Styczniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
ja jak nic mnie nie boli to mam ochote na seksy, tym bardziej, że mój mąż zachowuje się jakby w ogóle nie widział ciążowego brzucha i ma wiecznie ochote tak samo. Pozycje mocno ograniczone więc zwykle na jeźdźca ale dobre i toJagna
24.01.2018
-
nick nieaktualny
-
Oublier wrote:A ja dzisiaj wylądowałam na laryngologii
przez 2 godziny nie mogłam sama zatamować krwotoku z nosa i założyli mi tamponadę (bardzo nieprzyjemne, nie polecam). Czuję się masakrycznie...
Wspolczuje - mialam kilka razy jak bylam mlodsza , przestało dopiero jak Spalili mi naczynko ...
Czy Ty jesteś na oddziale , czy wypuscili z tym do domu? -
Oublier wrote:W domu, przyjęli mnie w poradni przyszpitalnej w trybie nagłym. Poznęcali się chwilę i kazali się zgłosić w piątek. Wyciąganie jest równie przyjemne jak wkładanie?
Kochana rowniez nieprzyjemne , ale dasz radejak dalas zalozyc , to wyciągnąć tez dasz
trzymam kciuki i pamietaj - wszystko dla Twojego i dzidzi dobra
-
Krokodylica wrote:Calza i jak? Byłaś na ip?
Nie pojechaliśmy w końcu na IP. Teściowa jest lekarzem, kazała zjeść konkretnie + coś słodkiego, bo może brakuje paliwa. Zjadłam obiad, poprawiłam spora dawką choccapic i jest spoko, co nie zmienia faktu, że było na prawdę źle...
Na szybko umówiliśmy wizytę u mojego ginka na jutro (w mojej klinice dopiero miałam wizytę umówioną 30 października...), co prawda w innym miejscu, ale najważniejsze, że było jeszcze miejsce. Jutro na szybkości z rana idę robić wszystkie badania, które mi lekarz zmienił na ostatniej wizycie (mocz, morfologia, toxo, glukoza po raz kolejny - bleee), może to kwestia morfologii.
Czułam się dziś źle i mały tez przez to słabo kopał, pewnie też nie czuł się dobrze... Teraz fika, aż brzuch podskakuje, znaczy jest dobrze.
Jutro dam Wam wieczorem znać co i jak się wyklarowało. -
nick nieaktualny
-
Vilu wrote:A, cały dobry nastrój po porannej wizycie poszedł w cholerę. Nasłuchałam się, że jestem niepoważna (bo pracuję i nie chcę iść na L4, i doprowadzę przez to do przedwczesnego porodu), nieodpowiedzialna (bo trzymam koty w ciąży, a od tego się rodzą upośledzone dzieci i w dodatku nie zamierzam się pozbyć kotów po porodzie, a koty duszą dzieci), a w ogóle to dlaczego dziewczynka i co to w ogóle za imię (nigdy nie było takiego w rodzinie). Czasem się zastanawiam, jakim trzeba być człowiekiem, żeby tak na bezczela wszystko krytykować.
Czytam i nie wierzę ... to brzmi jakby mówiły to nawiedzone ciotki z piątej wody po kisielu, a nie najbliższa rodzina, te¨ściowie, rodzice Twojego męża i dziadkowie ... Bardzo Ci współczuję i najważniejsze - NIE PRZEJMUJ SIĘ TYM, bo od tego stresu może być więcej złego niż od tych zabobonów. Kurczę - gdzie radość, że za niedługo maluszek pojawi się na świecie ? A najbardziej mnie dziwi zdanie : dlaczego to dziewczynka?? Co to w ogóle znaczy??
Imię - było trzeba powiedzieć, że było u Ciebie w rodzinie
New Baby
Julia -
Vilu wrote:A, cały dobry nastrój po porannej wizycie poszedł w cholerę. Nasłuchałam się, że jestem niepoważna (bo pracuję i nie chcę iść na L4, i doprowadzę przez to do przedwczesnego porodu), nieodpowiedzialna (bo trzymam koty w ciąży, a od tego się rodzą upośledzone dzieci i w dodatku nie zamierzam się pozbyć kotów po porodzie, a koty duszą dzieci), a w ogóle to dlaczego dziewczynka i co to w ogóle za imię (nigdy nie było takiego w rodzinie). Czasem się zastanawiam, jakim trzeba być człowiekiem, żeby tak na bezczela wszystko krytykować.
Vilu, biedni Wy... wiem, ze do dziwacznych zachowań teściów idzie się przyzwyczaić (choć niechętnie, bo niby czemu mamy się podporządkowywać jakbyśmy byli dziećmi), ale takie teksty to na prawdę...
Ja zawsze jak słyszę podobne teksty to myślę sobie "Ja to ja, mnie te ich teksty ani grzeją ani ziębią." Ale zawsze szkoda tych naszych facetów, którzy są niestety pokrzywdzeni przez własnych rodziców...
Dziś studniówka, dopiero się zorientowałam!Krokodylica, Vilu lubią tę wiadomość
-
Calza - ja do tego właśnie tak podchodzę - nie przejmuję się tym co mówią, bo nie mają żadnego wpływu na nasze życie - nie jesteśmy od nich w żaden sposób zależni, nie oczekujemy też od nich żadnej pomocy. Generalnie od kilkunastu lat wiem, że nie spełniam ich definicji idealnej synowej i już się z tym dawno pogodziłam.
Ale jest mi źle z tym, bo mojemu M. jest źle, że jego rodzice nie chcą albo nie potrafią się z nami cieszyć. No i przykro mi, że młoda będzie blisko tylko z jednymi dziadkami (bo oboje sobie nie wyobrażamy zostawiania jej u teściów). -
Vilu, doskonale rozumiem, bo mi też najbardziej szkoda w tym wszystkim mojego K. Raz matka się do niego odzywa, raz ojciec i ciągle tak na prawdę z którejś strony dostaje biedny po głowie. On sam mówi, że rodzinę to dopiero MY zakładamy...
Smutne to, bo to strasznie kochany facet, który ma tylko ojca, matkę i babcię, a z tej trójki zależy mu najbardziej na babci (83 lata). Gdyby był nierodzinny, to moja ogromna rodzina by mi to wytykała, że jak ja sobie chłopa wybrałam, a oni go kochają i traktują jak rodzinę odkąd tylko go poznali. W każdej chwili wiedzą, że mogą zadzwonić a on pomoże. On też wie, że moja rodzina zawsze pomoże, bez względu na porę dnia i nocy.
Szkoda tylko, że od własnej rodziny nie może tego dostać...