WRZEŚNIOWE DZIECI 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
KATARZYNACarm wrote:Dziewczyny A wasze dzieciaczki mają ten trądzik niemowlęcy, ? I ile już się utrzymuje? I jakieś wskazówki, u mojej małej pojawiło się około 1.5 tygodnia temu już myślałam że jej schodzi gdzie od wczoraj zauważyłam że jest więcej tych krostek , tylko są na buzi i troszkę we włosach maleństwa raz są czerwone A raz błędną
Mam wrażenie że octenisept jest lekiem na wszystko. W sumie jeśli ma i tak samo zniknąć to nie wiem czy sobie go nie odpuścić...
-
U mnie nic nie zalecali powiedzieli że to normalne , ja nie chce n i czym smarować ani psikac bo czasem można pogorszy sytuację, w Holandii też nie kazali przemywac kikuta niczym i odpadł po tygodniu A dziewczyny które psikaly i czyścily to kikut utrzymywał się ponad miesiąc , więc lepiej nie ingerować żadnymi środkami
Paulinda lubi tę wiadomość
-
Pobyty w szpitalu to koszmar a z maluszkami to już masakra. My trafiliśmy ze względu na przedłużającą się żółtaczkę w 4 tyg. To jakimi sposobami próbowano upchnąć mi dziecko w inkubator pozostawia wiele do życzenia. Rozebrali go, spętali po szyje jakby dopiero się urodził, potem założyli opaskę na oczy i kazali podać pierś żeby się uspkoił. To było straszne!!! Mały szamotał się i wił. O jedzeniu nie było mowy a potem tylko gorzej. W środku miał moro za morem, aż obijał się o ścianki inkubatora. Nigdy tyle się nie spłakałam. Wyciągnęłam go natychmiast i do neta jak to zrobić żeby dziecko nie cierpiało. Znalazłam!Ubrałam dziecko i powiedziałam, że wychodzę a lampy następnego dnia miałam w domu kurierem. Rewelacyjne rozwiązanie, tylko szkoda że nikt nie informuje o tym że można bez stresu dla dziecka i siedzenia w szpitalnych brudach....Taka opowiastka, że czasem można inaczej
Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 października 2018, 12:55
Asiaf lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJustynaG wrote:wiem, że się martwisz i doskonale Cię rozumiem.
Będzie dobrze! Jest teraz pod dobrą opieką. Prześpij się bo miałaś za sobą ciężką noc i ciężki dzień. Małego niedługo wypiszą i będziesz mogla cieszyć się każdą chwilą z synkiem. W szpitalu został z małym Twój mąż?
Gdy byłam z malutką w szpitalu a ona płakała pod lampami (żółtaczka) - płakałam razem z nią. Było strasznie ciężko.
Ale gdy wyniki się poprawiły i moglyśmy iść do domu - byłam przeszczęśliwaNo i wracałam z innym dzieckiem.
Tak mąż został z synkiem, jedyny tata na oddziale. Dziś jest lepiej, juz nie wymiotuje. Lekarz obstawia że to jakis wirus albo alergia pokarmowa. Dziś maz daje mu tylko mm i zobaczymy jaka będzie reakcja.
JustynaG lubi tę wiadomość
-
Aniajaa wrote:Pobyty w szpitalu to koszmar a z maluszkami to już masakra. My trafiliśmy ze względu na przedłużającą się żółtaczkę w 4 tyg. To jakimi sposobami próbowano upchnąć mi dziecko w inkubator pozostawia wiele do życzenia. Rozebrali go, spętali po szyje jakby dopiero się urodził, potem założyli opaskę na oczy i kazali podać pierś żeby się uspkoił. To było straszne!!! Mały szamotał się i wił. O jedzeniu nie było mowy a potem tylko gorzej. W środku miał moro za morem, aż obijał się o ścianki inkubatora. Nigdy tyle się nie spłakałam. Wyciągnęłam go natychmiast i do neta jak to zrobić żeby dziecko nie cierpiało. Znalazłam!Ubrałam dziecko i powiedziałam, że wychodzę a lampy następnego dnia miałam w domu kurierem. Rewelacyjne rozwiązanie, tylko szkoda że nikt nie informuje o tym że można bez stresu dla dziecka i siedzenia w szpitalnych brudach....Taka opowiastka, że czasem można inaczejPierwsze szczęście wrzesień 2018
Drugie szczęście marzec 2021 -
nick nieaktualnyJejku jak synek się do mnie tulił jak przyszłam. Bardzo też chciał cycusia, ale jak nie można to nie można. Smoczek okazał się być wybawieniem. Dziewczyny którym dzieci mocno ulewaja co każde karmienie, zostałam dziś poinformowana o tym, że trzeba się stosować do norm ilości pokarmu podawanego takim maluchom. Ok jeśli karmi się butelką. Jeśli pierś to skracać czas karmienia o kilka minut.
Urodziłam w szpitalu uniwersyteckim, dziecięcy też jest uniwersytecki a warunki to koszmar, niby cos było kiedyś remontowane ale jest syf i ogólne zniszczenia wszystkiego. Na szczęście dali nam do sali normalne łóżko żebyśmy tez mieli jak odpocząć, a lekarze i pielęgniarki są sympatyczni. Czuję się trochę lepiej fizycznie ale psychicznie słabo, gapie się na synka jak głupia, jak podłączyli kolejna kroplowke wpadłam w taką panikę że mąż został z nami bo bałam się go wziąć na ręce i oczywiście płacz bo co ze mnie za matka, ach.. -
nick nieaktualnyAniajaa wrote:Pobyty w szpitalu to koszmar a z maluszkami to już masakra. My trafiliśmy ze względu na przedłużającą się żółtaczkę w 4 tyg. To jakimi sposobami próbowano upchnąć mi dziecko w inkubator pozostawia wiele do życzenia. Rozebrali go, spętali po szyje jakby dopiero się urodził, potem założyli opaskę na oczy i kazali podać pierś żeby się uspkoił. To było straszne!!! Mały szamotał się i wił. O jedzeniu nie było mowy a potem tylko gorzej. W środku miał moro za morem, aż obijał się o ścianki inkubatora. Nigdy tyle się nie spłakałam. Wyciągnęłam go natychmiast i do neta jak to zrobić żeby dziecko nie cierpiało. Znalazłam!Ubrałam dziecko i powiedziałam, że wychodzę a lampy następnego dnia miałam w domu kurierem. Rewelacyjne rozwiązanie, tylko szkoda że nikt nie informuje o tym że można bez stresu dla dziecka i siedzenia w szpitalnych brudach....Taka opowiastka, że czasem można inaczej
A w którym szpitalu byłaś? -
Camilla współczuje przeżyć... bądź silna! Będzie tylko lepiej. Pobyty w szpitalu to w ogóle widzę jakiś dramat.
My dzisiaj pierwszy dzień same w domu. Mąż wyszedł o 8, a już o 10 ryczałam jak bóbrteraz już jest lepiej, ale zastanawiam się jakim cudem mam jeść i sikać? Moja mała ciagle wisi na piersi albo płacze. Udało mi się od 7:30 zrobić jej jedna drzemkę 2-godzinna. Na spacerze cały czas płacz. Nie wiem jak ja ogarnąć. Mam ostatnio taki kryzys, ze już przechodzi mi przez myśl rezygnacja z kp. Czuje, ze jestem okropna matka. Cokolwiek małej jest to ciagle słyszę, ze to na pewno przez mleko, na pewno coś zjadłam, na pewno się stresuje. Albo moje ulubione „no to po prostu ja przystaw”. Nikt nie rozumie, ze to jest jeszcze dla mnie trudne, tym bardziej z bolącymi brodawkami. Wszyscy maja milion rad, ale jak przychodzi co do czego to zostaje sama...
Musiałam się gdzieś wyżalić...Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 października 2018, 15:25
Left_ie lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyola_g89 wrote:Camilla współczuje przeżyć... bądź silna! Będzie tylko lepiej. Pobyty w szpitalu to w ogóle widzę jakiś dramat.
My dzisiaj pierwszy dzień same w domu. Mąż wyszedł o 8, a już o 10 ryczałam jak bóbrteraz już jest lepiej, ale zastanawiam się jakim cudem mam jeść i sikać? Moja mała ciagle wisi na piersi albo płacze. Udało mi się od 7:30 zrobić jej jedna drzemkę 2-godzinna. Na spacerze cały czas płacz. Nie wiem jak ja ogarnąć. Mam ostatnio taki kryzys, ze już przechodzi mi przez myśl rezygnacja z kp. Czuje, ze jestem okropna matka. Cokolwiek małej jest to ciagle słyszę, ze to na pewno przez mleko, na pewno coś zjadłam, na pewno się stresuje. Albo moje ulubione „no to po prostu ja przystaw”. Nikt nie rozumie, ze to jest jeszcze dla mnie trudne, tym bardziej z bolącymi brodawkami. Wszyscy maja milion rad, ale jak przychodzi co do czego to zostaje sama...
Musiałam się gdzieś wyżalić...
Współczuję. Ja nie karmię piersią coś tam Odciagam i karmie mm a jak mąż w pracy to jem o 13 śniadanie nieraz jak młody daje popalić. -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyKp jest trudne. Ja mam non stop kryzysy w których chce podać mm,nie ma dnia żebym o tym nie myślała. Jednak póki mam ten pokarm to jakoś leci do przodu. Ale naprawdę nie wiem kiedy się poddam. Teraz to chyba będę zadowolona jak mi się uda 3 miesiące karmić...
Minns, ola_g89 lubią tę wiadomość
-
Camilla13 wrote:Dziewczyny którym dzieci mocno ulewaja co każde karmienie, zostałam dziś poinformowana o tym, że trzeba się stosować do norm ilości pokarmu podawanego takim maluchom. Ok jeśli karmi się butelką. Jeśli pierś to skracać czas karmienia o kilka minut.
Nasza stwierdziła, że dziecko je tyle ile potrzebuje, że jeśli nie będzie głodne to nie zje.
I jesli domaga się jedzenia po ulaniu, to jak najbardziej nakarmić. -
Mamy laktatatorowe co ile sciagacie, ile i co ile Wasze dzieciaczki jedza? Juz sie karmic nie bedziemy, bo o ile przy twardych sutkach po 3 godz jeszcze je,tak przy miekkich po 2 godzinach jest wrzask, a jak sie laktacja ustabilizuje to zostana tylko miekkie takze mam zamiar sciagac do konca 3 miesiaca
-
Mitaka, w nocy co 3h a w dzień co 2h. Łącznie w ciągu dnia powinno być 10-12 sesji.
-
Ja nie wyobrażam sobie, że mam wydzielać Hani czas przy piersi. Je tak często i długo jak chce. A ulewać przestanie jak dojrzeje.
Motałyśmy się dziś w chustę. To trudne! Ale małej się bardzo podobało, byłyśmy tak nawet na spacerzeJutro będę próbować już motać sama.
JustynaG, ola_g89, Left_ie lubią tę wiadomość
-
Mitaka, tak szczerze to wychodzi mi dziennie 9 sesji. No kurde, nie ogarniam więcej.
Przy 9 sesjach, w tym jedna godzinna - daje to 5h spędzonych na randkach z laktatorem.
Natalia, też sobie nie wyobrażam wydzielania jedzenia. Jak bym się czuła gdyby ktoś dał mi np. talerz rosołu i powiedział, że więcej zjeść nie mogę.. a ja głodna. Tym bardziej gdy widzę, że malej się sporo ulało - to nie mam serca jej nie dokarmić, skoro przynosi jej to ulgę. -
Dziewczyny czy to skok rozwojowy?
Zosia dzisiaj w ogóle nie śpi, cały czas na rękach ją noś, płacze bez specjalnego powodu (jest najedzona, ma sucho etc.). Widzę że jest zmęczona, ale co zaśnie mi na rękach i odłożę ją do łóżeczka to płacz. Ani zjeść, ani do łazienki wyjść, no nic po prostu. Do tej pory tak nie było, dzisiaj jakby mi dziecko podmienili. Chyba to nie kolka, podobno nie dałoby rady jej uspokoić, a jej wystarczy żeby wziąć ją na ręce. Brzuszek też jej nie boli, kupa normalnie jest robiona. Teraz udało mi się ją ululać i położyć do łóżeczka, niestety musiałam się wspomóc małym oszustwem i zanim ją wzięłam na ręce to zawinęłam w rożek jak kebaba więc chyba nawet się nie zorientowała że już ją odłożyłam.
Do tej pory teorię o skokach rozwojowych traktowałam trochę z przymrużeniem oka, ale teraz już sama nie wiem.KATARZYNACarm lubi tę wiadomość
-
Tak dzieci uwielbiają jak się zawijać w tortille moja inaczej w lozeczku nie zaśnie , a co do skoku rozwojowego to moze tyo byc ten skok , wczoraj moja miała to samo wcale nie spała A dzisiaj to już koło 12 h licząc od północy śpi tzn z przerwami , mam taką aplikację i zapisuje ile śpi ile je i ile kupek