Styczniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Witajcie dziewczyny! Czytam i sledze was od zawsze, dopingujac Wam wszystkim i przezywajac z Wami kazdy etap tej podrozy... Mimo, ze mnie nie znacie, to i ja poczulam potrzebe podzielenia sie mlimi wiesciami ze swiatem i historia mojego dzisiejszego porodu.
Otoz dzis skonczylam rowne 37 tygodni (suwaczek niewazny) i juz od rana swiergotalam mezowi, ze ciaza donoszona, ze teraz moze sie juz dziac co chce. O 17:45 mialam rutynowa wizyte u mojego ginekologa. Po podlaczeniu do KTG okazalo sie, ze mialam silne skorcze (ktore ledwo czulam) a przy tych najsilniejszych tetno mojej coreczki spadalo do 80. Lekarz zrobil szybkie USG, tam tez cos nie spodobalo mu sie z przeplywami i jasno i wyraznie zakomunikowal mi, ze musimy zrobic cesarskie ciecie dzisiaj (mala byla w pozycji posladkowej). Wystraszylam sie. Maz pytal czy napewno, moze poczekamy itp... I wtedy uslyszalam slowa lekarza, ktorych nie zapomne: "to wasza decyzja, ale takie spadki bicia serduszka sa niebezpieczne, bo nastepnym razem normalne tetno moze juz nie wrocic, i dziecko umrze". Zadzwonilam do mamy, zaraz sie zjawila no i wspolnie z mezem podjelismy decyzje, ze tniemy.
Wybralam miejscowe znieczulenie do kregoslupa, bo chcialam byc przytomna gdy corcia przychodzila na swiat. Powiem wam, ze nie bylo zle i zakladanie tego wcale nie bolalo az tak.
Operacja? Conajmniej nieprzyjemna. Nie czuje sie bolu, ale wszystko inne tak. Sama powiedzialam mezowi, kiedy wyciagali coreczke po to czulam. Gdy tylko wyciagneli jej glowke, Emilia zaczela plakac i ukazalo nam sie nasze 3,040kg i 48cm szczescia.
Lekarz podszedl z nia do nas (maz byl przy mnie) a ona na swojego tatusia nasiusiala haha! Teraz sie smiejemy, ze zaznaczala teren.
Jednak najpiekniejszym momentem bylo to, kiedy placzaca malutka polozyli mi przy twarzy... Ona przestala zaraz plakac, otworzyla oczka i polozyla raczke na moim policzku. Gdy tylko zabrali ja do wazenia, zaczela plakac.. Ja tez. Chcialysmy byc razem.
Po tym zszywali i czyscili mnie okolo 30 minut. To jest ta najgorsza czesc, ale do przezycia! Teraz kilka godzin po jedyne co mi przeszkadza to uciazliwe swedzenie calego ciala - podobno efekt uboczny znieczulenia.
Pokarmu jeszcze nie mam i mala nie umiala zlapac piersibedziemy probowac jutro
Przepraszam za dlugi wpis. Napisany jest on pod wplywem euforii i pomoglo mi to troche zorganizowac moje mysli. Pozdrawiam Was wszystkie. Bede was dalej czytac i dopingowac cichutko! Buziaki!.aś., Szmaragdowa, Aenu, Paula_29, Mama-Ali, Bubu93, Eklerka13579, FreshMm, Karmelova, Polaj, Muska, calza, wronka, Myszk@ lubią tę wiadomość
-
kasioua wrote:Witajcie dziewczyny! Czytam i sledze was od zawsze, dopingujac Wam wszystkim i przezywajac z Wami kazdy etap tej podrozy... Mimo, ze mnie nie znacie, to i ja poczulam potrzebe podzielenia sie mlimi wiesciami ze swiatem i historia mojego dzisiejszego porodu.
Otoz dzis skonczylam rowne 37 tygodni (suwaczek niewazny) i juz od rana swiergotalam mezowi, ze ciaza donoszona, ze teraz moze sie juz dziac co chce. O 17:45 mialam rutynowa wizyte u mojego ginekologa. Po podlaczeniu do KTG okazalo sie, ze mialam silne skorcze (ktore ledwo czulam) a przy tych najsilniejszych tetno mojej coreczki spadalo do 80. Lekarz zrobil szybkie USG, tam tez cos nie spodobalo mu sie z przeplywami i jasno i wyraznie zakomunikowal mi, ze musimy zrobic cesarskie ciecie dzisiaj (mala byla w pozycji posladkowej). Wystraszylam sie. Maz pytal czy napewno, moze poczekamy itp... I wtedy uslyszalam slowa lekarza, ktorych nie zapomne: "to wasza decyzja, ale takie spadki bicia serduszka sa niebezpieczne, bo nastepnym razem normalne tetno moze juz nie wrocic, i dziecko umrze". Zadzwonilam do mamy, zaraz sie zjawila no i wspolnie z mezem podjelismy decyzje, ze tniemy.
Wybralam miejscowe znieczulenie do kregoslupa, bo chcialam byc przytomna gdy corcia przychodzila na swiat. Powiem wam, ze nie bylo zle i zakladanie tego wcale nie bolalo az tak.
Operacja? Conajmniej nieprzyjemna. Nie czuje sie bolu, ale wszystko inne tak. Sama powiedzialam mezowi, kiedy wyciagali coreczke po to czulam. Gdy tylko wyciagneli jej glowke, Emilia zaczela plakac i ukazalo nam sie nasze 3,040kg i 48cm szczescia.
Lekarz podszedl z nia do nas (maz byl przy mnie) a ona na swojego tatusia nasiusiala haha! Teraz sie smiejemy, ze zaznaczala teren.
Jednak najpiekniejszym momentem bylo to, kiedy placzaca malutka polozyli mi przy twarzy... Ona przestala zaraz plakac, otworzyla oczka i polozyla raczke na moim policzku. Gdy tylko zabrali ja do wazenia, zaczela plakac.. Ja tez. Chcialysmy byc razem.
Po tym zszywali i czyscili mnie okolo 30 minut. To jest ta najgorsza czesc, ale do przezycia! Teraz kilka godzin po jedyne co mi przeszkadza to uciazliwe swedzenie calego ciala - podobno efekt uboczny znieczulenia.
Pokarmu jeszcze nie mam i mala nie umiala zlapac piersibedziemy probowac jutro
Przepraszam za dlugi wpis. Napisany jest on pod wplywem euforii i pomoglo mi to troche zorganizowac moje mysli. Pozdrawiam Was wszystkie. Bede was dalej czytac i dopingowac cichutko! Buziaki! -
Hej dziewczyny, wczoraj o 13.38 przez Cc urodził się Julek. 58 cm i 3600 więc dużo więcej niż się spodziewaliśmy.
Jak trochę dojdziemy do siebie napiszę więcejMama-Ali, Bubu93, Rybaaaa, Krokodylica, helagazela, FreshMm, annaki, Eklerka13579, kasiarzyna, ana167, Karmelova, Polaj, Muska, Szmaragdowa, Aenu, Lagostina, calza, kate88:), BlackCatNorL, Pooziomka, emerald_m, wronka lubią tę wiadomość
-
Gratulacje nowo rozpakowanym!
Nadal nie do konca ogarniam, a dni zlewają się w jeden... nie mam niestety czasu nadrobic forum.
Do mam po cc - po ilu dniach ustało krwawienie połogowe?
U mnie 10 dni po porodzie juz nic nie ma krwi i nie wiem czy sie martwic czy nie. -
Kate88, Paula_29 - gratulacje!!
BlackCat, co za historia, dobrze, ze to sie tak ladnie skończyło na ta chwile i ze Wasza Asia mogła sie normalnie urodzić. I tak sie stresowałas cała ciąże ta torbielą, ale gdybys wiedziała, ze to nowotwór to byś umierała ze strachu!
Jaki ciąg dalszy?Paula_29, kate88:) lubią tę wiadomość
-
Maruder wrote:Gratulacje nowo rozpakowanym!
Nadal nie do konca ogarniam, a dni zlewają się w jeden... nie mam niestety czasu nadrobic forum.
Do mam po cc - po ilu dniach ustało krwawienie połogowe?
U mnie 10 dni po porodzie juz nic nie ma krwi i nie wiem czy sie martwic czy nie. -
Maruder wrote:Gratulacje nowo rozpakowanym!
Nadal nie do konca ogarniam, a dni zlewają się w jeden... nie mam niestety czasu nadrobic forum.
Do mam po cc - po ilu dniach ustało krwawienie połogowe?
U mnie 10 dni po porodzie juz nic nie ma krwi i nie wiem czy sie martwic czy nie.
Ja jestem też 10 dni po cc, ale u mnie krwawienie jest jeszcze spore. To chyba od kobiety zależy. Jedne mają naprawdę skąpe i krótkie, a inne długie i obfite. W obu przypadkach zazwyczaj wszystko jest w porządku. -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Ach zapomnialabym Paula, Kate gratulacje
BlackCat dobrze że wszystko dobrze się skończyło!
A u nas dzień za dniem. Sara aniołek nie płacze wcale tylko jak się budzi to tak śmiesznie kwęka jak mały kotekśpi i je. W nocy je o 23, 2 i 7 więc chyba jakoś sobie to uregulowała chociaż nie powiem trwało to tydzień
..mam nadzieję że tak zostanie. Położna mówiła że spokojnie można iść na spacer i to na tyle ile ja dam radę ze swoją raną ale kurde najpierw wichury teraz śnieżyce no nie ma jak wyjść. Może jutro w końcu się polepszy bo dziś masakra nawet starsza córka nie wychodzi bo tak zimno wietrznie.
Paula_29, kate88:) lubią tę wiadomość
-
My już właśnie po spacerku, wychodzimy codziennie, no chyba że jest mega wichura jak wczoraj.
Zamówiłam już salę na chrzciny na marzec.
Chyba niedługo palnę sobie w łeb, Łucja w dzień je i śpi a wieczorem zaczyna się masakra i tak się drze całą noc. -
Hej kochane!
Gratulacje siwezym mamuska!
Zazdroszcze Wam.
Ja dalej czekam....
Boshe jak mi sie czas dluzy...
Prawie wszystkie styczniowe kolezanki z ktorymi mam kontakt sa ju po a ja nadal czeakm. Powiem Wam ,ze szlak mnie juz trafia, nie wiem dziwne uczucie...
-
Kroko u nas było to samo na początku. Położna w szpitalu mówiła że ma przedstawiony dzień i noc przez to że w szpitalu kąpali dzieci rano potem mleczko więc takie dziecko myślało że jest noc i pora spania. Tym samym wszystkie dzieci w dzień spały a w nocy wojowały. W domu kąpię codziennie mimo że nie trzeba ale właśnie chce wyrobić taki rytm. Tego nawet nie można nazwać kąpielą bo to krótkie moczenie a później jest zaciemniony pokój cisza i butla i spać no i jak na razie się udało. W dzień w sumie nadal śpi ale już potrafi i po 2 godz się obudzić i np leżeć sobie.
Karmelova lubi tę wiadomość
-
hej.
Dajcie nam siłę aby wytrwać...dziś już pielęgniarki chodziły i gadaly że wychodzimy do domu...A tu dupa blada.Wynik bilirubiny ledwo drgną:(Adaś większość doby pod lampami a tu poprawa minimalna...ehh już nie mam sił. Synek ma 16 dni z czego 3 byliśmy tylko w domu.Starsza córka już się przyzwyczaila ze tatuś jest a nie mamusia...tyle dobrego ze już tak nie tęskni jak ja...
Od przedwczoraj zaczynają nam się kolki. Dwa razy koło 22 Adaś jest niespokojny,wygina się przy piersi.Wczoraj podkulilam mu nóżki,wyprutal się i odrazu mu się lepiej zrobiło.
Powodzenia rodzacym i cierpliwości wyczekujacym:*czas szybko leci.Ja osobiście chciałabym czasem zatrzymać i mieć dalej takiego bobaska a wiem że nim się obejrzę już będzie biegał
-
Z ciekawości zapytam jak jest w szpitalach w innych miastach.Otóż teraz jestem na oddziale pediatrycznym i za łóżko dla mamy muszę zapłacić opłatę nawet jak kp.W każdym szpitalu tak jest ze trzeba płacić aby z dzieckiem malutkim które się karmi można było zostać? no chyba logiczne ze nie zostawię go samego...