PAŹDZIERNIK 2023
-
WIADOMOŚĆ
-
Wiecie co, a ja pod tym kątem jestem po raz pierwszy MEGA spokojna ❤️
Jak urodziła się pierworodna to miałam podobne odczucia jak Mała Syrenka. Miłość przyszła z czasem. Ale córka byłai jest HNB i pierwsze 3-6 miesięcy mam wycięte z życiorysu. Jak zaszłam w drugą ciążę, bałam się właśnie tego, że albo podświadomie nie bede umiała pokochać syna, bo przecież mam JĄ albo w drugą stronę - tak odlecę na jego punkcie, że JĄ odtrące. Wtedy oczywiście wszystkie mamy, które miały więcej niż 1 dziecko mówiły, że tak nie będzie ale ja i tak się bałam 😅
Oczywiście, maluch wymagał więcej czasu co było turbo trudne bo w chwili gdy się urodził, pierworodna miała ledwo roczek i 4 miesiące. Ale nie było w moich uczuciach dysproporcji.
Potem urodziła się najmłodsza - i tu po raz pierwszy miałam tą fale miłości słynną. Ale też nie od pierwszej sekundy! Mnie totalnie zalało, gdy dowiedzieliśmy się, że jej stan jest ciężki, w drodze już karetka. Potem w nocy zabrali ją do innego szpitala i do rana nikt nie był w stanie odpowiedzieć mi, czy jeszcze żyje. Wtedy właśnie strzeliła mnie ta matczyna miłość i kilka godzin po porodzie zebrałam się i wyszłam ze szpitala by do niej jechać. I dopiero przy 3cim dziecku, może za sprawą tego, że ona to życie poniekąd wygrała, ale jednak dopiero przy niej byłam totalnie spokojna, miałam morze cierpliwości i jeśli chodzi o ogólne "ogarnianie rzeczywistości" szło najlepiej. Gdy się urodziła pierworodna miała 3 latka a syn rok i 9 miesięcy.
Teraz po raz pierwszy jestem psychicznie spokojna o ten podział miłości do dzieci, o moją cierpliwość i jestem pewna, że żadne dziecko "mentalnie" nie będzie odtrącone. Jedynie co mnie trochę przeraża i z drugiej strony wywołuje żal, że nie będę miała czasu aby np rano poleżeć z Lidią w łóżku bo będę musiała ją szybko zbierać, zbierać 3-ke starszakow i rozwozić po szkołach i przedszkolach (każde jest w innej placówce 😅). Nie będę mogła poleżeć przy niej gdy usnie przy piersi bo trzeba będzie zrobić zakupy, ugotować, posprzątać, wykosic trawnik i zrobić milion innych rzeczy za 2je bo praktycznie od razu po porodzie zostaje z dzieciakami sama. Wiec tego mi bardzo szkoda.
No i trochę obawiam się nocy, gdy Lidia i Tola będą budziły się jednocześnie. Ale z drugiej strony? Jak młoda się urodziła to wstawałam do całej 3-ki i jakoś to się dało ogarnąć 😅
A starszaki? Lidka będzie na pewno dużo w chuście i będzie wilk syty i owca cała - maluszek będzie przy mamie a starsi będą mieli mamę na nogach z wolnymi rękami 😬Natash88 lubi tę wiadomość
-
Jeju czyli nie tylko ja mam takie rozterki 🫣
No u mnie fala miłości była od pierwszej nocy, bo w sumie w dzień porodu nic a nic. No trzeba sie zaopiekować urodziło się, mocno wyczekane wychuchane, i jak położyli na brzuch to ok jest, fajny mały bobas. Ale co teraz? Co ja mam z nią robić? I dopiero jak się oswoiłam przez cały dzień, to miłość się pojawiła. I od tamtej pory jestem zapatrzona. A teraz boje się, że teraz mniej tego będzie. Że będę mniej reagować na płacz, bo przecież jeszcze jest starsza. Wtedy byłam na każde mrugniecie. Przerażają mnie noce najbardziej. Bo o ile mój mąż jest super tata w ciągu dnia, o tyle w nocy, nie ma z niego przy dziecku pomocy. Budzę go i mówię mała cię woła. On otwiera oko patrzy na mnie mowi ok i zasypia. No to drugi raz on murgnie i ojej siku mi sie chce. No to zanim on zwlecze sie z łóżka, wysika to ja już zdążę uspokoic i uśpić spowrotem mała. Czy wysadzić na nocnik.. pamiętam jak np trzeba było leki podać w nocy na gorączkę i budze. Daj lek na gorączkę. I milion pytań a jaki to? A jaka dawka? A jak podać ? A co się dzieje a w ciągu dnia wie które to.. no tragedia. A starsza niby przesypia większość nocy. Ale zdążają sie jej momenty. Że siku na nocnik woła, a to jakis katar czy kaszel wybudza i nie może zasnąć i trzeba pójść do niej.
-
Mnie noce mocno przerażają bo Tola ogólnie w większości przesypia noce. Ale jeśli zdarzy się krwotok albo jeszcze gorzej napad padaczkowy, to oprócz podania leków, hamowania itd jest potem jazda aby ją uśpić. Zwykle kończy się noszeniem przez około godzinę- dwie. I nie ma szans aby ją odłożyć 🫨 więc nie ma opcji żeby np usiąść koło niej z noworodkiem przy piersi.
I to będzie rzeź 😅
Mój mąż wstaeal do dzieci od zawsze i teraz jak był w domu to gdy Tolka szalała do 4-ej to ja spałam a on się z nią bujał 😅
Tylko co mi po tym jak on jest w domu co 2 miesiące 🤦🏻♀️ -
Czyli prawda jakby nie wiem ile ojciec był super ojcem to i tak wiele spada na matke.. no ja swojego już nastawiam, że nie ma bata będzie wstawać i bez marudzenia a chwileczke. A siku. A noga zdretwiala. Bo jak będą dwie sie drzeć, to musi i koniec 😛
No i musze zacząć tłumaczyć starszej, że mama niedługo może na kilka dni zniknąć. Bo jeszcze nigdy nie było nocy beze mnie 🫣 bez tatusia owszem, ale mama zawsze była.
Kurcze moja od kilku dni tak fika, że nie mogę już zlokalizować gdzie co jest, ale to dobrze, może będzie sie prawidłowo ustawiać. Chociaż wczoraj wieczorem miałam wrazenie, że totalnie w poprzek siedziała. -
U mnie starsze dzieciaki mnóstwo razy zostawały beze mnie i to po 2-3 tygodnie bo a to szpital z młodą, a to turnus rehabilitacyjny.
Teraz na czas porodu starsi pojadą do moich dziadków a młodą zabiera jej wychowawczyni do domu. Poza nią nikt kompletnie się nie zgodził 🙄
Lidka już od ponad miesiąca ułożona glowkowo i według doktora to się już nie zmieni, więc jedno zmartwienie z głowy 😬
Ale teoretycznie dzieciaki mają jeszcze na to czas -
Niby tak z tym obrotem. I nawet mój lekarz mnie uspokajał, ale jak słyszę u tych co sie do 32/34 tygodnia nie obróciły, to większość juz tak pozostawała. I niektóre rodziły sn, ale większość CC. I nie wiem czego boje sie bardziej 😛 a jeszcze na wrześniówkach i sierpniowych naczytałam sie ze przy cukrzucy wszystkie okolo 38/39 wywołują na siłę, to już w ogóle mam wizje różne. no mózg zaczyna świrować czasami 🤣
Ogólnie na sierpniowkach już 4 bobasy są! A tu lipiec jeszcze się nie skończył. -
Zawsze pozostaje rozważyć obrót zewnętrzny 😊
Ale ten czas leci. Mi się tak wlokło do 20 TC a teraz od 20 to nie wiem kiedy to strzeliło 🙄
Na suwaczku widzę, że mam 66 dni do porodu 😳 i jak pomyślę, że młoda urodziłam miesiąc przed terminem, to to wydaje się "już zaraz".
Ale teraz priorytetem jest donosić ciążę do 38 TC i poczekać na powrót męża 😅 -
To ja dzis prosiłam męża, żeby mi wydrukował tabelki do zapisywania pomiaru cukru i mowie co tak mało podrukowal. A on mowi no masz na 8 tygodni. To chyba Ci starczy już 🤣
Oj mi też między 20 a 30 tak przyspieszył czas.. a jak pomyślę, że córka w 37 sie urodziła, to te 7/8 tygodni to jest nic.. -
Kropka6 wrote:To ja dzis prosiłam męża, żeby mi wydrukował tabelki do zapisywania pomiaru cukru i mowie co tak mało podrukowal. A on mowi no masz na 8 tygodni. To chyba Ci starczy już 🤣
Oj mi też między 20 a 30 tak przyspieszył czas.. a jak pomyślę, że córka w 37 sie urodziła, to te 7/8 tygodni to jest nic..
Ja pierworodną urodziłam w 42tc. Ten czas od 38 TC do porodu to był jakiś obłęd. Miałam wrażenie, że to trwa w nieskończoność 🙄 i że w ciąży będę już do końca życia 😅 -
Hehe moja przyjaciółka miała to samo, w dodatku wszyscy codziennie do niej wydzwaniali czy już.. mówi to były najgorsze tygodnie. W dodatku, że codziennie miała już skurcze tak od 2 tygodni..
A ja zrobiłam sie jakaś nerwowa, bo mnie dziś teściowa irytowała, taką błahą sprawą. Pojechaliśmy do nich, a tam na kominku leżą książki tak napisami na wierzchu i oczywiście tytuły, dieta w cukrzycy i insulinoopornosci 🤦🏻♀️ ale chyba nie tknęła tych książek, bo na siłę chciała mi wcisnąć makaron pszenny z kompotem słodzonym.. i nie mogła zrozumieć, że nie pora moja na jedzenie. Bo jadłam i że nie mogę takich rzeczy.. ale jak to ale jak to.. 🫣
A teść też, moja mała od tygodnia ma wysypkę byliśmy nawet u lekarza. A ten nagle zobaczył te krostki i woła żonę chodz chodz! Zobacz ona ma wysypkę obejrzyj.. a ja to co? Nie istnieję? Nawet jeśli nagle sie pojawiła, to chyba najlepierw rodziców dziecka się woła i pyta. Glupia sprawa, ale tak mnie to zirytowało. -
Kropka ja w każdej ciąży skurcze przepowiadające mam na wiele tygodni przed porodem 🤦🏻♀️ o ile już w drugiej ciąży mnie to tak nie stresowało tak w pierwszej, codziennie miałam wrażenie, że "to dziś". Miałam wielowodzie, gigantyczny brzuch, duże dziecko i te codzienne telefony 🤦🏻♀️🤦🏻♀️🤦🏻♀️
Brrrrrrr.
Z Tolką było najfajniej. Rano napisałam mamie na messangerze, że znowu mam skurcze i jak się nie wyciszą to pojedziemy do szpitala. Potem jakoś się nie odzywała bo była w pracy, po pracy się położyła na drzemkę a jak wstała to zobaczyła na messie zdjęcie noworodka 🤣 myślała, że ją wkręcam 🤣
A że cię zachowanie teściów zirytowało to się nie dziwię 🤦🏻♀️ sama nienawidzę czegoś takiego. Mój dziadek to taki hipochondryk - antybiotyk na katar to u niego standard, w przychodni jest co kilka dni z czymś nowym 🤦🏻♀️
I kiedyś dawno temu ZA MOIMI PLECAMI zadzwonił do przychodni i przez telefon od znajomej lekarki wziął receptę na antybiotyk dla mojego syna, bo ten miał katar przewlekły 🤦🏻♀️ tak wybuchła 3 wojna światowa 🤣
Ale ja się w takich przypadkach naprawdę nie certole i bardzo szybko prostuję. Od tamtej pory mam święty spokój i nawet nie odważy się nic komentować 🤷🏻♀️ -
Czasem mam wrażenie, że ciężarne na takich forach współodczuwają ze sobą, bo większość tematów przeżywamy w tym samym czasie, co wychodzi dopiero jak w końcu jedna napisze: „ech, też tak macie?”. I okazuje się, że tak. 😅
U mnie też jakoś od tygodnia na tapecie strach jak to będzie z dwójką, czy któregoś nie zaniedbam, czy to drugie będę kochać tak samo… Mam takie głupie myśli, że tak nam się to pierwsze dziecko udało, że drugie po prostu NIE MOŻE być takie fajne. Że będzie rozwrzeszczane, głupsze, że nie będę potrafiła go w przyszłości okiełznać. Że zamiast być najlepszymi ziomkami, chłopaki będą ze sobą rywalizować… Dodatkowo mnie po pierwszym porodzie całkowicie ominął baby blues, mąż miał, a ja nie- i też mam poczucie, że limit szczęścia wyczerpany, że jak mi teraz przywali, to będziemy razem z mężem i synkiem w trójkę płakać nad tym dzieciaczkiem. 🫣
I jak myślę o karmieniu to mi jakoś tak, nie wiem… Lubiłam karmić piersią, lubiłam ten czas razem, ale jak sobie przypomnę, że to na początku jest co chwilę i człowiek nawet za bardzo z domu nie wyjdzie, albo trzeba bedzie znów cycka wywalać poza domem, to mam takie „oesu, tylko nie to…”. No generalnie od kilku dni mam gorszy czas. 😔 -
Dziewczyny Kochane dacie radę, każda ma takie rozterki
ale one mijają, da się dzielić na 2, czy więcej dzieci
też tak miałam będąc w drugiej ciąży
teraz mam inne dylematy 🤣 jak ogarnę nastolatkę i 5-cioklasistke na początku z wyprawami do szkoły, od wożeniem, przywozeniem itd 🤦 ehhh DAMY RADĘ TEGO SIĘ TRZYMAĆ MUSIMY
Ja zaś dziś ciężka noc bo usnelam o 1, od 4 spać nie mogłam. Noga spuchnięta, mały rano tak dłubał w miejscu gdzi mam blizny po cc, że samoistnie się popłakałam tak mnie bolało, aż w szoku byłam, że tak może byćehhh ogólnie jakąś kiepska ta niedziela
[url=https://www.tickerfactory.com[/url]
2010 🩷 Alicja
2012 🩷 Julia
2023 🩵 Aleksander -
Fiolka u mnie ta sama rozkmina 🤦🏻♀️
Najgorsze jest to, że nie będę mogła "wypuścić" z samochodu pod szkołą, tylko rano zbiórka z 4-ka dzieci, pojedziemy pod placówkę i całą 4-ke trzeba ciągnąć ze sobą aby odprowadzić starsze do szatni, potem do klasy i dopiero powrót do samochodu, zapinanie, potem powtórka 😵
A najbardziej boje się zimy bo moja najmłodsza nie chodzi po śniegu, deszczu itd bo jest dość mocno zaburzona i do tej pory jak pada deszcz to muszę ją nieść na rękach 🙄 jeszcze nie wymyśliłam patentu na to, co ja zrobię jak przyjdzie zima i przyjdzie mi nieść fotelik z niemowlakiem + 5-latke 😵
Coś wymyślę, jak zawsze, ale na chwilę obecną mam ochotę uciec od tych myśli 🙄 -
Praskovia wrote:Dziewczyny, jak z wizytami? Czy tylko ja i GrubAsia mamy w tym tygodniu?
=Praskovia my mamy 25. 07 wizytę popołudniuja teraz już co dwa tygodnie, ale jakoś zapomniałam dać znać 🤦
Praskovia lubi tę wiadomość
[url=https://www.tickerfactory.com[/url]
2010 🩷 Alicja
2012 🩷 Julia
2023 🩵 Aleksander -
Ogólnie, to chyba właśnie fajnie jest na takich forach i o to chodzi w nich (choć na fejsbukowych jest 'wyscig szczurów ' ja najlepsza i najmadrzejsza), to o wspieranie się wzajemne i zrozumienie. Wymiana doświadczeń. A nie powiesz jakiejś babci, cioci, teściowej czy nawet mamie o swoich obawach i zostaniesz zjechana, a bo powinnaś się cieszyć że masz dziecko i cicho bądź, co za głupoty gadasz. Kiedyś to nie było czasu na takie bezczynne rozmyslania.. bo tak się często zdarza. Albo raz czytałam na fejsie w komentarzach pod jakimś wątkiem parentingowym jak jedna dziewczyna napisała, że nie zalała ją fala miłości do dziecka. Ola boga co tam się działo...
Ale ogólnie to chyba przez stara szkołę, że emocje i odczucia powinno się spychać i tłumić i być takim jak wszyscy i to jest pokłosie i to różnych rocznikow, nie tylko starszych. Bo powinno być się super uśmiechniętym i dobrze o wszystkim mówić. -
I szczerze mnie to uspokoiło, że nie tylko ja tak mam z obawami o drugie. Bo mężowi balam sie powiedzieć, bo zaraz przewróci oczami (wychowanie teściowej się kłania czasami..) mama to zaraz by w panikę wpadła, że może jakas depresje mam. A przyjaciółki mają raczej po jednym dziecku.
-
Kropka ja nie jestem na żadnej grupie na FB bo mnie kurwica bierze, jak czytam takie rzeczy i te durne komentarze 🤦🏻♀️
Mi dzisiaj przypomniałyscie o tych odczuciach ale jota w jotę miałam tak samo w ciąży z synem 🙈 a jeszcze przecież hormony nie ułatwiają...
I szczerze? Wydaje mi się, że największą rewolucją było właśnie przestawienie się z 1 dziecka na 2 dzieci, niż później z 2 na 3.
Oczywiście, ilość obowiązków drastycznie wzrasta wraz z liczbą dzieci, ale emocjonalnie, zdecydowanie najtrudniej to wszystko sobie ułożyć po narodzinach 2-ego. I tak samo dla dziecka największą rewolucją jest pojawienie się brata/siostry i ten moment, gdy przestaje być jedynakiem. Bo jednak w takich rodzinach jak moja, gdy dzieci jest już 3 i to z tak małą różnicą wieku, dla nich takie kwestie jak to, że trzeba poczekać albo że mama zajmuje się obecnie innym dzieckiem są tak oczywiste jak oddychanie. Dlatego ja się nie obawiam np zazdrości czy tego, że któreś z dzieci poczuje się odrzucone bo np karmię i nie mogę czegoś zrobić "już teraz natychmiast". Największą rewolucją jest gdy dziecko ma rodziców na wyłączność i w pewnym momencie, musi się tymi rodzicami poniekąd podzielić. U mnie tego nie ma a dzieciaki dzięki temu, że mają tak malutkie różnice wieku, tak naprawdę nie pamiętają jak to jest żyć bez rodzeństwa.
Ale naprawdę doskonale rozumiem te rozterki bo miałam dokładnie te same dylematy w ciąży z synemkoniec końców wszystko się ułożyło aczkolwiek... Poczatki nie były różowe
-
O brońboze, tez nie jestem na żadnej grupie na fb, bo to poprostu jest coś strasznego.
Ale u Ciebie zpowiada się niezła organizacja teraz przy 4.
A moja babcia miała 8 i to samych synów 🤣 to było ciekawe, roznica między najstarszym a najmłodszym 25 lat różnicy. Legenda głosi, że chciała miec córkę 😉