mnie szyć, to poczułam dziwną słabość i zaczęłam lekko odpływać. To chyba to zmęczenie. Adrenalina opadła i organizm zaczął się poddawać. Widziałam tylko strach w oczach lekarza, który mnie operował. Podali mi coś do kroplówy i troszkę się opamiętałam, ale nie do końca. Później pamiętam jak lekarz biegł ze mną na łóżku przez korytarz gdzieś i później już się obudziłam jak leżałam na swojej sali. Chyba mnie cucili, bo widziałam jak się kotłują wokół mnie, otwierali okna, podpinali do kroplówki, świecili czymś do oczu, nie miałam siły nawet oczu otworzyć. Przestraszyli się nie na żarty, położna siedziała przy mnie cały czas. Poszła dopiero jak moja mama dojechała i później mnie pilnowali czy żyję. Ale potem już szybko doszłam do siebie. Przyszedł mąż, przynieśli mi Staska, przyłożyli do piersi, mały zaczął ssać od razu i już potem było coraz lepiej
Na drugi dzień okazało się, że Saszek ma stan zapalny i trzeba będzie mu podać antybiotyki i do tego jeszcze był zażółcony. Więc ja z perspektywą spędzenia kolejnego tygodnia w szpitalu... Mama mi doradziła, że mam go całą noc karmić ile tylko sę da, bo w mleku są przeciwciała i może to mu pomoże wyzdrowieć szybciej. Rano powtórzyli badania i okazało się, że CRS spadło więc wstrzymali się z antybiotykami do kolejnego ranka. Bilirubina też zaczeła spadać. Więc karmiłam małego ile się dało. Sutki mnie piekielnie bolały. Ale zaciskałam zęby i przystawiałam. No i na szczęście wszystko samo się unormowało Urodziłam w piątek i wypuścili nas we środ do domu
Teraz siedzimy już w domku i jestem najszczęśliwszą mamą na świecie Choć po porodzie zotała jakaś taka trauma Ale mam nadzieję, że to też minie!
ZAneczka lubi tę wiadomość
-
Fortitudo wrote:Ja dziś byłam na takiej wizycie u pediatry. To pierwsza wizyta, gdzie dziecko jest dokładnie badane i mierzone i omówiona zostaje kwestia szczepień. Razem jakieś 40 minut schodzi ze wszystkim
A jak rejestrowałaś dziecko w przychodni, to miałaś już PESEL? Bo myślałam, że deklarację można złożyć jak najszybciej, a PESEL donieść, jak już dostanę z urzędu...
-
agigagi wrote:Moja w dzien spi w swoim pokoju w lozeczku a na noc bierzemy ja do naszego pokoju i spi w lozeczku dostawnym obok nas. W nocy jak ja karmie to biore ja bez wstawania wiec bardzo to wygodne Przy pierwszym dziecku mielismy lozeczko w pokoju ale nie dostawne i suma sumarum mala zasypiala po karmieniu w naszym lozku bo nie chcialo mi sie wstawac zeby ja odlozyc.
Tak naprawde jezeli chodzi o przyzwyczajenie dziecka do spania z rodzicami to bardziej ok 6-12 miesiaca moze to nastapic. Pierwsze tygodnie lepiej miec malucha kolo siebie, na samodzielne spanie przyjdzie czas. Dla mnie to cudowne uczucie spac obok coreczki. Zreszta jakbym miala wstawac za kazdym razem kiedy zaplacze to rano bylabym jak zombie.
P.S. ja olalam calkowocie to cale bzdurne moim zdaniem zalecenie aby wybudzac do karmienia co 3h. Jak rodzilam pierwsze dziecko nic takiego nie bylo, polozne mowily ze karmienie na żądanie i jak bedzie glodne to samo sie obudzi. Mala przesypia w nocy od 3 do nawet 6 godzin pod rzad i jeszcze nie zwariowalam zeby nastawiac budzik i ja budzic. Widocznie je wystarczajaco duzo.
Mój syn też spi z nami w łóżku w uszytym przeze mnie kokoniku i super się sprawdza takie rozwiązanie, bo nie wyobrażam sobie zasnąć bez małego kiedy on co chwilę prycha i piszczy przez sen i my z mężem na równe nogi. Musielibyśmy wstawać co chwilę, a tak to tylko zerkniemy i dalej do spania. Poza tym łatwiej jest go po prostu przystawić do piersi i przebrać w łóżku jak zrobi kupkę niż brać z łóżeczka i rozbudzać Ja też nie budzę na karmienie, bo mój śpi 4-5 godzin w nocy i uważam, że po co mam go budzić. Jak się sam obudzi to ładnie opróżnia mi pierś i jest najedzony. A pokarmu mam jak krówka mleczna, więc nawet jak mi piersi twardnieją to po prostu odciągam ciut laktatorem, a małemu i tak zostaje mleka więcej niż mu trzebaZAneczka lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny a ja teraz z innej beczki trochę... błagam doradźcie coś w kwestii zakupu wózka, bo oszaleje. Nie mam pojęcia co kupić i na co zwrócić uwagę. Mam wrażenie, że wszystkie są takie same! Jakie wózki sprawdzają się u was, jakie wy kupiliście, co polecacie, a co odradzacie? Za tydzień planuję iść z małym na pierwszy spacer jeśli pogoda dopisze, a wózka dalej brak...
-
erre wrote:A jak rejestrowałaś dziecko w przychodni, to miałaś już PESEL? Bo myślałam, że deklarację można złożyć jak najszybciej, a PESEL donieść, jak już dostanę z urzędu...
-
gaga_32 wrote:My byliśmy na takiej wizycie jak Mała miała tydzień. Zapisałam ją przed wizytą, a PESEL musiałam dostarczyć jak najszybciej. W sumie w ten sam dzień zapisaliśmy Mała w urzedzie więc popoludniu PESEL donieśliśmy. A wizytę miała na tzw. Zerowy pesel.
-
kascok wrote:Dziewczyny a ja teraz z innej beczki trochę... błagam doradźcie coś w kwestii zakupu wózka, bo oszaleje. Nie mam pojęcia co kupić i na co zwrócić uwagę. Mam wrażenie, że wszystkie są takie same! Jakie wózki sprawdzają się u was, jakie wy kupiliście, co polecacie, a co odradzacie? Za tydzień planuję iść z małym na pierwszy spacer jeśli pogoda dopisze, a wózka dalej brak...
Widze, ze u niektorych z Was rowniez problemy brzuszkowe. Juz sama nie wiem co podawac. Dicoflor i sab simplex u nas sie nie sprawdza. Chociaz dzisiaj pediatra doradzila nam biogaje.ZAneczka lubi tę wiadomość
-
Alvareza- podaję i dicoflor i bio gaję (rano pierwsze, wieczorem drugie- tak pediatra zaleciła)wydaje mi się, że z czasem z dicofloru zrezygnuję i zobaczę jakie efekty będą gdy tylko bio gaję będziemy stosować, bo powoli idzie ku lepszemu:D
My mamy wózek bebetto vulcano - polecam, bo jest łatwy w przenoszeniu (rozbieram go na części, osobno znoszę stelaż i gondolę, potem szybciutko się składa). Wygodnie i lekko się prowadzi. No i pasuje do mojego wzrostu, bo np z Adamexa barletta mi się podobał model, ale był za duży dla mnie. -
Erre, bedziesz już teraz bedziesz podcinać dziecku wedzidełko? Moja córka też ma za krótkie i w piątek idziemy do pediatry po skierowanie do specjalisty, ale sobie nie wyobrażam zabiegu na takim maluszku i raczej myślę o jego odroczeniu. Sama miałam podcinane dopiero w podstawówce.
Co do wózka to ja również mam babydesign husky. Prowadzi się bardzo lekko, skrętny. Przedłużania budka - super patent, żeby osłonić dziecko przed słońcem. Dobra amortyzacja przy nierównych chodnikach. Jedyny minus jak dla.mnie to waga - bardzo ciężko mi go wciągnąć na piętro -
erre wrote:A jak rejestrowałaś dziecko w przychodni, to miałaś już PESEL? Bo myślałam, że deklarację można złożyć jak najszybciej, a PESEL donieść, jak już dostanę z urzędu...
Tak, mieliśmy już PESEL, ale nie wiem czy można donieść później, najlepiej zadzwonić do ośrodka