STYCZNIOWE MAMUSIE 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
Dzień dobry
Elmuszka
My też nie mamy rytmu dnia. Uważam,że się nie da. Dziecko to też człowiek różne ma dni . Raz idziemy na spacer a nieraz jak jest deszczowo albo mi się porostu nie chce ,bo np nocka była kiepska i padam to nie idziemy. Nieraz maluch śpi więcej nieraz mniej.Niewybudzam go ,bo czas na spacer czy jedzenie. Nieraz je więcej ,nieraz mniej. Nieraz jak jest zmęczony kapie go o 18/19 a nieraz jak np ktoś nas odwiedzi czy mały spał w dzień więcej i wieczorem ma czas aktywności to kąpiemy się o 21. I nie widzę by brak harmonogramu dnia mojemu dziecku jakoś szkodził..nie ma zaburzonego poczucia bezpieczeństwa;)Jedyne co u nas stałe to wieczorne zasypianie: po kąpieli ,kocyk,cycek,przytulanie,przygasznie świateł i spanie:) ja jak już pisałam wsłuchuję się w moje dziecko i dopasowuje pod jego potrzeby a przyjdzie czas jak podrośnie,że on będzie musiał słuchać mnie
Narazie jest ok. Wiem kiedy płacze, bo jest głodny a kiedy chce spać. Kiedy mu się nudzi i trzeba wymyślić coś innego a kiedy ma mokro. Odróżniam też płacz brzuszkowy.
Z załamką...nie pomogę,nie doradze,bo ja mam zupełnie odwrotnie. Ani przez chwilę po narodzinach dzieci nie czułam żalu i tęsknoty za czasem we dwoje. Uważam ,że u nas każde dziecko to było takie dopełnienie naszego życia i zmiany tylko na lepsze. Także ja tryskam szczęściem ewidentnie :)Ale ludzie są różni a i uczucia kobiet po porodzie też mogą być różne..hormony. Choc ja osobiście takich mysli nie doświadczyłam ..nawet jak mi dzieci dają konkretnie popalić..a dają. Cała trójka ma swoje za uszami i każde wymaga mnóstwa naszej uwagi i czasu.
My z mężem praktycznie nie mieliśmy za dużo czasu narzeczeństwa tak tylko we dwoje,bo od razu zaopiekowalismy się moją siostrą i od razu musieliśmy być odpowiedzialni za nią..ale nawet wczoraj stwierdzimy zgodnie ze niczego nie żałujemy. A kiedyś to sobie odbijemy. Planujemy druga młodość po 40stce:)
A nawet przy dzieciach można zadbać o chwilę we dwoje wyjsc nieraz na kolację czy np my choć raz w roku wyjeżdżamy we dwoje( no narazie na min 3 lata opcja zawieszona ale napewno jak Oli podrosnie pojedziemy)albo np jak wczoraj maly spał mi na rękach a my z mężem gadaliśmy i gadaliśmy..tylko we dwoje prawie do północy...tak nam się fajnie gadało...stwierdziliśmy że oprocz tego ,że sie kochamy to jeszcze się lubimy i to chyba jest recepta na udany związek;)
Ważne też by poprostu znaleźć chwilę tylko dla siebie .W niedzielny poranek udało się jakoś wyskoczyć na chwilę razem pod prysznic ..więc da się :)Elmuszka może poprostu powinniście zrobić coś tylko we dwoje dla siebie ?
Olinka Spaceangel
Pewnie dziewczyny ZASZALEJCIE! Zróbcie coś dla siebie ..humorek napewno Wam się poprawi;) mi po fryzjerze lepiej..chce mi się umalować codziennie i pazurki maznąć
Olinka udanych zakupów!
Spaceangel udanego fryzjera.
A mój syn trochę niestety odchodzi od smoczka ..coraz bardziej go nie chce. Cwany woli cycka..dlatego jak już się naje i wyciumka mi cycki tak że bolą a on chce jeszcze to wtedy dobry sposób to jak mąż go przejmuje..u niego nie szuka cycka i się zabawia...a mama to cycochy...jakie te dzieci już kumate;)Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 marca 2019, 10:31
OlinkaO lubi tę wiadomość
-
Seli wrote:Hej u nas ostatnie wieczory naleza do tatusia. Mlody ani nie chce przy mamie lezec, ani przytulac, cyc ble ;p i u tatusia zasypia w 5 min ;p i rano taty tez szuka... No i co zrobic
My dzis mamy 100 dni idziemy zaraz na randke i cos slodkiego. Ma byc 17 stopni, juz pokazuje 12
U nas pochmurno i deszczowo...czekam z utęsknieniem na słoneczna wiosnę.Martoszka lubi tę wiadomość
-
Elmuszka, ja też strasznie tęsknię za dawnym życiem
My z mężem jesteśmy ze sobą prawie 12 lat. Tyle lat byliśmy tylko we dwoje, wychodzilismy i wyjezdzalismy gdzie chcieliśmy i kiedy chcieliśmy, te 12 lat to u nas był jeden wielki spontan, i strasznie to lubiliśmy. Przyzwyczailiśmy się do życia we dwoje i było nam super. Długo nie decydowaliśmy się na dzieci, mąż może i chciał, ale ja nie czułam się gotowa i nie chciałam zmieniać swojego życia. Poza tym nigdy nie pałałam szczególną miłością do dzieci Ale czas leciał, 30-tkę już dawno przekroczyłam, wszyscy znajomi wokół mieli dzieci, rodzice dopytywali o wnuki..
W ciążę zaszłam na zasadzie: chyba mam płodny śluz, próbujemy i zobaczymy, co będzie? Udało się! Byłam szczęśliwa, bo widziałam ile par stara się bezskutecznie o dziecko.
Wszyscy mówili: dziecko to sama radość, przed tobą zacznie się nowe wspaniałe życie.
Mały się urodził, ale ja nie rozpatrywałam tego w kategoriach nowego wspaniałego życia. Dla mnie to był koniec mojego starego wspaniałego życia. Narodziny dziecka nie były początkiem, tylko końcem czegoś. I często nadal tak myślę, tęsknię za dawnym życiem. Z każdym dniem uczę się żyć z tym małym człowieczkiem. I choć czasem mam go dosyć, bo płacze, bo marudzi, bo nie mam czasu dla siebie, to nie oddałabym tego malucha nikomu W chwilach zwątpienia ratuje mnie mąż, który przejmuje dziecko i mam wrażenie, że zajmuje się nim lepiej ode mnie.
Często też rozważam, czy nie wrócić zaraz do pracy, a mąż przejmie urlop rodzicielski. Bo ja chyba jednak bardziej nadaję się do pracy zawodowej niż siedzenia w domu.
-
spaceangel wrote:absolutnie nie czuj się winna bycie matką to jazda kolejką górską bez trzymanki...Każde emocje są dobre i przez każde przechodzimy wszystko się poukłada z czasem i rytm dnia Hani i wasze odczucia. Ja nie raz mam ochotę zamknąć drzwi i uciec jak próbuję dospać a Emila marudzi bez powodu a później widzę ten bezzębny uśmiech i machanie rączkami i nóżkami i jestem najszczęśliwsza na świecie. Tak to już jest karuzela emocji nie ma co się za to obwiniać
-
Magdoczka wrote:Elmuszka, ja też strasznie tęsknię za dawnym życiem
My z mężem jesteśmy ze sobą prawie 12 lat. Tyle lat byliśmy tylko we dwoje, wychodzilismy i wyjezdzalismy gdzie chcieliśmy i kiedy chcieliśmy, te 12 lat to u nas był jeden wielki spontan, i strasznie to lubiliśmy. Przyzwyczailiśmy się do życia we dwoje i było nam super. Długo nie decydowaliśmy się na dzieci, mąż może i chciał, ale ja nie czułam się gotowa i nie chciałam zmieniać swojego życia. Poza tym nigdy nie pałałam szczególną miłością do dzieci Ale czas leciał, 30-tkę już dawno przekroczyłam, wszyscy znajomi wokół mieli dzieci, rodzice dopytywali o wnuki..
W ciążę zaszłam na zasadzie: chyba mam płodny śluz, próbujemy i zobaczymy, co będzie? Udało się! Byłam szczęśliwa, bo widziałam ile par stara się bezskutecznie o dziecko.
Wszyscy mówili: dziecko to sama radość, przed tobą zacznie się nowe wspaniałe życie.
Mały się urodził, ale ja nie rozpatrywałam tego w kategoriach nowego wspaniałego życia. Dla mnie to był koniec mojego starego wspaniałego życia. Narodziny dziecka nie były początkiem, tylko końcem czegoś. I często nadal tak myślę, tęsknię za dawnym życiem. Z każdym dniem uczę się żyć z tym małym człowieczkiem. I choć czasem mam go dosyć, bo płacze, bo marudzi, bo nie mam czasu dla siebie, to nie oddałabym tego malucha nikomu W chwilach zwątpienia ratuje mnie mąż, który przejmuje dziecko i mam wrażenie, że zajmuje się nim lepiej ode mnie.
Często też rozważam, czy nie wrócić zaraz do pracy, a mąż przejmie urlop rodzicielski. Bo ja chyba jednak bardziej nadaję się do pracy zawodowej niż siedzenia w domu.
My jesteśmy 5,5 roku po ślubie i też wszystko było sponatanem. Choć o dziecko walczyliśmy 4 lata. Gdy jedną nadzieję widziałam już tylko w Az. Gdyby wydałam 30 tysięcy na tą walkę, stał się Cud. Który jak zobaczyłam na teście to pomyślałam torbiel po kilku cyklach od poronienia po ivf. Gdy pokazałam przyjaciółce zdjęcie jednak nie torbieli tylko maluszka z bijącym sercem, powiedziała: jaka piękna torbiel z bijącym serduszkiem. To było wspaniałe. Całą ciążę robiłam wszystko sama. Nikt w niczym nie pomagał. Mogłam jeździć gdzie chciałam.
Po urodzeniu płakałam z radości, ale też i za tym życiem co było. Teraz już jeździmy we 3 lub 4 nawet, więc jest ze mną lepiej. Ale te dwa miesiące w domu były straszne.M&M -
Magdoczka ja też sie nie nadaje do siedzenia w domu. Teraz siedze na zasadzie bo muszę, bo dziecko. Tez juz do meza sie smialam ze koncze z.macierzynskim, niech on idzie :p A z drugiej strony wiem ze teraz wroce do pracy "na zawsze" juz nigdy nie spotka mnie tak dluga przerwa także bede korzystac jak maluch podrosnie i bedziemy pewnie wiecej jezdzic gdzies, bedzie cieplo, przyjemniej. Teraz to takie zimowanie dla mnie :p
U nas dzis 10st ale wieje na osiedlu i pochmurnie takze odczuwalna raczej nizsza.
Magdoczka lubi tę wiadomość
-
OlinkaO wrote:Elmuszka - ja może nie mam aż takiej załamki ale nie raz sama siebie pocieszam i w myślach mówię, oby przeczekać aż młody będzie mieć z 1,5 roku i sam pokaże co chce jeść, czym go bawić i zainteresować, ze brzuszek boli, ze kupa... a tu czasami trafie w jego oczekiwania a czasami to jak wróżenie z fusów o co mu chodzi... hehe
Tez powoli mam pretensje do męża bo czuje ze synek tylko u mnie na rękach sie uspokaja, a to trochę jego wina bo kiedy zaczęły się problemy brzuszkowe szybko oddawał mi go na ręce z przerażenia i niemocy. No a ja jako mama jakoś mam większa granice cierpliwości i tak się nie boje i nie poddaje szybko kiedy przeraźliwie płacze (wiadomo tez serce cierpi ale nie ma wyjścia, trzeba to wytrzymać i starać się dziecku pomoc i uspokoić).
Ale dobrze ze on to zauważył i ze sam zaproponował ze trzeba młodego wieczorami ode mnie oduzalezniac bo i ja się czuje zmęczona i syn do ojca niedługo nie będzie chciał iść na ręce, musi młody się nauczyć ze inni tez się nim opiekują.
No i z litości do mnie szarpnął się na gest na dzień kobiet i powiedział ze pojedziemy na zakupy a mój budżet to 2000zl. (To mnie trzyma obecnie przy życiu hihi) Tak wiec..., oby było w czym wybierać , bo się wścieknę jak w sklepach nic mi nie przypasi bo mam zamiar znowu poczuć się extra sexi i kobieco
P.s. Może i ty Elmuszka walnij wszystko i zaplanuj chwile rozpusty dla siebie, sama myśl o tym już poprawia nastroj...
Też czekam tych czasów aż młoda będzie mogła lepiej się komunikować! Większość znakomuych twierdzi że za niemowlakowym czasem się tęskni. Ale mam jedną koleżankę co przechodziła depresję poporodową i mówi że chciałaby ten czas wymazać z pamięci. Ja może depresji nie mam, ale super szczęśliwa nie jestem, -
Kendy wrote:Dzień dobry
Elmuszka
My też nie mamy rytmu dnia. Uważam,że się nie da. Dziecko to też człowiek różne ma dni . Raz idziemy na spacer a nieraz jak jest deszczowo albo mi się porostu nie chce ,bo np nocka była kiepska i padam to nie idziemy. Nieraz maluch śpi więcej nieraz mniej.Niewybudzam go ,bo czas na spacer czy jedzenie. Nieraz je więcej ,nieraz mniej. Nieraz jak jest zmęczony kapie go o 18/19 a nieraz jak np ktoś nas odwiedzi czy mały spał w dzień więcej i wieczorem ma czas aktywności to kąpiemy się o 21. I nie widzę by brak harmonogramu dnia mojemu dziecku jakoś szkodził..nie ma zaburzonego poczucia bezpieczeństwa;)Jedyne co u nas stałe to wieczorne zasypianie: po kąpieli ,kocyk,cycek,przytulanie,przygasznie świateł i spanie:) ja jak już pisałam wsłuchuję się w moje dziecko i dopasowuje pod jego potrzeby a przyjdzie czas jak podrośnie,że on będzie musiał słuchać mnie
Narazie jest ok. Wiem kiedy płacze, bo jest głodny a kiedy chce spać. Kiedy mu się nudzi i trzeba wymyślić coś innego a kiedy ma mokro. Odróżniam też płacz brzuszkowy.
Z załamką...nie pomogę,nie doradze,bo ja mam zupełnie odwrotnie. Ani przez chwilę po narodzinach dzieci nie czułam żalu i tęsknoty za czasem we dwoje. Uważam ,że u nas każde dziecko to było takie dopełnienie naszego życia i zmiany tylko na lepsze. Także ja tryskam szczęściem ewidentnie :)Ale ludzie są różni a i uczucia kobiet po porodzie też mogą być różne..hormony. Choc ja osobiście takich mysli nie doświadczyłam ..nawet jak mi dzieci dają konkretnie popalić..a dają. Cała trójka ma swoje za uszami i każde wymaga mnóstwa naszej uwagi i czasu.
My z mężem praktycznie nie mieliśmy za dużo czasu narzeczeństwa tak tylko we dwoje,bo od razu zaopiekowalismy się moją siostrą i od razu musieliśmy być odpowiedzialni za nią..ale nawet wczoraj stwierdzimy zgodnie ze niczego nie żałujemy. A kiedyś to sobie odbijemy. Planujemy druga młodość po 40stce:)
A nawet przy dzieciach można zadbać o chwilę we dwoje wyjsc nieraz na kolację czy np my choć raz w roku wyjeżdżamy we dwoje( no narazie na min 3 lata opcja zawieszona ale napewno jak Oli podrosnie pojedziemy)albo np jak wczoraj maly spał mi na rękach a my z mężem gadaliśmy i gadaliśmy..tylko we dwoje prawie do północy...tak nam się fajnie gadało...stwierdziliśmy że oprocz tego ,że sie kochamy to jeszcze się lubimy i to chyba jest recepta na udany związek;)
Ważne też by poprostu znaleźć chwilę tylko dla siebie .W niedzielny poranek udało się jakoś wyskoczyć na chwilę razem pod prysznic ..więc da się :)Elmuszka może poprostu powinniście zrobić coś tylko we dwoje dla siebie ?
Olinka Spaceangel
Pewnie dziewczyny ZASZALEJCIE! Zróbcie coś dla siebie ..humorek napewno Wam się poprawi;) mi po fryzjerze lepiej..chce mi się umalować codziennie i pazurki maznąć
Olinka udanych zakupów!
Spaceangel udanego fryzjera.
A mój syn trochę niestety odchodzi od smoczka ..coraz bardziej go nie chce. Cwany woli cycka..dlatego jak już się naje i wyciumka mi cycki tak że bolą a on chce jeszcze to wtedy dobry sposób to jak mąż go przejmuje..u niego nie szuka cycka i się zabawia...a mama to cycochy...jakie te dzieci już kumate;)
Co do czasu z mężem... no właśnie też mi tego brakuje. Ale też maż mój ma teraz kryzys w pracy, wypalenie zawodowe, mnóstwo obiwiażków. WIdzę że jak wraca z pracy to cały wysiłek wkłada w to żeby spędzać czas z córką, potem codzienne obowiązki i tak leci dzień za dniem. Na nas dwoje zawsze za mało czasu.
Może właśnie tym się różnimy że mamy inne doświadczenia. My czekaliśmy na Zoskę 7 lat, zaszłam w ciążę jak już się poddaliśmy i zaczęsliśmy cieszyć się czasem we 2. A Wy od razu musieliście się wdrozyć w rodzicielstwo... -
Magdoczka wrote:Elmuszka, ja też strasznie tęsknię za dawnym życiem
My z mężem jesteśmy ze sobą prawie 12 lat. Tyle lat byliśmy tylko we dwoje, wychodzilismy i wyjezdzalismy gdzie chcieliśmy i kiedy chcieliśmy, te 12 lat to u nas był jeden wielki spontan, i strasznie to lubiliśmy. Przyzwyczailiśmy się do życia we dwoje i było nam super. Długo nie decydowaliśmy się na dzieci, mąż może i chciał, ale ja nie czułam się gotowa i nie chciałam zmieniać swojego życia. Poza tym nigdy nie pałałam szczególną miłością do dzieci Ale czas leciał, 30-tkę już dawno przekroczyłam, wszyscy znajomi wokół mieli dzieci, rodzice dopytywali o wnuki..
W ciążę zaszłam na zasadzie: chyba mam płodny śluz, próbujemy i zobaczymy, co będzie? Udało się! Byłam szczęśliwa, bo widziałam ile par stara się bezskutecznie o dziecko.
Wszyscy mówili: dziecko to sama radość, przed tobą zacznie się nowe wspaniałe życie.
Mały się urodził, ale ja nie rozpatrywałam tego w kategoriach nowego wspaniałego życia. Dla mnie to był koniec mojego starego wspaniałego życia. Narodziny dziecka nie były początkiem, tylko końcem czegoś. I często nadal tak myślę, tęsknię za dawnym życiem. Z każdym dniem uczę się żyć z tym małym człowieczkiem. I choć czasem mam go dosyć, bo płacze, bo marudzi, bo nie mam czasu dla siebie, to nie oddałabym tego malucha nikomu W chwilach zwątpienia ratuje mnie mąż, który przejmuje dziecko i mam wrażenie, że zajmuje się nim lepiej ode mnie.
Często też rozważam, czy nie wrócić zaraz do pracy, a mąż przejmie urlop rodzicielski. Bo ja chyba jednak bardziej nadaję się do pracy zawodowej niż siedzenia w domu.
Podobnie odczuwam właśnie to swoje macierzyństwo... no jak nic musimy pospacerować razem, wymienimy doświadczenia.
Nie myślcie sobie, że ja Młodej nie kocham. Kocham, zrobiłabym wiele dla niej.Czasem mam ochotę zacałować ją! A czasem marzę, zeby miała przycisk "OFF"...
Ale tak bardzo nie czuję się sobią, czuję się cyckiem, zaspokajaczem potrzeb...Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 marca 2019, 14:05
-
A tak w ogóle to narodziła się w nas myśl żeby przeprowadić się do Krakowa. Mieszkamy teraz w Wawie, ale wynajmujemy mieszkanie. Rodziców mamy na podkarpaciu- strasznie nam daleko tam jeździć. Chciałaby, żeby Zoska wychowywała się bliżej rodziny. Z krakowa jednak można podjechać na weekend.
Ale czy to w ogóle mądre mając 33 i 35 lat kolejny raz zaczynać od nowa? W Wawie mieszkamy dopiero 2,5 roku.
O i takie mamy rozkminy. -
katepr wrote:Magdoczka ja też sie nie nadaje do siedzenia w domu. Teraz siedze na zasadzie bo muszę, bo dziecko. Tez juz do meza sie smialam ze koncze z.macierzynskim, niech on idzie :p A z drugiej strony wiem ze teraz wroce do pracy "na zawsze" juz nigdy nie spotka mnie tak dluga przerwa także bede korzystac jak maluch podrosnie i bedziemy pewnie wiecej jezdzic gdzies, bedzie cieplo, przyjemniej. Teraz to takie zimowanie dla mnie :p
U nas dzis 10st ale wieje na osiedlu i pochmurnie takze odczuwalna raczej nizsza.
Katepr, masz rację My więcej dzieci raczej już nie planujemy, więc teraz jest jedyna szansa odpocząć od pracy Też czekam koniec tej zimy, żeby w końcu można było normalnie wyjść bez tych wszystkich kombinezonów, kocy i innych grubych ubrań.
Moje dziecko znów się dziś na spacerze niemal całą drogę darło i próbowało uwolnić się od czapki ..
-
Elmuszka wrote:A tak w ogóle to narodziła się w nas myśl żeby przeprowadić się do Krakowa. Mieszkamy teraz w Wawie, ale wynajmujemy mieszkanie. Rodziców mamy na podkarpaciu- strasznie nam daleko tam jeździć. Chciałaby, żeby Zoska wychowywała się bliżej rodziny. Z krakowa jednak można podjechać na weekend.
Ale czy to w ogóle mądre mając 33 i 35 lat kolejny raz zaczynać od nowa? W Wawie mieszkamy dopiero 2,5 roku.
O i takie mamy rozkminy.
Ja myślę, że nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa Jeśli nie czujecie się dobrze w Wawie, to po co się męczyć.
Ja też pochodzę prawie z Podkarpacia na granicy województw lubelskiego i podkarpackiego. Przyjechałam do Wawy na studia, poznałam tu męża i tak już zostałam. Też często tęsknię za rodzinnymi stronami, chciałabym pojechać tam z dzieckiem, ale to 5 godzin jazdy autem, więc dla takiego malucha za długo. Przeprowadzać się raczej nie będziemy, bo mąż rodowity warszawiak zakochany w swoim mieścieKendy lubi tę wiadomość
-
Ja z kolei nie kocham jakoś bardzo mojej pracy i zarabiam mało mąż zarabia więcej i lubi swoją pracę mimo to cały czas mu przykro że tak mało ma czasu dla małej.
My również nie planujemy więcej dzieci więc chciałabym poświęcić Emilce jak najwięcej czasu bo tego mi nikt nie zwróci i pomimo tego że śpię po 3 godziny jestem wykończona i często zirytowana nie oddałabym czasu z Emilką za nic na świecie. Każdy robi w życiu to co uważa i najważniejsze żeby nasze dzieci miały szczęśliwe mamySeli lubi tę wiadomość
11.2017 - aniołek 8tc
-
Ja też nie oddałabym tego czasu za nic . I już się martwię,że macierzyński w końcu się skończy... Cieszę się ,że mogę być z moim dzieckiem 24 h na dobe ,obserwować jak rośnie i się rozwija. Dobrze mi w domu z dziećmi. W końcu mam dla nich tyle czasu ile zawsze chciałam mieć.Choc realizować się zawodowo też lubię ale moja praca jest bardzo stresująca a ja bez niej jestem szczęśliwsza:) Jeśli miałabym wybierać między domem a praca ...wybieram dom i dzieci.
Elmuszka
Właśnie tym bardziej mogłoby być żal bo tego czasu we dwoje mało było. A u Was szło etapami jak należy był etap czasu we dwoje teraz jest etap czasu we troje..z reguły taka kolej rzeczy. Ale to kwestia podejścia do tematu.
Poważna decyzja z tą przeprowadzka. Ale czemu nie. Jeśli nic was poważnego nie trzyma...a do odważnych świat należy. Trzeba iść do przodu i zmieniac co się da na lepsze. Sama mam na koncie kilka przeprowadzek i nie żałuję,bo jestem tu gdzie jestem powodzenia w podejmowaniu decyzjiWiadomość wyedytowana przez autora: 4 marca 2019, 18:38
-
Ja wpisuje się do tej grupy "kur domowych", "matek polek" Lubię swoją pracę ale nie wrócę do niej prędko. Chcę patrzeć jak rośnie, jak zdobywa nowe umiejętności. Właśnie nikt mi tego nigdy nie odda a zdarza się to tylko raz, nawet jak jest drugie dziecko to przecież jest inaczej Ja będę musiała wziąć jeszcze urlop bezpłatny raczej. W żłobku nie ma miejsc, niania jest droższa niż moja pensja miesięczna. A nie mam instytucji babci, cioci... W sumie kogokolwiek
Wychodzimy w trójkę, co prawda nie pójdę z młodym do kina czy teatru ale za to chodzimy po parkach, kawiarniach, restauracjach i nie mogę się doczekać tych piękniejszych dni na ogrody U nas dziecko zmieniło wszystko na plus, nie spodziewałam się tego. Serio. Nasze małżeństwo jest piękniejsze, seks i bliskość jest inna, mocniejsza, dużo lepsza - a bałam się tego jak cholera, szczególnie po nacięciu krocza, że to odbierze mi kobiecość itp. Wspólnie się zajmujemy małym, uwielbiam poranki w weekendy jak leżymy sobie długo w łóżku, mały do nas gada, kot mruczy a my nie możemy się nadziwić jaki on jest cudowny -
Ja to się już boję z moim małym gdziekolwiek wychodzić, bo on się strasznie drze, a ja mam problem, żeby go uspokoić. Najedzony, przewinięty, a drze się, jakby go ze skóry obdzierali. Ostatnio odkryłam, że nie znosi czapki i nie przestanie krzyczeć, dopóki mu nie ściągnę. Wczoraj byliśmy w gościach, to też się darł niemal non stop. O wyjściu do restauracji czy kawiarni to mogę tylko pomarzyć..
-
Magdoczka wrote:Ja to się już boję z moim małym gdziekolwiek wychodzić, bo on się strasznie drze, a ja mam problem, żeby go uspokoić. Najedzony, przewinięty, a drze się, jakby go ze skóry obdzierali. Ostatnio odkryłam, że nie znosi czapki i nie przestanie krzyczeć, dopóki mu nie ściągnę. Wczoraj byliśmy w gościach, to też się darł niemal non stop. O wyjściu do restauracji czy kawiarni to mogę tylko pomarzyć..
Moj tez sie czesto drze, dzis tez mi narobil rabanu :p czasem mi glupio, ze nie moge go uspokoic no ale coz... to tylko dziecko. -
Seli spojrzenie naprawde wg mnie bardzo zalezy od dziecka. Twoj sie drze niby ale przeciez po tym co opisujesz jest zlotym dzieckiem jak dla mnie. Z moim starszakiem raczej bys nigdzie nie wyszla jak mial 2msc to jak tylko wozek sie zatrzymywal to darl papke jak oszołom. Wiec nie myśl ze wszystkie dzieci są jak Twoj a my przesadzamy w naszych opisach bo tak mi sie wydaje ze myslisz ze Ty podchodzisz na luzie, a ja uwazam ze masz poprostu mniej wymagajace dziecko i tyle. Mam kolezanke ktora ma dziecko 2msc starsze od mojego starszaka i bylo aniolem owszem.plakalo tez czasem i wymagalo karmienia i tulenia ale bylo zupelnie inne niz moje bo czesto sie widywalysmy i wtedy faktycznie uznala ze ma łatwo i stad wiecej optymizmu chociazby piszesz ze Twoj sie czesto drze , chyba nie za czesto bo ciagle piszesz ze gada albo sie cieszy i tak dalej. Moja nie gada wcale ani sie nie cieszy prawie nic :p
Ja tam nie tesknie za niemowlecymi czasami starszaka, nie ma za czym, wiekszosc wyparłam pewnie z głowy, z mlodą bedzie podobnie. Na szczescie ciągle rosną wiec kiedys bedzie mozna wkoncu cos ciekawego z nimi porobic a nie 3/4 dnia zastanawiac sie o co kaman :o
-
Jesteśmy po szczepionce. Zdecydowaliśmy się jednak na płatne 6w1 moja kumpela anestezjolog też swojego synka tak szczepiła dużo czytała analizowała i ponoć po pierwsze 6w1 są lepiej konserwowane a po drugie krztusiec który powoduje dużą część powikłań jest bez komórkowy w tej formie. Zobaczymy.. na razie młoda śpi. Na szczęście tylko zapłakała przy wkłuciu a potem szybko się uspokoiła. waży 5255 i mam nadzieję że dobrze zniesie szczepionkę. mąż też się martwi wolne wziął
Kendy lubi tę wiadomość
11.2017 - aniołek 8tc