Styczniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Makasa... jakbym o moim czytala... przy strszaku mogla stac choinka a na podlodze moglo lezec cokolwiek, do buzi nie wzial tylko pokazywal ze cos jest... a z tym to dwa swiaty i pies kudlaty...
Deszcz pada wiec musialam odwiezc straszaka do szkoly autem, to mlodszy nawet tych 10 minut w samochodzie nie mogl przetrawic
U nas choinka bedzie na stole stala, inaczej sie chyba nie daWiadomość wyedytowana przez autora: 12 listopada 2018, 09:26
https://www.maluchy.pl/li-73368.png -
kurcze ja właśnie nie wiem co robić bo a) kocham święta b) jak to tak bez choinki? ;( ale mąż mówi, że nie ma opcji. Ona tylko szkudzi i szkudzi na tej podłodze, jak zobaczy choinke to faktycznie może być ciężko. Musimy znaleźć jakiś kompromis.
Już chyba wiem co to są opuchnięte dziąsła. I jak na moje oko to idzie górna jedynka i obie górne dwójki. I coś na pewno jest na rzeczy, bo od kiedy wyszła górna jedynka, przestała pchać rączki do buzi a teraz znowu to robi.
Kupiłam bidon, myślałam że będzie gorzej z nauką, co prawda głownie się przy tym zaciesza i gryzie słomkę, ale jak chce to się napije.
Dajecie jakiś herbatki? Tak pytam w kontekście, bo np. jak wracamy teraz ze spaceru to ja mam ochote na ciepłą rozgrzewającą herbatkę po tym zimnie, moze Oleńka też?♀️- 01.2018
♂️ - 05.2023 -
Lilly
https://mamotoja.pl/jaka-zdrowa-herbata-dla-dziecka-rooibos-czarna-a-moze-czystek,dieta-malego-dziecka-artykul,21574,r1p1.html
http://szpinakrobibleee.pl/ziola-herbaty-dla-dzieci/
...ja podaje ciepla, przegotowana wode, czasami jak sama pije rooibos czy pokrzywe to czestuje mlodego a rano zawsze pije ciepla wode z cytryna i mlody tez czasami wypije jednak w 99% do picia jest woda i mleko z cyca...
...u nas jest butelka z taka miekka slomka do picia i mlody jak napije sie wody, to wtedy zaczyna ta rurka strzelac i rozpryskuje znajdujaca sie w rurce wode i skubany wie ze musi wziac lyka zeby znowu pojawila sie woda w rurce do strzelania...https://www.maluchy.pl/li-73368.png -
Tym razem ja potrzebuję ojojania. Dzieć z zapaleniem oskrzeli; to pierwsza nasza choroba, więc wpadam w panikę, jak mi tak rzęzi. Z powodu smogu lekarz zabronił wychodzić z domu, całymi dniami siedzę na podłodze i zabawiam marudne dziecko, któremu ciężko wytłumaczyć, że drzemki w domu a nie na dworze i dlaczego po raz pierwszy w jej życiu nie spędzamy dni na spacerach (zwykle 4-5 godzin). Do tego maż cały weekend na konferencji i dzisiaj mimo święta siedzi w pracy, bo coś tam potrzebuje nadrobić. Ja też potrzebuję nadrobić, bo przez tę chorobę jestem kilkanaście godzin w plecy z robota, ale nie mam kiedy, bo dzieć przez kaszel słabo śpi. I przez dzieci sasiadów z góry, które od soboty demoluja mieszkanie, a nam od tego kieIiszki w szafce dzwonia i młoda się budzi. I jeszcze mamy kwasy, bo jestem w czarn...ym lesie z projektowaniem mieszkania i zamawianiem materiałów, a to też na mojej głowie, bo ja pracuję tylko na pół etatu. Taka kicha.
-
Vilu dużo zdrówka dla małej.
A my jutro z rana wyjeżdżamy.
Wczoraj miałam mały kryzys i powiedziałam, że nigdzie nie jadę. Zostawiłam młodego z mężem i poszłam się kąpać, ale mąż postanowił, że pozwoli dziecku się zmęczyć i wypłakać, więc w najlepsze leżał z nosem w telefonie, a mały płakał jak zarzynany. Weszła moja mama. Próbowali obydwoje. W końcu ja musiałam go uspokoić. Mama widząc, że nie może go uspokoić spanikowała, co zrobi, jeśli jej się tak rozpłacze, bo nie będzie rodziców. Bo nie ma cyca i nie chce z butli. A to będzie jednak cały dzień i cała noc.
Już chciałam wszystko odwołać, ale bilety, dojazd kupione. Dzień przed trudno coś odwołać. No ale czego nie robi się dla dobra dziecka.
Oczywiście mąż przekonywał, że rodzice sobie dadzą radę z młodym, bo w dzień w ogóle bardzo ładnie się nim zajmują. Dziś nastroje lepsze, bo mały dostał od mamy mleko z butli i w końcu zaczął pić. Ładnie też jej zasnął. Najbardziej boję się nocy, bo jednak budzi się co godzinę, albo maks co 2 i nie chodzi tylko o cyca. Dziś jeszcze spróbuje go położyć na noc, a potem może z raz wstanie i da mu butelkę, i zobaczymy. Decyzji jeszcze na 100% nie podjęłam, ale w razie czego jestem uszykowana.Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 listopada 2018, 15:36
-
Vilu strasznie współczuję, przy tylu godzinach spaceru musisz chyba dostawać do głowy. Ja ostatnio sama ciągle coś wymyślam żeby odwiedzić kogoś albo żeby nas odwiedził ktoś, żeby była jakaś odskocznia, a tak w izolacji to w ogóle można zwariować
-
u nas niestety trochę gorzej bo starsza jest na etapie tworzenia z plastelin,malowania farbami,kredkami,klejenia i zabawy małymi zabawkami typu shopkins (mało kto pewnie wie co to jest-mała pierdola akurat pasująca do buzi syna)...Musimy mieć oczy dookoła głowy a i tak już z jego ust wyciagalismy plasteline,klej,piłeczki,kinderki,papierki,taśmę.Ostatnio nawet miał skórkę od ziemniaka:O psią karmę a najbardziej upodobal sobie kredki i flamastry.Oczywiście ja chowam a Marysia wyciąga bo potrzebuje,nie schowa i tak w kółko.
Dziś Adaś zdobył kolejny level.Z łóżka Marysi wspina się na biurko:[także ten:/...ciekawe czy jak zacznie chodzić to będzie nam łatwiej czy trudniej?Polaj jak u was z tym jest? -
Gdyby nie bramka na schodach to by tylko po schodach wchodziła na piętro. Próbuje się wspinać bo widzi jak to brat robi.
Raz w łazience próbowała wejść na taboret i straciła równowagę spadając uderzyła w róg kafelkowy koło brodzika i krew poleciala a ja zamarłam.
Pisałaś o różnych przedmiotach najgorsza chyba jest piłeczka pinpongowa.
Generalnie mała wsza jest wszędzie i próbuje biegać ale jej to kompletnie nie wychodzi.Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 listopada 2018, 15:00
Córcia- 3 stycznia 2018
Synek- grudzien 2012 -
A to u nas starsza tez lepi z ciastoliny i uwielbia playmobil a tam mnostwo drobiazgow ale bawi sie tym na duzym stole w kuchni a Sara w sumie w tym czasie zazwyczaj siedzi w pokoju obok i grzebie w swoim pudle z zabawkami albo żre gazety:-D. W kuchni tez wygrzebie zawsze jakieś lupiny od cebuli itp.... a z zabawek to zjadła takiego koralika wiecie takie okrągłe z dziurką co sie uklada na takich plytkach z kolcami a później prasuje zeby to się zlepilo...no ale wyszedl w kupie
-
Moja dzisiaj odkryła wchodzenie na kanapę. Co jest pewnym problemem logistycznym, bo z kanapy wchodzi na oparcie a z oparcia na stół. Gdybym zabrała stół to z oparcia leciałaby na łeb. Ale tak to ryzykuję dzieckiem spadającym ze stołu. Chyba rozmontuję kanapę. Eh.
-
U nas tez jest wchodzenie na wypoczynek, tym bardziej atrakcyjne ze opierajac sie o oparcie ma widok na caly salon lacznie ze stolem i wszystko moze obserwowac.
A tak w ogole to moj maz wyjechal w niedziele wieczorem, wraca w sobote rano ale bedzie musial od razu wyjsc ze starszym na mecz. Wroca poznym popoludniem. Nie wiem jak ja dozyje do tego czasu. Mlody ma trzy drzemki ale oczywiscie mamusia musi byc obok, nic nie zrobie wtedy w chalupie ale mam czas na odpoczynek a poza tym to tylko noszenie i noszenie. Zrobienie sniadania, jedzenie, wc, sprzatanie, prasowanie to wszystko z mlodym na rekach a jeszcze starszak jest i ma swoje potrzeby. A to trening, nauka, szkola.... idzie zejsc z tego swiata ze zmeczenia... bo oczywiscie w nocy milion pobudek na jedzenie...
Megiii.... i jak tam? Udalo sie?https://www.maluchy.pl/li-73368.png -
Zly dzien jakis mam. Kupilam borowki dla syna bo lubi a okazalo sie ze polowa to taka rozmemlana i nie nadajaca sie do jedzenia, winogrona kupilam dla siebie ale okazaly sie kwasne (zjadlam dwie sztuki na rynku to byly slodkie), kupilam tez czekoladki na wage, rozne rodzaje do kalendarza adwentowego dla starszaka i mowie chlopu ze chce bez alkoholu, 24 sztuki i kazda inna to mi zapakowal 26 sztuk i 7 takich samych, kretyn (niestety zauwazylam to juz w domu), no i hit dnia - wjechalam wozkiem w gowno a to wozek ktory mam w aucie wiec musialam jakos sie tego gowna pozbychttps://www.maluchy.pl/li-73368.png