SIERPNIÓWCZKI 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
Migotkaa wrote:A odnośnie wagi, to własnie szwagra siostra ma syna 18 dni starszego od Szymka, waża tak samo tylko że on wzrostowo jest malutki, mieszkają w UK, i lekarka ostatnio im powiedziała że mają go odchudzać!
Ale z drugiej strony jak dziecku nie dać jeśc? Ja nie uwazam żeby mój Szymon duzo jadł, ale widze ze sporo przybiera 21.01 wazył 9500 a na ostatniej wizycie koncem kwietnia 11500, 2 kg w 3 miesiace to chyba sporo na takim etapie, gdzie podobno miały juz tak nie przybierać -
Migotka, co do cienkich kocyków, to ja mam coś takiego:
http://www.fabrykawafelkow.pl/otulacze/7174-kocyk-bambusowy-gwiazdki-627843182597.html?search_query=lulujo&results=32
Bardzo mi się sprawdziło jak Hubert był noworodkiem, teraz też się pewnie sprawdzi do okrycia jak zaśnie, muszę wyjąć z szafy, bo trochę o tym zapomniałam. Super rzecz, polecam, -
Aga, jeśli masz wrażenie, że Patrykowi zalega wydzielina gdzieś blisko gardła, to trzeba go delikatnie oklepywać - czyli kładziesz go sobie na brzuszku na nogach i klepiesz delikatnie po plecach ręką złożoną w łódkę. Problem jest w tym, że takie dzieci nie potrafią odkrztuszać i im zalega taka wydzielina, U Huberta to samo - spływa i słychać to jak oddycha. Codziennie go oklepuję.
AgaSad lubi tę wiadomość
-
Migotka ja myślę że waga ma właśnie spore znaczenie w sprawności ruchowej.. na Gordonkach jest chłopczyk o dzień starszy od Patryka ale taka chudzinka, pchełka taka kochana.. jak on zasuwa, raczkuje, siada, staje na nóżki wszystko z prędkością błyskawicy.. no ale on cały to chyba 1/3 mojego:) Patryk ciągle się rusza, kombinuje ale w porównaniu do tamtego to taki powolniak:)
No właśnie Agata wczoraj czytałam o tym.. muszę spróbować, to własnie tak jakby blisko gardła było..Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 maja 2016, 23:07
-
Migotka no Lily potrafi unieść się na wyprostowanych rączkach, jak leży na brzuszku, ale za chiny nie umie dźwignąć tułowia, albo prostuje rączki, albo unosi dupkę do góry, nie ma opcji żeby to zrobić jednocześnie.
Co do odchudzania, to u takich małych dzieci raczej chodzi o przestrzeganie zdrowych nawyków żywieniowych, omijanie produktów, które nie są niezbędne, zdrowa zbilansowana dieta, jadłospis ułożony przez dietetyka itd. Jak moje dziecko będzie nadal kosmicznie przybierać to się przejdę do dietetyka dziecięcego na konsultację
AgaSad Lily na początku nie lubiła leżeć na brzuszku, ale już od dobrych kilku miesięcy nie miała z tym żadnego problemu, a odkąd skończyła 5 miesięcy i zaczęła się obracać w obie strony to spędzała tak na oko połowę czasu na brzuszku połowę na plecach.
Ja się trochę tym przejmuję, bo zalecenie neurologa było takie - ze względu na tendencję do niskiego napięcia rehabilitować aż do momentu rozpoczęcia samodzielnego chodzenia. I ja to olałam, bo mi się wydawało że rozwija się zgodnie z harmonogramem, nie odbiega od innych dzieci itd
A okazuje się, że inne dzieci już jakiś czas temu opanowały nowe umiejętności, a moja Lily nie. No i neurolog nie stwierdził nic na wyrost, bo niskie napięcie zauważyła także fizjoterapeutka i gastrolog. -
Wiesz Lys pewnie jak przejdziesz się do neurologa to w 100% stwierdzi że trzeba rehablitować.. trochę taka moda teraz że rehabilitują zdrowe dzieci zatroskanych rodziców.. ja wiem że są przypadki że trzeba ale często bardzo na wyrost.. Może skonsultuj jeszcze raz z jakąś rehabilitantką i zobaczysz..
-
U nas np. neurolog nie zaleciła rehabilitacji, kazała tylko przyjść na kontrolę jeszcze w 10 miesiącu życia. Byłam jeszcze u lekarki która się zajmuje rehabilitacją dzieci i ona stwierdziła wtedy, że Hubert jest lekko asymetryczny i skoro mamy abonament to żebyśmy pochodzili trochę - to byliśmy 15 razy. Zastanawiam się, czy jeszcze nie wrócić na trochę na ćwiczenia bo to fajna forma kontroli postępów dziecka. Pójdę niedługo na kontrolę do neurolog i zapytam co o tym myśli.
Lys, ja bym teraz skonsultowała Lily z neurologiem, może będzie potrzeba wznowić rehabilitację, a może nie -
AgaSad wrote:Wiesz Lys pewnie jak przejdziesz się do neurologa to w 100% stwierdzi że trzeba rehablitować.. trochę taka moda teraz że rehabilitują zdrowe dzieci zatroskanych rodziców.. ja wiem że są przypadki że trzeba ale często bardzo na wyrost.. Może skonsultuj jeszcze raz z jakąś rehabilitantką i zobaczysz..
-
Agata super ten kocyk tylko muszę popatrzeć na mniejszy, bo ten 120 na 120 to jak dla mnie za duży do wózka, teraz korzystam z takiego 50 na 70 I jest idealny rozmiarowo
Lys hm.. nie wiem co Ci poradzić,może jak mąż jest to wybierzcie się z Lily tylko ja bym pewno poszła do innego niż bylas
Są musze sobie właśnie coś posadzić na balkonie, ale nie tyle co Ty Aga hehe, zawsze sądziłam pelargonie, w tamtym roku miałam najpiękniejsze w bloku, gęste, zwisające do czasu az mąż mi je ususzyl jak poszłam do szpitala a że nie było mnie caly tydzień to dał im radę, u mnie do południa słońce świeci niemiłosiernieWiadomość wyedytowana przez autora: 7 maja 2016, 23:37
-
Ja myślę, że jak pójdę do neuro to stwierdzi niskie napięcie, a do tego fakt że mała nie raczkuje, nie pełza, nie siada, nie wstaje to właśnie zaleci rehabilitację. Trochę nie chce mi się bujać po lekarzach, bo w końcu zalecenia neurologa już przecież mam (dwukrotnie widziała Lily). Myślałam, że mała sama z siebie wszystko opanuje, ale chyba się jednak myliłam. Pewnie jej waga też jej dodatkowo utrudnia...
Nie mam nic przeciwko rehabilitacji Bobathem, tylko że wtedy Lily wyła na każdej sesji.
Nie wiem, chyba kopnę się sama w dupę, że olałam temat (nazywajmy rzeczy po imieniu).
-
No dlatego zawsze lepiej skonsultować ale np u nas było zalecenie żeby rehabilitowac bo samodzielnie nie siada.. napięcie mięśniowe ok.. i tu uważam było trochę na wyrost.. wcześniej kazali rehabilitowac bo nie dźwiga główki. . Może trafiam na jakiś nadgorliwych lekarzy..
-
Lys, ona wcześniej czy później to wszystko osiągnie. Tylko, że jeżeli ma jakoi problem to raczej później i może być tak jak właśnie u mojej siostrzenicy, że coś opanuje nieprawidłowo albo inaczej nie będzie w stanie opanować. Tam chodziło o zbyt duże napięcie, pewnie jakiś przykurcz mięśni i dlatego noga nie "działa" tak samo jak druga. Nie wiem jak może być w przypadku niskiego napięcia, ale może warto teraz to poćwiczyć, dopóki nie ma wyjścia i musi poddać się temu co jej zalecą, żeby potem było wszystko ok.
-
Pulpecja to o czym Ty napisałaś to też jest osobny temat, bo fakt że dziecko coś robi nie oznacza, że wszytsko jest ok, bowiem liczy się też w jaki sposób to robi. Właśnie w tej metodzie Bobatha liczy się jakość ruchu i rehabilituje się także dzieci, które opanowały daną czynność ale nie wykonują jej w 100% poprawnie.
-
Migotka ja w tym roku pomieszałam pelargonie z begonią a w innych skrzynkach z surfinią, resztę to sądziłam w donicach stojących i takiej skrzyni z kartką.. ja tez zawsze miałam pelargonie bo też mam balkon od pd-zach i słońce daje czadu.. w tym roku coś mnie naszło na jakieś zmiany to poszalalam..
-
Z tym opanowaniem samemu to chyba też różnie jest, mojej znajomej córka zaczęła chodzić jak miała chyba z 18 miesięcy - intensywnie rehabilitowana z powodu wzmożonego napięcia mięśniowego - rehabilitantka powiedziała im wyraźnie, że bez rehabilitacji dziecko nie zacznie samo chodzić - ale to był dość trudny przypadek - dużo z nią chodzili na ćwiczenia, dużo pracowali w domu i w końcu ruszyła. Nie wiem co by było jakby nie chodzili na ćwiczenia, domyślam się, że pewnie w końcu by sama sobie jakoś poradziła ale pewnie byłyby z tym chodzeniem jakieś problemy typu właśnie nieprawidłowe stawianie nóg czy coś.
Lys, ja bym poszła do lekarza, niech poogląda dziecko i się wypowie - trzeba będzie wrócić, to wrócisz na rehabilitację. Nie ma co już teraz rozważać, czy dobrze zrobiłaś że nie kontynuowałaś wtedy czy nie, bo to i tak nic nie zmieni.lys lubi tę wiadomość