Styczniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Mi babka pobrała drugi raz nie po godzinie, tylko po 45 minutach... bo jej się spieszyło, żeby zamknąć laboratorium. Mam nadzieję, że to nie zniekształci wyników i będą w normie.87 r., insulinooporność, hiperinsulinemia, hashimoto, niedocz. tarczycy
24.12.2017 - narodziny naszego synka -
nick nieaktualnyczesc!
ehhh dziewczyny.....teraz mam cieżki czas.... mój dziadek jest umierający, byłam u niego w weekend. Juz praktycznie nic nie pracuje, jeszcze serce daje rade i oddycha jeszcze, juz jest na morfinie..... lekarka w sobote dała kilka-kilkanaście godzin. Jak dzwoniłam dzisiaj to jeszcze walczył......
Pewnie nie potrwa to długo...... powiem wam, że pierwszy raz w zyciu widziałam osobe umierającą. STraszny widok. Nie mogłam spać w nocy.
Nie wiem jak z pogrzebem. Dziadek będzie przewieziony tam gdzie lezy babcia - na wschód polski. Z Gdyni to 600km. Zastanawiam sie co robić. Bo nie wiem kiedy będę miała okazje tam pojechać. teraz moge jechać z rodzicami. Potem na Wszytskich Świętych ale boję sie dużego ruchu na drogach. teraz będzie jednak spokojniej. Generalnie im póxniej tym mniej widze taka podróż daleką. Po porodzie tez słabo z noworodkiem...... ehhh mam dylemat. Chciałabym pojechac, bo to najbliższa rodzina.... -
*Sylwia wrote:czesc!
ehhh dziewczyny.....teraz mam cieżki czas.... mój dziadek jest umierający, byłam u niego w weekend. Juz praktycznie nic nie pracuje, jeszcze serce daje rade i oddycha jeszcze, juz jest na morfinie..... lekarka w sobote dała kilka-kilkanaście godzin. Jak dzwoniłam dzisiaj to jeszcze walczył......
Pewnie nie potrwa to długo...... powiem wam, że pierwszy raz w zyciu widziałam osobe umierającą. STraszny widok. Nie mogłam spać w nocy.
Nie wiem jak z pogrzebem. Dziadek będzie przewieziony tam gdzie lezy babcia - na wschód polski. Z Gdyni to 600km. Zastanawiam sie co robić. Bo nie wiem kiedy będę miała okazje tam pojechać. teraz moge jechać z rodzicami. Potem na Wszytskich Świętych ale boję sie dużego ruchu na drogach. teraz będzie jednak spokojniej. Generalnie im póxniej tym mniej widze taka podróż daleką. Po porodzie tez słabo z noworodkiem...... ehhh mam dylemat. Chciałabym pojechac, bo to najbliższa rodzina....87 r., insulinooporność, hiperinsulinemia, hashimoto, niedocz. tarczycy
24.12.2017 - narodziny naszego synka -
Sylwia współczuję bo niestety stres w takiej sytuacji jest olbrzymi. Trzymaj się :* Ja bym chyba nie dała rady emocjonalnie. 600km to też dużo mnie teraz 100km daje popalić.
W tym roku zmarła babcia mojego męża, która go wychowywała. Po miesiącu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Jak dowiedziałam się, że będzie dziewczynka to stwierdziłam, że będzie następczynią babciWiadomość wyedytowana przez autora: 9 października 2017, 10:10
Córcia- 3 stycznia 2018
Synek- grudzien 2012 -
nick nieaktualnysama nie wiem co robić.
Emocje będa na pewno duże. Ale z drugiej strony nie byc na pogrzebie tak bliskiej osoby..... podróż będzie uciążliwa. Poza tym teraz moge byc bez synka, a póxniej będziemy musieli wszyscy jechac bo ja juz samochodu sama nie prowadze na takie odległości.
nie wiem -
Hej Sylwia, ja bym jechała. Raz nie pojechałam na pogrzeb bliskiej cioci z wygodnictwa (mieliśmy tylko dwa tygodnie urlopu z dziećmi, nie chcieliśmy "marnować" czasu na zmarłych i skupić sie na "życiu") i żałuje do dzisiaj. Na pogrzeb jeździmy nie tylko po to, by uczcić zmarłych, ale rownież po to by wspierać najbliższych. Jedz, nie masz ciąży zagrożonej, nie musisz leciec samolotem, nie ciągasz noworodka. Jakkolwiek dokuczliwe by nie były symptomy ciąży, teraz na pewno bedzie łatwiej niż z Maxi Cosi za kilka miesięcy.
Bardzo współczuje takiej sytuacji, samo życie. U nas w zeszłym tygodniu trzy zgony! Nikt z najbliższych, ale za to bliscy bliskich. Dwóch mężczyzn w wieku 40 i 45. Ten młodszy zostawił młoda rodzine, żonę i dwójkę małych dzieci. Rak. Zabił Go w pół roku. Masakra. Spieszmy sie żyć, bo nie znamy ani dnia ani godziny....
A ja dzis w mojej mam nadzieje ostatniej podróży służbowej. Na szczescie tylko 200km i to z kierowca, no ale wracam wieczorem, wiec jak wyszłam z domu o 7.00 rano to wrócę dopiero o 22.00. Jeszcze daje radę, ale jutro na pewno bede wykończona, a gdzie tam do piątku...Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 października 2017, 10:34
-
nick nieaktualny
-
Z tymi podróżami autem to indywidualna sprawa. Ja obu synków rodziłam na początku lutego w 41tc (obaj tego samego dnia, z dwuletnim odstępem czasu) i w obu ciążach jechaliśmy do PL na swieta. Podróż wte wypadała ok. 33tc, wewte w 35tc. 1250km, w jeden dzien, w ok. 12 godzin z trzema przystankami. Sama prowadziłam kilka godzin, nie było zle. Najgorszy nacisk na pęcherz, możliwe, ze zatrzymaliśmy sie na awaryjne siku
-
nick nieaktualnyhelagazela wrote:Hej Sylwia, ja bym jechała. Raz nie pojechałam na pogrzeb bliskiej cioci z wygodnictwa (mieliśmy tylko dwa tygodnie urlopu z dziećmi, nie chcieliśmy "marnować" czasu na zmarłych i skupić sie na "życiu") i żałuje do dzisiaj. Na pogrzeb jeździmy nie tylko po to, by uczcić zmarłych, ale rownież po to by wspierać najbliższych. Jedz, nie masz ciąży zagrożonej, nie musisz leciec samolotem, nie ciągasz noworodka. Jakkolwiek dokuczliwe by nie były symptomy ciąży, teraz na pewno bedzie łatwiej niż z Maxi Cosi za kilka miesięcy.
Bardzo współczuje takiej sytuacji, samo życie. U nas w zeszłym tygodniu trzy zgony! Nikt z najbliższych, ale za to bliscy bliskich. Dwóch mężczyzn w wieku 40 i 45. Ten młodszy zostawił młoda rodzine, żonę i dwójkę małych dzieci. Rak. Zabił Go w pół roku. Masakra. Spieszmy sie żyć, bo nie znamy ani dnia ani godziny....
A ja dzis w mojej mam nadzieje ostatniej podróży służbowej. Na szczescie tylko 200km i to z kierowca, no ale wracam wieczorem, wiec jak wyszłam z domu o 7.00 rano to wrócę dopiero o 22.00. Jeszcze daje radę, ale jutro na pewno bede wykończona, a gdzie tam do piątku...
raczej sie do tego skłaniam, żeby jechać. Boje sie trochę tez emocjii no ale co zrobić.
Dziadek tez ma raka, jedenz bardziej agresywnych. Własnie mija 1,5 od ostatecznej diagnozy. Masakra. Takie tempo jest zabójcze. NIe było czasu żeby sie jakos przygotować o ile w ogole można. Taka postępująca choroba jest naprawdę przerażająca. Tym bardziej że dziadek był osobą aktywna i uchodził za wzór zdrowia.....
najgorsze , że cały czas mam przed oczami jego twarz, ale nie taka jak kiedys tylko osoby umierającej i nie moge sie tego pozbyć.....
dobra przestaje pisac bo cały czas rycze.
Dzidzia sie rozbrykała troche wcoraj wieczorem i dzisiaj. Bo w weekend przez to wszytsko słabo czułam -
Sylwia, przykro mi. Decyzję o tym czy jechać, powinnaś podjać sama. Nie sugerując sie nikim. To Ty wiesz jak się czujesz itd.
Dziewczyny, powodzenia z cukrami, oby były niskie!
Nie wiem jak u Was, ale w Gdańsku pogoda do D! Ja dziś na szczęście szybko się ogarnełam i pojechałam zrobić małe zakupy dla małego, także z wyprawki ubraniowej mam chyba wszystko ;)Dokupiłam też drugi rożek i butle Avant w pakiecie startowym. W tym tygodniu planuje już wystawić wszystkie ciuszki, pokój Julka będzie już odgracony, wiec nie wiem czy nie zabiore sie wczesniej za pranie. Najwyżej prasowanie sobie zostawię
Pozostanie przywiezienie małego fotelika bo go wywieźliśmy to teściów, ale odświeżaniem tego + wózka zajmiemy sie już chyba w grudniu, teraz nie będziemy zagracać chaty.
Tak sobie wyliczam wszystkie prace które zostały i w połowie listopada powinnam być wyrobiona ze wszystkim -
Kroko- na razie wystawiłam dwa rozmiary: 56 i 62
https://www.olx.pl/oferta/komplet-ubranek-dla-dziewczynki-CID88-IDpbpvt.html#112a1cc06f
https://www.olx.pl/oferta/komplet-ubranek-dla-dziewczynki-CID88-IDpcKN9.html#fac7ef553f
Tylko zależy mi żeby wszystko puszczać całymi rozmiarami jakby co
-
Dzień dobry
życzę dobrych wyników po drinkach. Dziś rano piękne słoneczko zajrzało do sypialni więc odkryłam brzuch (wg belly Dzieć już otwiera oczka) i czułam jak się maluch poruszył
co prawda nie wiem czy odwrócił się do światła czy wręcz przeciwnie, ufam że jednak mu spodobało coś innego niż zawsze.
Współczuję Wam dziewczyny nocnych wycieczek, ja od samego początku wstaję w nocy raz, zwykle koło 3, potem jak małż do pracy wstaje, a w weekend koło 8-9. Ale chyba 2 albo 3 razy w nocy byłam głodna, mimo zjedzonej późniejszej kolacji, nie złamałam się i nic nie zjadłam. Bo potem być może by mi to w nawyk weszło i bym podjadała w nocy, wolę uniknąć takich sytuacji, mam dość nadprogramowego tłuszczyku sprzed ciąży
Sylwia tak jak dziewczyny piszą, decyzja musi być Twoja, Ty najlepiej wiesz jak się czujesz i jak się będziesz czuła w razie gdybyś nie pojechała na pogrzeb. Co do 1 listopada, od 10 lat nie byłam wtedy na cmentarzach u rodziny, te korki, tłumy ludzi przy cmentarzach po drodze, stwierdziliśmy z mężem że odpuszczamy takie wyjazdy, ale wszystkie groby odwiedzamy jak jedziemy na 11 listopada.
A teraz znikam na jakiś czas ogarnąć chatkę i siebie, bo dziś kolejne zajęcia w szkole rodzenia, więc wpadnę do Was pewnie wieczorkiem albo jutro rano -
Sylwia bardzo mi przykro
jakiej decyzji nie podejmiesz napewno będzie słuszna :*
Ja juz w domu wreszcie zjadłam śniadanieTa cytrynowa glukoza serio niezła
nie miałam problemów z wypiciem ale kryzys zaczął się po 20 minutach
takie poty mnie oblaly ze myślałam że zejde
poprosiłam o szklankę wody i było trochę lepiej
chociaż nie powiem nie chciałabym tego powtarzać
Teraz czekamy na wynikino i trzymam kciuki za wszystkie dzisiejsze drineczki
-
kate88:) wrote:Sylwia bardzo mi przykro
jakiej decyzji nie podejmiesz napewno będzie słuszna :*
Ja juz w domu wreszcie zjadłam śniadanieTa cytrynowa glukoza serio niezła
nie miałam problemów z wypiciem ale kryzys zaczął się po 20 minutach
takie poty mnie oblaly ze myślałam że zejde
poprosiłam o szklankę wody i było trochę lepiej
chociaż nie powiem nie chciałabym tego powtarzać
Teraz czekamy na wynikino i trzymam kciuki za wszystkie dzisiejsze drineczki
Chyba trzeba będzie zapodać drugie śniadanko87 r., insulinooporność, hiperinsulinemia, hashimoto, niedocz. tarczycy
24.12.2017 - narodziny naszego synka