SIERPNIÓWCZKI 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
Tak jak piszą dziewczyny, ja się cieszę póki mój łobuz je, a za parę miesięcy czy lat może być inaczej, ja wiem, ż ekazda by chciała dla dziecka jak najlepiej i nie dawać świnstw ale w życiu róznie bywa,może być tak że jedyne co dziekco będzie tolerować to właśnie parówki, i co wtedy zrobić?
Mój siostrzeniec tak miał, wszystko było beeee, a mógł żyć tylko parówkami i makaronem świderki tylko samym be zniczego, chwilę to trwało, jakoś do 4 roku życia, ale teraz je już całkiem ładnie chociaż warzyw nie toleruje.. a ma 11 lat, ogórek konserwowy, mizeria a tak to surówki się nie złapie do obiadu -
apaczka wrote:Aga ja zamówiłam "Kuchnia malucha" ale czekam aż przyjdzie.
Dałam dzisiaj Natalce kawałek chleba to mały głupolek go ssałA taka już niby dorosła, że nie chce cyca
Ale była bardzo szczęśliwa - nigdy takiej radości nie widziałam przy piersi
hehehe
apaczka, niecierpliwa, Amberla lubią tę wiadomość
-
Migotkaa wrote:Tak jak piszą dziewczyny, ja się cieszę póki mój łobuz je, a za parę miesięcy czy lat może być inaczej, ja wiem, ż ekazda by chciała dla dziecka jak najlepiej i nie dawać świnstw ale w życiu róznie bywa,może być tak że jedyne co dziekco będzie tolerować to właśnie parówki, i co wtedy zrobić?
Mój siostrzeniec tak miał, wszystko było beeee, a mógł żyć tylko parówkami i makaronem świderki tylko samym be zniczego, chwilę to trwało, jakoś do 4 roku życia, ale teraz je już całkiem ładnie chociaż warzyw nie toleruje.. a ma 11 lat, ogórek konserwowy, mizeria a tak to surówki się nie złapie do obiaduMigotkaa, niecierpliwa, Amberla lubią tę wiadomość
-
Aga ja mam Bobas Lubi Wybór- książka kucharska, to jest o stałych posiłkach zamiast papek, ale przepisy są różne, tarty, papki, pasztety, nawet takie wymyślne zdrowe jedzonko.
Lys moja do łyżeczki nie pcha rączek wyjątkowo, wyrywa mi jedzenie jak np daje jej jabłko czy banan, na łyżeczkę jest wygięcie to tyłu macha rękami i kręci głową w prawo w lewo że nie ma szans nic podać. Jak teściowa jej podała dużą metalową łyżką swoją ogórkową to ta nie wiedziała co to jest i z ciekawości wypiła z tej łyżki ale drugiej już nie chciała. Dodam że wprowadzam posiłki od połowy stycznia więc to już 2 miesiące takiego czegos, dlatego no brak mi pomysłów jak to zmienic i dlaczego tak się dzieje bo sporo to trwaaaaaga lubi tę wiadomość
-
Niby tak Lys ale jam dochodzi do sytuacji że dziecko nic nie chce jeść to jest koniec. On po prostu nie zna żadnych smakow innych.jest przyzwyczajony sorki że tak powiem do jałowego jedzenia i koniec.
Nie wiem co wy byscie zrobiły gdybyscie przygotowywały super dania na parze eko kurki itp a dziecko nie jadło by? Mi się wydaje że teraz kiedy są niemowlaczkami można dużo decydować co dziecko zje ale jak już będzie starsze nic nie poradzicie i na pewno nie raz z bezsilności podacie do jedzenia coś czego byscie nigdy nie podały.
Mi się wydaje że trzeba znaleźć złoty środek. Przecież jak raz czy dwa razy w tygodniu dziecko zje coś niedozwolonego to świat się nie zawali. -
jesslin87 wrote:Niby tak Lys ale jam dochodzi do sytuacji że dziecko nic nie chce jeść to jest koniec. On po prostu nie zna żadnych smakow innych.jest przyzwyczajony sorki że tak powiem do jałowego jedzenia i koniec.
Mi się wydaje że trzeba znaleźć złoty środek. Przecież jak raz czy dwa razy w tygodniu dziecko zje coś niedozwolonego to świat się nie zawali.
a co do takiego 5 latka... teoretycznie powinien jeść jałowe skoro jest przyzwyczajony, a skoro nie je problem musi leżeć gdzieś indziej. Może się zapycha słodyczami i nie jest głodny? A może ma jakiś inny problem? -
Jesslin ale ja nie rozumiem zatem w czym tkwi problem to oni nie mogą mu ugotować i nie przyprawić? ? Przecież normalne nieprzyprawione jedzenie tez będzie jałowe w smaku jak to ujęłas. To raz a dwa to mi się wydaje ze to wcale o to nie chodzi ale o uzależnienie od cukru. Dziecko jest najedzone cukrem i nie ma ochoty na nic innego. Pewnie ma także kandydoze. A i przysięgam ze gdybym miała wybierać czy podać dziecku słoiczek bez smaku czy słodycze to bym z dwojga złego zywila słoikami.
niecierpliwa lubi tę wiadomość
-
Hej Hej, Tak wiec cd...
Od czego zacząć.
A tak, coraz lepiej nam spanie idzie. Jak wam pisałam na FB od soboty mała śpi sama w pokoiku i śpi o wiele lepiej. Dzisiaj od 20 do 5. A 5 poszłam dałam smoka, patrzę śpi dalej i o 6 obudziła się, poszłam zrobiłam butlę zjadła powierciła się trochę i pospała jeszcze do 8. Z tym że po 6-7 musimy schodzić na dół bo tu mamy rolety zewnętrzne i jest ciemno i ona śpi - w Tiny Love. Ale tam już jej ciasno wiec muszę chyba kupić jakieś porządne rolety( ale normalne a nie zewnętrzne) do niej do pokoju. Ktoś coś poleca? Żeby jak najmniej światła przepuszczało? Paula sypia ostatnio do 8-8.40. Więc się wysypiamy.
Co do jedzenia to Laurka je dosyć sporo a nie tyje specjalnie. Rano je mleczko, później kaszkę z owockiem, później troszkę mleczka ( ale takz 50-100) Następnie obiadek ok 200 ( robiony przeze mnie). Popołudniu owocki - ze 150 albo więcej ( też robione przeze mnie) i na kolację butla mleka 180. W międzyczasie próbuję dopajać wodą ale średnio to wychodzi.
Paula a to była smakosz i łakomczuch. Pięknie bezproblemowo jadła. Od czasu choroby w listopadzie - boreliozy a potem po jelitówce apetyt jej zanikł. Jada mało i tylko określone rzeczy.... Np. kiedyś jadała pięknie kanapeczki z szyneczką, czasem parówkę, czasem pasztecik domowy, czy ciut sera żółtego. teraz je tylko UWAGA: ser biały. Nic innego nie tknie. Chlebek z serkiem białym. I tyle! Ja wiem, że dziecko się nie zagłodzi i ją suplementuję witaminkami ( d,c kwasy DHA - syropek OmegaMed). Oprócz tego rano pije mleko bebilon pepti. do tego je owoce, jogurty ( naturalne tylko) z odrobina domowego soku malinowego( robionego przez dziadków), Obiad z trudem. Chlebek najczęściej je domowy - robiony przez mojego tatę. No i ciasteczka bezglutenowe. Jakiekolwiek zmiany z trudem.... Ale pocieszam się, że syn Pulpecji jadał tylko chleb.... Ja to wiążę z chorobą, bo po niej wszystko się zmieniło. Straciła wtedy 10% masy ciałą. Ważyła 14,3 a w najgorszym momencie doszła do 13 kg. Teraz powoli wróciła do wagi i na dzień dzisiejsyz ważu 14,1-14,3 i ma 95 cm.
Dalej: W weekend odwiedziła nas w końcu chrzestna Laury z mężem moim kuzynem no i moi rodzice. Było bardzo fajnie. Posiedzieliśmy do 1. Paula dostała ciastolinę.... dramat - już się boję co się będzie działo w domu.... Laura śliczne body ze Smyka i przytulankę misia. Pogadaliśmy, pośmialiśmy się. Dziewczynki były bardzo grzeczne. Obydwie od razu sprzedały się ciociA Laura nie jest taka chetna do obcych. Widocznie chrzestna ma dobry wpływ
Jak mi tego brakowało - spotkań z ludźmi. Co prawda Paweł na drugi dzień długo dochodził do siebie
Ale pomagał mi dzielnie
Zrobiliśmy jedzenia jak na małe wesele. Jeszcze dojadamy.
Wczoraj było u nas gorąco i pięknie a dzisiaj śniego wiatr... beee...
Byłam wczoraj na spacerze z dziewczynkami. Spotkaliśmy znajomego z synek, okazało się że na placyku jest jego partnerka - moja dobra koleżanka. Jacyś dziwni byli. Myślałam, że byli na mnie o coś obrażeni ale chyba po prostu się ze sobą pokłócili co zdarza się dosyć często. Ale do sedna. Paula od razy dopadła piaskownicy. W pięknym płaszczyku( bo tylko jego sobie pozwoliła ubrać). zatopiła się w zabawie w piasku. Zapiaszczyła się. A temu synkowi co? Oczywiście nie pozwolili bo się pobrudzi. Wiecie, denerwuje mnie to - ubieranie dzieci w najlepsze ciuchy i zabranianie zabawy. Bo się pobrudzisz, zmoczysz bo to bo tamto, bo zniszczysz ubranie. Takie chodzenie z dzieckiem na pokaz - że stać nas by kupić to czy tamto i zaprezentować się na placyku jak na wybiegu - już nieraz to widziałam. A rodzice latający za dzieckiem z telefonem robiący mu zdjęcia albo po prostu siedzący na necie i patrzący na dziecko co jakiś czas. Kurde, wkurza mnie to na maska. Ja zawsze łądnie ubieram Paulę. Ale do cholery - jak się wybrudzi to umyję - od tego mam prysznic, jak się wybrudzi to wypiorę ubrania - od tego mam pralkę. jak się zapiaszczy to trudno wytrzepię i odkurzę w domu. To jest dziecko, trzeba mu pozwolić. A wiecie jak lubię porządek - ale ta kwestia nie podlega dla mnie dyskusji. Nosz normalnie... eh...lys, Pulpecja, jesslin87, magda sz, Paula_071, AgaSad, 0na88, apaczka, mamasia, Maniuś lubią tę wiadomość
-
U nas ja lubię ostre maz słone robię średnie i każdy na talerzu doprawia do smaku dziewczyny tez bym chciała jak najlepiej najzdowiej i w ogóle naj naj naj ale wiem ze jak pojedzie do dziadków mając te powiedzmy 3 lata to babcia da jakiegoś śmiecia bo nie przetłumaczysz ze nie ( mimo tego ze będziesz mowila sto razy ) ale z drugiej strony chciałabym żeby mój syn miał dziadków takich do rozpieszczania żeby jak dorośnie wspominał jak ja teraz cieple słodkie bułeczki z kruszonka które babcia piekla i dawała jeszcze ciepłe z marmolada jak w upalne dni pozwalała spijac pianie z karmi itd
A z resztą życie pokażeWiadomość wyedytowana przez autora: 15 marca 2016, 12:04
Weridiana lubi tę wiadomość
-
Co dalej?
Wczoraj byłam na przeglądzie podwozia. U ginekologa na fundusz. POszłam tam gdzie mama chodzi. Polecała mi i faktycznie fajny lekarz, nie traktuje przedmiotowo. Od razy wywiad, samolot, USG. Polecam dziewczynom z KRK - na Galla
I co się okazało - moje jajniki to w dalszym ciągu wręcz podręcznikowy obraz jajników policystycznych. Powiedział że mam olbrzymie szczęście gdyż w moim przypadku i przy takim obrazie to że zaszłam w ciążę naturalnie bez żadnej pomocy to wielkie szczęście - udaje się ponoć tylko 30% dziewczyn. U mnie podwójne szczęście i ze względu na dziewczynki i na to że u męża też był problem. Posiedziałam chyba ze 20 min. O wszystko wypytałam. Posmialiśmy się. Lekarz chyba między 55-60 lat. Dostałam receptę na antyki - Madinette. Któraś stosowala? Mówil mi, że ze spiralą by się wstrzymał. Dopiero po ok 35 roku życia jeśli zdecyduję się nie mieć więcej dzieci. No ja w sumie jestem zdecydowana nie mieć. Ale nigdy nie wiadomo. Powiedziałam mu, że moja lekarka mi pow. że po tym incydencie - pęknięciu macicy mam nie mieć więcej dzieci , że mi nie będzie prowadzić więcej ciąż i nei dobierze dzieci. Powiedział, że inny lekarz mi odbierze. I że to co mi się przydarzyło to stosunkowo częsta przypadłość.... i że następną ciążę mogę spokojnie donosić tylko najwyżej trzeba by wcześniej rozwiązać ( na sucho). Cóż... ja nie planuję ale pożyjemyOpowiadał jak to odbierał poród babki - 6 cesarskie - już zagrożenie życia to jest. 6 h robili cięcie. - był zrosty na jelitach itp. Masakra jednym słowem....
-
Może i dieta nie przekłada się na odporność ale na pewno ma wpływ na samopoczucie. Nie wiem jak Wy ale ja źle się czuje jak jem słodycze, kiepsko znoszę kolorowe napoje gazowane itd. Teraz często jem batony czekolady i inne takie bo szybko bo nie mam czasu i czuje się gorzej niż wcześniej. A najlepiej to się czułam jak byłam na tej diecie beznabialowej.
-
Lys ja ostatnio ogladalam foty z chrzcin, to byl wtedy okres diety beznabialowej i wygladalm o wiele lepiej, wiec teraz nie ma zlituj licze sie z tym co jem, slodyczy w ogole, bo zegar tyka, czasu coraz mniej, a waga stoi mimo, ze pedaluje az pot ze mnie kapie ciurkiem. No nic, nie poddaje sie
lys lubi tę wiadomość
-
niecierpliwa wrote:84 kg????? a wyglada na 65 max
hehehe
lys, aaaaga, niecierpliwa, jesslin87, 0na88, Paula_071, Amberla, Zetka, Maniuś lubią tę wiadomość