SIERPNIÓWCZKI 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
magda sz wrote:Ja sie nie stresuje tym (no moze troche bo pani dr powiedziala jak nadal takie przyrosty beda do maja to trzeba bedzie morfo zrobic i to mnie stresuje) po prostu chcialabym zeby cos zaczela jesc, zeby sie troche odzwyczila od cyca ktory jest co 1.5 h i jest to dla mnie irytujace bo jako noworodek jadla co 3 h i wiecej spala w nocy. Wiem ze warzywkiem sie tak nie naje jak cycem ale to wstep do jedzenia, jak zacznie jest obiadki z mieskiem, pelnowartosciowe to bedzie sie najadac a ja bede mogla wyjsc, chocby na masaz pojechac, czy spotkac sie z kolezankami bez ogonka, wyjsc do sklepu bez stresu ze mala zaraz bedzie chciala cyca. Zauwazylam ze od kad Wasze dzieci jedza to tego cyca jest mniej w dzien...jestem uwiazana jak na lancuchu przez to ze je tylko i wylacznie cyca
Z resztą ząbkujące dziecko ma prawo mieć swoje dziwactwa więc ja bym się chwilowo nie martwiła tym, że chce tylko pierś a wręcz cieszyłaNiektóre dzieci nie chcą nic jeśc w tym czasie więc dobrze, że chce pierś. To najlepsze jedzonko w tym wieku
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 marca 2016, 10:12
magda sz, Paula_071, Amberla lubią tę wiadomość
-
Mi nie chodzi że od razu jedzenie zastąpi cyca ale jak już zacznie jeść stałe pokarmy to z czasem zacznie jeść ich co raz więcej i wtedy to normalne że ilość karmień się zmniejszy, u nas to odwleka się strasznie w czasie bo nie widzę kompletnie postępu (no dziś ta parówka to był dla mnie szok że sama wzięła i zaczeła jeść, mimo że jej wypadała to uparcie ją podnosiła i jadła, zwykle szybciej się poddaje). Nie mogę się doczekać aż będziemy wszyscy razem pięknie jeść, jedno dane i jak zobaczę uśmiech na widok jedzenia i tą ciekawość w oczach przy odkrywaniu konsystencji, smaku.
Co do witamin to mam nadzieje że tyle ile zje i cyca i warzywek to jej wystarcza, gorzej jakby wypluwała warzywka i nic nie zjadała, mimo że teraz jak wróbelek to i tak dobrze że coś tam poleci do brzuszka.
Przy drugim dziecku od małego będę uczyć butelki ze dwa razy dziennie, będę siedzieć na laktatorze i ściągać po to żeby podać w butli, mimo że na początku dokarmiałam mm, pozniej miałam tyle mleka ze musialam sciagac no i podawałam raz na kilka dni butlę z tym odciągniętym ale jak widać za rzadko bo w końcu zapomniała o butelce i się na nią obraziła. Więc nie mam możliwości podać kaszki i glutenu. Co do glutenu właśnie to najgorsze bo Maja prawie go nie dostaje, do zupki, kaszki deserku można dosypać manny i wprowadzić gluten do diety a ja daje piętkę od chleba ale to jest nic, bo może minutę pomemła tą piętkę i też nie zawsze. Na to lekarka zwracała uwagę, kazała podawać zupki z manną tylko kuzwa jakchyba sondą bo nie ma mowy o łyżeczce, macha głową na prawo lewo, zaciska usta
-
Griszanka dużo zdrówka dla Was! nawet nie zatrybiłam że Wy szpitalu, nie jestem z fb na bieżąco a na Belly chyba nie doczytałam wcześniej.. tak czy inaczej mam nadzieję że ten facet na sali nie chrapał za głośno albo przynajmniej Ty głośniej od niego:)
U nas z przyprawami jest na odwrót - ja bardzo mało przyprawiam a mąż to uwielbia wszelkie przyprawy i najchętniej by zasypał 10 cm warstwą wszystko co je.. u nas na pewno wynika to z domowej kuchni i przyzwyczajeń - w domu męża gotuje ojciec i on też jak doprawi to ja nie jestem w stanie przełknąć obiadu.. parówki zjem od czasu do czasu ale Patryk na pewno dłuuugo ich nie dostanie..
Agaata ja kupuję kurczaka w sklepie ekologicznym, takiego sklepowego też mu nie dam póki co.. akurat na tym punkcie mam świra bo różnica w smaku jest diametralna więc tylko sobie mogę wyobrażać czym szprycują te kuraki..
-
magda sz wrote:Nie mogę się doczekać aż będziemy wszyscy razem pięknie jeść, jedno dane i jak zobaczę uśmiech na widok jedzenia i tą ciekawość w oczach przy odkrywaniu konsystencji, smaku.
Oczywiście żartuję i mam nadzieję, że Maja będzie małym smakoszem ale dzieciaki mają swoje pomysły na jedzenie i różnie to bywa (Pulpecja coś wie na ten temat). Taka idylla chyba rzadko się zdarza bo dzieci tez mają swoje smaki. Ja tez bym chciała żeby Natalka lubiła jedzenie i nie było z tym problemów ale nie nastawiam się na nic bo pokazała mi już, że nie ma co planować a będzie jak będzie
Agaata, magda sz, jesslin87, Paula_071, Amberla lubią tę wiadomość
-
Aga, dobrze, że mi przypomniałaś - ja mam taki trochę "kultowy" sklep mięsny niedaleko domu, nazywa się Befsztyczek, kolejki po mięso i wędliny stoją często na dworze i oni podobno właśnie mają raz w tygodniu wiejską kurę - muszę tam pójść i zapytać.
Zastanawiam się jak jest z dziczyzną? -
Apaczka ja nie raz ugotuję zupkę z ogródkowych warzywek z masełkiem którą sama pozniej jem bo Maja nawet buzi nie otwiera, musiałabym jakoś zamienić zupę w kształt np ziemniaka żeby mogła do rączki wziąć bo ona musi sama, jak wkładam jej do buzi coś to rączkami odpycha moje ręce, chce żeby jej dać do rączki wtedy próbuje sama i albo jej podejdzie to kilka razy spróbuje a jak nie to wypluje i koniec nie ma szans żeby spróbowała drugi raz (np winogrono albo żółtko) ale masz racje dobrze ze przy ząbkowaniu nie odmawia cyca bo bym juz w ogóle padła i ona zapewne z głodu też. Mam nadzieje że do przyszłej wizyty 6 maja coś ruszy w tym temacie.
apaczka lubi tę wiadomość
-
apaczka wrote:Hehe wiesz co, tak tylko mi się nasunęło, że możesz tego się prędko nie doczekać
Oczywiście żartuję i mam nadzieję, że Maja będzie małym smakoszem ale dzieciaki mają swoje pomysły na jedzenie i różnie to bywa (Pulpecja coś wie na ten temat). Taka idylla chyba rzadko się zdarza bo dzieci tez mają swoje smaki. Ja tez bym chciała żeby Natalka lubiła jedzenie i nie było z tym problemów ale nie nastawiam się na nic bo pokazała mi już, że nie ma co planować a będzie jak będzie
Moja sąsiadka ma syna, który tak pięknie zawsze zajadał, że nie mogłam wyjść z podziwu.... Idylla się skończyła jak miał 2 lata - chyba bunt dwulatka, bo teraz wszystko jest ble i nic nie jada za bardzo. Jak to ona mówi żyje głownie światłem i powietrzem a chudy jest jak przecinek. Czasem coś tam chrupnie, ale niewiele.Weridiana lubi tę wiadomość
-
A co do żłobków to mnie bardziej przeraża posyłanie chorych dzieci i te wszystkie epidemie.. naszych znajomych synek "chodził" od września.. w żłobku w sumie spędził chyba 3 tyg - pozostały czas chorował, przeszedł szkarlatynę, zapalenie płuc, jakieś katary co chwile - w końcu dali sobie spokój ze żłobkiem.. być może ma taką słabą odporność albo akurat trafili na mało odpowiedzialnych rodziców
Weridiana lubi tę wiadomość
-
Wy namawiacie wasze dzieci do jedzenia, a ja mojemu muszę ograniczać bo najchętniej to by zjadł wszystko co ma w zasięgu wzroku i rączek
kurcze ja mam problem z gotowaniem mięsnych dańbo nie wiem skąd wziąć dobre mięso ehhh na razie tylko z cielęcinką sama robiłam bo miałam od znajomych, a tak to mięsne i rybne zjada słoiki no i owoce tez słoikowe najczęściej
-
Wiecie co, może to przypadek, ale tak jak analizuję przypadki znajomych dzieci, to całe mnóstwo wiecznie choruje. Najczęściej właśnie te, które są niby super zdrowo odżywiane. A przecież skoro takie ilości witaminek w warzywkach dostaje, brak soli i cukru, które są szkodliwe, wszystko naturalne, to odporność powinny mieć super.
-
Agaata wrote:Moja sąsiadka ma syna, który tak pięknie zawsze zajadał, że nie mogłam wyjść z podziwu.... Idylla się skończyła jak miał 2 lata - chyba bunt dwulatka, bo teraz wszystko jest ble i nic nie jada za bardzo. Jak to ona mówi żyje głownie światłem i powietrzem a chudy jest jak przecinek. Czasem coś tam chrupnie, ale niewiele.
Mój brat ładnie jadł właśnie do 2-3 lat, i zaczął się bunt teraz ma 21 i nadal mama musi mu gotować coś innego niż wszyscy...ma awersje do wieprzowiny z resztą tak jak ja, wiedział zawsze że ja nie tknę świniny i nawet jak mama rybę mu zrobiła to pytał się - Magda a ta ryba to ze świniManiuś lubi tę wiadomość
-
Pulpecja ja też to widzę że jedzenie nie ma znaczenia jaką dziecko ma odporność, ani eko zywność ani szczepionki ani dłuugie KP nie uchroni jak ktoś ma słabą odporność, moja chrześnica od początku jest chorowita, łapie wszystko od żłobka, teraz ma 7 lat i nadal więcej jej nie ma w szkole niż jest.. ale jestem pewna że antybiotyki osłabiają, widzę po sobie jak miałam naście lat ciagle cos i brałam antybiotyki i ciągle coś łapałam kilka razy w roku mnie rozkładało na łopatki. Dopiero po studiach odbudowała mi się odporność
-
Ja nie mowie żeby wprowadzać przyprawy sama jestem im przeciwna. Mąż uwielbia mnóstwo przypraw a o moim ojcu nie wspomne. Czasem jak zrobią jedzenie to aż ciężko się je.
Tylko mam dziecko w rodzinie dluugo jadł sloiczki bo mu nie gotowali obiadów a sloiki to jednak wygoda i tak wyszło że teraz ma 5 lat i jada tylko płatki na mleku i chleb z masłem. Nic mu nie smakuje. Wiecznie ma anemię bo nawet się go nie da zachecic do jedzenia. A że był pierwszym małym dzieckiem w rodzinie to został przyzwyczajony do słodyczy które by jadł w niesamowitych ilościach. Codziennie rodzice staczaja walkę by coś zjadł. A co za tym idzie ma osłabiony organizm i ciągle choruje. Więc wiem że trzeba będzie potem w jakiś sposób wprowadzić jednak przyprawione dania. I sama zastanawiam się jak to zrobić i czym przeprawiać no bo jednak nie chce mieć w przyszłości niejadka i wiecznych problemów typu anemia i wiecznie chory.
Już nie wspomne jak pojechali z nim na wakacje i tam to dopiero był Sajgon bo jednak co chwilę jakieś budki a to z lodami a to gofry a tu wata cukrowa i tłumaczenie i nie podawanie słodyczy nic nie daje. Kiedyś byli u lekarza i poradziła by dać mu obiad i nie dać mu nic jeść dopóki nie zje obiadu. I tak się skończyło na płatkach wieczorem bo nic nie zjadł. Jest strasznie chudziutki, wszystkie kostki idzie policzyć. I jedyne czego się obawiam to to że za późne wprowadzanie czegokolwiek spowoduje że nic nie będzie smakowac.
Maks na razie zjada wszystko no oprócz dyni i ziemniaków. Uwielbiam kalafior i brokuły na parze więc mam nadzieję że też polubi i to są rzeczy których nie przyprawiamy z mężem nigdy. A z całą reszta nie wiem jak będzie na pewno będę szukać ziół do doprawiania ale chciałabym by jadł ich najmniej.
Ale wiem że życie pisze własne scenariusze i jak będzie to zobaczymy na razie wiem że przyszłe karmienie dziecka i to co mu podawać by było zdrowe a i zeby dziecko chętnie jadło na chwilę obecna już spędza mi sen z powiek. -
Pulpecja wrote:Wiecie co, może to przypadek, ale tak jak analizuję przypadki znajomych dzieci, to całe mnóstwo wiecznie choruje. Najczęściej właśnie te, które są niby super zdrowo odżywiane. A przecież skoro takie ilości witaminek w warzywkach dostaje, brak soli i cukru, które są szkodliwe, wszystko naturalne, to odporność powinny mieć super.
Ale już kombinacja : zdrowa dieta, odpowiednia ilość snu, geny, środowisko czyli min nie trzymanie dziecka pod kloszem itd to gwarancja zdrowia.
-
Czy mnie pamiec nie myli ze któraś z was podawala tytul ksiazki z przepisami na dania dla dzieci i przepisy na wspolne dania mogłabyś jeszcze raz napisac tytul?
My sloiczkowi ale coraz czesciej nosze sie z zamiarem gotowania musze wyciagnac z szafy parowar i do dziela no i wyszukac zrodlo dobrego miecha i warzyw bo sama nie mam przekonania do warzyw z np biedry po tym jak maz kupił wloszczyzne na rosol a ona byla splesniala
-
apaczka wrote:Tak jak piszesz - to przypadek. Niestety dieta nie wpływa AŻ TAK na odporność. Nie ma jednego czynnika, który by ją poprawiał. Życie byłoby piękne gdyby ludzie, którzy zdrowo się odżywiają nigdy na nic nie chorowali i dożywali sędziwego wieku
Ale już kombinacja : zdrowa dieta, odpowiednia ilość snu, geny, środowisko czyli min nie trzymanie dziecka pod kloszem itd to gwarancja zdrowia.
niecierpliwa, Amberla lubią tę wiadomość
-
Magda moja też odpychała moje ręce rączkami, łapała za łyżkę, wkładała ręce do buzi, próbowała wyrywać mi pojemnik z jedzeniem z ręki. Na początku bardzo mnie to zraziło bo wyprowadzała mnie tym z równowagi. Potem wdech-wydech uzbroiłam się w cierpliwość i zaczęłam jedną ręką lub łokciem trzymać jej rączki, dawałam łyżeczką jedzenie i dopiero puszczałam jej rączki. Do tego za każdym razem kiedy próbowała łapać za łyżeczkę czy pojemnik wyraźne stanowcze NIE. Kilka dni i jest mega poprawa. Czasem jeszcze próbuje starych numerów, ale wtedy szybka reakcja i jakoś to idzie.
-
Aga ja zamówiłam "Kuchnia malucha" ale czekam aż przyjdzie.
Dałam dzisiaj Natalce kawałek chleba to mały głupolek go ssałA taka już niby dorosła, że nie chce cyca
Ale była bardzo szczęśliwa - nigdy takiej radości nie widziałam przy piersi
aaaaga, niecierpliwa, Paula_071, Amberla, Maniuś lubią tę wiadomość
-
jesslin to o czym Ty napisałaś moim zdaniem nie ma żadnego związku z przyprawianiem jedzenia. Dziecko zostało przyzwyczajone ze podstawą jego diety jest śmieciowe jedzenie w sumie sam cukier wiec nic dziwnego że nie chce jeść nic innego. A rodzice są mega niekonsekwentni skoro nadal nie wyprowadzili tego na prostą.
niecierpliwa, witaminkab lubią tę wiadomość