Wrześniówki 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja tez juz mam dosc tych dni... Nie mam pomyslu jak spedzac czas z dzieckiem. Coraz czesciej jestem rozdrazniona. Malo kreatywna chyba jestem. A czasem mam tak dosc, ze nawet nie chce mi sie z nim na tej macie siedziec i bawic. On swoje, ja swoje.
-
Ja z małą ostatnio w porządku, ona się fajnie bawi, ja np. układam ciuchy, a czasem i w komórce grzebię, a ona sobie lata. Ale za to relacje mężem są naprawdę kiepskie, ciągle na siebie warczymy, ciągle mamy do siebie pretensje. Jakiś kryzys nas dopadł
-
Ja też problemow z zajsciem w ciaze nie mialam, bo udalo sie za pierwszym razem. Nie moge powiedziec ze zylam bezstresowo, no i niestety wazylam malo bo 49kg przy 167cm wzrostu. Moja lekarka od dziecka straszyla mnie ze potem moge miec problemy z utrzymaniem ciazy itd, ale taka moja uroda za to moja bratowa przed slubem powiedziala mojemu bratu ze nie moze miec dzieci. Dodatkowo przeszkoda byl jej wiek-35 lat. Jezdzili razem po najlepszych specjalistach w Krakowie. Mieli robic badania az tu nagle zaskoczylo i w dniu slubu byla juz w 2 miesiacu a teraz maja zdrowa, prawie 3-letnia coreczke. Kolega z pracy rowniez nie mogl miec dzieci ze swoja zona, adoptowali chlopczyka a po roku cos zaskoczylo i urodzila coreczke. Po kilku latach jeszcze wpadli z kolejna coreczka niemozliwe nie istnieje!
4me lubi tę wiadomość
-
Hejka, melduję się Przy dwójce mam obecnie taki hardkor, że ledwo daję radę dopić rano kawę, już nie mówiąc o pisaniu czegokolwiek na forum, czasem tylko coś podczytam. Teraz piszę, bo jestem uziemiona, znów nawalił mi kręgosłup i ledwo się ruszam. Starszak życia nie ułatwia, o wszystko robi gównoburzę, wczoraj przy ubieraniu się na spacer odwalił taki cyrk, że aż poczułam w kręgosłupie właśnie.
U młodej wszystko ok, ładnie bawi się zabawkami, na razie hitem jest Lego Duplo i kładzenie lali spać. Oprócz tego młoda żywi się tylko pomidorową, kapustą kiszoną i jogurtem naturalnym, i trochę mam z tym problem :>
A ja od 1,5 miesiąca jestem na diecie i już zrzuciłam 8kg, nawet moja dietetyczka zadziwiła się, że aż tak dużo zeszłam z wagi, ale najprawdopodobniej to dzięki temu, że jeszcze karmię piersią i to nie mało.
W temacie zachodzenia w ciążę: ja przy obu ciążach miałam teoretycznie małe szanse na zajście (cukry, prolaktyna, insulinooporność, PCO itd), a w obie zaszłam za pierwszym razem Zdaję sobie jednak sprawę, że te dolegliwości nijak się mają do ciąż pozamacicznych itd. Za to znam jedną parę, która po latach starań doczekała się dziecka z in vitro, a kilka miesięcy później wpadli z drugim. Druga para zaszła w ciążę ("wpadli") po latach starań, nieudanych in vitro i podjęciu decyzji o adopcji.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 października 2016, 10:03
chabasse lubi tę wiadomość
-
Helol dzuls. W takim razie zdrówka życzymy z tym kregoslupem!
Ja ostatnie dni w domu na urlopie. Młody odprowadzony do zlobka, zakupy zrobione, chwila oddechu i zabieram sie za obiad. Dzis zapiekanka z kurczakiem i brokulami z alaantkowe BLW. Mam nadzieje, ze szybko to obrobie i jeszcze kawka usiądę do gazety przed odbiorem młodzieńca
-
U nas tez ostatnio jakby bunt na jedzenie. Pieczywo, ser, wedliny wszystko to jest beeee, jeszcze obiad to tak w miare ale tez jakos bez szalu, jogurty zalezy nieraz tak a nierraz wogole. Ratuje sie butelka z mlekiem i kaszka. Mam nadzieje ze to chwilowe i mu przejdzie.edysia5
-
PePepe... nie mów tak.. to na pewno jakieś chwilowe przesilenie. Ja tez mam czasem dość i nie wiem co z młodym robić jakie mu rozrywki zapewniac, ale na dłuższą metę Lubie z nim byc. Myslalam nawet o żłobku w chwilach obniżonego nastroju, ale potem się wszystko jakoś samo ukladalo. Może powinnaś gdzieś wyjść do ludzi, jak nie sama to z mlodym.. na jakieś swietlice, domy kultury, zajęcia dla maluchow, sale zabaw. Tam z innymi rodzicami możesz sobie pogaduchy urządzać a dziecko w nowym otoczeniu pewnie chętnie poprzebywa. Głowa do gory.. poczytaj może co mozna z dzieciaczkiem w domu robic.. Ja na razie nie mam Ztym aż takiego problemu, bo mamy dwie drzemki.. a pomiędzy nimi max 4 godzinki aktywnosci. Godzina po spanie jest zabawa, potem spacerek, potem jakieś jedzonko.. znowu chwila zabawy i spanie.. i tak w kolko.. Fakt... monotonia mnie przybija, ale staram się o tym nie myslec. Mam też kumpelę z małym dzieckiem i forum wrzesniowek hehe;) i czy jakoś zlatuje..
Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 października 2016, 17:13
-
U nas jedna drzemka od dosc dawna. Mimo, ze padniety nie chce dac sie uspic drugi raz. Spacery tez slabe, bo ciagle pada. Nie chce sie niczym bawic. Wszystko tylko rozwala, rozrzuca. Nic go nie interesuje na dluzej niz 2 min. Ciagle wali drzwiami jakimis, wlacza piekarnik, wlazi i zlazi z kanapy. Do tego znow zaczal mnie gryzc i szczypac. Co robi celowo. Czuje z dnia na dzien jak moj stan sie poglebia. Jeszcze miesiac temu mialam wzloty i upadki. Teraz mam wielki upadek...
-
My po szczepieniu tym darmowym odra, rozyczka i cos tam jeszcze. A maly darl sie uuuuuuuu maskakra! Ale nie tyle przy samym zastrzyku co przy badaniu, mierzeniu i wazeniu. I mamy 10,700 kg i ok 81 cm bo nie chcial totalnie wspolpracoewac przy mierzeniu. Jak na razie objawow niepozadanych brak bawil sie ladnie caly wieczor, wypil mleczko i wlasnie zasnal.
Pepepe moze ty za bardzo sie skupiaszcna tym ze siedzisxz z malym sama i wtedy bardziej cie ta monotonia zadrecza. Nie powiem ja tez mam mega kryzysy, tym bardziej ze za 2,5 miesiacsa bedzie drugi maluch i to siedzenie z nimi jak sobie pomysle to mnie wykancza. Ale z drugiej strony to juz ise nigdy nie powtorzy! Twoj synek bedzie za chwile tak samodzielny ze wogole nie bedziesz musiala z nim siedziec, wiec sprobuj znalesc sile w sobie w cieszysc sie z tego co jest teraz. A moze jakies grupowe zajecia dla maluchow, albo zlobek tak wiesz zapisac na 2-3 h dziennie zebys mogla odetchnac? Moja kolezanka tak zrobila bo juz tez wariowala i teraz cieszy sie jak mala odbiera. Mysl pozytywnie!edysia5 -
Moj tomek to tez aniolkiem nie jest do tego trez sam jeszcze nie chodzi,i mysle ze wiekszosc naszych maluchow tak ma ze albo wisi na nodze mamy jak cos robimy, moj vtez ciagle wlazi i zlazi z kanapy, i wlacza zmywarke, bawi sie odkurzaczem i drze sie niemilosiernie ze chce pilota od tv milioin razy dziennie! Takze nie mozna tylko szukac w tym nwegatywow warto cieszyc sie ze jest sprytny z ta kanapa, ze sposttrzegawczy np z pilotm itp. Glowa do gory!!!!!edysia5
-
Dzieki. Pewnie macie racje. Powinnam zmienic nastawienie.
Ide do szpitala na zabieg. Nie wiem jak wytrzymam bez Malego. Jak on wytrzyma beze mnie. Pewnie powiecie, ze poradzi sobie lepiej niz mysle. Ale moj maz nawet nie wie gdzie jest kaszka... Wiem, sama jestem sobie winna. Ze wszedzie Malego ze soba zabieram, ze wszystko co z nim zwiazane robie sama. -
Ojoj.. to ja chyba was jednak nie rozumiem. W sensie, że nie jedziemy na tym samym wozku. Fakt.. czuje zmęczenie materiału i cierpliwości tez ostatnio do mlodego mam mniej niż przed tem, ale jeśli chodzi o męża to nie powiem, zrobi przy młodym wszystko. Są nieliczne sprawy, których nie ogarnia jak np. śniadanie dla dzievka, albo obowiązki domowe typu sprzątanie czy jakieś techniczne tematy ale to pewnie też dlatego, że do wieczora ok19 nie ma go w domu. Teraz np ma 5 dni wolnych od nas, bo ja jestem z synkiem u rodzicow a on sam w domu i mam nadzieje, ze ogarnie kilka zaległych spraw w domu. Jednakże tak jak edysia napisala.. to dzieciństwo jest takie krótkie i takie jednorazowe, że szkoda czasu na zamartwianie. Aczkolwiek.. jeśli czujecie ze coś nie tak.. tzn, że pewnie coś jest na rzeczy i życzę Wam, żeby się wszystko jednak poukladalo.
-
Ja tez ciagle wszędzie z małą. Do lekarza sama, na takie codzienne zakupy sama, na spacery sama, sprzątanie, prasowanie, gotowanie (głownie dla młodej), pranie.. a mimo to mam czas na internety i cieplą kawę wypitą w spokoju Moj mąż pracuje 350 km od nas, wyjeżdża we wtorek rano wraca w czwartek wieczorem lub w piątek, cieżko jest nie powiem, że nie i wolałabym żeby wracał codziennie po pracy jak większość facetów i spędził ze mną wieczór na kanapie.. ale coś za coś. Dzięki temu mozemy pozwolić sobie na to żebym jeszcze rok siedziała z Gabrysią w domu bez jakiekolwiek dochodu. I wiecie co... bycie mamą to najfajniejsza robota na świecie Mimo tych wszystkich niedogodności, nieprzespanych nocy, miliona pobudek, katarów, zębów i wszystkich innych
Gabrysia chodzi! Sama przemierza już korytarz wzdłuż i w szerz Zwiedza całe mieszkanie i ma z tego niezłą frajdę Coraz lepiej idzie jej także jedzenie widelcemchabasse, la_lenka lubią tę wiadomość
-
moka89 wrote:I wiecie co... bycie mamą to najfajniejsza robota na świecie Mimo tych wszystkich niedogodności, nieprzespanych nocy, miliona pobudek, katarów, zębów i wszystkich innych
Po prostu ostatnio mam jakiś dołek. I ogólnie myślę, że łatwiej byłoby mi zaakceptować sytuację, że męża nie ma bo wyjechał do pracy, niż to co mam teraz, że niby jest, ale i tak ja muszę wszystko; i tak ja wiecznie "sama". Jest mi z tym po prostu przykro.
-
Wiesz co..nie do konca się zgodzę, ja wolałabym mieć spokój psychiczny, że gdyby coś się działo to jest w domu albo chociażby wraca w godzinę niż być samemu dzien i noc, choc wiem, że żony marynarzy i tirowców mają o wiele gorzej. Gabrysia dostała temperatury, a ja aż się trzęsłam ze strachu bo byłam sama w domu. Nawet nie miał mnie kto sprowadzić na ziemię i powiedzieć "spokojnie, poczekaj aż lek zacznie daialać".
Wiadomo, że jak kłótnia wisi w powietrzu to nie jest fajnie, ale zawsze warto porozmawiać i spróbować coś zmienić by było lepiej. -
My ostatnio żyjemy w rozjazdach (ja od niedzieli wieczorem jestem w Kato i wracamy w czwartki, a do tego dyżury), a i tak mój ma tyle pracy, że czasami jedyne co robi to kąpiel i usypianie młodego.
Ale jak nie było z kim Miko zostawić, bo miałam poradnie i dyżur to go ogarnął.
Jest też z nim kiedy mam studia.
Także jest go mało, ale jak trzeba zawsze mogę na niego liczyć.
Mam nadzieję, że na wakacjach trochę nadrobimy.
Ale i tak mam najlepszego meza na świecie :
Młody ma katar jak stąd do wieczności. Gile mu do kostek wisza. Nocki więc nieco gorsze. Oby przeszło przed lotem. Zęby idą.. -
moka89, to wiadomo. Dobrze mieć kogoś pod ręką w razie jakby się coś działo. Mi raczej chodziło o taką psychiczną akceptację - że dlatego trzeba robić przy dziecku samej, bo męża nie ma fizycznie. A nie dlatego, bo się nie "garnie" (a jak już coś zrobi, to potem sobie wyrzeka, jak to ma ciężko, jak nie ma czasu dla siebie" na hobby etc.). To jest po prostu przykre.
Mój mąż jest ogólnie bardzo fajnym facetem. Takim doceniającym, wiecznie słyszę, że jestem najlepszą matką, że mała z nikim nie byłaby szczęśliwsza, i on w sumie też, non stop słyszę jakieś komplementy. Ale ma też swoje wady, które jakoś ostatnio strasznie mnie drażnią. Ot, nie możemy dojść do porozumienia, wszelkie rozmowy od razu wchodzą na jakiś zły tor i mi się od razu odechciewa udowadniać, że nie jestem wielbłądem.
Ogólnie jesteśmy zgranym małżeństwem i się bardzo kochamy. Ja po prostu tu na forum piszę właściwie wyłącznie o tych kiepskich sprawach, bo tylko tu się mogę wygadać.Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 października 2016, 09:20