Styczniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Dzięki Polaj za dobre słowo, jestem dobrej myśli bo pani która robiła rtg mówiła że nie ma tam nic strasznego, no ale oficjalny wynik jutro.
Miała przyjechać do nas pielęgniarka po 18 zrobić zastrzyk i nie ma jej.
Powiem Wam że masakra, sama czuję się nędznie, a tu Łucja z rąk nie schodzi, śpi tylko na mnie, a Zuzia z nas w najlepsza i ma permanentnego focha bo chce się bawić. Oj ciężko. Mam nadzieję że Łucja wyjdze z tego. -
Kroko, kurcze ale się Łucja załatwiła, zdrówka dla bidulki i oby nic nie wyszło jutro na zdjęciu. No i cierpliwości
Ja chyba ostatnio niepotrzebnie się chwaliłam, bo Iza wczoraj zaczęła pokasływać, dziś byłyśmy u lekarza i gardełko chore, na razie bez antybiotyku, oby dała radę całkiem bez. -
My też długo się otrzymaliśmy bo ostatnia choroba syna w listopadzie a córki w grudniu. Teraz jak nas dopadło to chyba za te 2 miesiące.
Plus taki że małej wyszła druga gorna jedynka i skończyła gorączkowac tylko katar ma w dalszym ciągu.Córcia- 3 stycznia 2018
Synek- grudzien 2012 -
Cześć dziewczyny. Jestem z tegorocznych lipcówek. Pozwoliłam sobie do Was napisać jako już doświadczonych Mamusiek Rozglądam się za wózkami a Wy pewnie jesteście już expertakami w temacie. Wiecie już czy Wasz zakup był trafiony czy nie. Jezeli macie ochotę napisze które wózki wam się sprawdziły i polecacie a które stanowczo odradzacie. Z góry dziękuję za każdą informację
-
Dzięki dziewczyny, chyba jest lepiej, dzisiaj już Łucja dużo lepsza, niestety zastrzyki bardzo bolesne, dzisiaj jak tylko weszła pielęgniarka wiedziała o co chodzi i wrzask. No co zrobię, musimy to przetrwać.
Miała dzisiaj pani dr dzwonić co wyszło na rtg, ale na razie nie dzwoniła niestety.
Zuzia piła ładnie antybiotyki i jej przeszło a Łucja niestety pluła, wciskałam na siłę ale co jak nie wypijała całej dawki.
Myszka zdrowia dla Was. -
Kroko, stawiam ze jakby rtg wyszedł źle to by zadzwoniła czym prędzej. I szczerze Cię podziwiam z chorobami dziewczyn, Iza ma pierwszy katar a ja już zdycham, w sumie zdycham bo mnie chyba zaraziła, ale odciąganie jej to masakra, w sumie nie samo odciaganie co zakroplenie nosa przed odciągnięciem...
Danio ja mam bebetto murano i go uwielbiam, nawet teraz patrzyłam czy by nie wybrać bliźniaczego od bebetto, dla mnie ma tylko 2 wady: 1) mąż jest wysoki i jak prowadzi to często kopie w hamulec, 2) kosz pod wózkiem po przejściu na spacerówkę drastycznie się zmniejszył, a byłam taka zadowolona jak była gondola -
Myszka nie ma za co podziwiać, trzeba przetrwać i tyle, ale dzięki za miłe słowa, to podnosi na duchu, bo wczoraj o 22 już się poryczałam, Łucja przez tą chorobę się strasznie rozbestwiła, nie chce jeść tylko cyc, śpi tylko na mnie, i ciągle chce bajki w tv (włączamy do inhalacji). A ja sama chora, ani się wysikac, ani napic herbaty ani umyc bo ona się drze jak ją odloze...
Czym kropisz nos? Ja Łucji i Zuzi zawsze psikam przed snem wodą morską noski więc przyzwyczajone. Ogólnie ja biorę Łucję na kolana, włączam odkurzacz, daję katarek do rączki i razem czyścimy nos np. lalce, a porem ona sobie czyści, oczywiście ja pomagam. Spróbuj, działało u Zuzi i u Łucji. -
Na Patrycje nie działała zabawa podczas odciagania nosa. Musiałam ba nią "siasc" i odsysac. Dopiero od jakiś 3 miesięcy sama siada na fotelu potem się kładzie i bez problemu wyciągamy gile. Do tego stopnia że sama się upomina żeby włączyć odkurzaczCórcia- 3 stycznia 2018
Synek- grudzien 2012 -
Też pryskałam wodą morską więc przyzwyczajona że coś do nosa się psika, ale lekarka nam przepisała isonasin septo żeby rozrzedzić wydzielinę no i tego nie lubi, już jak ja kładę to jest wrzask, samo odciąganie nie jest koszmarem, odwraca głowę i odpycha rączkami ale da się odciągnąć. Dzisiaj spasowałam z tymi kroplami i psikałam wodą morską to był względny spokój. Nam na szczęście choroba jakoś bardzo nie namieszała, ale drzemki tylko ze mną, ściska mnie kurczowo i nie daje się odłożyć, w sumie ja też wtedy odpocznę więc nie mam na co narzekać, ale niewygodnie mi czasem.
No i leków dzisiaj nie chciała brać, w miarę bezboleśnie piła syrop z cebuli, dobrze że nie mamy antybiotyku.
Za to na pokładzie dolne czworki, ostre te cholerki -
Dziewczyny bardzo Wam współczuję chorób, nas na razie to omija, w sumie może dlatego, że nie ma od kogo złapać chorób. U nas był czas, że młoda bardzo chętnie dawała nos żeby jej psiknąć wodą morską, a ostatnio nie ma mowy, nie mówiąc o katarku, przed nim też się broni, ale już całkiem ładnie jej idzie wydmuchiwanie noska.
Polaj lubi tę wiadomość
-
A my już w domku. Wróciliśmy w środę przed północą. Ostatnie 2 godziny w pociągu to była już mordęga. Mały marudził, bo chciał raczkować, a w pociągu mało miejsca i bałagan. Daliśmy jakoś radę. W taksi mega płacz, za to po wejściu do domu radocha
Pozakładałam już zabezpieczenia na szafki, ale nadal powodzeniem cieszy się cały sprzęt, którego nie da się zabezpieczyć i grzejnik elektryczny.
Mam wrażenie, że podczas tego wyjazdu mały bardzo się rozwinął psychicznie i nabrał wielu nowych umiejętności. Mąż nie widział go tydzień i też tak stwierdził, choć tydzień to nie jest jakoś długo.
Może nie wypoczęliśmy, bo ciągle coś się działo, ale zmieniliśmy otoczenie.
Babcia wnuczkiem zachwycona. Choć jedna. Szkoda tylko, że tak daleko mieszka. Na co dzień bardzo by mi się przydała jej pomoc i towarzystwo. Druga babcia za to wydzwania i gada głupoty do męża, ale pofatygować się już drugi miesiąc do wnuczka nie raczy, nawet po roczku jeszcze nie dotarła, choć jej nie było.
Mam nadzieję, że przez tę jazdę w pociągu i duże różnice temperatury na korytarzu i w przedziale mały niczego nie załapie.
Powrotu do zdrówka dla chorujących dzieciaczków.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 lutego 2019, 18:48
-
Megii, super że wyjazd się udał, może mały podróżnik Wam rośnie to kiedy planujesz kolejną podróż do rodziców?
U nas lepiej od kiedy odpuścilam zakraplanie nosa... tak jak myślałam problem był w położeniu się do zakroplenia, z woda morską daje czyścić bez problemu i podstawia nosek do odciągania, nawet leki o dziwo zaczęła bez problemu łykać, oby jej przeszło, bo wczoraj tak się rozkaszlała że od razu zadzwoniłam do przychodni, pediatra szczepił więc nie mogł nas przyjąć ale internista miał jeszcze miejsca, chciałam żeby ją ktoś przed weekendem osłuchał czy niżej nie poszło. Lekarka stwierdziła że infekcja nadal na górze, osłuchowo czysto więc wyszlam spokojniejsza. Bidulka nadal ma oczka strasznie zmęczone, ale wydaje się że powoli jej przechodzi, obym nie zapeszyła, jutro mieliśmy zacząć nowy semestr na basenie, cóż musiałam odwołać zajęcia, może za tydzień się uda.
W ogóle to dziwne, chodiła na basen od września, 21 stycznia miała ostatnie zajęcia, później szczepienie i zaczęły się ferie, a teraz ona jest chora, przypadek czy może mieć słabszą odporność po szczepieniu? -
Hej.Troche nas nie bylo...praca mnie wykancza a jak mam wolne poswiecam sie rodzinie 100 %...
Dzis swietny dzien.Piekna pogoda=spacer i obiad w restauracji.Dzieci przeszczesliwe i my z mezem tez:)
Generalnie mam troche latania po lekarzach.Wczoraj usg brzucha z Marysia.Ma czeste infekcje(intymne).Czeka nas jeszcze wizyta u ginekologa,okulisty i psychologa...a z Adamem mam ortopede koniecznie(zle stope stawia)i kardiologa.Powinnam odwiedzic jeszcze arelgologa...ehh nie lubie latac po lekarzach.Ale jak trzeba to trzeba...Pozapisywalam ich do specjalistow.Oprocz kardiologa wszystkie wizyty mamy na poczatku marca.
Na topie zeby i katar.Łobuzuje nie milosiernie.Z babcia jest grzeczny o dziwo.
A u was jak tam?