Marcowe Mamusie 2016 :-)
-
WIADOMOŚĆ
-
domiii wrote:i pączek co kilka dni musi być grany
O raaaany, pączuszka to bym wciągnęła... ale niestety mam nietolerancję na drożdże piekarskie, więc nie mogę -
tez nie mam zachcianek, a na mdlosci na poczatku mi pomagaly migdaly, a teraz dopadlam cukierki z verbeny imbirowe ( http://www.papilot.pl/ciaza/21079/Chlopiec-czy-dziewczynka-Jak-odgadnac-plec-dziecka-Analiza-zachcianek-ksztaltu-brzucha-oraz.html ) kupilam z 5 opakowan i bardzo mi pomagaja, w sytuacjach kryzysowych
-
annak wrote:skowroneczko, a może właśnie powinnaś to potraktować jako coś pięknie symbolicznego? Że to nowe życie zaczęło się właśnie w takim momencie... Tak jakby ktoś komuś coś przekazał, zapewnił pewną ciągłość. Że jest w tym coś metafizycznego...
Duzo symboliki moglabym sie dopatrywac w tej sytuacji. Test ciazowy w poprzedniej ciazy zrobilam w dzien matki, a poronilam w dzien dziecka. Tydzien pozniej gdy siedzialam na balkonie i ryczalam o to zobaczylam spadajaca gwiazde... pomyslalam wtedy zeby moj Aniolek do mnie wrocil. Na dzialce gdzie bywalismy wczesniej po stracie pojawil sie motylek, bialy motylek. Jest tam zawsze gdy jestesmy, wczesniej go nie bylo. Nie boi sie, sam podlatuje na krok. Potem ten sen z dziewczynka o ktorym pisalam. Ja wiem ze to takie bzdury, wszystko moznaby przypisac. Ale jakos dla mnie to wszystko cos znaczy. Balam sie drugiej ciazy. Chcialam ale nie teraz. I kiedy sie okazalo ze jest to sie przestraszylam. Potem mialam wyrzuty ze to przez to ja stracilam. Maz wtedy powiedzial ze moze wlasnie po to zie to stalo zebym zapragnela tego dziecka, tak naprawde, cala soba. I zapragnelam. O niczym terz tak nie marze jak o moim dzidziusiu. Zeby byl. Caly. Zdrowy. Z nami.Vincent, Love_life lubią tę wiadomość
-
annak wrote:O raaaany, pączuszka to bym wciągnęła... ale niestety mam nietolerancję na drożdże piekarskie, więc nie mogę
Ja mam nietolerancje laktozy, ktora jest prawie wszędzie na szczęście ktos mądry wymyślił tabletki z enzymem laktazy, wiec jak mnie co jakiś czas najdzie na cos czego nie mogę to jestem uratowana -
skowroneczka87 wrote:Na dzialce gdzie bywalismy wczesniej po stracie pojawil sie motylek, bialy motylek. Jest tam zawsze gdy jestesmy, wczesniej go nie bylo. Nie boi sie, sam podlatuje na krok.
Ojej... to mnie teraz nieźle zatkało.
Kiedy ja poroniłam, jakieś trzy dni później zobaczyłam w mieszkaniu białego motyla (!). Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że był to początek stycznia (skąd motyl o tej porze roku?!), a na dodatek mieszkamy w centrum miasta na 22. piętrze. Szok. Popłakałam się wtedy strasznie. Do dziś mam jego zdjęcia. Bo potem siedział na stole. Był tam sobie z nami.
Dziewczyny, ja naprawdę jestem osobą twardo stąpającą po ziemi. Ale wtedy coś się w mojej głowie zatrzęsło.
Wrzuciłam do netu hasło "biały motyl symbol" i nagle trafiłam na interpretację, że to symbol duszy bliskich, którzy odeszli, a w jednym miejscu interpretacja o duszy dziecka, które zmarło.
Wiem, że to może brzmieć jak szarlataneria. Moja zdroworozsądkowa część umysłu mówi mi to samo. Ale są jednak w życiu takie chwile, kiedy szuka się symboli... kiedy człowiek chce się uchwycić jakiegoś ukrytego znaczenia. Dla mnie wtedy był taki moment.skowroneczka87, Karolina@, Love_life lubią tę wiadomość
-
domiii wrote:Ja mam nietolerancje laktozy, ktora jest prawie wszędzie na szczęście ktos mądry wymyślił tabletki z enzymem laktazy, wiec jak mnie co jakiś czas najdzie na cos czego nie mogę to jestem uratowana
Współczuję. Mój mąż ma to samo. Strasznie uciążliwe. Wszędzie czyha mleko. Jak nie zwykłe, to w proszku.
Przydałyby się takie tablety też na drożdże. Z chlebem sobie radzę (poza knajpami), bo jest już teraz mnóstwo bezdrożdżowego. Ale na pizzę mam mega ochotę od paru lat... o rzeczonych pączkach nie wspomnęWiadomość wyedytowana przez autora: 3 sierpnia 2015, 21:40
-
annak wrote:Ojej... to mnie teraz nieźle zatkało.
Kiedy ja poroniłam, jakieś trzy dni później zobaczyłam w mieszkaniu białego motyla (!). Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że był to początek stycznia (skąd motyl o tej porze roku?!), a na dodatek mieszkamy w centrum miasta na 22. piętrze. Szok. Popłakałam się wtedy strasznie. Do dziś mam jego zdjęcia. Bo potem siedział na stole. Był tam sobie z nami.
Dziewczyny, ja naprawdę jestem osobą twardo stąpającą po ziemi. Ale wtedy coś się w mojej głowie zatrzęsło.
Wrzuciłam do netu hasło "biały motyl symbol" i nagle trafiłam na interpretację, że to symbol duszy bliskich, którzy odeszli, a w jednym miejscu interpretacja o duszy dziecka, które zmarło.
Wiem, że to może brzmieć jak szarlataneria. Moja zdroworozsądkowa część umysłu mówi mi to samo. Ale są jednak w życiu takie chwile, kiedy szuka się symboli... kiedy człowiek chce się uchwycić jakiegoś ukrytego znaczenia. Dla mnie wtedy był taki moment.
wzruszyłam się... -
nick nieaktualnyarien wrote:A.Kasia, przepraszam, że pytam, ale co stało się z Michalkiem? Pewnie już gdzies opowiadałas swoja historie, ale ja jej nie poznałam. Oczywiście, jesli nie masz ochoty opowiadać to rozumiem, nie przejmuj się
Michaś urodził się w 26/27 tyg ciąży i miał pecha trafić do tego mniej szczęśliwego "worka" wcześniaczków. Niestety przeszedł po kolei wszystkie powikłania wcześniacze i w końcu jego organizm nie wytrzymał uporczywej farmakoterapii. Od długotrwałej antybiotykoterapii dostał niewydolności wielonarządowej i zmarł. Najlepsze jest to, że ja 2 tyg przed porodem jak tylko coś się zaczęło źle dziać dostałam sterydy na płucka dla małego, żeby miał większe szanse przeżyć. A kilka dni przed Michaśkiem urodziła się w naszym szpitalu dziewczynka, też w 27 tyg. Poród nastąpił nagle więc matka nie dostała żadnych leków, z resztą to była jakaś patologia, piła i paliła w ciąży, specjalnie robiła wszystko żeby urodzić bo nie chciała tego dziecka (później z resztą zostawiła je w szpitalu) a jednak ta dziewczynka przeżyła. Nie dość, że sama oddychała to jeszcze nic jej nie dolegało, nie miała sepsy, nie dotknęły jej żadne typowe dla wcześniaków problemy. Wtedy myślałam sobie - gdzie tu sprawiedliwość. Ale teraz sobie myślę, że ta malutka miała już na samym starcie ciężko. Nikt jej nie kochał, nikt jej nie chciał i została sama. Więc może dlatego Bóg jej dał zdrowie, żeby jednak ją jeszcze coś w życiu dobrego spotkało.domiii, anie93lica, maggda, Vincent, arien, Mietka 30:) lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyDziewczyny ja po prośbie Mój brat bierze udział w muzycznym konkursie radiowym i potrzebuje głosów, żeby mógł wystąpić w piątek na żywo w studio.
http://ising.pl/nagranie/18o0d8g0l71,Of_Monster_And_Man-I_Of_The_Storm
Jeśli się komuś spodoba to proszę o smsy o treści RYS1 pod numer 7368 Jak będzie kiedyś sławny to się odwdzięczy -
Karolina@ wrote:
Ja mam wizytę 11.08, a na prenatalne chcę iść 18.08 bo to moja kolejna (3 już!) rocznica ślubu. Mąż pierwszy raz zobaczy bobasa, a gdybyśmy jeszcze poznali płeć, to byłby dopiero prezent rocznicowy!
To tak jak nasza rocznica ślubu. ale my już 10 sierpnia mam nadzieję że będziemy mogli usłyszeć naszego małego lokatora. Szczerze powiedziawszy nie mogę się doczekać. -
A.Kasia wrote:Michaś urodził się w 26/27 tyg ciąży i miał pecha trafić do tego mniej szczęśliwego "worka" wcześniaczków. Niestety przeszedł po kolei wszystkie powikłania wcześniacze i w końcu jego organizm nie wytrzymał uporczywej farmakoterapii. Od długotrwałej antybiotykoterapii dostał niewydolności wielonarządowej i zmarł. Najlepsze jest to, że ja 2 tyg przed porodem jak tylko coś się zaczęło źle dziać dostałam sterydy na płucka dla małego, żeby miał większe szanse przeżyć. A kilka dni przed Michaśkiem urodziła się w naszym szpitalu dziewczynka, też w 27 tyg. Poród nastąpił nagle więc matka nie dostała żadnych leków, z resztą to była jakaś patologia, piła i paliła w ciąży, specjalnie robiła wszystko żeby urodzić bo nie chciała tego dziecka (później z resztą zostawiła je w szpitalu) a jednak ta dziewczynka przeżyła. Nie dość, że sama oddychała to jeszcze nic jej nie dolegało, nie miała sepsy, nie dotknęły jej żadne typowe dla wcześniaków problemy. Wtedy myślałam sobie - gdzie tu sprawiedliwość. Ale teraz sobie myślę, że ta malutka miała już na samym starcie ciężko. Nikt jej nie kochał, nikt jej nie chciał i została sama. Więc może dlatego Bóg jej dał zdrowie, żeby jednak ją jeszcze coś w życiu dobrego spotkało.
Brakło mi słów. Nie wyobrażam sobie waszego bólu. Tak bardzo mi przykro. Ryczę jak Bóbr. Życzę wam dużo dobrego i sił oraz wiary w lepsze jutro