Wesoła porodówka
-
WIADOMOŚĆ
-
Dzięki Basik
Teraz jest promocja w Tchibo, i juz za 199 zł można kupić fajny ekspres. Zawsze chcueliśmy z mężem w taki wypaśny zainwestować, bo uwielbiamy kawę, ale przemyśleliśmy sprawę i jednak pójdziemy w kapsułki. Raz, ze zajmuje mniej miejsca, dwa nie wymaga aż takiej konserwacji i dbania o czystość.
O taki mi się spodobał:
http://www.tchibo.pl/tchibo-pl-ekspresy-cafissimo-c400006492.html
edit: powiało reklamą niechcącyWiadomość wyedytowana przez autora: 3 października 2015, 23:01
małaMyszka lubi tę wiadomość
-
O dzięki Matlena
rzeczywiście większy wybór smaków kapsułek ma tassimo i to właśnie bardzo kusi mojego męża, bo można zrobić czekoladę milkę i oreo
ale skoro mówisz, że niedobre... Będziemy musieli się wybrać na jakąś degustacje, tylko niech nam sie dziecko urodzi
każdy dzień mamy podporządkowany tym, że poród może się zacząć w każdej chwili. Już tak bardzo jestem zmęczona i zestresowana
edit: super, że przeprowadzka za Wami. Teraz już z górki i czas na urządzanie kącika dla dzieckaWiadomość wyedytowana przez autora: 4 października 2015, 08:04
małaMyszka lubi tę wiadomość
-
Puk puk!
Melduje, ze zaliczyłam wizyte na IP. Jakos tak przez noc i rano słabiej czułam ruchy małej. Na szczęście wszystko ok. No i dalej nie rodzimy. Na KTG jakies dwa skurcze, ktore nawet nie bolały. Mam sie zgłosić w 41 tyg. (czwartek-piatek) i zobaczą co ze mna zrobią. Nie wykluczone, ze bedziemy czekac do 42 tyg! Zwariuje!!!!!
Co Was?małaMyszka lubi tę wiadomość
-
Owca ja rodziłam 10 dni po terminie także znam to uczucie frustracji kiedy się ma małego leniucha w brzuchu
My dzisiaj trochę pospacerowaliśmy po parku. Zaliczyliśmy pyszny deserek a teraz odpoczywam bo jutro czeka mnie ZUS.Owca123, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Basik, to mam nadzieje, ze zrozumiesz moje marudzenie
Nie myślałam, ze tak ciezko przyjdzie mi to czekanie na rozwiazanie... Kazdy dzien sie dluzy. Każdego dnia sie zastanawiam czy tam w brzuchu moje dziecko ma sie dobrze. Przede mna na IP była dziewczyna (tez po terminie, tylko 8dni), no i odesłali ja do domu juz drugi dzien z rzędu, bo nie ma miejsc. Szok! Boje sie wlasnie takiej sytuacji...jutro ide po herbatę z liści malin. Szkoda, ze wczesniej nie zaczęłam jej pic. Sprobuje, moze cos da na koniec
Basik, a Tobie wywoływali po tych 10dniach, czy samo sie zaczęło?małaMyszka lubi tę wiadomość
-
Z tego stresu samo się zaczeło. Najpierw rano przy czekaniu na IP przywieźli kobietę wysoko w ciąży i przez przypadek zobaczyłam jak zalewa się krwią przy badaniu. Cała podłoga we krwi i ona jadąca szybko na oddział. Później jak mnie lekarz badał i oświecił mnie ile waży mój syn omało zawału nie dastałam. A na sam koniec chamskie badanie przez ordynatora które czułam kilka godzin. Prostak nie zna słowa delikatnie
I tak przez to wszystko pod wieczór zaczełam czuć skurcze u góry brzucha takie delikatne i nie regularne. A ok 21 surcze były już mega bolące ale nie było rozwarcia i tak przez większość porodu
Ogólnie to ja już do szpitala jechałam ze skierowaniem od mojego gina.
małaMyszka lubi tę wiadomość
-
Owca123 wrote:A to trzeba miec skierowanie?
małaMyszka lubi tę wiadomość
-
TP był na 1.10.2015 mnie mój giń powiedział, zeby tydzien po terminie zgłosić sie do szpitala i tyle, ze tam mnie przejmą. Juz nawet nie umawial sie z nim na kolejna wizyte. Zaczynam sie stresowac, ze czegos nie dopilnowalam lub nie dopytalam...
Edit: Matlena, ja prawie za każda wizyte płacilam 200 zł. Tylko, ze mój lekarz nie pracuje w szpitalu, gdzie chce rodzic. No i chyba zaczynam żałować, ze tyle kasy na niego wydawalam, bo w niczym mi teraz nie pomoże.Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 października 2015, 22:21
małaMyszka lubi tę wiadomość
-
W sumie to dobrze ci doradził. Ja bym zrobiła tak jak kazał. Wiem że się niecierpliwisz ale te kilka dni jeszcze wytrzymaj. Spróbuj pożądnie się pomęczyć na schodach, trochę się poschylać i pokochać z mężem. Niech sutki postymuluje może coś pomoże. Herbatki z malin to nie polecam bo nic ci teraz nie pomoże trzeba ją pić min 6 tyg.
małaMyszka lubi tę wiadomość
-
No dobra!
Nie poddam sie! Jutro zacznę od schodów
A jak gdzieś dostanę herbatę, to kilka wypije, a co tam. Mam nadzieje, ze jeśli jednak te schody cos dadzą, to starczy mi sił na rodzenie
hehe
Jak dzis siedziałam na tej porodówe na KTG, to obok w sali rodziła dziewczyna. Słyszę jak jęczy, nie jakos super głośno, przerwa, znów jęczy, a tu nagle ryk dziecka. Z jednej strony jej zazdroscilam, a z drugiej strach mnie ogarnął taki, ze az mojemu dzidziusiowi tętno skoczyło... To była moja pierwsza w zyciu wizyta na IP i od razu na porod sie zalapalammałaMyszka lubi tę wiadomość
-
wrote:A jak te schody nic nie dadzą to wiesz, u mnie porządki, rozpakowywanie, układanie - tak Cię wymęczę, że następnego dnia wody Ci odejdą
I przynajmniej jakiś pożytek z tego będzie, bo mi roboty mniej zostanie
Gdybym miała pewność, ze zadziała to juz bym u Ciebie była
małaMyszka, Matleena lubią tę wiadomość
-
Matleena jestem uzytkowniczka colletto marcello i nie moge powiedziec ani jednego zlego slowa
pod wzgledem wizualnym-dla mnie super
prowadzi sie go bardzo fajnie i mimo opini na necie ze jest niestabilny to ja sie z tym nie zgadzam...gondolka duza,skladanie pikus
ja jestem mega zadowolona... jaki kolor kupujecie???
Dziewczyny trzymam kciukimałaMyszka, Matleena lubią tę wiadomość
-
Cześć Kochane!
Godzina 4:25. Wstałam odciagnegnęłam mleko, bo mały od 22 spał i nie wiedziałam co zrobić. Z prawej mam 100 a z lewej 140 ml także jest spoko, tyle,że to od 22:30 bez karmienia.
Co u nas? W sobotę byliśmy na Helu. Mały obserwował plażę, mała się wykąpała, ja zgubiłam skarpetki, bo mnie fala podmyła i suszyłam je na wózku. Zjedliśmy obiadek, mały zrobił aferę, więc była szybka ewakuacja.
Po południu zaczął przeraźliwe płakać. M oczywiście z gorączką 37,4 był umierający, ja zmęczona ululałam w końcu małego, zasnął na klacie, a M chciał się położyć ze mną w sypialni po meczu. Przykimałam 20 min i mówię mu że jak go odlożę to się obudzi. Zrobił minę zbitego psa więc poszłam. Oczywiście mały się obudził i pospane.
Wieczorem już że zmęczenia nie miałam siły. M zasnął na fotelu z gripexem, a że jestem wredna to powiedziałam małemu, że tata ma go w dupie i się zaczęła awantura. W efekcie wymiany zdań, wylądowałam za drzwiami mieszkania. Siedziałam na wycieraczce i czekałam aż mój mąż łaskawie mnie wpuści. Po ok 20 min dostałam się do mieszkania, bo mały był głodny. Usłyszałam wiele przykrych słów. W końcu się spakował, wziął całą kasę z domu i wyszedł...
Padło hasło rozwodu, wyprowadzki na dobre itp...
Po kilku godzinach, wymiany SMS-ów, wrócił i spał na kanapie. Rano nie odzywaliśmy się wcale. Nakarmiłam małego, zaczęłam go ubierać, żeby wyjść na spacer, a M chodził za mną i próbował przeprosić. W końcu przytulił, pocałował, ale dalej ani słowa...
Poszliśmy do parku i zaczęliśmy rozmawiać, jak widzimy nasze życie, czy rzeczywiście chcemy się rozejść, czy jakoś się dogadamy.
Oboje mamy swoje potrzeby. Ja mam chcice i macica mi szaleje, więc wczoraj jak mały tylko zasnął przeszliśmy do działania. Ciśnienie spadło i zrobiło się przyjemnie...
Na koniec zaprosiliśmy teściów na kawę, żeby zobaczyli wnuka i oczywiście jest kilka rzeczy, które mi przeszkadzają, wkurzają i mam zamiar zwrócić na to uwagę następnym razem. M na szczęście też zauważył te rzeczy i bardzo mu się to nie podoba.
Ale się rozpisałam - sorkito duży skrót wydarzeń weekendowych
Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 października 2015, 10:06
dorcia8919 lubi tę wiadomość