Sierpniowe Mamusie 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
Paulka123 wrote:Ja bym chciala zeby moj byl przy porodzie. Czeka nas ogromne wyzwanie i mezczyzna powinien wiedziec ile kobieta musi wycierpiec zeby zostac mama.
Popieram, ja też bym chciała.Mama 3 Aniołków- 2.06.14 Zuzia 10tc,12.09.14 Dominiś 10tc, 12.05.15 Kropusia
Synek 54cm, 2800- urodz 36/37tydz -
Martynka30 wrote:Popieram, ja też bym chciała.Alicja- nasza księżniczka ur. 5.08.2016
Leszek- mały zbój ur. 13.12.2017 -
Mój mąż jeszcze ze mną nie był na usg chociaż by chciał. Rozmawiałam z nim czy go nie będzie krępowało to ze mi lekarz coś tam wkłada ale mój mężuś do taki dziwny stworek że jego takie rzeczy ciekawią. Nie mniej jednak nie dal rady ze mną być bo pracował. Mam nadzieję że tym razem będzie miał wolne.
Co do porodu to mówił że nie chce w tym uczestniczyć ale ja mu mówię że to jego obowiązek bo przy poczęciu był to i przy porodzie powinien. No chyba że go sama stamtąd jak mnie będzie denerwował.bobo_frut lubi tę wiadomość
-
U nas zanim zaszłam w ciaze 2 razy mielismy inseminacje i za kazdym razem mąż siedzial z boku i sie wszystkiemu przyglądał takze nie mamy oporów przy chodzeniu do lekarza razem. co prawda na razie tylko robi za mojego szofera ale w piatek mam wizyte serduszkowa i jak usłysze serduszko to poprosze lekarke aby zawowała mojego meza z poczekalni aby tez posłuchał
Wiecie, moze ja jestem dziwna ale nie chce aby mąż był ze mna przy porodzie. Jakbym miala kogos brac to wolałabym z przyjaciółką ale jakos na razie nie czuje takiej potrzeby.
Nieraz ogladalam na TLC angielskie porody gdzie cała rodzina zaglada rodzącej w krocze i patrza jak dziecko wychodzi-dla mnie to niewyobrazalne, ze nie wspomne jak jeden mąż skomentował ze przed dzieckiem wyszła kupa... Ja wiem, ze takie rzeczy moga sie zdarzyc ale nie chce aby moj mąż to oglądał hehe
Oczywiscie szanuje decyzje kazdej kobiety-to tylko moje odczucia na dzien dzisiejszy
A tak w ogóle od wczoraj chyba zaczynaja mi sie mdłosci.Staram sie o tym nie myslec bo jak tylko sie skupiam to od razu jest gorzej. Oby sie to dalej nie rozwineło
Ale sie rozpisalam ....MARCELINA
11.02. 2015 IUI (10t * )
3.12.2015 IUI -
Betty zastanów się czy nie będziesz kogoś chciała. Moja mama np wymiotowała, a położne miały ją głęboko w d**** i gdyby nie koleżanka, która też wtedy była na oddziale to nikt nie podałby jej nawet kubka wody do przepłukania ust. Według mnie warto kogoś mieć przy sobie (niekoniecznie męża) dlatego, że leżysz sobie tam całkiem bezbronna, a jak masz kogoś przy sobie to ta osoba zawsze może zareagować. Ja nie wierze w polską służbę zdrowia niestety i dlatego wolałabym, żeby ktokolwiek przy mnie był.
Paulka123 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyU mnie znowu to moj mnie namawial, zeby mogl byc ze mna bo ja nie chcialam. Ale wlasnie tez nasluchalam sie, ze zupelnie inaczej traktuja rodzaca "przy swiadkach" niz jak jest sama. Wiec prawdopodobnie bedzie ze mna moj i moze mama- ktora w razie czego ustawi ich do pionu oczywiscie beda przy mojej glowie a nie, ze beda mi sie gapic w krocze
-
I jeszcze jedno, podczas poronienia w szpitalu bardzo krwawilam, stracilam naprawde duzo krwi i nie bylam w stanie nic kolo siebie zrobic. Pielegniarki nie daly mi nawet ligniny pod tylek. Gdyby nie maz to tak lezalabym w tej krwi. Bardzo dzielnie sie mna zajmowal. Mowi ze nic nie widzial ale ja wiem ze tylko tak mowi.Alicja- nasza księżniczka ur. 5.08.2016
Leszek- mały zbój ur. 13.12.2017 -
Mozliwe, ze macie i racje i zmienie zdanie jak juz ciaza bedzie starsza a ja zaczne chodzic na zajecia dla ciezarnych i pogłebie wiedze
Wiecie ja to taka jestem ze lubie sama i jak cierpie to tez lubie w samotnosci hehe. Denerwuje mnie jak ktos mi np współczuje Ale pewnie czas zweryfikuje moje przemyślenia.MARCELINA
11.02. 2015 IUI (10t * )
3.12.2015 IUI -
Betty Boop wrote:U nas zanim zaszłam w ciaze 2 razy mielismy inseminacje i za kazdym razem mąż siedzial z boku i sie wszystkiemu przyglądał takze nie mamy oporów przy chodzeniu do lekarza razem. co prawda na razie tylko robi za mojego szofera ale w piatek mam wizyte serduszkowa i jak usłysze serduszko to poprosze lekarke aby zawowała mojego meza z poczekalni aby tez posłuchał
Wiecie, moze ja jestem dziwna ale nie chce aby mąż był ze mna przy porodzie. Jakbym miala kogos brac to wolałabym z przyjaciółką ale jakos na razie nie czuje takiej potrzeby.
Nieraz ogladalam na TLC angielskie porody gdzie cała rodzina zaglada rodzącej w krocze i patrza jak dziecko wychodzi-dla mnie to niewyobrazalne, ze nie wspomne jak jeden mąż skomentował ze przed dzieckiem wyszła kupa... Ja wiem, ze takie rzeczy moga sie zdarzyc ale nie chce aby moj mąż to oglądał hehe
Oczywiscie szanuje decyzje kazdej kobiety-to tylko moje odczucia na dzien dzisiejszy
A tak w ogóle od wczoraj chyba zaczynaja mi sie mdłosci.Staram sie o tym nie myslec bo jak tylko sie skupiam to od razu jest gorzej. Oby sie to dalej nie rozwineło
Ale sie rozpisalam ....Betty Boop lubi tę wiadomość
2004 - Agnieszka
2010 - Filip moje skarby
15 Aniołków w tym 4 cb i 3 cbz
NEVER GIVE UP
Mutacje v Leiden, PAI, ANA, AMH 4,18 -
nick nieaktualnywłaśnie wróciłam ze spacerku... brrr, mówię Wam jak zimno
a tak w ogóle to przeprosiłam się z czekoladą i nutellę jem z łyżeczki stąd te spacerki hehe
co do porodu to mój wstępnie nie chce, niestety... ja bym chyba chciała, ale wiem, że on by nerwowo tego nie wytrzymał... ale z drugiej strony to co my będziemy musiały przejść od momentu zapłodnienie po sam poród, to myślę, że na tyle mogli by się poświęcić wiadomo nic na siłę, ale zawsze raźniej, jak ktoś stoi obok i wspiera... przynajmniej ja tak mam, więc my pewnie o tym będziemy jeszcze rozmawiali -
Ja wiem że mój mąż wolałby tego sobie oszczędzić ale i tak go zmuszę po za tym wiem że jak przy mnie będzie to żadna przykrość mnie nie spotka bo inaczej by wszystkich rozniósł. Tak czy siak jest nerwowy ale kochany i bardzo się o mnie troszczy.
Żebyście go teraz widziały chodzi koło mnie jak przy jajku. Nawet znosi moje ciążowe chimery wie że to przejściowe i dzielnie to znosi. Jest niesamowitybobo_frut, Domi793 lubią tę wiadomość
-
Moj raczej bedzie przy porodzie. Ale jak go znam to zemdleje zanim zaczne przec:) jest strasznie wrazliwy...
Zastanawiam sie czy go brac na usg 7.01. Bedzie pierwsze serduszkowe. Najpierwsze. Do tej pory na sam pecherzyk nie wchodzil...Olinek jest już na świecie - skrajny wcześniaczek z wadą nerek - ale dzielnie walczy!
-
Hej dziewczyny. Caly czas was podczytuje. Termin mam na 1 sierpnia wg belly.
Jesli chodzi o osobe 'towarzysząca' przy porodzie, to mi przy pierwszej ciąży bardzo pomógł mąż. Gdyby nie on rodzilabym doslownie sama. Pobiegł po polozne, które w tym czasie zajmowały sie inną pacjentka. Mial lekkie opory, ale teraz mowi ze nie żałuję i bardzo chce być przy narodzinach 2 potomka.Dominique88 lubi tę wiadomość
-
Ja również bym chciała aby mój mąż był przy porodzie bo ja potrzebuje takiego wsparcia, choćby mnie tylko trzymał za rękę lub głaskał po głowie..świadomość tego, że ukochana osoba i ojciec naszego maleństwa jest przy mnie w tak ważnym momencie wiele dla mnie znaczy . Zobaczymy jak to wyjdzie w praniu
Ja się właśnie zastanawiam bo 8.01 mam wizytę, już raczej serducho będzie. Nie wiem czy mąż ma od razu ze mną wejść czy moja ginekolog go zawoła:D? Ja się nie krępuję mieć USG dowcipnego przy mężu, dla mnie to po prostu badanie .
Dzisiaj mdłości mam trochę słabsze. Na obiad wciągnęłam ziemniaki z mizerią, tak za mną to chodziło! Mama na jutro mi krupnik zrobi bo ja nie mam w ogóle ochoty gotować, nic a nic.
A byłam w Biedronce i jak przechodziłam obok pieczywa to poczułam cieplutką bagietkę z czosnkiem...nawet nie wiecie jak bardzo chciałam ją ugryźć . Oczywiście kupiłam, mimo, że przed ciążą nie bardzo to lubiłam. W samochodzie od razu trochę zjadłamWiadomość wyedytowana przez autora: 3 stycznia 2016, 16:12
Luteina 100mg x 2
-
cześć
Warto mieć kogoś na kim będziemy mogły polegać przez te godziny bólu niekoniecznie męża można znaleźć fajną położną.Pierwszy poród miałam samotny,czołgałam się nocą po szpitalnym korytarzu w skurczach.Rodziłam 11 godzin,rano mąż przyjechal na chwilę obejrzał syna i pojechał-tego pana wymieniłam Amelię "rodziliśmy" razem z moim obecnym mężem.Na początku brałam go "pod włos" i podpuszczałam,że nie chcę by był przy porodzie co zaowocowało tym,że sam mnie o to prosił z czasem Bardzo mnie wspierał co nie znaczy,że nie denerwował momentami.Cieszę się,że zdecydował się z nami być.Mimo wszystko on twardziel co to się smiał,że wytrawny wędkarz z niego i niejedna rybke wypatroszył więc nic mu nie straszne...prawie padł,musiał się odwrócić w pewnym momencie,bo nie dawał rady.Mówi,że nie widok krwi czy wychodzącej główki go przerażał tylko wysiłek jaki musiałam włożyć w to by mała pojawiła się na świecie(podobno przybierałam rozmaite kolory).Bardzo nas to doświadczenie zbliżyło do siebie,a ocena mojej osoby w jego oczach bardzo urosła Zobaczymy jak pan rybiarz sobie teraz poradzibobo_frut, Betty Boop, SyHa85, smerfetka84 lubią tę wiadomość