Pazdziernikowe mamusie 2014
-
WIADOMOŚĆ
-
DeLACruz super! mój tez miała takich pare nocy, ale ja już budziłam go sama na karmienie, bo w sumie po8h nie jedzenia to długo według mnie dla takiego maluszka;)
Renatkah nie za długo Ci nie je? znaczy sie zrobisz jak uważasz, ja własnie jak Franek spał juz 7h w nocy to go na spiocha karmiłam
mój sie regularnie budzi od 20 o 1 i 5Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 października 2014, 10:46
-
Smutas wrote:Mój Antoś też w dzień nie ma problemów ze spaniem, czasem go niemożna dobudzić. A w nocy strasznie stęka i wydaje mi się że nie może zrobic kupy. Kupimy mu ten delicol bo dawalam esputicon to nic nie pomagał.
no własnie mój maluszek od początku mało kup robił...dzis już 3 dni bez kupki. Położne mówiły, ze to normalne, ale kurcze wolałabym żeby częściej robił -
pestka, ja też się przestraszyłam, że mój tak długo nie jadł, ale on w dzień strasznie dużo wcina. Zresztą waży już ponad 5kg, więc ładnie rośnie. Pajace 62 robią się za małe :p Największą aktywność ma od 6 rano do pory obiadowej. Wtedy praktycznie wcale nie śpi, chyba, że na rękach
I ciesz się, że za przeproszeniem nie sra Ci na prawo i lewo, jak mój :p Po każdym karmieniu kupa i siku :pWiadomość wyedytowana przez autora: 29 października 2014, 10:52
pestka lubi tę wiadomość
💙 2014
❤️ 2016
Czekamy na dziewczynkę...
-
renatkach wrote:ja może jestem brutalna ale nie daje spać mojej małej za dużo w ciągu dnia
jak już się obudzi to zawsze staram się ją przetrzymać do maksimum i póki co przesypia mi całą noc. Śpimy tak od 20:30 do 7 - 8 w porywach do 9 ;p jak już się zaczyna wiercić to biorę ją do cycka i śpimy dalej
DeLaCruz wrote:A my się witamy po całej przespanej nocyFranek spał od 20.30 do 4 i potem dospaliśmy do 6
-
polozna powiedziala ze ma plesniawki- ma bialawe podniebienie- jezyka nie ma bialego ale kazala pedzelkowac. Kolejna nieprzespana noc. Tym razem maly przeszedl samego siebie bo budzil sie co godzine.Dzwonilam do meza i powiedzialam ze nie dam rady sama i zlozyl wniosek o dwa tygodnie ojcowskiego
Nelly, Kajaoli lubią tę wiadomość
-
Witam się po kilkudniowej przerwie i przekazuję pozdrowienia od Wojtka, który urodził się 25 października w 41+2 tc. Waga 3420, długość 56cm, 10apgar.
W skrócie: na wizycie u gin 23 października dostałam skierowanie do szpitala na wywołanie. Przyjęli mnie tego samego dnia, zrobili ktg, podczas badania ginekologicznego odkleili kawałek pęcherza od szyjki i kazali czekać do następnego dnia z nadzieją, że coś się zacznie. Zaczął mi odchodzić czop i nic poza tym więc 24 października założyli cewnik i znów było czekanie przez noc na rozwój wypadków. Cewnik nie wypadł więc następnego dnia z samego rana zabrali mnie na porodówkę (trochę z zaskoczenia), tam wyjęli cewnik, rozwarcie 3cm, przebili pęcherz, wody były czyste. Główka była wysoko więc kazali mi leżeć na stole (inaczej do kanału rodnego mogłaby się dostać pępowina lub rączka). Oczywiście podpięli mi pompę oksytocynową i obwiązali pasami ktg. Przez cały poród (oprócz kilku minut przed parciem) leżałam na tym pieprzonym stole. To był koszmar (ta niemożność poruszania).
Cdn bo mój skrzat się budzi...agatas, sylwia1985, lubek, Nelly, Kasiula09, ao12., Aniqa, paaolka, Kajaoli lubią tę wiadomość
-
renatkach wrote:coś się opuściłyście dziewczyny w rodzeniu
Spoko, nie ma to jak wsparcie u koleżanek - jedna pisze, że leniuchujemy, druga, że się opuszczamy...może jeszcze trzeba dodać, że nie potrafimy urodzić własnych dzieci. Wiem, że po porostu żartujecie, ale mi za wesoło nie jest i takie komentarze na prawdę nie pomagają -
Pauletta wrote:Ja sie tak obawiam wlasnie ze urodze 1... No coz niewazne.
No data mało ciekawa. Ja przede wszystkim nie chcę tego cholernego wywoływania, boje się, że poród będzie przez to dużo gorszy. Jak dla mnie to tak jakbym nie była zdolna do tego, żeby samodzielnie urodzić własne dziecko. Ach... do dupy to wszystko. I jeszcze leżenie i czekanie na oddziale mnie przeraża.
Kochana, mam nadzieję, że pójdzie nam to jako tako.
O której jutro masz się stawić w szpitalu?
-
Pauletta wrote:Ja sie tak obawiam wlasnie ze urodze 1... No coz niewazne.
hahhaaamnie też ta myśl prześladuje
Postanowiłam do piątku dać małej szansę, a w weekend zaciskać nogi
Dziś mam wizytę i pewnie dostanę skierowanie na oddział, mam jednak nadzieję że od poniedziałku
Trzymajcie się dziewczyny! -
To szybciutko. Mi mój mówił, że rano, ale nie konkretnie, o której godzinie. Zjem śniadanie, wykopie się, ogarnę i pewnie koło 9-10 pojadę.
Wiem, że nie powinnam tak myśleć, ale jakoś inaczej to sobie wyobrażałam. Oczywiście, że najważniejsze są dzieciaczki, dlatego wiem, że nie mam wyjścia. -
Cd:
Znoszenie skurczów na leżąco, będąc obwiązaną pasami ktg i podpiętą do pompy było potworne, przenosiło do jakiegoś innego świata. Tylko momentami rejestrowałam co się dzieje dookoła. Gdyby nie świadomość, że jest ze mną mój mąż to nie dałabym rady. Lekarz który miał się zjawić, żeby skontrolować czy mogę zejść ze stołu olał sprawę i leżałam tam do momentu aż poczułam pierwsze parcie na odbyt. Wtedy położna stwierdziła, że mogę zejść. Bujałam się na piłce 10 min a potem znów na stół i parcie. Po 4 skurczach partych pojawił się Wojtek i tu koszmar przerodził się w szczęście. Nie było już ważne to, że zostałam nacięta (7 szwów, problem z krwawiącym naczyniem) ani 5 godzin skurczów bez znieczulenia, gazu, tensu czy czegokolwiek. Po 2h nadal zielono-żółtą przewieźli mnie na salę. Po kolejnych 4h prawie zemdlałam pod prysznicem. Potem było jeszcze kilka problemów: Wojtek miał problem ze ssaniem, na szczęście lekarz zorientował się, że trzeba podciąć wędzidełko i to rozwiązało sprawę. Potem bilirubina była odrobinę podniesiona (nieznacznie, ale i tak kilkanaście godzin był na wszelki wypadek naświetlany). Wczoraj wyszliśmy. Zaliczyłam już parę dołków i trochę łez. No i wczoraj zaczął mi się nawał. Cieszę się, że nie muszę go przechodzić w szpitalu.
Miało być w skrócie:). Przepraszam, ale musiałam się trochę wyżalić.
Trzymam kciuki za inne przeterminowane dziewczyny.lubek, ataga4, Nelly, ao12., Kajaoli lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnymitaka wrote:
My mamy problem z ulewaniem, ba bardziej z wylewaniem albo wymiotowaniem pokarmem po zjedzeniu nawet po odbiciu i leżeniu wysoko ehh, chyba mnie czeka wizyta u lekarza. Poza tym martwię się bo zaczął mniej jeść i nie wiem czy się najada.