X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum W ciąży - ogólne Wrześniówki 2015
Odpowiedz

Wrześniówki 2015

Oceń ten wątek:
  • KathleenPL Autorytet
    Postów: 1673 684

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 12:59

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    http://naforum.zapodaj.net/thumbs/1b7f8b2f7927.jpg

    Kącik trochę sterylny, ale jest. Nie chce żadnych ochraniaczy itp bo z mloda się nie sprawdzily, tylko kurz lapaly, a ja,jako alergik mam mega awersję do takich kurzawek...
    Czekam jeszcze aż kumpela wydzierga łapacz snów, no i naklejki muszę kupic to coś ponaklejam na szafę z boku (nie widać jej na zdjęciu, jest po lewej stronie od lozeczka)

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 sierpnia 2015, 13:00

    Staraczka23, Czarna_88, Gusiak, Lady Savage, diatomka, Anitka201, trix, chabasse, snoopy_etka, skabarka lubią tę wiadomość

    atdciei3o1k6xtk1.png
    relgk6nl74aaqa70.png
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 12:59

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Z jajka :D
    Z kapusty haha albo niech bocian przyniesie pod drzwi :D :D

    Carolline lubi tę wiadomość

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 13:00

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Uwaga, poniżej wrzucam opis porodu w kolorze w tła strony (dzięki la_lenka! :) ). Jesli ktos nie chce czytac, niech pominie ten post. Jeśli chcesz przeczytać, zaznacz tekst kursorem :)



    W weekend przed porodem miałam gościa - mojego tatę. Jedliśmy w knajpkach, spacerowaliśmy, itd. Korzystałam z ostatnich tygodni ciąży, ale oszczędnie. W niedzielę tato pojechał do domu, więc w poniedziałek siłą rzeczy odpoczywałam po weekendzie. W zasadzie 3/4 poniedziałku przeleżałam z dupką na kanapie, racząc się chłodnymi napojami. Wieczorem postanowiłam zabrać męża na zakupy po kilka rzeczy, których brakowało w domu - a że zgłodniałam, zjadłam w bistro tesco obiadokolację o godz. 20.30. To był mój ostatni posiłek aż do środy do godziny 12.00 (wspaniale jest cierpieć na głodnego, nie ma się siły kompletnie na nic). Od wtorku rana zabraniali mi również pić wody aż do środy rana - nie słuchałam, nie byłam w stanie nie pić. Wracając do głównego wątku :P - wróciliśmy z tego tesco, położyłam się do łóżka i jakoś nie mogłam spać. Leżałam, oglądałam seriale, klikałam coś tam online, potem wyłączyłam kompa i leżałam starając się zasnąć - aż do około 2.30. Mniej więcej o tej godzinie poczułam zalew ciepłej cieczy. Żadnego uczucia strzelenia pęcherza owodniowego, żadnego delikatnego podciekania, nic. Najpierw mały zaczął się mocno wiercić bardzo nisko - pomyślałam, że próbuje się wstawić do kanału. Po chwili 1 skurcz opasujący od góry i dołu, lekko bolesny, dość silny - i po nim bach, wody poszły. W panice obudziłam męża, mówiąc, że wstajemy, rodzimy, wody poszły. Mąż spojrzał z niedowierzaniem, ja wstałam z łóżka, wody leciały mi po nogach przez bokserki w których spałam... - mąż spojrzał przerażony na kałużę i stwierdził, że nie żartuję ani nie wydaje mi się... następne pół godziny spędziliśmy nerwowo rzucając co trzeba dopakować, co wziąć, czego nie zapomnieć, że jeszcze trzbea wyprowadzić psa, że ja pod prysznic muszę, że karty ciąży nie mogę zapomnieć... i tak dalej. Zdecydowałam się, że nie jedziemy do Świdnika, tylko do najbliższego szpitala wojewódzkiego w Lublinie, który ma III stopień referencyjności - wiedziałam już, że będzie wcześniaczek i musimy się kierować obecnością specjalistycznej opieki. W końcu pojechaliśmy. Na izbie przyjęć niespodzianka, dyżur miał lekarz, którego bardzo lubię i któremu ufam - jego obecność trochę mi pomogła, był spokojny. USG wyszło dobrze, tetno i ruchy w normie, wód ubyło duzo, ale nadal ich poziom był spory (AFI 13), wiec mozna bylo czekac i podawac sterydy. Usłyszalam, ze to jest graniczny tydzien, ze nie kazdy nawet juz podaje sterydy w tym tc, ze dziecko sobie poradzi i w razie akcji nie bedziemy jej powstrzymywac. Uspokoilam emocje, zapytalam czy dobrze mysle, ze nie wyjde ze szpitala przed porodem - lekarz potwierdzil. Chcieli mnie dac na patologie ciazy, ale nie bylo miejsc, wiec wyladowalam ostatecznie na przedporodowej. Niedługo pozniej zaczely sie skurcze. Byly bolesne, ale calkiem znosne - na tyle, ze nie panikowalam, a kiedy przychodzila polozna/lekarz pytac czy sa skurcze, moglam powiedziec spokojnie, ze sa, owszem, silne i bolesne - ale wiecie, poki jest sie w stanie komunikowac sie spokojnie z personelem i nawet czasem sie usmiechnac, to jest sie jeszcze bardzo daleko :P no, przynajmniej ja tak mialam - bo znam tez historie o 8 cm rozwarcia znikad.
    W kazdym razie robiono mi KTG, skurcze sie raz pisaly, raz nie - te, ktore sie pisaly nawet Wam pokazywalam, dochodzily poczatkowo do 60-70%, potem do 95%. Problem zaczął się, kiedy skurcze zaczęły mną rzucać... Ból nie do opisania, nigdy takiego nie przeżyłam. Nie byłam w stanie przeżyć w żadnej pozycji, najlepiej chyba było mi na podłodze na kolanach, ale trudno tu mówić o jakiejkolwiek uldze, raczej chodziło o to, żeby nie rozpierdoliło mi wszystkich wnętrzności... nie byłam w stanie myśleć ani funkcjonować, nigdy wcześniej tak nie miałam. W przerwach próbowałam odpocząć, ale nie byłam w stanie zasnąć nawet na minutę. Wymiotowałam wodą i kwasem żoładkowym. Goniło mnie do WC na stolce i sikanie, a każde sikanie wyzwalało nowy skurcz... nie byłam w stanie nic na to poradzić. Wyłam głośniej, niż kobiety na porodówce... W badaniu ginekologicznym szyjka skrócona całkowicie (a była długa), rozwarcia brak. Skurcze były wtedy co 3 minuty i przestały się pisać na KTG, zaczęły iść z krzyża i dołem podbrzusza. Chyba się przestraszyli, bo zdążyłam wtedy przyjąć dopiero pierwszą dawkę sterydów z 4 planowanych. Postanowili wtedy (zamiast na początku!!!) podać mi leki rozkurczowe. Faszerowali mnie no-spą, scopolanem i przeciwbólami, dostałam też kompres z pestek wiśni (bardzo fajna sprawa, ale na bóle standardowego stopnia a nie taką masakrę). Niestety rozkurczowe leki podane na takim etapie potrafia tylko wstrzymac postep akcji porodowej, a nie calkowicie ja wyciszyc... Wiec skurcze staly sie nieregularne, choc tak samo silne i bolesne. Szyjka stanela w miejscu, a ja nadal bardzo cierpialam. Nie mialam juz sily, zupelnie. Ten dzien zlal mi sie w jedno, nawet nie wiedzialam ktora jest godzina, nie zauwazylam, kiedy zapadl zmrok. Poszłam pod prysznic, siedziałam tam chyba z godzinę, nie wiem w sumie dokładnie ile czasu. Tam było znacznie lepiej, tylko ciepła woda przynosiła ulgę. Na skurczach nadal był dramat, ale prysznic pomagał je przetrwac, bolało kurewsko, ale nie miałam już wrażenia, że zaraz umrę, wiedziałam, że przetrwam ten ból. Niestety po wyjściu spod prysznica znów to samo, co wcześniej, albo jeszcze gorzej... Oczywiście ja bym nie wychodziła, ale wywołano mnie prawie że siłą na kolejne kroplówki rozkurczową i przeciwbólową. Te śmieszne leki przeciwbólowe (jakiś ketonal i paracetamol, lol) oczywiście NIC nie dawały, więc dostałam TENS - elektrody przyklejane do lędźwiowego odcinka pleców, prądem stymulują mięśnie do napinania się, wywołują nieprzyjemne, bolesne mrowienie, pomagają mięśniom się rozluźniać i odwracają uwagę od bólu. Polecane przy skurczach z krzyża... No więc korzystałam. Zanim poszłam na cc, doszłam do maksimum skali. To naprawdę silna stymulacja, położne były w szoku, że aż tak mnie boli - mówiły, że zwykle kobiety korzystają z połowy skali... a ja i tak sobie "dawkowałam" tę przyjemność, po skurczu schodziłam 2 ząbki niżej, żeby za szybko nie skończyć skali, bo wiedziałam, że organizm się przyzwyczaja i za chwilę nie będzie już czego podkręcić mocniej na skurczu... Po tym tensie miałam dobry tydzień zakwasy na plecach, ale było warto - może nie działał przeciwbólowo ani rozluźniająco, ale wprowadzał inny rodzaj bólu, korzystny dla mnie - bo mogłam się skupić na bólu który kontroluję pilotem, zamiast na bólu, którego nie kontrolowałam i który mnie obezwładniał. To takie dobre urządzenie do masochizmu, bardzo pomocne. W między czasie badano mnie ginekologicznie 3 razy, przy przedostatnim badaniu powiedziano, że zespół do cc się szykuje i jeśli nie będzie za pół godziny rozwarcia i nic nie ruszy, to robimy cc. Modliłam się, żeby nic się nie ruszyło, po 21 godzinach największego bólu w życiu, wielu godzinach bez jedzenia i 36 godzinach bez snu cesarka była dla mnie wybawieniem... Wybrałam świadomie znieczulenie ogólne. Nigdy go nie chciałam, zawsze chciałam być przytomna i widzieć własne dziecko tuż po urodzeniu, ale wtedy nie miałam na to siły. Godzina "snu" spowodowanego narkozą wydawała mi się wybawieniem. Tak bardzo się cieszyłam, że to już koniec męczarni... Wybudzając się usłyszałam głos mówiący, że mam oddychać, otworzyć oczy - głos powtarzał to wiele razy. Nie byłam w stanie. Trochę taka walka, żeby się nie udusić, ale jak przez mgłę, bo jeszcze nie byłam w pełni wybudzona... Otworzyłam w końcu oczy, zobaczyłam panią anestezjolog stojącą nade mną, mówiącą, że mam oddychać... Spróbowałam, nie mogłam - jebana tuba w gardle. Zapytała mnie, czy rurka przeszkadza, ledwo kiwnęłam głową, wyciągnęła - no trudno, żebym mogła oddychać zaintubowana :P zaczerpnęłam tchu, zapytałam co z dzieckiem. Powiedziała, że wszelkich informacji udzieli ktoś tam inny. Zapytałam tylko "ale żyje?", potwierdziła - odpłynęłam. Obudziłam się na sali pooperacyjnej, obok był mąż, opowiedział mi co z małym, widział go. Godzina urodzenia malucha podobno 23:05. Odpływałam co chwilę. Mąż mi potem opowiadał, że odczyt mojego tętna na monitorze pokazywał różne śmieszne rzeczy, np. 37... Pytałam później, czy gadałam jakieś śmieszne rzeczy jak to po narkozie bywa - odpowiedział, że nie byłam w stanie. Po pewnym czasie przewieziono mnie na salę - salę matek bez dzieci. No cóż, tak bywa. Przyjechałam tam podobno po 1 w nocy, dostałam przeciwbólową kroplówkę i zasnęłam. Spałam do rana, co jakiś czas tylko przychodziła położna coś sprawdzać, ale nawet nie pamiętam co dokładnie ode mnie chciała. Rano dowiedziałam się, że mogę już pić wodę - w końcu! Posiłek - mogę zjeść o 11.00, ale obiad dopiero o 13.00. Na szczęście mąż w południe przywiózł mi gotowy budyń waniliowy, na niego miałam największą ochotę - widać organizm wie, czego potrzebuje. Taka lekka papka w małym kubeczku pozwoliła mi bez bólu wrócić do jedzenia po tylogodzinnej przerwie. Przed papką, koło 11.00 położna przyszła mnie spionizować. Było ciężko, ale dajcie spokój - to żaden ból w porównaniu ze skurczami, to wręcz śmieszne. To tak, jak porównać mrówkę do słonia, w końcu jedno i drugie to zwierzę... Ja się czułam naprawdę bardzo dobrze mimo, że okazało się, że straciłam sporo krwi i potrzebowałam transfuzji. Nie mogłam iść do malucha mimo obecnosci męża, bo czekałam na tę jebaną krew i osocze. No, ale w końcu dostałam, kroplówy spłynęły i mogłam wstawać. Było coś koło 19.00, mąż wziął mnie na wózek inwalidzki i pojechaliśmy zobaczyć synka - dopiero 20 godzin po jego narodzinach mogłam go zobaczyć... Potem było już coraz lepiej, nie licząc kryzysów psychicznych związanych z tym, że nie mogłam małego najpierw dotknąć, potem przytulić ani nakarmić, wiecie... izolacja matki i dziecka to straszna sprawa. Fizycznie czułam się dobrze. Następnego dnia jeszcze jeździłam do małego na wózku, bo dzieliły nas 2 piętra, ale do wc już chodziłam "pieszo", 2 dni później do małego już też szłam, a nie jechałam, 3 dni później chodziłam coraz bardziej wyprostowana, 5 dni później byłam w stanie pójść samodzielnie podziemnym przejściem do innego budynku zrobić duże zakupy i przywieźć je sobie w walizce na kółkach. Tydzień po cc zdjęli mi szwy i praktycznie w ogóle już nie czułam, że rodziłam. Wiadomo, szwy trochę ciągną momentami, macica jeszcze troszkę się obkurcza, ale tego nawet nie można nazwać bólem. No, to chyba tyle...

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 sierpnia 2015, 13:02

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 13:01

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Kathleen super i chyba pierwszy raz pokazalas brzucho :)

    Ja zrobię foto jak bedzie zlozone łóżeczko czyli jutro :)

  • Carolline Autorytet
    Postów: 824 678

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 13:02

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Staraczka jeszcze lepiej z tym bocianem :D
    Ja jedyne co wiem, to ze chce rodzic w wodzie, bo woda to moje srodowisko naturalne i przypomina mi to, ze jakies pachnace swieczki musze tylko na te okazje kupic, zeby mnie odstresowywalo, a reszte to sie dowiem na porodowce :D

    28wh3e3k2h4xyjiq.png
    1usadf9h7i1th0n1.png
  • moka89 Autorytet
    Postów: 1735 1005

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 13:07

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Kucykowa wrote:
    Dzień dobry!

    Sigma, też jestem za opisem :)

    Moka, mam identycznie z dłońmi i na noc zdejmuję obrączkę.
    A Wy Dziewczyny jeszcze nosicie biżuterię na palcach?

    My dziś mieliśmy średnią nockę, bo an noc nafutrowałam się cukierków marcepanowych i zapiłam colą...o matko i córko, brzuszek bolał, że hoho...

    Dziś troszke ogarniam mieszkanko, bo wróciliśmy z działki i po południu jedziemy zamówić wózek. Mam do Was pytanie: który kolor byście wybrały wózka? 5 czy 9 od prawej?? Nie mogę się cholera zdecydować...http://www.sportline.riko.pl/produkty/brano-ecco/
    Miłego dzionka i powodzenia na wizytach :)

    9 z prawej bardziej mi się podoba ;) Co do obrączki, zdjęłam zapobiegawczo jakieś 2 miesiące temu, żeby w razie czego nie męczyć się ze ściąganiem lub żeby mi jej nie musieli rozcinać. Brakuje mi jej, więc od razu po powrocie z porodówki wkładam na palec :)

    Gabrysia <3
    klz9df9h2mnehf2h.png
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 13:09

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Wow sigma , podziwiam

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 13:11

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Carolline wrote:
    Staraczka jeszcze lepiej z tym bocianem :D
    Ja jedyne co wiem, to ze chce rodzic w wodzie, bo woda to moje srodowisko naturalne i przypomina mi to, ze jakies pachnace swieczki musze tylko na te okazje kupic, zeby mnie odstresowywalo, a reszte to sie dowiem na porodowce :D
    Ale poród w wodzie juz zaplanowany jest i omówiony czy tylko takie masz marzenie ?
    Woem jak to brzmi :D
    Sigma chciala w domu rodzić nie dalo rady ,potem sn i jednak cc była zbawienna i z znienacka

  • aldonaa Autorytet
    Postów: 1459 1976

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 13:14

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Sigma - jesteś najdzielniejszą MAMĄ jaką znam!!! ( ryczę!)

    l22nhdge5b933eoh.png
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 13:20

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    aldonaa wrote:
    Sigma - jesteś najdzielniejszą MAMĄ jaką znam!!! ( ryczę!)
    Wiesz, ja teraz zupełnie inaczej patrzę na mamy, które urodziły sn... jeśli one też tak cierpiały, to muszą być superbohaterkami, że dały radę.

  • Nancy87 Autorytet
    Postów: 2652 2476

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 13:21

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ale się wyryczałam Sigma. Nie no jak by dzisiaj ktoś mnie na jakiejś kamerce podglądał, to by pomyślał, że zwariowałam. Już trzeci raz dzisiaj ryczę.

    atdce6yd8pusr0mr.png
    3i49e6ydnzlh0jxr.png
  • Gusiak Autorytet
    Postów: 2544 1478

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 13:21

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Przez Ciebie Sigma musiałam zwlec się z sypialni od wiatraka i iść do salonu włączać laptopa, żeby to przeczytać - na telefonie niestety nie dało rady... ale ciekawość zwyciężyła :)

    Po przeczytaniu gratuluję raz jeszcze... ! :)
    Znalazłaś w sobie dodatkowe siły i dałaś radę to wszystko przetrwać :)

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 sierpnia 2015, 13:22

    qb3c9vvjejpwrdmi.png

    https://www.maluchy.pl/sl-70344.png
  • Lady Savage Autorytet
    Postów: 10105 7869

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 13:21

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Sigma :) fajna opowieść, tak nas nastraszyłaś że myślałam że będzie krwawa historia. A tu nic takiego :) daliście radę, fajnie, mały jest już z wami i jessteście szczęsliwi

    3 cykl :) Zuzanna Zofia, 20.08.2015, 3180, 56 cm
    relgcwa1lijp26p7.png
    mhsvanli8fgm8ue4.png
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 13:23

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Z innej, weselszej beczki :D
    Właśnie przyszła do sklepu waga niemowlęca, którą zamówiliśmy - mąż pojechał :) także niedługo ważymy malucha. Trzymajcie kciuki, żeby ładnie przybierał ;)

    Lady Savage, chabasse lubią tę wiadomość

  • KathleenPL Autorytet
    Postów: 1673 684

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 13:25

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Sigma Wow! Podziwiam! Nacierpialas się biedna :(
    Niestety poród to nie wakacje. Ale sn naprawdę jest do zniesienia. A prysznic taki mega gorący i ja polecam!
    U Ciebie widzę było trochę komplikacji, ale jak wszystko idzie fizjologicznie to naprawdę da się żyć.
    I powiem Wam jeszcze... Że im silniejsze skurcze, szczegolnie z kręgosłupa, to szybszy poród... Przynajmniej tak mówią średnie :D

    atdciei3o1k6xtk1.png
    relgk6nl74aaqa70.png
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 13:34

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    A z tymi biodrami prawda ?
    Mówią że szerokie biodra = lekki poród

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 13:35

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    No pewnie jak już dziecko wychodzi, to prawda :P ale moje szerokie, książkowe biodra tej fazy nie doczekały :P

  • la_lenka Autorytet
    Postów: 4802 2697

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 13:36

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Sigma, teraz się możesz tylko cieszyć, że Ty już masz to za sobą, a my dopiero się szykujemy. :P

    Córeczka <3
    kYd4p2.png
  • kasig Autorytet
    Postów: 987 606

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 13:43

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Sigma niezła opowieść, dzielna z Ciebie mamusia :)

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 14 sierpnia 2015, 13:43

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    la_lenka wrote:
    Sigma, teraz się możesz tylko cieszyć, że Ty już masz to za sobą, a my dopiero się szykujemy. :P
    Wiesz, ja właśnie nie chciałam pisać szczegółów dlatego, żeby nie wywołać takiego odczucia, że poród jest straszny, a ja już mam to za sobą, że teraz Was to czeka - bo tak nie jest, bardzo mały % kobiet rodzi w takim stylu jak ja, zresztą na porodówce też to widziałam, wszystkie inne kobiety rodziły inaczej. W mniejszym lub większym bólu, ale ten ból trwał kilka godzin, po których uśmiechnięte dostawały dzieci w ramiona i szły na poporodową.

‹‹ 2000 2001 2002 2003 2004 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Gdzie rodzić - wybór szpitala do porodu

Poród to wyjątkowa chwila. Wraz ze zbliżającym się terminem porodu, wiele kobiet zastanawia się gdzie rodzić. Warto poświęcić trochę czasu na wybór szpitala, w którym chciałabyś aby przyszło na świat Twoje dziecko. Przeczytaj jak się do tego dobrze przygotować, czym się kierować przy wyborze szpitala i jakie informacje zebrać na temat wybranej placówki.   

CZYTAJ WIĘCEJ

Test owulacyjny. Jak działają testy owulacyjne i czy są skuteczne?

Testy owulacyjne są jednym z najprostszych narzędzi do samodzielnego wykrywania dni płodnych i zbliżającej się owulacji. Przeczytaj jak działają testy owulacyjne, jak je prawidłowo wykonać, ile kosztują i czy można im zaufać w 100%. Podpowiemy Ci również jak skutecznie zwiększyć działanie testów owulacyjnych! 

CZYTAJ WIĘCEJ

12 najnowszych rekomendacji dla kobiet cierpiących na endometriozę - łagodzenie bólu i wspieranie płodności poprzez dietę

Endometrioza jest jedną z tych chorób, do której należy podchodzić holistycznie. Jednym ze sposobów, który może pomóc w walce z chorobą i przede wszystkim z łagodzeniem objawów choroby jest odpowiednia dieta. Poznaj 12 najważniejszych zasad zdrowego odżywiania dla kobiet, które cierpią na endometriozę.

CZYTAJ WIĘCEJ