Sierpniowe mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyTo ja powiem ze osobiście nie mam jakiś złych doświadczeń. Nawet 14 lat temu we Wrocławiu pomimo tego że stary szpital i warunki raczej tragiczne to personel byl ok i starał się pomóc. Dużo gorzej wspominam drugi poród już tu w AT. Tez stary szpital warunki kiepskie a te położne tragedia. Teraz to miałam luksus jeśli chodzi o warunki lekarzy super a położne hmm nie przeszkadzaly chociaż nie raz i nie jedna mnie zirytowaly. Nie chciałam ich pomocy. Dzwoniłam tylko po tabsy przeciwbólowe i zmiane opatrunku.
-
Rodzilam dwoje dzieci w jednym szpitalu, jedyny problem jaki tam miałam to z mm. Twardo nie chciały dawać dzieciom jeść. Później żałowałam, że swojego mleka nie wzięłam. Przy pierwszej córce było chyba troszkę lepiej, chociaz przy drugiej nie potrzebowałam już takiej pomocy. Za pierwszym razem byłam na porodówce jakieś 8 godzin, atmosfera świetna. Płakałam tylko że po cc małą na noc zabierali. Przy drugiej cesarce mała była już cały czas ze mną. Raczej nie wspominam źle pobytu w szpitalu.
-
Co za wieczór... Filip zasnął o 16 z potwornym płaczem. Wstał o 17, w zasadzie jak zazwyczaj, koło 19 zbieram go do spania no i zaczęła się walka. Trochę płaczu, śmiechu, marudzenia. Nosiliśmy na rękach, leżał na brzuchu, no wszystko, a on co raz bardziej w płacz. Posmarowałam dziąsła nawet... Na cyca to tak zaczął płakać, że nie mógł sie uspokoić, a śpiworek zaślinił. Złapał moje 2palce i na zmiane wkladał do buzi...
-
nesssssa wrote:Ja juz boje się na przewijaku przebierać bo się obraca w trakcie i muszę przytrzymywać.
U nas obroty w nocy...a potem ryk bo chce wrócić na plecy a nie umie. Więc dla niej to obroty są super, a nie samo leżenie na brzuchu. Przed chwilą też musiałam na chwilę dać w bujak bo jak leżała na macie to co chwilę fik i w ryk, a ja muszę kiedyś śniadanie zjeść
I też preferuje jeden bok, ale na drugi coraz częściej już też sama próbuje.
I zaczęła warczeć...udaje potwora chyba żeby matke straszyć
Na szczęście jakoś na przewijaku nie obraca się. Za to wystaje już nogami i mnie kopie a akurat na tej wysokości mam blizne i mnie to strasznie boli.
-
Moja na plecach na przewijaku lezy tylko jak akurat ma cis interesujacego w raczkach i to tez zajmie siw tym na minute i juz cuduje...
Od momentu polozenia jej na przewijak do sciagniecia gaci dwa razy przynajmniej obracam ja spowrotem bo juz jest na brzuchu...
Straszna z niej wiercipieta...
Podczas zmiany pamperka nawet chce sie obracac mimo, ze trzymam jej nozki w górze...
Dzus caly dzien albo skarpet nie miala, albo miala mokre, bo tak jej zasmakowaly stopki, ze bez przerwy skarpety sciaga, a nim jej sie to uda, to zre stopki razem ze skarpetami...
Instagram
@invitro.mama
Rozpakowane mamusie
https://walkaorodzicielstwo.blogspot.de
Starania start -> 2013
[*] 10tc (2015)
[*]8tc (2018)
3xIUI
1 ICSI
->23.11 punkcja (24-27.11 hiperstymulacja/hospitalizacja)
->27.11 transfer 🐣🐣
->14dpt beta 1700
->21dpt beta 10275
->31dpt biją
-> 39dpt bije
-> 18.08.2018 (40+0) córeczka
-> 25.08.2020 termin w klinice leczenia niepłodności
-> 25.08 start Cyclo Progynova
-> 14.09 💉
-> 25.09 Punkcja
-> 29.09 Transfer 🐣
-> 14dpt beta 1700
-> 23dpt
-> 16.06.2021 (39+5) synek
⬇️ moja lista wyprawkowa ⬇️
http://walkaorodzicielstwo.blogspot.com/2018/11/lista-wyprawkowa.html?m=1 -
Jak dawałyście radę z opieką nad dzieckiem zaraz po cc? Ja się bałam go mieć przy sobie bo nie mogłam wstać sprawnie - mdlałam. Nie mogli mnie od razu spionizować.
Ogólnie nie mogę narzekać na szpital, opieka jest naprawdę dobra i to zarówno na ginekologii, porodowce i później na oddziale położniczym. Tam są bardzo za kp i na kazde karmienie przychodziły z dzieckiem (1 dobę nie miałam go przy sobie bo tam dają wybór, miałam później wyrzuty sumienia). A jak się miało dziecko przy sobie od początku to dzwonilo się po nie i pomagały. Próbowały przystawiac, uczyły, ale Olek nie mógł chwycić, darł się wniebogłosy. Może gdybym była bardziej twarda to w końcu by się udało. Nie wiem. Do dzisiaj o tym myślę i próbuje sobie wmówić że zrobiłam wszystko co mogłam. Dały mm dopiero jak się zgodziłam bo pytały. Do dzisiaj ściągam mleko laktatorem. Chociaż na tyle mogę uspokoić sumienie. Wiem że mm to nie tragedia ale zależało mi na kp a nie wyszło to chociaż tyle mogę zrobić.
-
Ciekawe jak te nowe standardy będą się miały do rzeczywistości. I ciekawe jak by wyglądało to wszystko np w moim przypadku bo przecież miałam ciążę przenoszoną. Zero skurczy (nie miałam ani jednego pomimo 3x podania oxy i założenia balonika), rozwarcia też prawie wcale. I tak bym chodziła na kontrolę nie wiadomo jak długo? Tak naprawdę dzięki temu że byłam szpitalu i to ktg miałam często robione to szybko wychwycili że coś jest nie tak i przebili mi wody żeby sprawdzić czy nie są zielone. Mialam tak szybko cc robione że nikt ode mnie nie zdążył przyjechać.
-
nick nieaktualnyEilleen wrote:Jak dawałyście radę z opieką nad dzieckiem zaraz po cc? Ja się bałam go mieć przy sobie bo nie mogłam wstać sprawnie - mdlałam. Nie mogli mnie od razu spionizować. .
Cc o 13, potem z Hanią na sale pooperacyjna. Tutaj młode studentki pomagały przystawic do piersi.
Po 19 chcieli pionizowac ale nie udawalo sie.
I w koncu mnie nie spionizowali ze wzgledu na omdlenia. Ale razem z Hanią wylądowałam o godz 20 na normalnej sali.
Mąż juz czekał. Z 1.5h posiedzial.pomógł mi się umyc.
I zostawił mi Hanie na rękach zeby mi ułatwić trochę zycie.
Ale jak przestało byc mi już słabo to ogólnie bylo dobrze.
Nie było wielkiego bolu.
Aaa i Jak człowiek musi to sobie radzi, hehe.
Standardy moze i sa dobre. Ale zeby ktos jeszcze tego przestrzegał.mi panie z neonatologicznego pomogły Hanie przystawic. Ale ona ssała 2min i odlot. A skubana twardy sen ma. I nic nie pomagało.
Cdl przyszla - to laktatorem musiałam rozkręcac laktacje.
A Hania nauczyła sie ssać w terminie w ktorym powinna sie urodzić.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 stycznia 2019, 09:43
-
Eilleen wrote:Jak dawałyście radę z opieką nad dzieckiem zaraz po cc? Ja się bałam go mieć przy sobie bo nie mogłam wstać sprawnie - mdlałam. Nie mogli mnie od razu spionizować.
Jak mnie szyli to małą kangurował mąż, przyszedł z nią jak już byłam na pooperacyjnej, dopoki leżałam to przystawiała mi ją położna, mąż pomagał i przytrzymywał małą przez pierwsze 2-3 godziny, później musiał wracać do drugiej córki. W nocy po karmieniu odkładałam małą, ale w ciągu dnia najłatwiej mi było karmić na leżąco, żebym wstawać nie musiała. -
nick nieaktualnyJa mialam cc jakoś przed 9 rano. Zaraz na pooperacyjnej dostalam juz małą do cycka, leżała na mnie caly czas. Kolo 12 juz bylam u siebie w pokoju, dostałam jedynkę wielki wygodny pokój z łazienką, przez cały pobyt nie wyszłam ani razu z pokoju. Pionizacja byla jakoś kolo 16. Wtedy tez przynieśli mi obiad a później kolacje. No cóż moge powiedzieć bolało jak cholera kustykalam sobie od razu pod prysznic. Pierwszy i drugi dzień chodziłam raczej posuwistym krokiem
Jak coś potrzebowalam to dzwoniłam dzwonkiem. A tak to tez raczej radziłam sobie sama, siadalam brzuchem od razu mimo bólu itd. Tzn miałam tak szerokie łóżko ze i tak musialam użyć miesni brzucha zeby wstac, lub się przesunac na krawędź zeby spuscic nogi wievc wychodziło na jedno. Nie ze jakas bohaterka jestem co brzuszki ceiczy po cc
Pierwszy dzien tez krwawila mi rana wiec lataly do mnie z okladami. Trzecia cc najlepsza.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 stycznia 2019, 06:53
-
Ja to po CC błyskawicznie doszlam do siebie chyba. Było o 20, o 5 rano dopiero mnie pionizowali. Powolutku sobie wstawałam i podnosiłam oparcie. Poszłam pod prysznic i po prysznicu już było spoko zupełnie. Nie było mi słabo, tylko wiadomo skurczona chodziłam ale na siłe się prostowałam i było lepiej.
Ja się wzruszyłam bo mała łapie dziś stopę
-
Ja też szybko doszłam do siebie, miałam cc ok 9 30. Koło 17 mnie pionizowali, bolało jak cholera, ale marzyłam tylko o prysznicu;)
Jak się wykąpałam to już było super, wiadomo trochę bolało, ciężko się było wyprostować, ale ogólnie zniosłam to bardzo dobrze. Koleżankę z sali nie mogli długo postawić na nogi, bo koszmarnie bolała ja głową po znieczuleniu i było jej słabo. -
nick nieaktualnyCzas dochodzenia do siebie po cc to indywidualna sprawa.
Dziewczyna z sali ode mnie dlugo dochodziła do siebie. Na noc oddała do neonatologow syna i spała.a na drugi dzien jeczala i stękala. I mąż wszystko za nią robił.
Mi cukier spadał do okoko 50, i glukoza nie chciała go na długo podwyższać..Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 stycznia 2019, 09:57
-
Ja miałam cc przed 19 a pionizacja dopiero rano była koło 8. My był cały czas ze mną, po kilku godzinach położna odłożyła go do łóżeczka, żebym mogła odpocząć, ale większość czasu spał na mnie przy piersi. Pionizacja nie była jakąś tragiczna, zrobiło mi się słabo, ale położyłam się jeszcze na chwilę i od nowa i jakoś poszło. Na normalnej sali to już radzilam sobie sama, mąż był po 15 jak odwiedziny się zaczęły. Dla mnie najgorszy był pierwszy wieczór a później to już jakoś poszło. Przeciwbólowych nie żałowali więc jak zaczynało boleć to dreptalam do pielegniarek i brałam co dają.Aniołek 17.10.2017- 8t5d
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Lavendova to ja z pokoju w sumie wychodzilam na sniadania i kolacje, bo mielismy w formie bufetu...
Moglam oczywiscie powiedziec, zeby mi to czy tamto przyniesli, ale skoro bylam na chodzie i mialam tam kilka krokow, to fajnie bylo chwile pogadac z kims...
Obiad przynosili do pokoju i codziennie pytali przy obiedzie, co chcialabym na obiad dnia nastepnego
Instagram
@invitro.mama
Rozpakowane mamusie
https://walkaorodzicielstwo.blogspot.de
Starania start -> 2013
[*] 10tc (2015)
[*]8tc (2018)
3xIUI
1 ICSI
->23.11 punkcja (24-27.11 hiperstymulacja/hospitalizacja)
->27.11 transfer 🐣🐣
->14dpt beta 1700
->21dpt beta 10275
->31dpt biją
-> 39dpt bije
-> 18.08.2018 (40+0) córeczka
-> 25.08.2020 termin w klinice leczenia niepłodności
-> 25.08 start Cyclo Progynova
-> 14.09 💉
-> 25.09 Punkcja
-> 29.09 Transfer 🐣
-> 14dpt beta 1700
-> 23dpt
-> 16.06.2021 (39+5) synek
⬇️ moja lista wyprawkowa ⬇️
http://walkaorodzicielstwo.blogspot.com/2018/11/lista-wyprawkowa.html?m=1 -
nick nieaktualny
-
Ja to z opieki po obu porodach jestem bardzo zadowolona (tego z przed 15 lat nawet nie porównuje
) Czułam się jak w prywatnej klinice, obwszystko pytały czy mogą lub informowały np kiedy przyjdzie ściągnąć opatrunek. Do tego na każde wezwanie były, co prawda nie ja wzywałam ale współlokatorka. Tak samo jak z kp wszystko dokładnie tłumaczyły i były przy matce i dziecku tak długo jak to było potrzebne (też nie ja, a współlokatorka). Na pierwszą noc pytały czy chcę żeby małą zabrały żebym mogła odpocząć po CC ale ja nie miałam takiej potrzeby. Pionizacja nie była taka straszna (o 8:00 zabieg, a o 17 wstawałam) gorzej to sobie wyobrażałam i również po prysznicu od razu lepiej
Jak ja się cieszę, że CC miałam możliwość doświadczyć ale jednocześnie dobrze, że miało to miejsce przy ostatnim porodzie. Gdyby to było wcześniej tak licznego potomstwa bym nie miała
[/url]