*~*~* STYCZNIÓWKI 2015 - łączmy się ;) *~*~*
-
WIADOMOŚĆ
-
Witajcie, ja dzisiaj byłam oddać krew i mocz, wróciłam przed 8 i znowu sie położyłam.
Teraz Was nadrabiam i czytam o kłopotach w relacjach z mężem. Ja na samodzielność męża nie narzekam, dużo mi pomaga i nigdy się nie żali. W ciągu całej mojej ciaży raz tylko przez niego płakałam i pokłóciliśmy się wtedy ostro, nie chcę o tym pamiętać. W każdym razie poszło o to, że nie stanął po mojej stronie i to jeszcze przy teściach. Generalnie to była taka sytuacja gdzie poczułam się jak piąte koło u wozu w mieszkaniu, zniknęłam na kilka godzin i się nawet nie zainteresował. Po tym wszystkim pojechałam na noc do rodziców (kolejne upokorzenie, po tym jak uprzedzali że wyprowadzka do teściów to zły pomysł) ale najgorsze było wrócić do teściów i udawać że nic się nie stało przed nimi oczywiście. Z mężem wszystko sobie wyjaśniliśmy, a raczej to był monolog z mojej strony i od wtedy jest ok.
JA wymazu GBS jeszcze nie miałam pobieranego, nie wiem kiedy będę miała być może teraz w środę ?? W ogóle myślicie że to głupie powiedzieć lekarzowi o tym, że boję się o dziecko, że nie rośnie bo ja nie tyję i brzuch nie rośnie?? Powinien zrobić dodatkowe USG wtedy?
NAprawdę stale o tym myślę. -
Melula ja sama widzę jak dużo dało mi wyprowadzenie się na studia ! To nieoceniona lekcja samodzielności. Mieszkałam w akademiku i mimo iż mi się nie przelewało (żyłam ze stypendium) nigdy nie poprosiłam rodziców o dodatkową kasę, choć pewnie by mi dali. Wtedy na cały miesiąc miałam 350zł z czego musiałam się wyżywić ! kupic jakieś kosmetyki, chemię, wygospodarowac na bilety do domu a i na piwo czasem się chciało wyjśc po zajęciach. I pammiętam te obiady - mój przysmak z tamtych czasów to makaron z sosem pieczarkowym z paczki hahah Prałam zawsze sama, niogdy nie woziłam do domu. A moja kolezanka z pokoju woziła do domu ciuchy i zawsze strasznie mnie to dziwiło, bo przecież w akademiku była pralnia a ona woziła 150 km brudne ciuchy, pościel...
ps. nasi męzowi mają tak samo na imię
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 grudnia 2014, 12:36
-
Magdalena, my też mamy tak samo na imię

Mój woził pranie do domu i zabierał jedzenie do Akademika. Nie nauczył się samodzielności.
Ja nauczyłam się domowych obowiązków i gotowania po wyjeździe do Irlandii , w celach zarobkowych. W domu, niby mama uczyła co i jak robić, ale nie jest cierpliwa i jakoś tak wyszło. Nie jestem pedantką, ale lubię mieć ogarnięte.Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 grudnia 2014, 12:40
-
Ale fajny zbieg okoliczności !Melula wrote:Magdalena, my też mamy tak samo na imię

Mój woził pranie do domu i zabierał jedzenie do Akademika. Nie nauczył się samodzielności.
Ja nauczyłam się domowych obowiązków i gotowania po wyjeździe do Irlandii , w celach zarobkowych. W domu, niby mama uczyła co i jak robić, ale nie jest cierpliwa i jakoś tak wyszło. Nie jestem pedantką, ale lubię mieć ogarnięte.
Mój studiował w miejscu zamieszkania więc nie było mowy o jakimkolwiek gotowaniu. Teraz jak wraca z pracy to czasem teściowa mi przypomina że za chwilę wraca z pracy i mogę mu juz zaczać odgrzewać obiad, a ja na złość czekam aż mąż wróci do domu i wtedy mówie głośno "tam masz ziemniaki, tam kotlety odgrzej sobie". Oczywiście nie jestem taką jędzą zawsze, tylko czasem na pokaz ;p bo ja lubie meżowi dogodzić i jak się dobrzę czuję i siedzę cały dzień w domu nie widzę powodu żeby mu po pracy nie podac obiadu.
szpilka lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Ja też jestem w domu, nawet jak pracowałam to większość czasu w domu, więc zwykle gotuję i sprzątam, ale ostatnio nie czuję się najlepiej przy garach, stojąc... Staram się codziennie coś tam ogarnąć, odkurzyć po kawałku, bo denerwują mnie te koty błąkające się po podłodze, choć jak to mówi mój sąsiad: "Póki cię nie jedzą to mogą leżeć", he he he
szpilka lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Dla mnie normalnym obowiązkiem codziennym jest ogarnięcie domu (poodkurzanie, umycie podłóg, blatów w kuchni - mam dwa koty i nie ufam im, czy czasem w nocy nie chodzą po blatach
) co drugi dzień wycieram kurze. No i wiadomo codziennie robię obiad. I tak często słyszę od męża: a coś Ty robiła cały dzień.. Ręce opadają.
-
Agnesik, znam skądś te słowa...
No, ale koniec z narzekaniem. Nie mogę się doczekać przyjścia na świat mojej małej księżniczki
Kocham ją nad życie, chciałabym ją już tulić i wyć ze szczęścia, że ją mam! Ale ona i tak sama zdecyduje, kiedy wyjdzie... więc czekam
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 grudnia 2014, 12:58
agnesik, bluegirl89 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJakbym usłyszała że nic nie robie, to rzeczywiście nic bym nie robiła tydzień czasu. Naczynia odstawiała do zlewu-bez mycia, nie robiłabym prania, nie gotowała, śmieci na blacie zostawiała. Po tygodniu myślę że różnica byłaby widoczna w tym nic nie robieniu
szpilka lubi tę wiadomość
-
A ja właśnie padłam.. zadzwoniłam sobie do mojej przychodni, żeby umówić się na dziś do mojego gina, z wynikami badań.. I okazało się, że mojej Pani doktor skończył się kontrakt i w tym roku już nie przyjmuje..
Nie wiem czy się śmiać.. czy płakać. -
Wiki lekarz tłumaczył nam, że maluszek może spać przez 20 minut, a później linia nie powinna być płaska, a jak mój Sid leniwiec dużo śpi to mam w gratisie 3 ktg, a raz straszyli mnie całonocnym, ale teraz przed jem coś słodkiego i jest ok, gorzej będzie z moim tyłkiem po porodzie
Wiki81 lubi tę wiadomość
-
i znowu, SKĄD JA TO ZNAM!agnesik wrote:A ja właśnie padłam.. zadzwoniłam sobie do mojej przychodni, żeby umówić się na dziś do mojego gina, z wynikami badań.. I okazało się, że mojej Pani doktor skończył się kontrakt i w tym roku już nie przyjmuje..
Nie wiem czy się śmiać.. czy płakać.
Miałam tak na koniec listopada. Zmieniono mi lekarza prowadzącego... -
Ja tak zrobiłam raz, niczego nie zauważył, tylko mi to przeszkadzało, więc na drugi dzień ogarnęłam.Kawa wrote:Jakbym usłyszała że nic nie robie, to rzeczywiście nic bym nie robiła tydzień czasu. Naczynia odstawiała do zlewu-bez mycia, nie robiłabym prania, nie gotowała, śmieci na blacie zostawiała. Po tygodniu myślę że różnica byłaby widoczna w tym nic nie robieniu

Nie muszę wspominać, że moja teściowa nie dba o czystość w domu. Coś tam pewnie sprząta, choć ja jej nigdy sprzątającej nie widziałam, a znamy się 4 lata. Ciągle te same firanki (szare z resztą), ten sam obrus na stole, papierki poupychane na regałach...Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 grudnia 2014, 13:07
-
Teraz pozostaje nam tylko czekac na te nasze ksieznczki i ksieciow

A za mna dwa prania i brak miejsca a suszarkach, myslalam ze mam malo ubranek i szybko pojdzie ale zostaly mi jeszcze 4 pralki i juz wiem ze nic wiecej nie kupuje
i jeszcze posciel i kocyki. Dobrze ze slonce swieci to moglam wywiesic na dwor.
bluegirl89 lubi tę wiadomość
-
Kawa, no a ja mam niestety słabszy charakter.. i wszystko robię sama.. Ostatnio nawet lekko przemeblowałam mieszkanie.. przesunęłam szafę i komodę na inną ścianę. Nie przemęczyłam się przy tym, bo pod szafę podłożyłam sobie ręcznik i pięknie przejechałam na drugą ścianę.
Wcześniej prosiłam się męża o to jakieś dwa tygodnie.. to tylko słyszałam: po co Ci to? Jest dobrze jak jest.
Jak mąż wrócił z pracy i zobaczył przemeblowany pokój to solidnie mnie opierdzielił, że nosiłam w ciąży meble (nie przyznałam mu się, że nawet się nie spociłam). Powiedział mi..że jakbym mu powiedziała, że naprawdę chcę to zrobić to by to zrobił.
Myślałam, że go zabiję. Ale zachowałam zimną krew.. i powiedziałam, że mam ręce.. więc mogę sobie wszystko sama zrobić.. warto w życiu być niezależnym, bo nie wiadomo co będzie z nami w przyszłości.
To go trochę zabolało.. na tyle, że teraz jak go poproszę o jakieś męskie rzeczy do zrobienia (typu wywiercenie dziury) to bez gadania to robi.. bo wie, że jak się uprę to choćby nie wiem co.. sama to zrobię.











ci lekarze sa nieodpowiedzialni zeby na takim etapie ciezarna zostawic na lodzie.




