Styczniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
A u nas bylo fajnie i przestalo byc. Od dwoch dni i nocy czlowiekowi odechciewa sie zyc. W nocy moje dziecko ciagle je lub musi byc przy mnie, odlozony nawet w naszym lozku ale obok budzi sie i placze. Takze karmie go na siedzaco i na siedzaco spie a on na mnie. W dzien sam sie nie pobawi nawet chwili, tylko rece i zabawianie. I tylko sie chce wyjsc z domu i nie wracachttps://www.maluchy.pl/li-73368.png
-
stere wrote:A u nas bylo fajnie i przestalo byc. Od dwoch dni i nocy czlowiekowi odechciewa sie zyc. W nocy moje dziecko ciagle je lub musi byc przy mnie, odlozony nawet w naszym lozku ale obok budzi sie i placze. Takze karmie go na siedzaco i na siedzaco spie a on na mnie. W dzien sam sie nie pobawi nawet chwili, tylko rece i zabawianie. I tylko sie chce wyjsc z domu i nie wracac
Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 maja 2018, 12:38
Córcia- 3 stycznia 2018
Synek- grudzien 2012 -
Stere masakra. Ja mam jakieś ciężkie dni od pon. Jestem masakrycznie zmęczona, na spacery wychodzę na zasadzie "bo muszę", ale ledwo ide i modle się żeby mała zasnęła a ja sobie na chwilkę usiąde na ławce. Tylko mnie mąż przy małej nie za bardzo pomaga, ostatni raz zmienił jej pieluchę na majówce. Raz. Pomaga mi trochę sprzątać i robi większość zakupów, a ja czasami z mała z doskoku w chuście. Ale przy Oli to praktycznie nic. Chyba to jest też takie psychiczne zmęczenie. Mam taki dzień raz na jakiś czas, a teraz od pon i nie chce się skończyć♀️- 01.2018
♂️ - 05.2023 -
Łucja ćwiczy dzisiaj obroty tzn. przewraca się na brzuch i się drze bo nie chce na nim leżeć.
Mam nadzieję że wyleczymy gardełko i obędzie się bez antybiotyku. Coś tam jej w nosie furczy. Marudna okropnie już trzeci dzień.
Do tego ciocia zaraziła się od nas no i jestem sama na placu boju.
Cycki w górę i do przodu.małżowinka lubi tę wiadomość
-
Kroko, no poniosło je trochę, ja wiem że im najlepiej u siebie a mieszkamy prawie 200 km od siebie, nie da rady codziennie małej zostawiać i wracać po pracy. Może moja mama da się namówić na przyjazd do nas, ale to też ostateczność bo moi rodzice uważają że trzeba dać dziecku klapsa jak jej niegrzeczne
-
Dziewczyny współczuję chorób dzieciaczków i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Kurde, a ja myślałam, że nasz jest marudny, ale widzę, że nie jest najgorzej. W nocy odpukać śpi pięknie. Znowu spał koło 7,5 godziny ciągiem. W dzień za to lubi sobie pomarudzić. Szybko mu się nudzi i najchętniej chciałby do tatusia na rączki, ale cały czas trzeba go nosić. Jak mąż usiądzie, to od razu ryk. Mały spryciarz
Najgorzej jest przy cycu i na spacerze. Muszę bardzo kombinować, żeby raczył possać dłużej niż 2 minuty a i tak czasem daję za wygraną skoro nie chce. Wyrywa się, bardzo płacze, wkłada rączki do buzi.
Na spacerze darł nam się wczoraj 3 razy tak, że trzeba było go nieść na rękach. Ostatni raz jak go wyjęliśmy to ja już niosłam go prawie pod sam dom i zasnął mi na rękach.
Chyba trzeba się przyzwyczaić, bo skok jeszcze trochę potrwa i nie zanosi się na zmiany. W sumie codziennie jest darcie przy cycku i na spacerze.
Jak dobrze, że na razie mam męża przy sobie. To naprawdę wielka pomoc. Zawsze to przynajmniej mogę zrobić obiad, jedno coś tam sprzątnie, a drugie zajmie się małym. Co prawda nie mam co liczyć, że go przewinie i przebierze, ale zawsze to i tak dużo, że z nim posiedzi.Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 maja 2018, 14:58
-
stere wrote:A u nas bylo fajnie i przestalo byc. Od dwoch dni i nocy czlowiekowi odechciewa sie zyc. W nocy moje dziecko ciagle je lub musi byc przy mnie, odlozony nawet w naszym lozku ale obok budzi sie i placze. Takze karmie go na siedzaco i na siedzaco spie a on na mnie. W dzien sam sie nie pobawi nawet chwili, tylko rece i zabawianie. I tylko sie chce wyjsc z domu i nie wracac
Stere, współczuję. Ale na pocieszenie powiem Ci, choć pewnie sama to wiesz;), że to etap. To minie. Musisz znaleźć coś, co da Ci siłę na chwilę. Ja tak robiłam na początku z Wojtkiem. Wyznaczałam sobie kolejne daty, momenty przełomowe itd.
U nas na szczęście drugie dziecko- skarb się trafiło. Ala była taka sama. Wojtek potrafi leżeć na macie godzinę, czasem dłużej bez jęczenia. Ja robie swoje, coś do niego powiem, on się pochichra, zajmie swoimi wiszącymi zabawkami i jest git. Odłożony do łóżeczka tez potrafi poleżeć bardzo długo. U nas panuje zasada że nie nosimy dzieci na rękach. Tzn pomijam te oczywiste momenty , ale generalnie Wojtek spędza czas na macie z zabawkami wiszącymi, na dużej macie i ćwiczy bujanie na boki i leżenie na brzuchu , na sofie i wtedy sobie "gadamy". Tak samo rano chwile jest ze mną w sypialni, leży mi np na nogach i sobie ćwiczymy.
Spacery to ok 2h dziennie. Teraz jest trochę ciężej bo mam dwójkę, ale nie mogę narzekać. Wszystko ogarniete, obiad, drobne sprzatanie, pranie, zabawy ze starsza córą i synkiem. A teraz młody śpi, Ala je obiad, a ja znów uciekłam z kawą do sypialni i odpoczywam . A za pół h przychodzi mąż i przejmuje trzódkę
-
Mama Ali... u nas dzieci to raczej nie takie, ktore sa marzeniem mlodych rodzicow.... takie to nam sie egzemplarze trafily....
...ja to tak zyje od zadania do zadania... wytyczam sobie cele, ktore musze w danym dniu osiagnac i tyle... zakupy, sprzatanie, obiad, pranie i inne duperele, ktore kiedys byly mega proste a teraz sa wyzwaniem....
Myszka.... no wlasnie - rodzice.... moi jeszcze nie sa tacy najgorsi tzn szanuja to co sie im powie, o co poprosi a poza tym zgadzaja sie z nami w wielu sprawach... moi tesciowie to juz inna bajka - nigdy nie zostawilam z nimi starszego dziecka i nigdy nie zostawie mlodszego - raz, ze zawsze maja uwagi do tego jak zyjemy, jak wychowujemy dzieci, dwa, ze jak tylko moga to wyciagaja wszystko co musieli dla kogos zrobic i ile to ich kosztowalo, i ze za takie poswiecenie powinno sie ich calowac po stopach - dziekuje bardzo, wole byc mega zmeczona niz prosic ich o pomoc....
...wiem ze sa rozne sytuacje i ciesze sie, ze akurat ja nie musze korzystac z pomocy tesciow...
Polaj... masz kilka kilogramow do noszeniaWiadomość wyedytowana przez autora: 23 maja 2018, 17:47
https://www.maluchy.pl/li-73368.png -
ana167 wrote:Krokodylica współczuję, myślałam, ze juz tak zostanie.. Duzo sily. I szbyko mijającego czasu,moze jak usiądzie będzie lepiej..
Oby, oby.
Jeszcze starsza taka niedobra.
Normalnie odkąd poszła do przedszkola to nie mogę z nią chwilami wytrzymać. Albo bunt 3 latka, w każdym razie strasznie upierdliwe to. -
Kroko tak bunt 3 latka mam to samo echhhhhhhhh. Moja jeszcze jak się okazało ma alergię nie wiadomo jeszcze na co Ale obstawiam pyłki trawy itp. Kichała chyba milion razy dziennie a nawet w nocy. Kataru nie miała albo miała taki gęsty od 3 tyg do tego oczy jak królik i ciągle mówiła że ją swędzi i dodatkowo w jednym miała jakąś bakterie więc leczymy to kroplami ż antybiotykiem, a zakropic oczy nie ma szans...a muszę 4 razy dziennie. Normalnie sceny dantejskie i do tego taki krzyk ze czekam aż ktoś zapuka do drzwi..
Ja do pracy nie wracam bo ja odkąd jesteśmy w de to nie pracuję czyli od jakis 4 lat. Jeśli zdecyduje się siedzieć z małą w domu do 3 lat to będę miała to płacone Ale raczej pójdzie jak siostra w wieku 2 do przedszkola tym.bardziej że chodzi o naukę języka. Starsza Lena bardzo szybko załapała i klepie teraz po niemiecku jak stary Niemiec hehe. Tzn w domu nie bo tak jest nauczona Ale w przedszkolu czy ż sąsiadami to nawija jak szalona więc mam nadzieję że Sara też tak szybko złapie a ja zobaczę może w końcu wyrwę się do jakiejś pracy -
Potrzebuję się wygadać, a w zasadzie nie mam nikogo, kto mógłby zrozumieć. Jak ktoś ma dobry humor to proponuję nie czytać.
Uwielbiam młodą i nie cofnęłabym tej decyzji, ale nie mogę powiedzieć, że lubię moje obecne życie. A przez to, że go nie lubię, to nie mam motywacji robić czegokolwiek poza zajmowaniem się młodą i w konsekwencji nie lubię go jeszcze bardziej. Przed porodem wszystko miałam na tiptop, odprasowane koszule, zdrową dietę, codziennie nowe wyzwania, spotkania, delegacje, cały czas kontakt z ludźmi,w weekendy dużo ruchu. A teraz mieszkanie jest coraz bardziej zapuszczone i ja też, i nie chce mi się nawet uczesać, bo odkąd mąż zmienił pracę i wraca późno to przez cały dzień nie mam kontaktu z nikim dorosłym. Żyję na kanapkach, bo nie chce mi się gotować tylko dla siebie. Nie doszkalam się, bo coraz bardziej mnie frustrowało to, że przy młodej w ciągu dnia nie da się nawet krótkiego artykułu przeczytać, a wieczorem jestem tak zmęczona, że już nie rozumiem co czytam. Wróciłam na chwilę do biegania i to mi trochę dało kopa, ale po powrocie znad morza nawet do tego nie mogę się zmusić. Chyba ten wyjazd mnie dobił, bo to było najfajniejsze 5 dni od urodzenia młodej, a teraz do października czyli do kolejnego wyjazdu znowu będzie wegetacja. Wiem, że to wszystko kiedyś minie, ale jestem przyzwyczajona żyć teraźniejszością, a teraźniejszość jest do... pieluchy. -
nick nieaktualnyWg mnie artykuł porażka. Pokazuje dziwne wymysły gościa który chce zaistnieć.artykuł Jest zdecydowanie jednostronny tj jakby wziać zwolennika vojty to byłoby w podobnym tonie. Wg mnie sprowadzanie met vojty do strachu dziecka itp to niezrozumienie samej met vojty
-
Annaki być może, a że się zbiegło z powrotem do przedszkola to wydaje się że to przez to.
Ja też byłam na 100% pewna że Zuzia ma alergię i zonk, nic nie wyszło.
Ja Zuzi zakrapiałam ostatnio oczy 3 razy dziennie, przy bajce jakoś szło. Jakieś piosenki w tel czy coś nie da rady?
Vilu przykro mi że się tak czujesz, ja przy Zuzi w pewnym momencie miałam to samo a teraz nie mam na to czasu. Pociesze Cię tylko że to minie.