SIERPNIÓWCZKI 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
To moze wtedy kiedy dzieci są spokojne w nocy w brzuszkach bedzie tak po urodzeniu
Mój mąż był śpioszkiem jak był malutki, miejmy nadzieję że synek będzie za tatą i to że teraz w nocy smacznie spi jest już jakąś oznakąheh pewnie żebym chciała żeby tak było.
A wolałabym żeby w dzień nie spałmałaMyszka lubi tę wiadomość
-
to słuchajcie jaki mój brat był !
Był tak nerwowy ze jak miał 4 miesiące i mama go trzymała tak że stopami dotykał stołu to tak sie naprężał jak płakał ze mama lekko ręce oddalała a on stał przez chwile, on non stop wył, nic mu nie bylo, nie miał kolki,najedzony, przewinięty,wyspany a non stop trzeba było go nosic itp. bo sie zaraz wydzierał..skończył rok i zrobił się mega spokojnym dzieckiem i tak jest do teraz, on jest duzo spokojniejszy niż ja, a ja jak byłam mała to mozna było mnie połozyc sama w łózeczku i sobie lezałam, zajmowałam się zwoimi paluszkami,nóżkami, nie potrzeba mi bylo nikogo, ale jak skończyłam rok to zaczełam byc juz gorsza ;p
No i tak jest ze mój brat jest teraz spokojny a ja rozchodzonamałaMyszka lubi tę wiadomość
-
Nadrobiłam Was!
Witamy w 29 tygodniu!
U nas piękne słońce. Idę do parku z małą na krótkim rękawku, bo mam okna otwarte i wali gorącem. Trochę się poopalam idąc i posiedzę na ławeczce.
Wcinam drugie śniadanie, pije kawkę i lecę!
Maniuś, Martucha86, Laura, lys, kasiuleek lubią tę wiadomość
-
niecierpliwa wrote:Przede wszystkim przeraza mnie karmienie, myslalam ze podczas tych paru dni w szpitalu naucza mnie karmic, a dzis polozna sprowadzila mnie na ziemie, ze podczas pobytu w szpitalu to za wiele sie nie dowiem, bo w pierwszych dniach dziecko traci na wadze i nie wiemy czy dojada czy nie.
Dodatkowo przerazila mnie wizja zachlysniecia, zakrztuszenia czy zanoszenia sie dziecka. Ja jestem straszna panikara i boje sie, ze wpadlabym w takiej sytuacji w panike zamiast pomoc dziecku
P.S Miru pytalam dzis o pieluchy i pampersy paczke trzeba miec swoja.
W przypadku zachłyśnięcia czy zakrztuszenia działa się odruchowo. Córka ze 2-3 razy poważnie się zakrztusiła. To odruch był najpierw palce do buzi i za każdym razem wyciągnęłam( wygarnęłam) to co ją przydusiło. A potem klepanie po pleckach i było okej. To jest odruch, instynkt. Gorzej przy zanoszeniu... Ale to już jak była starsza.... dostawała czegoś takiego, że nie oddychała....Płacz, ryk i się zapowietrzała... aż fioletowa była i nie że kilka sekund... nawet powyżej minuty albo i więcej. Nie liczysz wtedy czasu a wszystko się ciągnie. Po wypróbowaniu wielu sposobów - w lżejszych przypadkach pomagało poklepanie i wdmuchnięcie do ust powietrza. Ale pamiętam sytuacje, że i to nie pomogło.... to trzeba było solidnie klepnąć w dupke... ale naprawdę solidnie - wtedy załapywała powietrze. Lekarz powiedział, że to powinno minąć z wiekiem, ze taka jej uroda. I faktycznie minęło.Ale ile strachu się najadłam....
małaMyszka lubi tę wiadomość
-
2h minely od wziecia nospy max, a podbrzusze dalej cmi okresowo, ale to tylko po lewej stronie. Nawet drzemka nie pomogla. Od 6 do 8 Julka fikala, a odkad zaczelo mocniej bolec to sie uspokoila. Chyba pora zwiekszyc dawke magnezu
małaMyszka lubi tę wiadomość
-
A na obiad robię gulasz z kaszą gryczaną! Chodzi za mną już chyba z miesiąc. Najpierw kupiłam jaglaną, potem jęczmienną i w końcu kupiłam gryczaną!!!!
Wrócę z parku, to napiszę pracę i wyślę. Będzie z głowy! Myślę, że zajmie mi to akurat tyle ile będzie się robił gulasz.
No i rano zrobiłam miksturę w pralce i puściłam pustą. Faktycznie się trochę wyczyściła. Muszę to robić częściej, bo jakiś grzybek mi chyba wyszedł... -
Powrót do pracy po miesiącu nieobecności (tydzień zwolnienia plus urlop) zaliczony. Nawet nie tak źle, jak myślałam. Dobrze, że zajęcia zaplanowałam sobie przed wyjazdem. Ale i tak przylot we wtorek wieczorem, po to tylko, żeby w środę iść na 8.00 to średni pomysł.
Co do materacyka, to wzięliśmy jakiś z IKEI, sama pianka, cena ok. 200zł (były też tańsze, ale zbyt mało stabilne nam się wydawały).
Wczoraj byłam na kolejnej porcji badań krwi. Z jednej żyły mam zrobione sito przez tę okropną glukozę. W przychodni byłam ok. 11-ej, więc do 13-ej siedziałam bez żarcia. Ta glukoza nie taka ohydna, jak się spodziewałam, trochę kwaskowa, podobno o cytrynowym smaku. Trochę mi było po niej niedobrze, albo nie po niej, ale przez pusty żołądek. Przez pierwszą godzinę siedziałam w poczekalni z laptopem i poprawiałam artykuł, a potem poszłam na zakupy do ogrodniczego i fryzjerskiego, do których mi nigdy nie po drodze. Jak wróciłam na trzecie pobranie, to pani pobieraczka powiedziała mi, że nie powinnam była wychodzić! No, trochę za późno. Ciekawe, jak to się przełoży na wyniki. Dobra rzecz, że morfologia wyszła mi lepsza niż ostatnio. Ostatnio lekarz zalecił mi jakieś koszmarne żelazo, po którym bolał mnie brzuch kiedy brałam go zgodnie z zaleceniami (naczczo lub 2h przed/po posiłku, z wit. C), więc kupiłam sobie inne. Szelazo, to suplement diety, a nie lek i ma tylko 28mg żelaza, a nie ponad 100, jak tamto od lekarza, ale widać to wystarczyło.
Co do wakacji, to było super. Byliśmy w Szkocji, na wyspie Skye. Jeśli ktoś lubi otwarte przestrzenie, długie wędrówki (albo góry), wysokie klify, odludne okolice, owce i umiarkowane temperatury - to jest to wymarzone miejsce. My lubimy i byliśmy zachwyceni. Godzinami łaziliśmy po podmokłych wrzosowiskach (nie wiedziałam, że wrzosowiska są podmokłe!), wspinaliśmy się na mniejsze wzniesienia, patrzyliśmy na morze, żarliśmy świeże owoce morza (choć głównie fish & chips) i cieszyliśmy się samotnością (nie licząc owiec). A potem spaliśmy jak zwierzęta po 12h na dobę. No, cudownie. Aha, pogoda bardzo zmienna. Bardzo zmienna, to znaczy, że co kilka minut może być zupełnie inaczej, czasem słońce, czasem deszcz. Zdarzał się też grad. Ale głównie wiało.
Nasza potomkini nauczyła się w trakcie wyjazdu nowej sztuki, a mianowicie tak rusza brzuchem, że od zewnątrz widać!KasiaeN., małaMyszka, Paula_071, jesslin87, mamasia lubią tę wiadomość
-
Amberla wrote:W przypadku zachłyśnięcia czy zakrztuszenia działa się odruchowo. Córka ze 2-3 razy poważnie się zakrztusiła. To odruch był najpierw palce do buzi i za każdym razem wyciągnęłam( wygarnęłam) to co ją przydusiło. A potem klepanie po pleckach i było okej. To jest odruch, instynkt. Gorzej przy zanoszeniu... Ale to już jak była starsza.... dostawała czegoś takiego, że nie oddychała....Płacz, ryk i się zapowietrzała... aż fioletowa była i nie że kilka sekund... nawet powyżej minuty albo i więcej. Nie liczysz wtedy czasu a wszystko się ciągnie. Po wypróbowaniu wielu sposobów - w lżejszych przypadkach pomagało poklepanie i wdmuchnięcie do ust powietrza. Ale pamiętam sytuacje, że i to nie pomogło.... to trzeba było solidnie klepnąć w dupke... ale naprawdę solidnie - wtedy załapywała powietrze. Lekarz powiedział, że to powinno minąć z wiekiem, ze taka jej uroda. I faktycznie minęło.
Ale ile strachu się najadłam....
Polozna tez wczoraj mowila, ze sa 3 metody na zanoszenie.
Pierwsza (niemedyczna), ale zeby od niej zaczac - dmuchnac dziecku powietrzem w twarz. Jesli to nie pomoze to stymulujemy stopki, nastepnie wdmuchujemy powietrze do ust, a na sam koniec jesli to wszystko nie pomoze to obracamy dziecko na rece, opieramy o kolano postawione na krzesle czy czymkolwiek innym i dlonia klepiemy dosc solidnie po'plecach
magda sz, małaMyszka, zabka11 lubią tę wiadomość
-
Hej ho!
Nie pisałam nic wczoraj bo byłam po prostu jakaś nieprzytomna.Z samego rana przyjechała koleżanka, która rozkręca swój biznes wizażystki i poprosiła mnie abym zrobiła jej trochę zdjęć produktów.No i tak mnie to zmęczyło, że chodziłam cały dzień nieprzytomna.Co chwilę się kładłam w sypialni.Ale dziś już lepiej. Może to też wina wczorajszej pogody. Dziś jeszcze chwila odpoczynku a weekend pracujący niestety.Ale może uda nam się w sobotę wieczorem wyskoczyć do kina. Mimo, ze już na L4 to jeszcze kończę projekty niektóre, mam nadzieję, ze przed porodem się wyrobie
A dziś rano pisał do mnie mój szwagier, że w UK było trzęsienie ziemi!!!4,2 w skali Richtera, podobno w nocy moja siostrzenica się obudziła bo jej łóżko się trzęsło!Masakra co się dzieje!
Idę trochę ogarnąć mieszkanie. Miłego dnia!małaMyszka lubi tę wiadomość
-
Kurcze ale sie zestresowalam, zobaczylam ze u Suni troche sadelko sie zrobilo jakby miala jajka tam gdzie pies, wymacalam malego guzka. Ide zaraz do weta. Mam nadzieje ze to nic groznego. Czytalam ze 50dni po cieczce czasem organizm mysli ze to ciaza i takie dziwne cos sie robi. Na guza to nie wyglada ale ma twarda gulke ppd sutkiem. To byla jej pierwsza cieczka moze moze dlatego takie akcje
małaMyszka lubi tę wiadomość
-
Hermiona wrote:
Wczoraj byłam na kolejnej porcji badań krwi. Z jednej żyły mam zrobione sito przez tę okropną glukozę. W przychodni byłam ok. 11-ej, więc do 13-ej siedziałam bez żarcia. Ta glukoza nie taka ohydna, jak się spodziewałam, trochę kwaskowa, podobno o cytrynowym smaku. Trochę mi było po niej niedobrze, albo nie po niej, ale przez pusty żołądek. Przez pierwszą godzinę siedziałam w poczekalni z laptopem i poprawiałam artykuł, a potem poszłam na zakupy do ogrodniczego i fryzjerskiego, do których mi nigdy nie po drodze. Jak wróciłam na trzecie pobranie, to pani pobieraczka powiedziała mi, że nie powinnam była wychodzić! No, trochę za późno. Ciekawe, jak to się przełoży na wyniki. Dobra rzecz, że morfologia wyszła mi lepsza niż ostatnio. Ostatnio lekarz zalecił mi jakieś koszmarne żelazo, po którym bolał mnie brzuch kiedy brałam go zgodnie z zaleceniami (naczczo lub 2h przed/po posiłku, z wit. C), więc kupiłam sobie inne. Szelazo, to suplement diety, a nie lek i ma tylko 28mg żelaza, a nie ponad 100, jak tamto od lekarza, ale widać to wystarczyło.
Hermiona a laborantka widziala, ze sobie poszlas??? Nie wiem czy zdajesz sobie sprawe, ze ten wynik nie bedzie wiarygodny bo podczas tych godzin nie mozesz miec zadnej aktywnosci, wtedy glukoza inaczej sie wchlania, a po drugie roznie moglas zareagowac i moglas pasc na ulicy. Mi pani w labo na samym poczatku zaznaczyla, ze nie ma zadnego chodzenia nawet po korytarzu, jedynie do toalety jak zajdzie potrzeba
małaMyszka, Hermiona, zabka11 lubią tę wiadomość
-
A ja juz mam zamawiać łóżeczko na allegro już teraz bo mąż tak powiedział że on już chce widzieć jak będzie stało i czekało na dzidziusia i wózek też hehehe.
Mi się jakoś nie spieszy chciałam dopiero w lipcu zamowić ale okej okej zamówie i już w połowie czerwca będziemy miećmałaMyszka, Y lubią tę wiadomość
-
Ale odezwal sie we mnie dzieciuch... z racji tego ze jestem na wolnym , oraz tego ze on teraz kazdy weekend niestety bedzie poza domem i zostane sama z psem , zazyczylam sobie ... Uwaga.....
The Sims 4 .
27 latnia baba bedzie grala w simsy
Zamiast urzadzac pokoik , to bede bawila sie w wirtualna rodzine hahhaa , Boze moja matka mnie wysmieje)
Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 maja 2015, 10:46
niecierpliwa, Laura, aaaaga, Aska87, jesslin87, futuremama, Aga89, mamasia, małaMyszka, Maniuś, Y, zabka11 lubią tę wiadomość
-
A i też mam w planach po powrocie ze szpitala dać ubranko Dominisia do powąchania naszemu królisiowi a niech wie że będzie z nami nowy członek rodziny
niech się przyzwyczaja
Podejrzewam że jak będzie na wybiegu wieczorami to będzie setki razy zaznaczał łóżeczko Dominisia bo tak ogólnie to znaczy nam meble, nasze stopy i wogóle wszystko
zaznacza tzn. pociera podbródkiem każdą rzecz którą napotyka, nie wiem czemu króliczki tak robiąWiadomość wyedytowana przez autora: 22 maja 2015, 10:50
małaMyszka lubi tę wiadomość
-
0na88 wrote:Ale odezwal sie we mnie dzieciuch... z racji tego ze jestem na wolnym , oraz tego ze on teraz kazdy weekend niestety bedzie poza domem i zostane sama z psem , zazyczylam sobie ... Uwaga.....
The Sims 4 .
27 latnia baba bedzie grala w simsy
Zamiast urzadzac pokoik , to bede bawila sie w wirtualna rodzine hahhaa , Boze moja matka mnie wysmieje)
czasami zapominałam o najważniejszych obowiązkach bo tak mnie ta wirtualna rodzina wciągnęła
Dobrze ze w moim laptopie nie mam odtwarzacza płyt bo już kiedyś mężowi wspominałam o simsachWiadomość wyedytowana przez autora: 22 maja 2015, 10:53
0na88, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Jezu..ale mi cos przypomniałyscie..
Jak byłam mała i grałam w sismy to z koleżanką robiłysmy na kazdej działce co innego i było tak że (wstyd sie przyznać...) no i jak zakładalysmy rodzine to brałysmy maksymalną ilość ludzi po czym nie wstawialismy im lodówki wiec umierali i robiły sie nagrobki, wiec ustawiałysmy nagrobki w rzędzie i ze to był cmentarz :o
Na innej działce mielismy jedną pare i ta para ciągle robiła dzieci- dom dziecka
... reszty juz nie pamietam bo to było w podstawówce, ale te najdrastyczniejsze pamietam.
Byłysmy nienormalne!0na88, Aska87, małaMyszka, Y, zabka11 lubią tę wiadomość
-
Hermiona wrote:Powrót do pracy po miesiącu nieobecności (tydzień zwolnienia plus urlop) zaliczony. Nawet nie tak źle, jak myślałam. Dobrze, że zajęcia zaplanowałam sobie przed wyjazdem. Ale i tak przylot we wtorek wieczorem, po to tylko, żeby w środę iść na 8.00 to średni pomysł.
Co do materacyka, to wzięliśmy jakiś z IKEI, sama pianka, cena ok. 200zł (były też tańsze, ale zbyt mało stabilne nam się wydawały).
Wczoraj byłam na kolejnej porcji badań krwi. Z jednej żyły mam zrobione sito przez tę okropną glukozę. W przychodni byłam ok. 11-ej, więc do 13-ej siedziałam bez żarcia. Ta glukoza nie taka ohydna, jak się spodziewałam, trochę kwaskowa, podobno o cytrynowym smaku. Trochę mi było po niej niedobrze, albo nie po niej, ale przez pusty żołądek. Przez pierwszą godzinę siedziałam w poczekalni z laptopem i poprawiałam artykuł, a potem poszłam na zakupy do ogrodniczego i fryzjerskiego, do których mi nigdy nie po drodze. Jak wróciłam na trzecie pobranie, to pani pobieraczka powiedziała mi, że nie powinnam była wychodzić! No, trochę za późno. Ciekawe, jak to się przełoży na wyniki. Dobra rzecz, że morfologia wyszła mi lepsza niż ostatnio. Ostatnio lekarz zalecił mi jakieś koszmarne żelazo, po którym bolał mnie brzuch kiedy brałam go zgodnie z zaleceniami (naczczo lub 2h przed/po posiłku, z wit. C), więc kupiłam sobie inne. Szelazo, to suplement diety, a nie lek i ma tylko 28mg żelaza, a nie ponad 100, jak tamto od lekarza, ale widać to wystarczyło.
Co do wakacji, to było super. Byliśmy w Szkocji, na wyspie Skye. Jeśli ktoś lubi otwarte przestrzenie, długie wędrówki (albo góry), wysokie klify, odludne okolice, owce i umiarkowane temperatury - to jest to wymarzone miejsce. My lubimy i byliśmy zachwyceni. Godzinami łaziliśmy po podmokłych wrzosowiskach (nie wiedziałam, że wrzosowiska są podmokłe!), wspinaliśmy się na mniejsze wzniesienia, patrzyliśmy na morze, żarliśmy świeże owoce morza (choć głównie fish & chips) i cieszyliśmy się samotnością (nie licząc owiec). A potem spaliśmy jak zwierzęta po 12h na dobę. No, cudownie. Aha, pogoda bardzo zmienna. Bardzo zmienna, to znaczy, że co kilka minut może być zupełnie inaczej, czasem słońce, czasem deszcz. Zdarzał się też grad. Ale głównie wiało.
Nasza potomkini nauczyła się w trakcie wyjazdu nowej sztuki, a mianowicie tak rusza brzuchem, że od zewnątrz widać!
czytałam kiedyś książkę Listy z wyspy zwanej Niebem, akcja się dzzięję właśnie na wyspie SkyeHermiona, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Ja kupiłam jedno małe opakowanie Oliatium do kąpieli, bo akurat była promocja w Rossmanie jakiś czas temu. Moja teściowa (dermatolog) powiedziała, że mój mąż miał atopowe zapalenie skóry jak się urodził, więc jest duża szansa, że nasz maluch też będzie miał. Nastawiam się więc na kosmetyki właśnie do takiego rodzaju skóry niestety. Przy najbliżej okazji porozmawiam z nią jakie kosmetyki poleca, może ma jakieś próbki które będę testować na juniorze;)
Miałam iść do laboratorium w poniedziałek, ale że w niedzielę robimy pokera to stwierdziłam, że nie będzie pewnie mi się chciało rano wstawać następnego dnia. Poszłam dzisiaj, byłam w rejestracji, czekam pod laboratorium i nagle dźwięk alarmowy. Akurat dzisiaj musieli robić szkolenie pożarowe:/ I leciałam z pojemnikiem z moczem w torebce po schodach z 3 piętra, cała okolica wokół dworca zabarykadowana przez policję i straż pożarną. Pół godziny stałam na dworze... Prawie zeszłam z głodu.
Lecę na SR bo na 12 i zaraz się spóźnięmałaMyszka, zabka11 lubią tę wiadomość
13.08.2015 r.
11.05.2019 r.