Rodzinka wielodzietna, w oczekiwaniu na kolejne szczescie:)
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyLivia też byłam pewna, że już syn z Tobą, bo dawno nie pisałaś, a tu niespodzianka.
Moja córka ma jutro urodziny, z 16 lutego jest
A z takich urodzinowych zbieżności to mój tata urodził się 13.11, w urodziny swojego taty, a mój brat 23.06, w dzień taty
Dziewczyny, a jak wam się rodziły dzieci gdy rodziłyście sn albo zaczynało się normalnie, a potem musiała być cesarka?
U mnie córka (wywoływana) 40+0tc, pewnie gdyby nie wywoływanie to by jeszcze z tydzień posiedziała.
Z synem miałam cc na zimno.
A teraz byłam pewna, że znowu przenoszę albo przynajmniej w okolicach terminu urodzę, a tu skurcze już mnie łapią mocne i regularne, czopa kawałek odszedł kilka dni temu... -
Livia jest myślami z Wami..Trzymam kciuki i czekam na wiadomości
Ja tam jeszcze nie na wylocie ..przynajmniej taka mm nadzieje:)
Kark a Ty się trzymaj jesżyczę trochę Ci zostało, niech Basienka rośnie.
Ja pierwszy poród miałam po terminie po naturalnym przyspieszeniu :)praktycznie odrazu dostałam skurczy urodziłam następnego dnia.A za drugim razem tydzień po terminie rodzilam, lekarz mój dwa dni wcześniej zrobił mi dwa razy masaż szyjki bo tak to bym tak do 42 tyg pewnie chodziła. Za każdym razem czop odszedł mi kilka godzin przed porodem.kark lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyLilia, czyli raczej tak samo się porody zaczęły, w sensie oba raczej po terminie?
Dlatego mnie to dziwi, że tak wcześnie, byłam pewna, że pierwsze skurcze i czop to za 2-3 tygodnie dopiero się pojawią, skoro pierwszą córkę po terminie bym urodziła, gdyby nie wspomaganie... -
Trudno powiedzieć czy same się zaczęły, być może sex przyspieszył napewno za pierwszym razem:)A kiedy masz wizyte? Ja chodziłam dość długo z rozwarciem w drugiej ciąży a w pieresze byłam na wizycie dzień przed porodem i nic się nie działo nawet kazała mi przyjść za 5 dni bo była pewna że nie urodze..
Skurczy dostałam w nocy o 2 były tak co 10-12 minut jak taka bolesna miesiączka spać się nie dało, o 9 były co 8 minut spakowalósmy się i pojechaliśmy n IP a tam 1cm..wzięlinie na obserwuje skurcze trochę ustąpiły ale wieczorem zaczęły dawać w kość tzn szły po krzyżu a na ktg nic, o 22 były tak co 6 minut wzięli mnie na badanie i były 4cm i na porodowkę. Większość niestety leżałam potem kąpiel podali oksytocyne i 8cm zaczęło się piekło. .
Miałam wszystko gdzieś, ból był tak ogromny jak by ktoś mi siekierą po plecach rabal jeszcze na boku kazali mi się położyć żeby mała się wstawila w kanał, dałam się na cały szpital nic nie pomagało na ból żadne oddychanie, masowanie.Jak przyszły parę skurcze nie były tak bolesne, ale trochę to trwało pewnie z pół godziny.Urodziłam po 4 parę minut.Nie było łatwo ale było warto.Dobrze ze drugi poród tak miło mnie zaskoczył, spodziewałam się podobnych przebojów a poszło raz dwa .Na porodowce o 24 a urodziłam 20 minut później. ..ale za to cięcie ogromne.kark lubi tę wiadomość
-
Patulla, zleci szybciej, niż Ci się wydaje
Kark, ja chyba nie pomogę. Pierwszy poród sn w dniu tpDrugi cc w 34tc na zimno. Trzeci cc kilka dni przed tp, ale od kilku dni miałam już skurcze, a te porodowe pojawiły się akurat w dniu cc
Teraz nie mam pojęcia, jak będzie, ale obstawiam, że młody wyjdzie trochę wcześniej, bo to dopiero 27/28 tc, a ja już się czuję, jak po 35tc
kark, patulla lubią tę wiadomość
http://szogunowmatka.blogspot.com/ -
Livia!!!!!! Aaaaaaaaaa!!!! Super!!!!!!
Mega gratulacje!!!!!
Lilia, miałam łożysko centralnie przodujące. Od 30 tc leżałam na patologii ciąży z krwawieniami. W 34tc pojawił się krwotok i trzeba było ciąć. Dodam, że idiota anestezjolog dał źle znieczulenie i cięcie było na żywca. Dopiero, jak wyjęli mi małą, dostałam strzał w wenflon i znieczulenie ogólne. Strasznie to wspominam. Za to pobyt na patologii pozytywnyhttp://szogunowmatka.blogspot.com/ -
Cześć
Chciałam się pochwalić, że 12.02.2017 o godz. 14:02 w 36t+5d poprzez cesarskie cięcie przyszedł na świat nasz syn Antoni Ignacy 3230g, 52cm
Od wczorajszego popołudnia jesteśmy już w domuPo 3 cc czuję się dobrze i wszystko ok
kark, FeliceGatto, Liliaczerwcowa, patulla lubią tę wiadomość
--
Mateusz23.08.2018 [*] 9t+4d
-
Od soboty wieczór jesteśmy w domu (przytrzymali nas trochę bo bilirubinę Oluś miał wysoką ale po popołudniowych badaniach zaczęła spadać więc nas puścili ufff). Szpitale działają na mnie depresyjnie
Chociaż wychodziłam z niego z lekkim smutkiem. Po porodzie Tomka wiedziałam, że jeszcze tam wrócę a teraz, no cóż - nie ma opcji
Chyba, ze w odwiedziny do kogoś
Oluś jest kochany! Praktycznie śpi ciągle, budzi się na jedzenie i śpi dalej. Żółtaczka schodzi bo rączki i stópki już ma normalne więc pewnie niedługo zacznie dokazywać
Z wyglądu jest prawie identyczny jak Tomek. Nawet tak samo płacząMały klonik
Piersią już nie karmię. W niedzielę wzięłam leki na zatrzymanie laktacji i powoli odpuszcza. Rana po cięciu idealnie, prawie jej nie czuję a jeszcze szwy nie zdjęte nawet. Ogólnie to połóg mam lepszy niż ciążeTylko kg full do zrzucenia
Ogarniamy się powoli w domu, na razie rozpierducha ale nie jest źle. Trzeba wypracować jakiś plan dnia. Najważniejsze, że Tomek super do Olka podchodzi. Jak zapłakał to podał mu smoczek, zrobił cacy. Siada koło nas jak go trzymam i zagląda do niego. Bałam się, że będzie zazdrosny więc ulżyło mi bardzoLiliaczerwcowa lubi tę wiadomość
-
Livia to świetnie! Widzę ze masz to samo podejście co ja też po porodzie się będę uzalac ze to ostatni raz...
Super ze polog znośny, też będę chyba nalegac na cc..
Choć tydzień temu cisnienie mi skoczył do 150 /95 i lekarz zwiększył mi dawkę dopegytu, zapowiedział też ze skoro już są teraz takie skoki to będzie trzeba zakończyć ciążę szybciej. . byle jakoś dotrwać chociaż do 35 tygodni, strasznie dużo jeszcze przede mną. .
Kark a jak tam u Ciebie?
-
Cóż, żadne moje dziecko nigdy nie było głodne. Rozwijają się prawidłowo, nie chorują wcale. To, że ich nie karmiłam nie oznacza, że jestem złą matką. Kocham swoje dzieci nad życie. Gdyby laktacja i samo karmienie przebiegało u mnie bez komplikacji to pewnie bym karmiła ale jak miałam wybór karmić piersią dla "dobra dzieci" i wyniszczać się psychicznie a karmić butelką i cieszyć się macierzyństwem patrząc na zadowolone dziecko to wybór jest dla mnie prosty.
Już nie raz słyszałam, że jestem wyrodna matką, przestałam się przejmować
Ten cały terror laktacyjny jakoś do mnie nie przemawia.Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 lutego 2017, 20:43
patulla, iNso87, jenny88 lubią tę wiadomość