X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum W ciąży - ogólne Wesoła porodówka
Odpowiedz

Wesoła porodówka

Oceń ten wątek:
  • WiedźmaMaKota Autorytet
    Postów: 2584 3171

    Wysłany: 5 listopada 2015, 13:10

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    No to ja też się przywitam już jako mama.
    Oficjalnie informuję, że we wtorek 27.10.2015 z wagą 4260g i długością 57cm przyszła na świat Hania <3

    Było ciężko ale było warto!

    Przepraszam, że taki przydługi ale mój poród tez był przydługi.

    Jak któraś ma ochotę poczytać to proszę bardzo opis mojego porodu:

    W poniedziałek 26.10 miałam umówioną wizytę u położnej, na którą miałam nadzieję nie dotrzeć ze względów oczywistych. W niedzielę nawet dorwałam Diabła i udało nam się jeszcze co nieco pobawić razem. No ale czułam się po wszystkim jak młody bóg (choć nie do końca wiem jak taki się czuje w każdym razie mogłabym góry przenosić). Rano w poniedziałek przyszła do mnie mama na kawę i choć miałam poodkurzać i wstawić pranie to się tak zasiedziałyśmy, że zrobiła się 12 a na 14 wizyta. Chciałam zrobić jeszcze zakupy w TESCO więc umówiłyśmy się "na za pół godziny". Mama poszła po torebkę a ja do kibla. Podcieram się i czuję czop, patrzę, z krwią. Myślę "dobrze" to oby się tylko coś ruszyło. Jak wyszłam z domu to już miałam nieregularne, bezbolesne skurcze. Wsiadłam do samochodu z mamą i sru do TESCO. Kupiłam dynię, orchideę i gąbkę Diabłowi. No i jeszcze podpaski maternity bo coś mi się zdawało, ze zaczynają sączyć mi się wody. Z TESCO prosto do przychodni, prawie pół godziny za wcześnie, robiłam się na tej poczekalni na zmianę blada i czerwona.
    13.45 wybiła godzina mojego przyjęcia. Położna mnie wywołała. Pyta jak się czuję bo przecież już czas na mnie. No to jej mówię, ze nie wiem ale chyba własnie się wszystko zaczyna. W gabinecie standard, mierzenie ciśnienia wpisywanie w papiery no i pyta mnie czy jej mocz przyniosłam, a że mi nie dała ostatnio próbki to kazała zrobić teraz w toalecie o ile mi się chce. Poszłam i przy okazji się odświeżyłam bo miała mi zrobić masaż szyjki. Rozwarcie na 2 cm.
    To jak tutaj podchodzą do pacjenta to dla mnie czysta abstrakcja, trzy razy mnie uprzedzała, ze będzie bolało. W trakcie mnie przepraszała.
    Po masażu wyszło ze mnie sporo śluzu (prawdopodobnie reszta czopa). Położna zadzwoniła do szpitala i poinformowała, ze mogę zjawić się "dziś lub najpóźniej jutro". Powiedziała, ze mam wrócić do domu i wziąć sobie ciepłą kąpiel/prysznic. Mama mnie odwiozła.
    No i poczułam, ze muszę do łazienki. Zanim usiadłam odkręciłam wodę, żeby przygotować kąpiel. Poleciało znowu trochę (teraz nie wiem czego myślałam, że to były wody ale w szpitalu okazało się, ze jednak nie). I jak mnie skurcz przypierdolił to zobaczyłam gwiazdki. Z automatu zakręciłam i wypuściłam wodę. Poszłam po torby i po raz trzydziesty sprawdziłam ich zawartość, zjadłam kilka słodkich bułek i napiłam się (gdybym wiedziała co mnie czeka zmusiłabym się do zjedzenia obiadu). Zaczęłam liczyć skurcze. Co 10-9 min.
    Od 15.00 co 8 min, telefon do Diabła, że lepiej niech się z pracy spieszy do domu.
    Skurcze co 7 min i bolą ale da sie wytrzymać, jedyne co to z mamą stwierdziłyśmy, ze za krótko mnie trzymają bo maksymalnie pół minuty.
    Diabeł skończył godzinę wcześniej, przyjechał do domu i zjadł obiad (parówki).
    Godzina 17.40 decyzja - jedziemy do szpitala (próbowaliśmy zadzwonić ale nikt nie odbierał) skurcze co 5 minut.
    17.45 jesteśmy w szpitalu. Okazuje się, ze muszę poczekać bo teraz nie mają mnie gdzie położyć. Siedzę na poczekalni, skurcze co 5 min. ale dłuższe i silniejsze.
    Po kilku minutach przychodzi położna i mówi, ze możemy z nią iść.
    Zaprowadziła nas do sali, kazała zdjąć dół i położyć się na łóżku. Podłączyła KTG i poszła. A wcześniej jeszcze miałam jej dać próbkę moczu i zostawić podpaskę w kiblu, żeby mogła sprawdzić czy wody się sączą. Nie sączyły się.
    Skurcze jeszcze silniejsze. Położna pyta czy chcę coś na ból. Nie chcę - nadal myślę, ze do północy urodzę i dam radę znieść ten ból.
    Gdzieś w miedzyczasie mam robione badanie, oczywiście po raz kolejny położna pyta czy nie mam nic przeciwko, czy się zgadzam, będzie bolało i takie tam.
    Po godzinie idę na salę porodową. Proszę o gaz.
    Sala porodowa marzenie, najważniejsze to, ze jednoosobowa. Duża łazienka z prysznicem. TV na ścianie. Piłka do skakania i wygodne fotele do siedzenia.
    Zaznaczam, że Diabeł cały czas jest ze mną.
    Skurcze regularne co 5 min cały czas ale akcja nie chce się rozkręcić bo dziecko jeszcze jest za wysoko, rozwarcie na 4 cm.
    Jakoś ok 20.00 poprosiłam o morfinę bo juz płakałam z bólu a gaz dawał tylko tyle, że na kilka sekund odwracał moją uwagę od tego co się dzieje a później kręciło mi się w głowie, ale wdychałam go bo mnie uspokajał.
    Godzina 20.30 morfina zaczyna działać. Ale zajebisty stan... no byłby gdyby nie te skurcze. Bolą nadal. Płaczę z bólu. Diabeł siedzi obok i mnie wspiera.
    Godzina 22.00 błagam o epidural (znieczulenie zewnątrz oponowe). Bóle są nie do zniesienia.
    Gdzieś po drodze okazuje się, ze musza mi podać oksytocynę bo mała nie chce zejść w kanał rodny.
    Godzina 23.00 przybywa tłumacz... głupie babsko - tyle powiem na jej temat.
    Godzina 23.30-45 robią mi wkłucie w kręgosłup i podają upragniony epidural, za jakieś pół godziny poczuję ulgę i będę już na prawdziwym haju
    Co działo się po kolei później to już nie pamiętam, wiem, że podali mi jeszcze oxytocynę ale o której godzinie nie mam pojęcia. Wiem, że przebijali mi pęcherz płodowy bo wody nie chciały odejść. Pamiętam tylko, ze jak już odeszły to mój brzuch zrobił się o połowę mniejszy, czyli miałam ich sporo.
    Udało mi się kimać między skurczami, Diabłowi też trochę. Podawał mi wodę którą wyrzygiwałam do takich fajnych pojemników w kształcie kapelusza zrobionych z papieru (takiego jak wytłaczanki do jaj).
    I tak jakoś do rana dotrwaliśmy.
    Moja położna była cudowna! Życzę każdemu takich położnych jakie są w UK! I w ogóle się nie przejęłam tym, ze o 7.30 jest zmiana położnych. Przyszła jeszcze fajniejsza.
    Kroplówka z oxy skończyła się o 13.00 i wtedy musiałam zacząć przeć. Do tego czasu mogłam sobie wciskać co pół godziny chyba nową dawkę epiduralu, jak zaczęłam przeć nie mogłam ;/
    A jeszcze zanim zaczęłam przeć musieli obrócić moje dziecko, bo Koza mała postanowiła się ułożyć plecami do moich pleców, a lepiej wychodzić bokiem.
    No to zaczynają się skurcze parte... o kurwa... jak to boli!
    Parłam 2 godziny, posrałam się z bólu ale w ogóle się tym nie przejęłam. Po niecałej godzinie parcia i zerowym postępie, położna woła lekarza. Lekarz stwierdza, ze jak tak dalej pójdzie to kleszcze.
    Takiej paniki to ja nigdy nie miałam. Postanowiłam dać z siebie więcej niż wszystko. I wiecie co? w ostatnim momencie udało mi się, jak mała już wystawiła trochę główkę za drzwiami stał lekarz z kleszczami... Diabeł mi opowiadał, ze położna odwróciła się i powiedziała, ze już nie będą potrzebne.
    Gdzieś jeszcze w trakcie parcia moja kochana pani tłumacz niechjąkurwaszlag została wymieniona na lepszy model, przyszła taka fajna dziewczyna, ze gdybyśmy się poznały rok temu to trzeźwe z baru byśmy nie wyszły
    Moja położna aby mnie zmotwować do szybszego urodzenia obiecała mi tosty a jak szybko się uporam to jeszcze dostanę pavlową... chyba nie muszę wspominać, że nie jadłam od prawie 24h?

    O 15.21 wyszła ze mnie moja kochana Wiedźma, ale paniki ciąg dalszy (z mojej strony) bo mała nie zapłakała. No ale po chwili udało się, piszczy (jak mały kotek). łzy szczęścia poleciały po moich policzkach. Teraz jeszcze trzeba urodzić łożysko i będzie po wszystkim... Diabeł i tłumaczka śmiali się, że łożysko wygląda jak wątróbka.

    A tak wyglądałam po porodzie jak mi dali małą "skin to skin" a obok stoją obiecane tosty i herbata z mlekiem
    http://naforum.zapodaj.net/thumbs/564cfed9d191.jpg

    I za cholerę nie pamiętam z kim ja przez telefon rozmawiałam ale chyba z moją mamą.
    Mimo tego całego bólu i męczarni jakie przeszłam, warto było. A bólu jakoś już nie pamiętam. Bardziej pamiętam emocje. A, i wydawać by się mogło, ze ten poród był tak dawno temu a to zaledwie tydzień i dwa dni minęły.

    Amelcia, Matleena, Basik122, dorcia8919, małaMyszka, gosiunia, pocieszna lubią tę wiadomość

    Robimy drugiego Dziedzica ;)
    3i496iye8v37prd8.png
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 5 listopada 2015, 15:21

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Wiedźma gratuluję córci <3

    Patrz, jak się nam ostatnio posypały małe wiedźmiątka :)

    Co kilka dni jedno :D



    WiedźmaMaKota, małaMyszka lubią tę wiadomość

  • Matleena Autorytet
    Postów: 5466 5390

    Wysłany: 5 listopada 2015, 16:42

    Cytuj  /     /  Zgłoś

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 maja 2016, 16:53

    WiedźmaMaKota, małaMyszka lubią tę wiadomość

    tt1ce913.aspx?&fake.png

    mpf_6a30716f026cf4d4d8712df59b64ed2b.png

    24-12-2015 62cm 4640g sn
  • WiedźmaMaKota Autorytet
    Postów: 2584 3171

    Wysłany: 5 listopada 2015, 17:44

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    A i zapomniałam dodać, ze pękłam tylko w jednym miejscu, no taka głowa wielka a tylko jedno pęknięcie? dziękuję córcia, że nie zrobiłaś mamie masakry z cipki :P

    Amelcia a jak sobie radzicie?

    Matlena no wygląda na kilka dni w końcu waga sama za siebie mówi :P moja wygląda inaczej niż na zdjęciu usg ale miała je robione w 26 tyg chyba.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 listopada 2015, 17:46

    Matleena, małaMyszka lubią tę wiadomość

    Robimy drugiego Dziedzica ;)
    3i496iye8v37prd8.png
  • Basik122 Autorytet
    Postów: 2557 2013

    Wysłany: 5 listopada 2015, 18:44

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Wiedźma niezły opis :-D U mnie nie było aż takich przebojów i poszło mega szybko bo zaledwie 6h od początku regularnych skurczybyków. Ogólnie zaczeło mnie pobierać już w nocy ale do rana się uspokoiło. W ciągu dnia zdążyłam posprzątać zrobić pranie i obiad. Od godz 13 coś zaczeło znowu się dziać ale jeszcze zdążyłam posprzątać po obiedzie i zjeść sobie żeby na głodniaka na porodówkę nie jechać. Od godz 15 skurcze zrobiły się bardziej odczówalne więc tel po moich rodziców żeby się pierworodnym zajeli. Do szpitala pojechaliśmy jak skurcze były już regularne po 19. Na IP nie trzeba było czekać bo nikogo nie było więc tylko się przebrałam i odrazu na blok porodowy. Tam bardzo miła doktorka Pani Dominika badając stwierdziła już rozwarcie 5cm zrobiła jeszcze usg żeby mniej więcej sprawdzić ile Junior waży i zebrać wywiad a później już pod KTG. A tu jaja bo prze 30min prawie żaden porządny skurcz się nie zapisał :-) Dopiero o dwóch zmianach pozycji i podokuczaniu Juniorowi coś zaczeło się zapisywać. Skurcze ogólnie nie były bardzo bolesne dopiero na samiutkim końcu dały w dupę ale do pierwszego porodu było lepiej. Tam przy znieczuleniu miałam mroczki przed oczami przy skurczach. Po KTG położna załadowała mi czopki żeby się szyjka skróciła bo póki co tylko się rozwarła i wysłała nas pod prysznic. Mój Małż dzielnie siedział cały czas ze mną i polewał prysznicem i masował krzyże :-) Po prysznicu jeszcze raz badanie szyjki i położna mówi jeszcze ze 4 skurcze i przemy. Szok bo jeszcze przed chwilą stwierdziliśmy że Dominik pewnie urodzi się po północy a tu taki Zonk :-) Siadłam sobie na piłce żeby dupą pokręcić odczekałam 5 skurczy i na łóżko do parcia. Przy drugim partym pękł pęcherz, mega dziwne uczucie dziwnego rozdarcia w środku oczywiście to nie bolało. Na początku parłam na boku i standardowo bo nie było lewatywy co nieco poszło i z tam tąd ale sama położna kazała "robić kupę" więc ja się grzecznie słuchałam hihihi ;-) Po chyba 3 partym zaczełam mieć bólowy kryzys aż bałam się przewrócić na plecy i przeć dalej. Położne i Lekarka jednak zmobilizowały mnie szybko do obrotu i parcia dalej. Czułam dokładnie jak mały wychodził nawet jak pępowina się przeciągała przez kanał. Przy pierwszym porodzie jakoś tego nie czułam może przez to znieczulenie. Teraz też miałam odwagę patrzeć jak Mały wychodzi, jak zaczyna łapać pierwszy oddech, aż mi się płakać chciało :-) Małego dostałam na brzuch a położna dała nam pępowinę do potrzymania żebyśmy mogli poczuć jak pulsuje i dopiero jak skończyła pulsować mąż ją przeciął. Małego zabrali do pomierzenia a mąż poszed bawić się w paparazzi a mnie wzieła w obroty Pani Dominika i położna no bo trzeba urodzić łożysko i wszystko posprawdzać. Dokładnie mnie pooglądały czy czysto, pękłam tylko troszkę jakieś 3cm ale w pochwie bo wszystko bardzo szybko szło więc wiadomo coś musiało sie naruszyć. Założyła parę szewków a w między czasie przyszedł neunatolog pogratulować zdrowego syna :-) A Pani Dominika najlepsza szyje mnie i pyta się kiedy machniemy trzecie bo mi szybko poszło. Dobrze że leżałam bo rozbroiło mnie to dokumentnie ;-) Poraz kolejny udało mi się trafić na zajebistą zmianę na bloku porodowym, do tego byłam sama więc nikt mi się tak nie szwędał chociaż sale są i tak jedno osobowe. Niestety nie załapałam się na żadne jedzonko jak ty Wiedźmo tak dobrze nie miałam :-)

    małaMyszka, gosiunia lubią tę wiadomość

    dqpr20mmcbujwt6y.png
    200906101770.png
  • Matleena Autorytet
    Postów: 5466 5390

    Wysłany: 5 listopada 2015, 22:58

    Cytuj  /     /  Zgłoś

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 maja 2016, 16:54

    małaMyszka, gosiunia lubią tę wiadomość

    tt1ce913.aspx?&fake.png

    mpf_6a30716f026cf4d4d8712df59b64ed2b.png

    24-12-2015 62cm 4640g sn
  • WiedźmaMaKota Autorytet
    Postów: 2584 3171

    Wysłany: 6 listopada 2015, 08:19

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Matleena nie ma reguły na to, ze pierwszy pójdzie ciężko a kolejny gładko. Moja znajoma z liceum rodziła jak miała 20 lat i co? wszyscy jej się dziwili, ze pierwsze bo ledwo na porodówce wylądowała o 6 rano a po trzech godzinach już tuliła małą. ;)

    A wiecie? mnie te kleszcze zmotywowały do urodzenia małej, parłam tak, że myślałam, że wyprę z siebie całe flaki - dosłownie. Na samą myśl o nich mam dreszcze.

    W ogóle to już zrzuciłam 15 kg z 30 :D
    Brzuch cały w rozstępach ale to nic, obecnie wyglądam jak w ok 4 miesiącu :D


    http://naforum.zapodaj.net/thumbs/f45bb6de87d6.jpg

    małaMyszka, gosiunia lubią tę wiadomość

    Robimy drugiego Dziedzica ;)
    3i496iye8v37prd8.png
  • Matleena Autorytet
    Postów: 5466 5390

    Wysłany: 6 listopada 2015, 11:14

    Cytuj  /     /  Zgłoś

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 maja 2016, 16:54

    małaMyszka lubi tę wiadomość

    tt1ce913.aspx?&fake.png

    mpf_6a30716f026cf4d4d8712df59b64ed2b.png

    24-12-2015 62cm 4640g sn
  • WiedźmaMaKota Autorytet
    Postów: 2584 3171

    Wysłany: 6 listopada 2015, 12:18

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Jadłam jak matka karmiąca bo małej szkodziło moje mleko, a teraz nie mam w ogóle apetytu i wciskam w siebie na siłę.

    W ogóle musze jej założyć dziś tego pajaca ze zdjęcia zobaczymy ile urosła ;)

    małaMyszka lubi tę wiadomość

    Robimy drugiego Dziedzica ;)
    3i496iye8v37prd8.png
  • Biedroneczka83 Autorytet
    Postów: 7701 5268

    Wysłany: 6 listopada 2015, 14:48

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    macham mam nadzieje ze mnie jeszcze pamietacie widze tu nowe maluszki i to jakie dorodne :)
    Wiedzma szacun kawał kobity urodziłaś :)

    u nas zaczęło sie rozszerzanie diety ciut wczesniej bo mała miała lekka anemie zależną od kwasu foliowego

    małaMyszka lubi tę wiadomość

    j1geeh2.png
    ccz7llb.png
    62ei8gr.png
    *******Gang 18+*******

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 6 listopada 2015, 16:58

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    WiedźmaMaKota wrote:
    ...
    Amelcia a jak sobie radzicie?...

    Ano jakoś już opanowaliśmy całą tą nową sytuację.
    Na początku, przez pierwsze parę dni to wiecznie chciało mi się płakać, że się nie nadaję na mamę, że sobie nie poradzę, itp....
    Bardzo pomaga mi mój kochany mąż, bez Niego to nie dałabym chyba rady....
    No ale już jest ok, młody pięknie przybiera na wadze i jest zdrowy, a to jest najważniejsze :)

    Mam tylko drobne problemy z laktacją, nie owijając w bawełnę: po prostu mam za małe cyce ;) a dziecko ma duże wymagania więc posiłkujemy się mm i laktatorem. I jakoś to wszystko się kręci :)

    A jak tam u Ciebie???


    małaMyszka lubi tę wiadomość

  • WiedźmaMaKota Autorytet
    Postów: 2584 3171

    Wysłany: 6 listopada 2015, 17:55

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    To chyba każda z nas ma takie myśli.
    U mnie nadal beczenie na każdym kroku, też mam problemy, może nie tyle z laktacją bo mleka mam pod dostatkiem ale nie umiem do końca małej przystawiać i przez kilka dni myślałam, że moje mleko jej szkodzi a okazało się, ze na mm też ma gazy i ją boli brzuszek. Od jutra wracamy do cycka, jak nie nauczę się jej przystawiać to będe podawać odciągnięte.

    Ale odpukac młoda mi ładnie nocki przesypia. Budzi się co 4 godziny na flaszkę i kima dalej ;)

    małaMyszka lubi tę wiadomość

    Robimy drugiego Dziedzica ;)
    3i496iye8v37prd8.png
  • Basik122 Autorytet
    Postów: 2557 2013

    Wysłany: 6 listopada 2015, 18:23

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Na początku to chyba każda matka ma cycaty problem. Ja już mam drugie dziecko i też nie jest kolorowo. Tu bardziej Dominik ma jakiś problem z chyceniem cyca, kręci główką na wszystkie strony i się wścieka. Ogólnie nie umie się najeść bo dostawiam go po trzy razy na jedno karmienie :-( Mam nadzieję że nasze cycate problemy nie długo się skończą :-)

    małaMyszka lubi tę wiadomość

    dqpr20mmcbujwt6y.png
    200906101770.png
  • Matleena Autorytet
    Postów: 5466 5390

    Wysłany: 8 listopada 2015, 19:56

    Cytuj  /     /  Zgłoś

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 maja 2016, 16:54

    małaMyszka lubi tę wiadomość

    tt1ce913.aspx?&fake.png

    mpf_6a30716f026cf4d4d8712df59b64ed2b.png

    24-12-2015 62cm 4640g sn
  • WiedźmaMaKota Autorytet
    Postów: 2584 3171

    Wysłany: 8 listopada 2015, 20:53

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Matlena mnie uczyły ale i tak nic to nie dało, teraz już umiem ale co z tego jak mała za bardzo się do flaszki już przyzwyczaiła i na cycka warczy... ech...

    małaMyszka lubi tę wiadomość

    Robimy drugiego Dziedzica ;)
    3i496iye8v37prd8.png
  • Matleena Autorytet
    Postów: 5466 5390

    Wysłany: 8 listopada 2015, 23:27

    Cytuj  /     /  Zgłoś

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 maja 2016, 16:54

    małaMyszka lubi tę wiadomość

    tt1ce913.aspx?&fake.png

    mpf_6a30716f026cf4d4d8712df59b64ed2b.png

    24-12-2015 62cm 4640g sn
  • WiedźmaMaKota Autorytet
    Postów: 2584 3171

    Wysłany: 9 listopada 2015, 00:22

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    A ja tam jestem zdania, że ważne aby w ogóle karmić nie ważne czy piersią czy modyfikowanym :D
    Tylko jak sama musiałam podać Hani mm to się popłakałam i wcale nie dlatego, że wyrodna matka co truje tylko dlatego, że myslałam, wręcz byłam pewna, że u mnie to tak naturalnie będzie... ale nie przewidziałam, ze poród będzie ciężki, że będą mi krew przetaczać, i że będę miała tyle stresu, że pokarm zaniknie na jakiś czas.
    Teraz nie wiem co robić bo mały Dziabąg nie za bardzo chce cycka bo wiadomo, że z flaszki lepiej leci... a i dla mnie wygodniej w nocy dać butelkę i dobranoc.

    małaMyszka lubi tę wiadomość

    Robimy drugiego Dziedzica ;)
    3i496iye8v37prd8.png
  • Matleena Autorytet
    Postów: 5466 5390

    Wysłany: 9 listopada 2015, 09:30

    Cytuj  /     /  Zgłoś

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 maja 2016, 16:46

    małaMyszka lubi tę wiadomość

    tt1ce913.aspx?&fake.png

    mpf_6a30716f026cf4d4d8712df59b64ed2b.png

    24-12-2015 62cm 4640g sn
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 9 listopada 2015, 11:19

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dziewczyny, mnie też na siłę w szpitalu przekonywała kobieta do KP. Ale nie dało się, bo po cc nie jest to takie proste - nie ma mleka i koniec. W dodatku ja miałam znieczulenie ogólne i dziecko przez pierwszą dobę było trochę "naćpane" i nie chciało pić.

    Kobieta od laktacji była strasznie nawiedzona. Działała mi na nerwy jak nikt. Koniecznie KP i basta i nie dała sobie nic powiedzieć. W końcu się z nią praktycznie pokłóciłam.

    No ale jak przyszliśmy do domu, to bardzo się poprawiło. Na spokojnie przystawiałam Młodego, aż się nauczył i teraz wisi często na cycu aż muszę go odrywać, żeby się ruszyć ;) Taki mały kleszcz - jak się nie napije - to nie odpadnie :D

    W nocy, tak samo jak pisze Wiedźma, nie ma szans na przystawienie do cyca - butla i koniec i to natychmiast, bo jak nie to jest ryk ;) Natomiast w dzień się fajnie karminy. Ale musimy dobijać brzuszek butlą :)

    Wiecie, jak nie miałam pokarmu i ciągnęliśmy z butli, to był problem z kupkami - za mało na dobę. Po mieszaniu pokarmu z piersi i z butli jest ok.

    No i muszę przyznać, że na MM Młody ładnie przybiera, na samym cycu to chyba by długo nie pociągnął. Teraz strasznie jest "modne" KP i niektórzy przesadzają. Ja tam nie mam wyrzutów sumienia, że karmię MM, wręcz przeciwnie miałabym, gdybym nie dokarmiała.

    małaMyszka lubi tę wiadomość

  • Basik122 Autorytet
    Postów: 2557 2013

    Wysłany: 9 listopada 2015, 17:41

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja cały czas walczę o pokarm bo młody przez pierwsze ponad 24 godz tylko spał nawet po porodzie cyca niechciał. Laktacja się poprostu porządnie nie rozkreciła. Teraz musi z obu cycków pojeść. Nie wiem czy dlatego że mam mało pokarmu czy dlatego że glodomor z niego. Zobaczymy jak pójdę na wizytę kontrolną czy dużo przybrał bo jest tylko na cycku.

    małaMyszka lubi tę wiadomość

    dqpr20mmcbujwt6y.png
    200906101770.png
‹‹ 198 199 200 201 202 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Dieta wegetariańska i dieta wegańska w ciąży i podczas laktacji

Czy dieta wegetariańska i wegańska w ciąży oraz podczas laktacji to dobry pomysł? Na co należy zwrócić uwagę nie jedząc w tym okresie mięsa lub żadnych produktów pochodzenia zwięrzęcego? Czy jest to bezpieczne dla ciąży i rozwoju płodu, a potem niemowlęcia? Przeczytaj jak powinna wyglądać dieta mamy karmiącej i czy spożywane przez nią pokarmy mogą wpływać na dziecko. 

CZYTAJ WIĘCEJ

Ciąża po 40 - jak zwiększyć szanse na zajście w ciążę

Czy starania o ciążę po 40 roku życia różnią się? Na co zwrócić uwagę i jak zwiększyć swoje szanse? Przeczytaj 5 sprawdzonych sposobów na zwiększenie szans na zajście w ciążę po 40 roku życia. 

CZYTAJ WIĘCEJ

Testy hormonalne w leczeniu niepłodności

Problemy hormonalne są jedną z najczęstszych przyczyn trudności z zajściem w ciążę. Jakie testy hormonalne warto wykonać podczas diagnostyki i leczenia problemów z płodnością?

CZYTAJ WIĘCEJ