STYCZNIOWE MAMUSIE 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
Kamila ;) wrote:justyna1220 potrzebuje Twojego pozwolania
by wejsc na link który wstawiłas.
Już Ci ''pozwoliłam''Kurcze myślałam, że każdy będzie mógł wejśc w ten link, tak byłoby najlepiej, ale ja się nie znam za bardzo na tym, jak to udostępnić?
-
Dziewczyny nie martwcie się będzie dobrze. Musi być. Nerwy tutaj nic nie pomogą ale rozumiem was. Sama przed wizyta aż się trzęsłam z nerwów. Niestety w każdej chwili może coś być nie tak. Ciąża jest pięknym stanem ale daje ciągle do myślenia martwienia się a po narodzinach chyba jeszcze więcej zmartwiem bo to choroby to płacz to kupka nie taka to nie je to wysypka itp.
Myślę że wszystko jest na swoim miejscu i nie ma powodów do zmartwien
-
justyna1220 wrote:Już Ci ''pozwoliłam''
Kurcze myślałam, że każdy będzie mógł wejśc w ten link, tak byłoby najlepiej, ale ja się nie znam za bardzo na tym, jak to udostępnić?
DziekujeWiem ze sie da poniewaz bylam na watku gdzie byla tabelka "poznajmy sie" ale niestety nie mam pojecia jak. Z jednej str. plus ze osoby trzecie nie czytaly danych, ale w dzisiejszych czasach łatwo idzie wyszkuac info.
-
natalina86 wrote:Siedzę w pracy i wariuję. Tzn. wkręcam sobie, że na usg wyjdzie biochemiczna, puste jajco i tak się skończy "tydzień bycia w ciąży". W ogóle chce mi się płakać i wrzeszczeć na przemian (ochrzaniłam już dwóch współpracowników i szefa). Ja wiem, że myślenie fatalistyczne szkodzi. Nic nie zmienię, bo nie mam wpływu na to co się tam teraz dzieje (biorę duphaston, dbam o siebie, odpoczywam i nic więcej nie mogę zrobić).
I może pociaszające powinno być dla mnie, że nawet jeśli to biochemiczna to znaczy, że wszystko u nas działa i możemy mieć dzieci. Ale szczerze? Marne pocieszenie. I nie wyobrażam sobie co będzie jak nic tam nie będzie. Pamiętam rozczarowania z ostatniego pół roku jak co miesiąc przychodził okres i odechciewało mi się żyć. Nie chcę nawet myśleć jak musiałabym się czuć po biochemicznej. Chyba od razu do jakiegoś psychiatry bym się skierowała.
Nie zadręczaj się, nie wkręcaj sobie niczego co nie ma miejsca :* Zobaczysz wszystko będzie dobrze, pójdziesz na wizytę i zobaczysz pienie bijące serduszko. Przeżyłam ciążę biochemiczna i poronienie, więc wiem co to znaczy, ale nie możesz myśleć od początku, że będzie źle, zabraniam Ci ! :* -
natalina86 wrote:Siedzę w pracy i wariuję. Tzn. wkręcam sobie, że na usg wyjdzie biochemiczna, puste jajco i tak się skończy "tydzień bycia w ciąży". W ogóle chce mi się płakać i wrzeszczeć na przemian (ochrzaniłam już dwóch współpracowników i szefa). Ja wiem, że myślenie fatalistyczne szkodzi. Nic nie zmienię, bo nie mam wpływu na to co się tam teraz dzieje (biorę duphaston, dbam o siebie, odpoczywam i nic więcej nie mogę zrobić).
I może pociaszające powinno być dla mnie, że nawet jeśli to biochemiczna to znaczy, że wszystko u nas działa i możemy mieć dzieci. Ale szczerze? Marne pocieszenie. I nie wyobrażam sobie co będzie jak nic tam nie będzie. Pamiętam rozczarowania z ostatniego pół roku jak co miesiąc przychodził okres i odechciewało mi się żyć. Nie chcę nawet myśleć jak musiałabym się czuć po biochemicznej. Chyba od razu do jakiegoś psychiatry bym się skierowała.
Doskonale Cię rozumiem.. My staraliśmy się półtorej roku i nic. Wtedy myślałam sobie, że od takiego stanu zawieszenia, lepsze byłoby zajść w ciąże i a tfu tfu poronić, przynajmniej wiedzialabym, że jestem w stanie zajść w ciąże.. A teraz gdy już mam.swoją kruszynkę, nie wyobrażam sobie, że mogłabym ja stracić i starać się na nowo.. po prostu nie i kropka.
Ze mnie na szczęście stres troszkę zszedł, powiedziałam sobie, że wszystko będzie dobrze i nie może być inaczej. Ale w sobotę, gdy ustały mi bóle brzucha, miałam taki kryzys, że płakałam po kątach..
Wszystko będzie dobrze i w styczniu forum zapełni się zdjęciami najpiękniejszych maluszków! -
lula88 wrote:Dziewczyny nie martwcie się będzie dobrze. Musi być. Nerwy tutaj nic nie pomogą ale rozumiem was. Sama przed wizyta aż się trzęsłam z nerwów. Niestety w każdej chwili może coś być nie tak. Ciąża jest pięknym stanem ale daje ciągle do myślenia martwienia się a po narodzinach chyba jeszcze więcej zmartwiem bo to choroby to płacz to kupka nie taka to nie je to wysypka itp.
Myślę że wszystko jest na swoim miejscu i nie ma powodów do zmartwien
Za bardzo po prostu pamiętam jak przeżywałam rozczarowania brakiem ciąży, bałam się każdego kolejnego miesiąca, bo wiedziałam jak to będzie wyglądało i teraz też też boję się, że będę musiała to "przeżyć" po raz kolejny. A nie mam już siły... -
O to to! W styczniu będzie tu pełno slicznych maluchów od nas wszystkich i tak proszę myśleć!!! Nie ma innej opcji dziewczynki :*
Hannach współczuję potraktowania przez lekarza ale ja bym na Twoim miejscu, tak jak dziewczyny mówią, sama poszła na betę i już. Za każdym razem jak robiłam sobie badania hormonów to szłam bez skierowania na własną kieszeń bo tak jest najłatwiej i najszybciej. Co prawda się płaci ale.. da radę tylko znajdź labek najlepiej przy szpitalu czy coś to mają taniej niż w tych prywatnych. -
Juz po mdlosciach mmezus zrobił mi jajecznice do tego kawaleczek pomidorka tylko to ni nie smierdzi i po zjedzeniu meczylo mnie trochę i przestało. Czy to możliwe ze z braku pożywienia mogą się mdłości wzmagać? Ja tam mogę nic nie jeść nie mam na nic ochoty nawet głodna nie jestem teraz o dziwo jajko mogę bez problemu
jak dziewczynki samopoczucie w południe?
Channah pamiętaj dopiero nadzieja umiera ostatnia spokojnie bo nerwy nic nie pomogą 3mam kciuki ze beta będzie ładna a w styczniu będziesz się chwalić słodkim dzieciaczkiem jak wszystkie tu mamusie !!! A jeżeli chodzi o tego lekarze tempy buc i się nie przejmuje miałam tu pecha ze go spotkała to fakt ale bądź dobrej myśli.
Widzę ze ten nasz początkowy etap ciąży to stan wielu wątpliwości i zwątpienia ale dziewczyny głową do gory musi być dobrze nie ma wyjscia !!!! Styczeń będzie pięknym bobaskbobaskowym miesiącem dla nas zobaczycie!!!boróweczka lubi tę wiadomość
Jagódka- 08.2010
Milenka- 03.2013
Igorek - 12.2016 -
Astonia wrote:Jak ja was dobrze rozumiem. Zaczęło mnie odrzucać od mięsa smażonego, z grilla, duszonego, jak tylko sobie o tym pomyślę to mi niedobrze się robi. Za to mam straszną ochotę na sushi i owoce morza, oczywiście nie surowe...
Astonia, ja bym oddała wszystko za tłustą karkówkę z grilla. Albo inne tłuste (!), pieczone mięcho. Zadziwiam sama siebie. Przy czym mdłości dzisiaj od rana nie odpuszczają -
Cisza mi tu... nastawiamy się pozytywnie
musi być dobrze! Ja tez Was doskonale rozumiem moja ostatnia ciąża bardzo duzo mnie kosztowała po poprzedniej stracie potem badania zle wyniki operacja bo wykryli mi kamienie ktore mnie w ogole nie bolaly ale poddalam sie operacji zeby zajsc w ciążę i zeby potem sie nie zaczelo... kazde usg stres na maksa ale za kazdym razem powtarzalam sobie ze bedzie dobrze ale chwila gdy doczekalam sie syna w ramionach i to uczucie ulgi ze juz jest i jest wszystko dobrze. .. a teraz oto taki przystojniak patrzy na mnie co rano i powiedzialam sobie ze teraz zero stresu... dla siebie malenstwa i rodziny...
=http://wstaw.org/h/77182dc8d52/][/URL]
justyna1220, boróweczka, wszamanka, Beata1987, Astonia, wariatka3, channah, AnnaMaja, merida17, Lali, PeggySue, angelstw lubią tę wiadomość
-
natalina86 wrote:Siedzę w pracy i wariuję. Tzn. wkręcam sobie, że na usg wyjdzie biochemiczna, puste jajco i tak się skończy "tydzień bycia w ciąży". W ogóle chce mi się płakać i wrzeszczeć na przemian (ochrzaniłam już dwóch współpracowników i szefa). Ja wiem, że myślenie fatalistyczne szkodzi. Nic nie zmienię, bo nie mam wpływu na to co się tam teraz dzieje (biorę duphaston, dbam o siebie, odpoczywam i nic więcej nie mogę zrobić).
I może pociaszające powinno być dla mnie, że nawet jeśli to biochemiczna to znaczy, że wszystko u nas działa i możemy mieć dzieci. Ale szczerze? Marne pocieszenie. I nie wyobrażam sobie co będzie jak nic tam nie będzie. Pamiętam rozczarowania z ostatniego pół roku jak co miesiąc przychodził okres i odechciewało mi się żyć. Nie chcę nawet myśleć jak musiałabym się czuć po biochemicznej. Chyba od razu do jakiegoś psychiatry bym się skierowała.
Natalina, nie opowiadaj głupot, no ja Cię proszę! Będzie ok, nie wiem czy już serduszko, ale pęcherzyk musi już być! -
channah wrote:Natalia dobrze cie rozumiem
tez jestem rozbita.boje się strasznie
A u Ciebie mam nadzieję, że będzie tylko dużo stresu, a skończy się wszystko dobrze.
Idź na betę channah, 2 bety w odstępie 48h i będziesz wiedziała, co się dzieje.. -
wariatka3 wrote:Juz po mdlosciach mmezus zrobił mi jajecznice do tego kawaleczek pomidorka tylko to ni nie smierdzi i po zjedzeniu meczylo mnie trochę i przestało. Czy to możliwe ze z braku pożywienia mogą się mdłości wzmagać? Ja tam mogę nic nie jeść nie mam na nic ochoty nawet głodna nie jestem teraz o dziwo jajko mogę bez problemu
jak dziewczynki samopoczucie w południe?
Channah pamiętaj dopiero nadzieja umiera ostatnia spokojnie bo nerwy nic nie pomogą 3mam kciuki ze beta będzie ładna a w styczniu będziesz się chwalić słodkim dzieciaczkiem jak wszystkie tu mamusie !!! A jeżeli chodzi o tego lekarze tempy buc i się nie przejmuje miałam tu pecha ze go spotkała to fakt ale bądź dobrej myśli.
Widzę ze ten nasz początkowy etap ciąży to stan wielu wątpliwości i zwątpienia ale dziewczyny głową do gory musi być dobrze nie ma wyjscia !!!! Styczeń będzie pięknym bobaskbobaskowym miesiącem dla nas zobaczycie!!!
Wariatka, mnie mdli cały czas, a przestaje tylko jak coś zjem... Mija godzina i mdłości wracają. Więc chyba coś w tym jest.wariatka3 lubi tę wiadomość
-
justyna1220 wrote:Jeszcze sporo z nas jest przed wizytami więc kto wie
Ale ja juz pisałam, że rezerwuje jednego siusiaka i nic więcej
Ha! To ja poproszę do rezerwacji psitulketak moja Hania zostala uswiadomiona w przedszkolu w maluchach ze chlopczyki maja siusiaki i sikaja na stojaco a dziewczynki maja psitulki i siusiaja na stojaco... zostalismy z mezem bez slowa ha ha ha ... no a ja mam przeczucie ze bedzie teraz dziewczynka chociaz chlopczyk gdyby byl to synek mialby kompana do brojenia
justyna1220 lubi tę wiadomość