Styczniówki 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyMój brzuszek też też się już ujawnił

My marzymy o trójce dzieci i to jak najszybciej
no ja niestety najmłodsza nie jestem więc nie będziemy długo czekać z rodzeństwem
oby tylko wszystko dobrze się układało, ale my już nic nie planujemy bo w tej kwestii to bardzo ciężko.
-
A u mnie nie widać. Bo ja z tych większych jestem. Nie udało mi się do końca brzuszka zrzucić.lucy1983 wrote:Mój brzuszek też też się już ujawnił

My marzymy o trójce dzieci i to jak najszybciej
no ja niestety najmłodsza nie jestem więc nie będziemy długo czekać z rodzeństwem
oby tylko wszystko dobrze się układało, ale my już nic nie planujemy bo w tej kwestii to bardzo ciężko.jestem panikarą. Byłam we wtorek na USG, było widać serduszko, ale mąż się uparł, że 30 maja w ramach spóźnionego prezentu na dzień mamy, powie teściowej. A ja zanim powiemy chciałabym się upewnić czy wszystko jest ok. Poza tym będę robić cytologię, więc może przy okazji.Gumisia wrote:Kamila u Ciebie już będzie super widać.
Ja! Nic a nic mi nie dolega! Poza szybszym męczeniem się...Monika34 wrote:czy któraś zwas nie ma objawów jak ja ? czy tylko ja nie mam?


-
nick nieaktualnyOjjj Gianna jak ja bym chciała żeby te mdłości przeszły... Rano jest jeszcze ok ale później to masakra.
Ja mam dziś ochotę na lasagne ale siły do robienia brak a pewności że potem będę jeszcze mieć ochotę też nie mam więc skończy się chyba na makaronie z tuńczykiem. Mąż niedługo wraca i muszę coś ugotować... -
Naali ale pięknie!
Gumisia nie pakuj, nie kuś losu. A tak serio serio to w razie w zawsze mąż może Cię na szybko spakować, a to czego nie znajdzie moze dokupić (ja w efekcie w szpitalu miałam prawie wszystkie rzeczy nowe
)
Anulka fajny brzusio
Pamiętajie ze w dni planowanej @ brzuch moze bardziej dokuczac -
nick nieaktualnyKamila ja tam też nie jestem super malutka ale powoli widać. U Ciebie też to przyjdzie

Ja też bym chętnie poszła na usg ale już nie chcę wymyślać i biegać do lekarza, bo wezmą mnie za panikarę. W sumie nic niepokojącego się nie dzieje oprócz standardowych dolegliwości no i oprócz tego że się troszkę martwię
ale jakoś wytrzymam
-
Każda z nas tak pewnie miała na początku , dlatego nie jesteś pierwsza i napewno nie ostatniamarta1987 wrote:Ja tez sprawdzam jak glupia...jak poczuje tylko troche wilgoci to od razu sprawdzam czy to czasem nie krew jak jakas nienormalna...czasem sie juz za glowe lapie....musze wyluzowac...
z czasem to się nudzi przynajmniej mi się już znudziło
-
Ja też nie poszłabym do lekarza, gdyby nie fakt, że mam do wykonania cytologię. A że w miejscu, gdzie mam wykupiony pakiet najbliższe miejsce do ginekologa jest na koniec czerwca i to na drugim końcu miasta, to sobie daruje i pójdę prywatnie bliżej.lucy1983 wrote:Kamila ja tam też nie jestem super malutka ale powoli widać. U Ciebie też to przyjdzie

Ja też bym chętnie poszła na usg ale już nie chcę wymyślać i biegać do lekarza, bo wezmą mnie za panikarę. W sumie nic niepokojącego się nie dzieje oprócz standardowych dolegliwości no i oprócz tego że się troszkę martwię
ale jakoś wytrzymam 
Co do wielkości brzucha, to u mnie nie prędko. jestem po diecie na kórej schudłam 37 kg, ale brzuch nadal jest moją zmorą.


-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnywidzisz...ja mówię rodzicom w ten weekend a zanim usłyszę serducho to pewnie jeszcze tydzień albo dwa...jeśli nawet coś to nic na to nie poradzę a teraz rozpiera mnie duma i radość i to jest moment na cieszenie się, może mu lepiej będzie jak matka taka od rana uchachana będzie chodzićketka91 wrote:Póki nie ma typowych objawów to nie ma się co na zapas martwić.
Fasol tego nie lubi, bo przecież on czuje jaka jest teraz jego mama
mocniej zacznie to odbierać w połowie drugiego trymestru. W ogóle to jest abstrakcja, że taki mały człowieczek będzie czuł to co Ty, nie?
A co do martwienia: moja mama ciągle mi powtarza, że mam nikomu nie mówić o ciąży, bo to jeszcze wcześnie i różnie się może skończyć. Ale kurcze ja się cieszę! Mam małego człowieczka pod sercem! Chcianego, wyczekanego. Czemu mam się nie cieszyć? Przecież skończyć się może i za miesiąc, pięć, przy porodzie, po porodzie, za 10 lat na ulicy.
Trzeba cieszyć się tym, co mogę Fasolowi dać teraz : swoje ciało jako inkubator (brzydko brzmi, ale to prawda), trochę swoich witaminek i jedzenia, poczucie, że jest chciany i kochany i trochę czułej paplaniny.
Nie oznacza to, że się nie zastanawiam, czy mu tam dobrze, czy się rozwija itd. Ale póki nic mocno niepokojącego się nie dzieje, to po co Fasola stresować?
ketka91 lubi tę wiadomość




[/link]
[/url]


