Styczniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Mama-Ali wrote:Ja, jak Wojtuś był parotygodniowym noworodkiem i było mi ciężko to myślałam tylko o tym że najważniejsze że jest zdrowy. A jak widziałam jakieś spoty z chorymi dziećmi to już w ogóle.
Też tak robię i zazwyczaj się porycze, bo nie doceniam szczęścia, które mam.
Ana, wszechobecny laktoterror jest okropny. Ja kp, ale już się przez to wrzodów żołądka nabawiłam. I nadal to nerwowka, a mała ma 4.5 mc. Nawet nie wiesz ile osób karmi mm, w ogóle się tym nie przejmuj. Tak jak nie każdej kobiecie dane jest urodzić naturalnie, tak nie każda może karmić piersią.
Co do depresji to od 2019 roku w Polsce ma być profilaktyka sprawdzająca czy kobieta nie ma depresji, dwa razy w ciąży i raz w połogu.
-
Na męża nie mogę narzekać - nie zajmuje się młodą, bo zaczął w pracy taki projekt, że praktycznie nie ma go od 8 do 20:30 i jeszcze się doszkala po powrocie do domu. Czasem po 21 próbuje mnie wykopać z domu na spacer, żebym odetchnęła bez młodej, ale ja wtedy już nie mam ochoty na nic.
Pomoc do sprzątania mi w sumie niepotrzebna, bo teoretycznie po 20, jak młoda już śpi, mogłabym sama zrobić w domu wszystko, ale nie umiem się zmusić.
Chyba najgorsze jest dla mnie to, że nie mam się do kogo odezwać. Cała rodzina i większość znajomych mieszkają kilkaset kilometrów stąd. Tu na miejscu znam tylko ludzi z pracy a oni sa niedzieciaci i nawet chętnie by się spotkali, ale bez młodej. I tak całymi dniami gadam do młodej. I jasne, że się uśmiecham jak idę z wózkiem, ale to raczej ze względu na młodą, bo odbija moje miny jak lustro. -
stere wrote:Moniczko... a to ulewanie, to jakies duze? ...jakies inne objawy alergii? z... bol brzucha, wysypka?
... moj syn ulewa i potrafi nawet godzine po jedzeniu ulac mleczko ale jem wszystko i maly ma sie dobrze... nawet nie mysle o diecie specjalnej... jem nabial, wszystkie warzywa... nie pije tylko kawy...
....moze to niedojrzalosc miesnia zwieracza przelyku i nie ma co szalec z dieta...
Nie jakieś duże, ale sprawia małej dyskomfort ostatnio już gastrolog mówił, żebym przystopowała i włączyła jajka. Żadnych innych objawów nie ma. Tylko ulewanie i widoczny dyskom z tym związany.
-
Moniczko... to moze jedz wszystko... normalna dieta to tez lepszy humor, wiecej sil...
...u nas dyskomfort to tylko dla mnie bo potrafie przebierac mlodego i siebie kilka razy w ciagu dnia
Mama Ali... Bruno tez jest inny niz Szymon... pierwszy syn co prawda tez byl absorbujacy ale wystarczyla mu bliskosc mamy lub taty i cycek... nigdy nie zrobil nic „glupiego”, nie trzeba bylo go pilnowac non stop bo co sie powiedzialo to robil a teraz czuje ze bedzie inaczej i trafilismy na maly tajfun....Mama-Ali lubi tę wiadomość
https://www.maluchy.pl/li-73368.png -
A ja od siebie mogę jedynie napisać ze zaraz bedzie dużo lepiej.Zobaczycie.Nasze dzieci zaczną się przemieszczać i siadać. Już nie będą tyle płakać a więcej się śmiać.Będą uczyć się słowa mama,machac papa i wysyłać słodkie buziaczki.Uwierzcie zaraz wyjdzie słoneczko.Także kobietki uszy do góry,cyc do przodu.Wy też jesteście wspaniałymi mamami też możecie pewnie chodzić z wózkiem.
Co do facetów moim zdaniem trzeba krótko-to nie jest tylko wasze dziecko ale i chłopa też.W szpitalu już mu wciskalam po porodzie dziecko żeby ubieral i kąpał.Nie słuchałam jego odmowy.Dzięki temu on również zbudował już więź z dzieckiem i dalej ją buduje.Mama-Ali lubi tę wiadomość
-
A i wychodzcie z domu.Niech mężowie zosataja z dziećmi sami.To tez jest bardso robra lekcja dla nich i jaka duma jak sobie poradzą.Ja korzystam jak tylko mogę -rower,basen,spotkania ze znajomymi.Dodam że kp nadal ale mimo tego nie ograniczam relaksu również dla siebie.Jak mąż nakarmi butla raz na jakiś czas to nic się nie stanie:)
-
Potwierdzam, wyjście z domu bez dziecka ogromnie pomaga, nawet na godzinę tylko. Ja przy pierwszym dziecku nie mogłam jej na 5 minut zostawić - taka hnb mi się trafiła. Nie sprzątałam, nie gotowałam - to robił mąż + zakupy. Jak o 19 zasypiała to musiałam leżeć przy niej, żeby się zaraz nie wybudziła. Więc mąż donosił przekąski a ja nadrabiałam zaległości w serialach. Wspominam ten czas bardzo miło z perspektywy czasu. Byłam wypoczęta
makasa lubi tę wiadomość
-
Trzymam kciuki laski żeby wam się szybko odmieniło. Z tym optymizmem, że niedługo dzieci będą się zajmować zabawkami i będzie więcej czasu dla siebie to bym jednak nie przesadzała... niektóre dzieci potrafią się bawić tylko z rodzicem lub co najmniej w jego obecności. Ja to bym raczej starała się odnaleźć w nowej sytuacji, próbować dostosować do tego co jest, bo jeśli się czeka na samoistną zmianę u dziecka to czasem można się nie doczekać.
Ja z kolei wyszłam z założenia, że będąc na macierzyńskim moim zadaniem jest opieka nad dzieckiem i staram się wyciągać z tych chwil jak najwięcej, bo za chwilę będę mieć rozkapryszoną nastolatkę, która nie chce ze mną gadać. Jak wam dzieci wiszą na cycku to może w tym czasie jakaś książka albo serial? Wiem, że bałagan może wkurzać, ale czy nie narzucacie sobie zbyt wiele? Ja też od swojego męża usłyszałam, że na wioskach mają gromadkę dzieci do tego zrobione pranie i pełny obiad. Boli jak cholera, ale jakoś w końcu wyluzowaliśmy, na gotowych obiadach z lidla kilka razy w tygodniu da się żyć, a brudne gary stają się problemem dopiero jak brakuje czystych. Także życzę wam dziewczyny dystansu i tego żeby nie połamać sobie zębów przy ich zaciskaniu, jeśli słyszy się głupie komentarze.Gosiak, Krokodylica lubią tę wiadomość
-
Wy chociaż możecie wyjść.. mój z młodą nie zostanie. Wymówka jest, że to za długo, że on się boi, że ja jestem matką i powinnam się nią zajmować. Przyjaciółka ma w piątek urodziny. Zapytałam swojego czy z nią zostanie czy mam dać ją do mamy. To oczywiście wielki bulwers, że jak to ja wychodzę, na ile, z kim, a co ja Ci mówiłem... Wyjdę. Czy mu się to podoba czy nie. Najwyżej się rozstaniemy. Może będzie mi łatwiej. On może wszystko, a ja nic. Mam tylko siedzieć z dzieckiem w domu, sprzątać, gotować. Wyjść na spacer mogę, ale jak zacznie prace to mam czekać w domu hal wraca. Mam wrażenie, że to on mi wszystko psuje i dlatego nie umiem się cieszyć. A jak pytam go czy weźmie małą, bo np. chce iść się wykąpać to słyszę, czy nie mogę tego zrobić jak zaśnie. Albo że ręce mnie bolą, to gada żebym ja położyła obok siebie. Gdzie ona wrzeszczy jak ją kładę.. wczoraj był w pracy to i całą chatę posprzatalam, pranie zrobiłam i rosół. Jest wpół do 2, a u mnie w chacie taki syf, że ryczec mi sie chce
-
Dziewczyny współczuję Wam i rozumiem.
Ja też do niedawna miewałam czasem takie doły. Głównie jak mały budził się co 2, co 1,5 godziny w nocy i nie dało się nawet pospać. Potrafił wisieć przy cycu za każdym razem godzinę i nie dlatego, że miał skok. Tak lubił. To samo w dzień. Nic nie szło porobić odkąd przestał spać nam w dzień. Ja chodziłam ciągle niewyspana i zła. Wtedy już zauważyłam jak brak snu działa negatywnie na humor i sprzyja łapaniu doła. Do tego często miałam pretensje do męża, że nie pomaga.
Tak jak małżowina pisze, to przejdzie.
Teraz mały śpi fajnie w nocy i od razu jest inaczej. Humor się poprawił, a ja cieszę się dzieckiem. Choć bywa marudny (jak to maluch) i wymagający, to sen naprawdę daje mi siły na cały dzień.
To prawda że roboty przy dziecku jest mnóstwo i często człowiek nie wrabia. A zwłaszcza jak ktoś jest perfekcjonistą, to mocno to odczuwa. Do tej pory miał wszystko jak w zegarku. Posprzątane, ugotowane, czas na dokształcanie, relaks i sport. I chyba zwłaszcza przy pierwszym dziecku ta zmiana to mały szok. U mnie też tak było. Ale Dlatego ja już w ciąży starałam się zmienić nastawienie.
Przeszkadza mi, że nie zawsze mam posprzątane i ugotowane na czas, nie mam czasu dla siebie i na sport, ale powtarzam sobie, że ten czas jest dla dziecka. Ono jest na pierwszym miejscu, bo je chciałam i długo na nie czekałam. Teraz jest najsłodsze i szybko wyrośnie, i świat się nie zawali, jak raz nie posprzątam, albo jak raz na jakiś czas kupię gotowy obiad, albo zjem obiad na kolację
Nie ma co się stresować sprzątaniem, czy innymi błahymi spawami. Taj jak Mag pisze, czasem relaks jest ważniejszy, żeby nie wariować.
Co do braku towarzystwa, to nie narzekam, bo mąż jest ze mną, ale z drugiej strony czasami działamy sobie na nerwy i lubimy się posprzeczać. On pomoże, ale nie wszystko zrobi. Nie ugotuje, nie przewinie, nie przebierze małego. Jak się gdzieś wybieramy z wózkiem, to ja szykuje się ostatnia i zawsze brakuje mi czasu na cokolwiek, a mąż już czeka na dole i pogania. Faceci Więc za dużo razem też niedobrze Za to przypilnuje i ponosi, coś tam sprzątnie. To już sporo.
Co do towarzystwa innych ludzi to u nas kiepsko. Moja rodzina daleko, a męża niewielka i rzadko się widujemy. Brakuje mi tu jakiejś fajnej koleżanki.
Teściowa wpada raz na miesiąc bo ma wieczną depresję i potrafi powiedzieć to samo, że mamy bałagan, a ona z dwójką dzieci miała czyściej Ale stara się to puszczać mimo uszu. Skoro sama nie wpadnie na to, żeby pomóc, to najmniej powinna pouczać.
Ale tak to jest z ludźmi. Potrafią krytykować zamiast pomóc i to ci, na których najbardziej powinno się móc liczyć.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 maja 2018, 13:44
-
Dziewczyny, wiem że nie każda to potrafi ale naprawdę nic się nie stanie jak chata nie będzie błyszczała... ja mam na to wylane, mieszkamy daleko od rodziny, nikt mi się młodą nie zajmie żebym mogła to ogarnąć. Zresztą i tak wolę czas spędzać z nią, czasem tylko jak mnie już bałagan wkurzy to staram się ogarnąć. Mężu nie narzeka, cieszy się że ma obiad jak wróci i czyste ciuchy. Jakoś cudownie mu się odmieniło jak był chory i 2 tygodnie był z nami w domu, co prawda nie pomagał przy małej żeby nas nie zarazić ale widział że ją trzeba zabawiać bo sama to się tylko wpatruje w karuzelkę a też pół dnia pod nią nie wyleży.
Na macie jest super ale góra 15 minut i szukaj matka pomysłu jak dziecko zabawić Z drzemkami już się pogodziłam że są 3 półgodzinne, i serio chcę wtedy odpocząć albo cos spokojnie zjeść. Przed porodem próbowałam wprowadzić w życie rady niebałaganki że 15 minut sprzątania dziennie codziennie daje radę... Serio? jakoś mi się nie udaje... może też przez to że mąż rzadko pomaga, a raczej przeszkadza robiąc większy bałagan. Wiele razy go prosiłam żeby jak mi nie pomaga to chociaż niech nie dokłada, ale to jak grochem o ściane albo odpowiada że się nauczył ode mnieMama-Ali, Gosiak, Greetta lubią tę wiadomość
-
Malineczka... czasami rozstanie daje kopa i o dziwo w pojedynke jest lepiej niz we dwoje ale to powazny krok...
...przykre jest to ze Twoj partner nie wykazuje zadnej checi pomocy ani nie chce spedzac czasu z wlasnym dzieckiemhttps://www.maluchy.pl/li-73368.png -
Dziewczyny, głowy do góry. Każda z nas ma lepsze i gorsze chwile. Ja też miewam takie okresy kiedy zwyczajnie wymiękam, mam wtedy ochotę usiąść na środku pokoju i wyć razem z małym albo po prostu pierdolnąć drzwiami i nie wracać. To normalne. Jesteśmy tylko ludźmi i jak każdy człowiek mamy czasem dość. Wtedy też potrzebne jest wsparcie drugiej osoby, w tym przypadku faceta. Niestety też wiem jak to bywa z facetami, może nie zawsze, ale jednak. Mój też uważa, że przecież jestem matką i chciałam tego dziecka, więc dlaczego denerwuję się na młodego czy chodzę wściekła. Pomocy od niego też mam ostatnio mało tak jak już pisałam. Na początku robił przy nim dużo. Teraz jego obowiązki ograniczają się do zmiany pieluchy od czasu do czasu albo wyjścia na spacer - chociaż wtedy również wygłasza swój cały monolog, że jak to jestem matką, powinnam iść z nimi na ten spacer. Nie rozumie tego, że ja czasem potrzebuje tej godziny dla siebie. Chcę wtedy posiedzieć w świętym spokoju, bez nikogo, bez Kuby również. Ile razy mówiłam mu weź małego, idź do swoich rodziców niech zobaczą wnuka. Oczywiście nie, bo on beze mnie nigdzie nie pójdzie, bo Kuba jest „za mały”. No przepraszam bardzo, ja to słyszę od stycznia. To kiedy on będzie wystarczająco „duży”, żeby w końcu się odważył i poszedł sam? Za 3,4 lata?
Co do syfu, nie chciałybyście zobaczyć teraz mojego mieszkania. W dużym pokoju wala się wszystko, wszędzie. Na początku też miałam dola z tego powodu, że nie potrafię tego ogarnąć, ale teraz ... szczerze? Mam to w dupie. Moja rodzina nie zginie przez burdel w pokoju. Teraz nawet kiedy mam chwilę dla siebie to wolę obejrzeć serial, przeczytać książkę, a nie ścierać kurze, układać wszystko na tip top, bo wiem, że za godzinę znowu będzie syf jakby tornado przeleciało, więc dałam sobie na luz
Wiele z nas w tym też ja miałyśmy wydaje mi się w głowie jakiś idealny obraz macierzyństwa. Wiecznie uśmiechnięta, wyluzowana i idealna mama. Wyszlo co innego. I przykładowo dla mnie to jak dostać w pysk od życia, ale dziewczyny jak widać nie jesteśmy z tym same. Pełno nas tu takich samych Jest momentami cholernie ciężko, odechciewa się wszystkiego, ale naprawdę starajmy się cieszyć z tego, co mamy. Przecież kochamy nasze dzieci z całego serca. To nasze kochane bezzębne istotki. Ja kiedy jestem wściekła na Kubę i już mi ręce opadają to zaczynam oglądać filmiki, zdjęcia od narodzin aż do teraz. Widzę jak rośnie, jaki jest szczęśliwy kiedy mnie zobaczy i od razu przechodzi. Będzie dobrze laskiGosiak, Greetta, Myszk@ lubią tę wiadomość
-
Co do kryzysów w związku, u nas od stycznia jest też ciężko. Codziennie kłócimy się o głupoty, jeden drugiemu przynajmniej raz dziennie musi wbić taką porządną szpilę. Mam tego momentami dość, nawet są chwile kiedy myślę czy ten ślub to dobry pomysł. Może lepiej byłoby się rozstać jeśli nie umiemy ostatnio żyć w zgodzie, ale wierzę w to, że się z czasem unormuje.
I dokładnie, czasem lepiej osobno niż razem. -
Malineeczkaa wrote:Wy chociaż możecie wyjść.. mój z młodą nie zostanie. Wymówka jest, że to za długo, że on się boi, że ja jestem matką i powinnam się nią zajmować. Przyjaciółka ma w piątek urodziny. Zapytałam swojego czy z nią zostanie czy mam dać ją do mamy. To oczywiście wielki bulwers, że jak to ja wychodzę, na ile, z kim, a co ja Ci mówiłem... Wyjdę. Czy mu się to podoba czy nie. Najwyżej się rozstaniemy. Może będzie mi łatwiej. On może wszystko, a ja nic. Mam tylko siedzieć z dzieckiem w domu, sprzątać, gotować. Wyjść na spacer mogę, ale jak zacznie prace to mam czekać w domu hal wraca. Mam wrażenie, że to on mi wszystko psuje i dlatego nie umiem się cieszyć. A jak pytam go czy weźmie małą, bo np. chce iść się wykąpać to słyszę, czy nie mogę tego zrobić jak zaśnie. Albo że ręce mnie bolą, to gada żebym ja położyła obok siebie. Gdzie ona wrzeszczy jak ją kładę.. wczoraj był w pracy to i całą chatę posprzatalam, pranie zrobiłam i rosół. Jest wpół do 2, a u mnie w chacie taki syf, że ryczec mi sie chce
Włos mi się jeży jak czytam Twój opis. Aż mi się wierzyć nie chce, że istnieją tacy faceci. Nie wyobrazam sobie takiego życia i chyba wolałabym żyć sama z dzieckiem, niż ze świadomością że jest ktoś taki obok.
Ja wczoraj pojechałam do dentysty, na zakupy. Mąż ogarnał dwójkę, kolacja, kąpiel, cała reszta. Dziś wychodzę na spotkanie ze znajomymi z pracy. Nie pytałam o zgodę, powiedziałam ze dzis mam wyjście i żeby nic nie planował. On też spotyka się ze znajomymi, razem też wychodzimy i zostawiamy dzieciaki rodzicom. Nie wyobrażam sobie takiego uwiązania przez kogoś, kto ma być Twoim największym wsparciem. Do dupy. -
Ja mam gdzieś ogólnie bałagan. Sprzątam może raz na tydzień. Obiad tez rzadko robie bo nie nam kiedy i jak. Ale ten i tak ma problem, że każdej rzeczy nie odkładam na miejsce i jest syf. A jakbym odkladala to by go nie było. Ale on nie wie jak to jest siedzieć z dzieckiem 24/7h. Szacunek tez juz do mnie stracił. Odzywa się tak, jak nigdy wcześniej by się nie odezwał. Płacze codziennie przez niego, a on nie przeprosi bo "nie ma za co" . Bo to ja mam wieczny problem, mi nic nie pasuje, ciągle się czepiam.. kurwa nawet ja na zakupy musze chodzić z dzieckiem. A przed chwilą powiedział, że już dawno by mnie kopnął w dupe, gdyby nie dziecko. A nie chce jej zostawić na pastwę losu. Powiedziałam mu ze nie chce z nim być i ma się pakować, ale czy to zrobi.. Nikt mnie nigdy tak nie ranił. Nie mam już sił, a nie potrafię definitywnie tego zakończyć...
-
Myszk@ wrote:Dziewczyny, wiem że nie każda to potrafi ale naprawdę nic się nie stanie jak chata nie będzie błyszczała... ja mam na to wylane, mieszkamy daleko od rodziny, nikt mi się młodą nie zajmie żebym mogła to ogarnąć. Zresztą i tak wolę czas spędzać z nią, czasem tylko jak mnie już bałagan wkurzy to staram się ogarnąć. Mężu nie narzeka, cieszy się że ma obiad jak wróci i czyste ciuchy. Jakoś cudownie mu się odmieniło jak był chory i 2 tygodnie był z nami w domu, co prawda nie pomagał przy małej żeby nas nie zarazić ale widział że ją trzeba zabawiać bo sama to się tylko wpatruje w karuzelkę a też pół dnia pod nią nie wyleży.
Na macie jest super ale góra 15 minut i szukaj matka pomysłu jak dziecko zabawić Z drzemkami już się pogodziłam że są 3 półgodzinne, i serio chcę wtedy odpocząć albo cos spokojnie zjeść. Przed porodem próbowałam wprowadzić w życie rady niebałaganki że 15 minut sprzątania dziennie codziennie daje radę... Serio? jakoś mi się nie udaje... może też przez to że mąż rzadko pomaga, a raczej przeszkadza robiąc większy bałagan. Wiele razy go prosiłam żeby jak mi nie pomaga to chociaż niech nie dokłada, ale to jak grochem o ściane albo odpowiada że się nauczył ode mnie
Popieram, popieram, popieram!!!
dziewczyny, po prostu nie sprzątajcie
Serio, jak mam duzo do roboty i mam chwilę i muszę dokonac wyboru- siadam z kawą . Jak Ala jest w domu, to moj salon...no cóż, wygląda jak pierdolnik. Kiedyś non stop zbierałam zabawki, kredki i wszystko inne. Teraz odgarniam nogą żebym mogła przejść, ewentualnie robię miejsce na 2 maty małego i tyle. A ogarniamy wieczorem z mężem. Jedyne co zawsze robie bo mi bardzo przeszkadza i wiem, ze jak tam posprzatam to będzie czysto to kuchnia.
Jak nie ma Ali, to do 16 jest pięknie, od 16 do 19 to jej teren i znów to samo
Wiecie, porządek w domu z małym dzieckiem to chyba ostatnia rzecz, jaką powinnysmy się przejmować...Gosiak, Myszk@, Krokodylica lubią tę wiadomość