Praskovia wrote:
U mnie masakra, w dzień usg prenatalnego mój synek miał wypadek, jak mąż z nim na rękach wychodził z kliniki, wjechał w nich chłop rozpędzony na hulajnodze elektrycznej, zaczepił małego o kurteczkę i dosłownie wyrwał mężowi z rąk. Byliśmy tydzień w szpitalu, pęknięcie czaszki i krwawienie podpajęczynówkowe. Dodatkowo w szpitalu wyszły bardzo złe wyniki krwi, małemu spadają płytki krwi, nie wiadomo dlaczego, miał już raz przetaczane, ale znów spadają, musimy robić morfologię co tydzień. Teraz jesteśmy pod opieką neurochirurga i hematologa. Jakby tego było mało, mąż musiał wyjechać na kontrakt, a ja złapałam ospę. Do tej pory nie wiem gdzie i jak. Prawdopodobnie w szpitalu. To jest po prostu masakra, ospa w ciąży to wielkie ryzyko, a przy tak zaraźliwej chorobie nie mogłam iść do gina i musiałam czekać prawie dwa tygodnie, żeby się w ogóle dowiedzieć czy serce bije. W końcu lekarz na nfz sprawdził jedynie to, nie pomierzył nic i wciąż nie wiem czy rozwój się zgadza z tygodniem ciąży. Wyczekuję połówkowych…
A co u Was? Dawajcie jakieś dobre wieści, pls!
O matko ile wam się przytrafiło;( oby wszystko już szło w dobra stronę. Dzidzia jest silna, na pewno wszystko ok 🍀
A ja mam wieczne mdłości, ciągle bym spala. Do tego teraz mieliśmy przeprowadzkę i nie umiem doprowadzić mieszkania do ładu bo brakuje mi sil a młody tez dość absorbujący wiec ciezko idzie