Październikowe mamy 2021
-
WIADOMOŚĆ
-
Moni* wrote:No to witaj w klubie ja też cc 🥺 strasznie się boję.
Ja wiedziałam jak tylko wyszedł mi naczyniak w płacie czołowym, że mnie to czeka, więc może przez to jest mi łatwiej, bo od początku się z tym oswajam. Też mam obawy - samo znieczulenie, to czy mąż będzie mógł wejść i tulić malucha jeśli ja nie dam rady, później dochodzenie do siebie dużo trudniejsze itp., ale staram się myśleć pozytywnie.
Po połówkowych jak wszystko będzie w normie chcę iść się zaszczepić, mąż też idzie więc myślę, że dzięki temu nie powinno być problemu, żeby mógł kangurować czy wejść zaraz po na salę.
Angelika - u mnie z ruchami bywa różnie, odkąd zaczęłam je czuć to owszem czuję codziennie, ale nie jakoś super regularnie - najczęściej wieczorem jak siedzę to wtedy, w ciągu dnia bywa różnie, zależy też od mojej aktywności. Myślę że na takie mocniejsze odczuwanie czy jakiś dobowy rytm malucha mamy jeszcze czas
Patka95 - jeśli widzisz dużo gorzej, to nie warto się też męczyć - tak jak pisały dziewczyny, może uda się zrobić gdzieś taniej same szkła, albo zamówić soczewki - zapytaj jeszcze lekarki, na pewno doradzi
-
A ja tak juz z innej beczki - bo czytam Was i nie mogę uwierzyć że zaczynamy już czas czucia ruchów, połówkowych itd! 😍 Strasznie szybko czas leci...
Ja też już chyba zaczynam czuć maluszka. Ale muszę się skupić żeby wiedzieć że to jest to. Bardzo się tym jaram 😁❤️ a regularnie pierwszego synka czułam gdzieś koło 25 tygodnia, w 21 dopiero kopnął pierwszy raz tak że dopiero wtedy uznałam to za te pierwsze ruchyEssencya lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny, chciałabym poruszyć pewien temat. Czy macie w swoim otoczeniu bliskie osoby, które są samotne/ nie mają partnera nie z wyboru i nie mają dzieci, chociaż by chciały?
Jest to dość delikatna sprawa, bo wydaję mi się, że moja najbliższa przyjaciółka się ode mnie oddala od momentu, w którym powiedziałam jej o ciąży. Jest to dla mnie dość przykre, bo życzę jej jak najlepiej, ale mam wrażenie ze się na mnie zamyka i unika spotkań... na moje pytania odpowiada zbywający, że rzekomo wszystko jest ok. Czy spotykałyście się z taką sytuacja u siebie? W moim najbliższym otoczeniu słyszałam o takich sytuacjach, jednak nie sądziłam, że to bedzie dotyczyło również mojej bliskiej relacji...Ostatni okres 8 styczeń
Test owulacyjny dodatni 18 styczeń 21’
Data planowanego porodu 14 październik 🥰❤️🥰❤️
Test ciążowy pozytywny 2 luty ❤️
[/
-
Moja najlepsza przyjaciółka z kolei ciągle się stara, bez rezultatu i na wieść o mojej ciąży kompletnie się odsunęła, wręcz powiedziała, że ta wiadomość przelała czarę goryczy. Póki co nie rozmawiamy i szczerze mówiąc nie wiem, czy to się zmieni, bo nawet w najbliższej relacji i nawet wiedząc, że to jest trudny temat jednak trzeba brać odpowiedzialność za swoje słowa i postępowanie - nie wiem, czy chcę utrzymywać znajomość z kimś dla kogo moje dzieci są takim problemem...
July, Kalina32 lubią tę wiadomość
Z 👧🏼09.2019😍 P 👶🏻10.2021 😍
04.2017 (') 12.2017 (')
-
Essencya, Gomerka, powiem Wam jak to jest z drugiej strony, bo sama byłam taką "przyjaciółką".
Od kilku już lat bardzo chciałam mieć dzieci, ale ze względów zdrowotnych nie mogłam. Tzn. fizycznie mogłam mieć dzieci, ale nie mogłam dopuścić do tego, żeby zajść w ciążę. Jakoś sobie radziłam do momentu jak pewna bliska mi osoba nie powiedziała, że spodziewa się dziecka. Na maxa się załamałam, chociaż oczywiście byłam szczęśliwa ze względu na nią. Zbliżała się Wigilia i nie wiedziałam czy dam radę, płakałam już kilka dni przed... Jakoś się pozbierałam i chyba udało mi się nie dać po sobie nic poznać, jedynie moja mama i mąż wiedzieli jak to przeżywam.
Rok później dokładnie to samo. Inna osoba z rodziny przed Wigilią oznajmiła, że spodziewa się dziecka i już niestety nie dałam rady. Nie pojechałam. Bardzo ciężki temat.
Dajcie im czas, to minie. Ja jeszcze zanim zaszłam w ciążę (już bez przeciwwskazań) oswoiłam się z tym, że te osoby mają dzieci a ja nie mogę. Wszystko wróciło do normy, ale trzeba było czasu...Essencya, July lubią tę wiadomość
-
Gomerka wrote:Moja najlepsza przyjaciółka z kolei ciągle się stara, bez rezultatu i na wieść o mojej ciąży kompletnie się odsunęła, wręcz powiedziała, że ta wiadomość przelała czarę goryczy. Póki co nie rozmawiamy i szczerze mówiąc nie wiem, czy to się zmieni, bo nawet w najbliższej relacji i nawet wiedząc, że to jest trudny temat jednak trzeba brać odpowiedzialność za swoje słowa i postępowanie - nie wiem, czy chcę utrzymywać znajomość z kimś dla kogo moje dzieci są takim problemem...
Moja z kolei zadzwoniła z życzeniami imieninowymi, ale unika spotkań... chyba będę musiała szczerze z nią porozmawiać w 4 oczy, bo przez telefon czy na msg łatwo się wykręcić i po prostu kogoś zbyć... mam wrażenie, ze podskórnie bardzo boli ją, że sama nie ma ułożonego życia i podświadomie unika sytuacji, które mogą sprawić jej ból- tyle ze moja przyjaciółka faktycznie oszukuje, żebuest wszystko ok... a nie wiem czy zamiast się domyślać, nie wolałabym znać przyczyn jej zachowania...
Moni, super że Twoja przyjaciółka tak dobrze sobie poradziła z Twoim szczęściem- ja również zawsze byłam raczej taką koleżanką j przyjaciółką i może przez to wydaję mi się, ze to norma... a przecież każdy przeżywa inaczej różne sytuacje i ma inne podejście do bycia samotnym...Ostatni okres 8 styczeń
Test owulacyjny dodatni 18 styczeń 21’
Data planowanego porodu 14 październik 🥰❤️🥰❤️
Test ciążowy pozytywny 2 luty ❤️
[/
-
Praskovia wrote:Essencya, Gomerka, powiem Wam jak to jest z drugiej strony, bo sama byłam taką "przyjaciółką".
Od kilku już lat bardzo chciałam mieć dzieci, ale ze względów zdrowotnych nie mogłam. Tzn. fizycznie mogłam mieć dzieci, ale nie mogłam dopuścić do tego, żeby zajść w ciążę. Jakoś sobie radziłam do momentu jak pewna bliska mi osoba nie powiedziała, że spodziewa się dziecka. Na maxa się załamałam, chociaż oczywiście byłam szczęśliwa ze względu na nią. Zbliżała się Wigilia i nie wiedziałam czy dam radę, płakałam już kilka dni przed... Jakoś się pozbierałam i chyba udało mi się nie dać po sobie nic poznać, jedynie moja mama i mąż wiedzieli jak to przeżywam.
Rok później dokładnie to samo. Inna osoba z rodziny przed Wigilią oznajmiła, że spodziewa się dziecka i już niestety nie dałam rady. Nie pojechałam. Bardzo ciężki temat.
Dajcie im czas, to minie. Ja jeszcze zanim zaszłam w ciążę (już bez przeciwwskazań) oswoiłam się z tym, że te osoby mają dzieci a ja nie mogę. Wszystko wróciło do normy, ale trzeba było czasu...
Dziękuję, że podzieliłaś się swoją historią i drugą stroną medalu:) zamierzam dać jej jeszcze czas, ale też nie chcę stracić tej przyjaźni, więc jeszcze odczekam i będę chciała podjąć rozmowę na ten temat z przyjaciółką- tylko muszę dobrze to przemyśleć, żeby nie poczuła się zaatakowana🤷🏻♀️Ostatni okres 8 styczeń
Test owulacyjny dodatni 18 styczeń 21’
Data planowanego porodu 14 październik 🥰❤️🥰❤️
Test ciążowy pozytywny 2 luty ❤️
[/
-
Praskovia wrote:Essencya, Gomerka, powiem Wam jak to jest z drugiej strony, bo sama byłam taką "przyjaciółką".
Od kilku już lat bardzo chciałam mieć dzieci, ale ze względów zdrowotnych nie mogłam. Tzn. fizycznie mogłam mieć dzieci, ale nie mogłam dopuścić do tego, żeby zajść w ciążę. Jakoś sobie radziłam do momentu jak pewna bliska mi osoba nie powiedziała, że spodziewa się dziecka. Na maxa się załamałam, chociaż oczywiście byłam szczęśliwa ze względu na nią. Zbliżała się Wigilia i nie wiedziałam czy dam radę, płakałam już kilka dni przed... Jakoś się pozbierałam i chyba udało mi się nie dać po sobie nic poznać, jedynie moja mama i mąż wiedzieli jak to przeżywam.
Rok później dokładnie to samo. Inna osoba z rodziny przed Wigilią oznajmiła, że spodziewa się dziecka i już niestety nie dałam rady. Nie pojechałam. Bardzo ciężki temat.
Dajcie im czas, to minie. Ja jeszcze zanim zaszłam w ciążę (już bez przeciwwskazań) oswoiłam się z tym, że te osoby mają dzieci a ja nie mogę. Wszystko wróciło do normy, ale trzeba było czasu...
Praskovia, ja to rozumiem, bo ja tez tam byłam. Zaszłam w ciąże łatwo, niestety poroniłam. Potem zaszłam w kolejną, ale dziecko było bardzo chore - zdecydowaliśmy o aborcji. Potem nie mogłam długo zajść w ciąże, a wiele osob dookoła zachodziło bez problemu. Kiedy to mnie zbyt przytłoczyło odcielam się od znajomych, którzy mieli więcej szczęścia, ale ze wszystkimi konsekwencjami - wiedząc, ze tego czasem nie da się odbudować. I tez ze świadomością, ze to mój problem, a nie ich, wiec nie mogę mieć do nich pretensji, ze im się udaje. Kurcze, w rocznicę mojej aborcji koleżanka urodziła zdrowiutka córeczkę, która nazwali tak jak ja zawsze chciałam. Bolało? Cholernie. Ale w życiu nie powiedziałabym jej, ze to mnie dobiło, ze jej dziecko to coś co mnie boli. Nikomu bym tak nie powiedziała, bo to nie jest wina tego dziecka... wiec nie, nie wszystko można tolerować, bo mamy coś, dla kogos póki co nieosiągalne.
Z 👧🏼09.2019😍 P 👶🏻10.2021 😍
04.2017 (') 12.2017 (')
-
My z mężem staraliśmy się o dziecko 7 lat. Po jakimś czasie też zaczęłam się odcinać od osób które zachodziły w ciążę, nie chciałam robić przykrości ani sobie ani im, ale na myśl o tych ciążach, o dzieciach ciągle płakałam i nie mogłam sobe z tym poradzic. Myślalam nawet o wyprowadzce gdzieś daleko żeby nie musieć się z nimi widywać. Wiem, że to może nie było w porządku z mojej strony ale niestety tak było.
-
Essencya wrote:Dziękuję, że podzieliłaś się swoją historią i drugą stroną medalu:) zamierzam dać jej jeszcze czas, ale też nie chcę stracić tej przyjaźni, więc jeszcze odczekam i będę chciała podjąć rozmowę na ten temat z przyjaciółką- tylko muszę dobrze to przemyśleć, żeby nie poczuła się zaatakowana🤷🏻♀️
Myślę, że nie ma możliwości, żebyś straciła przez to przyjaźń. Te dziewczyny, o których pisałam, pomimo że z rodziny, nie były mi tak bliskie jak przyjaciółka, a jednak udało mi się wreszcie pogodzić z sytuacją i wszystko wróciło na normalne tory. U mnie paradoksalnie czas ich ciąży był bardziej bolesny niż czas kiedy dzieci były już na świecie. Bo wtedy wiadomo, chce się tego małego człowieczka zobaczyć, a jak już się zobaczy, to jakoś tak wszystko znika. -
Gomerka wrote:Kurcze, w rocznicę mojej aborcji koleżanka urodziła zdrowiutka córeczkę, która nazwali tak jak ja zawsze chciałam. Bolało? Cholernie. Ale w życiu nie powiedziałabym jej, ze to mnie dobiło, ze jej dziecko to coś co mnie boli. Nikomu bym tak nie powiedziała, bo to nie jest wina tego dziecka... wiec nie, nie wszystko można tolerować, bo mamy coś, dla kogos póki co nieosiągalne.
O matko, strasznie Ci współczuję! Rzeczywiście musiało być bardzo ciężko. I zgadzam się, że pewnych rzeczy się jednak nie robi, bez względu na to jaki ból się nosi w sobie. Chyba nie doczytałam, że Twoja przyjaciółka powiedziała kilka przykrych słów... Tego sobie nie wyobrażam i w tamtym czasie bardzo uważałam, żeby się nie zdradzić z uczuciami. Unikanie jest reakcją obronną (niestety często zrozumiałą), obwinianie kogoś o swój ból już nie. -
Z przyjaźniami różnie bywa. Dziecko często je weryfikuje. Moja przyjaciółka ma faceta i średnio mu się z nim układa, nie są małżeństwem, narzeczeństwem a wiem że jej to przeszkadza. Jak się dowiedziała o moim ślubie nie była zachwycona, ale mnie wspierała. Jak zaczęłam mówić o tym że planuje zajść w ciążę to twierdziła że za wcześnie (mam 33 lata). Na wiadomość o ciąży zareagowała średnio optymistycznie.
Mam nadzieję że zmieni nastawienie.
Mi z różnych powodów nie dane było zajść wcześniej w ciążę, ale zawsze na wiadomość o czyjeś ciąży nie potrafiłam się nie cieszyć ale każdy z nas może mieć inaczej.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 maja 2021, 18:30
Czekamy na Ciebie 💗
04.02.2021- ⏸, 11 dpo 💗
-
Zgadzam się, dziecko bardzo weryfikuje, bo siłą rzeczy przez jakiś czas nasza uwaga jest skupiona głównie na nim. I to może być ciężkie do zniesienia, bo trudno osobom bezdzietnym zrozumieć, że np musimy o określonej godzinie być w domu, bo dziecko nas potrzebuje. I niestety, to ze im pasuje spotkanie o 20 dla nas może być godzina niewykonalna 🤷♀️Z 👧🏼09.2019😍 P 👶🏻10.2021 😍
04.2017 (') 12.2017 (')
-
Ja mam koleżankę w pracy która urodziła martwą córeczkę, gdy miała termin porodu mała przestała się ruszać pojechała na sor okazało się że nie żyje. Niestety było ciężko bo pracujemy w przedszkolu. Sama chciała szybko wrócić do pracy szok ale ok. W kwietniu zeszłego roku poroniłam w pracy 🥺 gdy zaszłam w ciążę w styczniu szok. Koleżanka stwierdziła że wymyślam i na 100 % to nie ciąża chyba że urojona. Doszły mdłości i osłabienie. Była bardzo niemiła co do tego tematu starałam się unikać ale sama zaczynała. Nie wiedziałam jakam się zachować w stosunku do niej 😔