Styczniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Ana nie przejmuj się. Ja za to cierpię na nawracającą nerwicę i dobrze wiem, jak można się zdołować sprawami, które dla innych są mało istotne. Zawsze wtedy powtarzam sobie, że inni mają gorzej. Ty masz swoje wyczekane dzieciątko i to jest najważniejsze. Ja też staram się skupiać teraz na tym i negatywne myśli odwracać. Choć nie powiem. Mam czasem schizy, że coś mojemu dziecku mogłoby się stać.
W ogóle mój mąż się teraz poschizował jak mówili o tym biednym chłopczyku z Anglii. Gdzieś przeczytał, że jego stan to efekt szczepienia po urodzeniu i boi się kolejnych. Do tego u sąsiadki była dziewczyna z niepełnosprawnym dzieckiem i też podobno po szczepieniu coś mu się stało. Ja staram się myśleć, że my też byliśmy szczepieni w dzieciństwie i jest o.k.
Vilu dzięki. Czytałam tę wypowiedź Zawitowskiego. Moja znajoma chodziła z córką na rehabilitację z powodu podwyższonego napięcia i dla niej była to poważna sprawa. Wtedy też myślałam, że dziecko przez to Mmoże mieć poważne problemy. Może masz rację, że to trochę przesadzone i szukanie u dziecka na siłę jakichś problemów. -
A i jeszcze o tym, że niektóre dzieci bardzo chcą czegoś. Mój dziś właśnie przewrócił się z brzuszka na lewy boczek i plecki. Potem próbował jeszcze raz na drugą stronę i nie wychodziło mu. Po prostu był tak zły, że mu nie wychodzi, że próbował tak kilka dobrych minut marudząc i krzycząc, a w końcu z tych nerwów tak się rozpłakał, że nie mogłam go uspokoić. Jego tata ma podobnie jak coś mu nie wychodzi, więc to chyba rodzinne. Tzn. Wkurzenie, nie płacz
-
Vilu wrote:Dziewczyny, ten temat napięcia mięśniowego się co chwile przewija.... Jasne, że warto sprawdzić, ale też trzeba do tego ostrożnie podejść, bo gdyby słuchać pediatrów i fizjoterapeutów, to teraz co drugie dziecko ma nieprawidłowe napięcie, a z badań wynika, że na 1000 dzieci tylko ok 5 ma faktyczne problemy z napięciem mięśniowym, z tego tylko 2 dzieciaki maja obniżone. Reszta to kwestia raczej charakteru, jak to stwierdziła neurolog, do której chodziłyśmy na kontrole (prof z 40-letnim stażem), niektórym dzieciom się po prostu mniej chce, a z kolei inne by już chciały i się za mocno nakręcaja i napinaja, ale jeśli dziecko jest w stanie się w którymś momencie napiać/rozluźnić, to nie sa to problemy z napięciem. Podobnie też mówi Zawitkowski. Z kolei nasza pediatra nas uczulała, że jej już kilka razy proponowano prowizję od “współpracy” z gabinetem fizjo i żeby uważać jak ktoś na podstawie jednego badania w gabinecie, gdzie dziecko jest spięte i nerwowe, stawia diagnozę dotyczaca napięcia.
W punkt!
Nie zadziwia Was właśnie to że teraz co drugie dziecko ma problemy z napięciem mięśniowym?makasa, Gosiak, Paula_29 lubią tę wiadomość
-
U nas już wczoraj drugi dzień marcheweczka, dzisiaj znów będzie na obiadek.
Zuzia dużo mniej kaszle ale katar ma jeszcze gorszy, do tego na wieczór miała stan podgorączkowy 37,5 a w nocy spokój, bez gorączki. Zobaczymy co z tego będzie.
Łucja się nie obraca bo nie ma jak trenować. Zuzia leżała dużo na macie na podłodze to sprawnie jej to wszystko szło. A ten zasmarkany wrzaskun większość czasu na rękach to i obrotów nie ćwiczy.
Rękami też tak macha, w przypływie emocji rzuca się cała hehe
A rączkami już pięknie łapie wszystko. -
nick nieaktualnyKrokodylica wrote:W punkt!
Nie zadziwia Was właśnie to że teraz co drugie dziecko ma problemy z napięciem mięśniowym? -
Sylwia ale ja nie miałam żadnego pytania więc nie wiem po co mam pytać jak nie napisałam nigdzie nic takiego....ciach temat.Warto czytać ze zrozumieniem a potem odpisywać
megii mój od urodzenia machal rękami i czesto go to wybudzalo dlatego też jak spał przekrecalam go na brzuszek wtedy spał mniej nerwowo.Teraz już nie ma takiego odruchu
kroko współczuję.oby się nic nie rozwinęło.z tymi katatami jest ciężko.
I jak tam smakowało Łucji?
-
Sylwia ale ja nie miałam żadnego pytania więc nie wiem po co mam pytać jak nie napisałam nigdzie nic takiego....ciach temat.Warto czytać ze zrozumieniem a potem odpisywać
megii mój od urodzenia machal rękami i czesto go to wybudzalo dlatego też jak spał przekrecalam go na brzuszek wtedy spał mniej nerwowo.Teraz już nie ma takiego odruchu
kroko współczuję.oby się nic nie rozwinęło.z tymi katatami jest ciężko.
I jak tam smakowało Łucji?
-
Sylwia ale ja nie miałam żadnego pytania więc nie wiem po co mam pytać jak nie napisałam nigdzie nic takiego....ciach temat.Warto czytać ze zrozumieniem a potem odpisywać
megii mój od urodzenia machal rękami i czesto go to wybudzalo dlatego też jak spał przekrecalam go na brzuszek wtedy spał mniej nerwowo.Teraz już nie ma takiego odruchu
kroko współczuję.oby się nic nie rozwinęło.z tymi katatami jest ciężko.
I jak tam smakowało Łucji?
-
Mówiła że smakowało ale cyc mamy najlepszy
Zuzi nie karmiłam piersią więc nie mam doświadczenia w temacie ale Łucja chyba będzie mocno cyckowa.
W zeszłą sobotę mieliśmy wesele i dzieci zostały w domu, Łucja nie chciała pić mleka z medeli calmy ( jak była malutka to jadła) to mówię trudno, niech pije z brownsa tylko bałam się że jak jej łatwo poleci to potem nie zechce cyca, ale skąd, z butli jej średnio szło a z cyca jak wróciłam doiła jak trzeba. -
Megiiii wrote:Ja też bardzo walczyłam o kp i ciszę się, że mi się udało, ale jakby się nie udało to też świat by się nie zawalił. Jakbym na początku wiedziała to co wiem teraz, to w ogóle to wszystko kosztowałoby mnie mniej stresu. A tak ciągle się zastanawiałam dokarmiać czy nie. Dobrze robię, czy nie. Wszystko co słyszałam o laktacji wokół to teorie rodem ze średniowiecza i na pewno nie pomagały. Dobrze, że nie posłuchałam.
Tak jak piszą dziewczyny, najważniejsze, że dzidzia nakarmiona.
U nas też nadal nerwy przy cycu i nie wiem, czy dam radę długo karmić. Chyba bez fizjoterapeuty się nie obejdzie.
Czy Waszym dzieciom też tak chodzą łapki we wszystkie strony? Nie chodzi mi nawet o pchanie do buzi, tylko wymachy we wszystkie strony. Ostatnio też budzi go to
machanie jakby się czegoś wystraszył. Przysypia i znowu. Wcześniej aż tak nie było.
Za to już chyba po skoku, bo jednak po wieczornym spaniu spał normalnie w nocy, a dziś był w dobrym humorze. Zdrzemnął się nawet w dzień jakieś pół godzinki. -
*Sylwia wrote:Obnizone napiecie moga miec dzieci ktorych matkk przyjmoealy dyzo lekow rozkyrczowych w cuazt tak mi powiedziala neonatolog. A teraz nie jest wiecej tylko zwraca sie na to ywafe. Wczesnuej o takuch przypadkach mowilo sie ze dziecko ma czas swoje tempo itp. Nie chodzi oczywiscie o cuezkie przypadki
Tak mi przepowiadali ginekolodzy i położne w szpitalu, że spędzimy z młoda po urodzeniu mnóstwo czasu na rehabilitacjach, bo od połowy ciaży leciałam na nospie, a ostatnie dwa miesiace to już cała bateria tabletek, czopków i kroplówek rozkurczowych. A u młodej jeśli już to w druga stronę - ona chce wszystko już i może trochę za bardzo się spina, ale w normie
Pomijajac patologie to do mnie jednak bardziej przemawia podejście Zawitkowskiego, że dzieci maja swoje tempo, różne charaktery itd niż że wszystkie powinny się w tym samym tygodniu obrócić, przetoczyć, wsadzić raczkę do buzi. Nasza położna środowiskowa miała właśnie takie rygorystyczne podejście i wpędziła mnie w straszne nerwy w pierwszym miesiacu zaznaczajac mi w tabelce na czerwono co młoda powinna robić a jeszcze nie robi. Zluzowałam jak zaobserwowałam, że chociaż niektóre kamienie milowe osiaga dwa tygodnie po czasie z tabelki to inne np miesiac przed tym czasem.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 kwietnia 2018, 22:12
Gosiak lubi tę wiadomość
-
A my dziś ruszyliśmy do znajomych na grila w Wieliczce. Ale byłam dumna z małej bo mimo spania w dzień godzinkę nie była maruda. Tylko w drodze powrotnej ona płakała a starszak zasnął na autostradzie.
Synek tylko bardzo chciał smoka zobaczyć A czasu nam zabrakło niestety.makasa, Megiiii, Mania1085 lubią tę wiadomość
Córcia- 3 stycznia 2018
Synek- grudzien 2012 -
Vilu wrote:Tak mi przepowiadali ginekolodzy i położne w szpitalu, że spędzimy z młoda po urodzeniu mnóstwo czasu na rehabilitacjach, bo od połowy ciaży leciałam na nospie, a ostatnie dwa miesiace to już cała bateria tabletek, czopków i kroplówek rozkurczowych. A u młodej jeśli już to w druga stronę - ona chce wszystko już i może trochę za bardzo się spina, ale w normie
Pomijajac patologie to do mnie jednak bardziej przemawia podejście Zawitkowskiego, że dzieci maja swoje tempo, różne charaktery itd niż że wszystkie powinny się w tym samym tygodniu obrócić, przetoczyć, wsadzić raczkę do buzi. Nasza położna środowiskowa miała właśnie takie rygorystyczne podejście i wpędziła mnie w straszne nerwy w pierwszym miesiacu zaznaczajac mi w tabelce na czerwono co młoda powinna robić a jeszcze nie robi. Zluzowałam jak zaobserwowałam, że chociaż niektóre kamienie milowe osiaga dwa tygodnie po czasie z tabelki to inne np miesiac przed tym czasem.
Vilu to Dawid też powinien mieć obniżone napięcie mięśniowe, bo u mnie była taka sama sytuacja. Jechałam na nospie od początku ciąży, do tego inne leki. Od 5 miesiąca duże dawki. Synka urodziłam w 8 miesiącu. A on jest jakiś taki mega narwany. Wszystko by chciał już i szybko się denerwuje. Dziś już nie dawał za wygraną i przewrócił się w tę stronę, w którą wczoraj miał problem. To samo z jedzeniem. Possie kilka minut ładnie, a potem się niecierpliwi i puszcza cyca, bije łapkami, znowu szuka i jak ja to nazywam "dziobie" zanim znowu złapie.
-
nick nieaktualnyVilu może i tak. Pisałam z własnego doświadczenia bo starszy syn miał obniżone. U niego opóźnienia były ok 2-3 miesiace zanim zaczełam rehabilitacje. Także teeax nawet jeśli Kuba ma mieznacznie obnizobe to bede rehabilitowac. 3-4 zajecia pewnie wystarcza + praca w domu.
-
U nas tak samo. Nospa od połowy ciąży. Do tego przy nerwicy sama jestem ciągle napięta, małej mogło się chyba udzielić...
Sylwia a to obniżone napięcie jakoś się zauważalnie objawia na co dzień? Czy chodzi tylko o umiejętności?El*a lubi tę wiadomość
-
Hejka.
Ja byłam z Łucją dzisiaj u dr bo w nocy zaczęła mi kaszleć i kaszle nadal więc byłam pewna że zaraziła się od Zuzi, osłuchowo czysto, gardło zdrowe, wszystko ok, nie wiem, chyba śliną się krztusi czy hgw co. Jeszcze ma trochę katar, może jej zalatuje...
No i przy wyjściu pół godziny się darła, nie dała się odłożyć do wózka, no i w efekcie cała droga na ręce a drugą ręką pchanie wózka (jakieś 2 km w jedną stronę), każda próba odlozenia to wrzask, kiedy w drodze powrotnej udało się ją na chwilę odłożyć to dosłownie bieg do domu, kufa ja prdl, z Zuzią NIGDY nie miałam takich akcji, niedługo wyląduję przez nią w psychiatryku.