Ex-testerki. Cudzie trwaj
-
WIADOMOŚĆ
-
Co do Ani, troszkę się nie dziwię, że być może potrzebuje przerwy od nas.. wczoraj padło troszkę słów, które mogły ją urazić.
Ze swojej strony jestem pewna, że Ania chce dla malucha jak najlepiej, a wpływ na podejście ma przede wszystkim pobyt w szpitalu i nieprofesjonalne podejście lekarzy tam na miejscu. -
nick nieaktualnysummer86 wrote:Aga, Tormentalum kupił mąż wieczorem, właśnie posmarowaliśmy pierwszy raz. Wszyscy nam wciskali Tormentiol, a wiem że go nie wolno. Od początku myję pupkę wacikami i wodą, chusteczki mamy zamiar używać tylko na spacerach/wyjazdach.
Mam nadzieję, że ta maść pomoże.pilik, summer86, mi88 lubią tę wiadomość
-
Summer a jakie pieluszki używacie? Może warto zmienić?
Ja coraz intensywniej myśle żeby wprowadzić wielo zaraz jak wyjdziemy ze szpitala, ciekawe czy się z tym ogarnę... ale będziemy próbować jak będę na siłach. Póki co musi panna wyjść cobym wielkość pupki zobaczyła :p
Co do wizyt na NFZ/luxmed (dla mnie niestety to samo, jedynie na luxmed więcej skierowań wyciągałam), koleżanka prowadziła u lekarki na luxmed i bardzo sobie chwaliła, więc się umówiłam też. I tak jak pisze Nika - jak ktoś nie był na wizycie prywatnej to po prostu nie wie, że to wyglada inaczej... ja się dowiadywałam co wizytę, że serce bije, a dziecko ma rączki, nóżki i głowę... w 22tc pierwszy raz sprawdziła mi szyjkę i to na samolocie, pozniej w 34tc sprawdziła jeszcze raz szyjkę (też na samolocie) i wtedy też pierwszy (i jedyny) raz sprawdziła przepływy. I wiecie co? Za każdym razem myślałam o tych niczego nieświadomych dziewczynach. Super jak ciąża przebiegła bez komplikacji, ale jakby cokolwiek się działo, to raczej skończyło by się tragicznie
summer86 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyPilik- masz rację, jak dziewczyny sa nieświadome to nie wiedzą że może być lepiej. ja juz bylam na tylu wizytach w luxmedzie i wiem że są lekarze i lekarze. a że chodzę teraz prywatnie to zobacze w sierpniu jak to wygląda u tego pana doktora w luxmed,ale jestem dobrej myśli
Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 czerwca 2018, 21:13
-
nick nieaktualny
-
Achia to na pewno! U mnie w mieście trzech lekarzy przyjmuje na luxmed i ogólnie opinie słabe więc poszłam do tej poleconej, skierowania dawała, o które prosiłam, a tylko o to mi chodziło tak naprawdę
...
Summer znajomej synkowi się właśnie po tych pampersach zrobiło zapalenie i przeszło na jakiś czas na bambusowe eko z rossmana, nie wychodzą dużo drożej, a podobno świetne i dużo mniej chemii. Jedyny minus mówiła że szybciej przeciekają. No ale zapalenie szybko wyleczyli... -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnySummer ja za każdym razem smarowalam pupcie sudocremem. A syn urodzony w czerwcu, co do pampersow rewelacyjnie sprawdziły się happy. Ale to było 7 lat temu.
Wierzę że każdy chce pomóc z początku, dla matki jest to irytujące, ale wierze ze dojdziecie do porozumienia.
Edit proszę o zmianę suwaczka! ( ͡ ͜ʖ ͡ )Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 czerwca 2018, 21:28
-
Summer mam nadzieję, że szybko to odparzenie ogarnięcie. Współczuję kłótni z rodzicami. Dlatego ja mamy i teściowej nie chce za szybko u siebie. Chociaż pewnie nie będzie się dało ich powstrzymać przed przyjazdem
Pilik Ninka mamsuper minę. Szkoda tylko, że jednak nie planuje wychodzić
Luna już zaciskam kciuki na jutro!
Blue ja bym chętnie zobaczyła Twojego pupila
A u mnie nadal cisza. Właśnie wróciłam z długiego, szybkiego spaceru po lesie. Doprawiamy jeszczei mogłoby w nocy się zacząć. Ale to tylko moje marzenia...
summer86 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Ostatnio rozmawiałam z eMkiem, że ogólnie musimy być przygotowani na to, że rodzina będzie nam mówić co robimy źle z Małą.
No i z całej tej dyskusji dotarło do mnie, że my kobiety nie lubimy gdy ktoś nam mówi jak mamy się opiekować własnym dzieckiem - a to samo robimy z tatusiami. Gdy mają zająć się dzieckiem to ciągle są poprawiani, że mają to robić inaczej. -
nick nieaktualnyOdnośnie mnie- żyję w dwupaku dalej. Mam wszystkiego serdecznie dość. Dzisiaj nic mi nie robili. Przeleżałam cały dzień z ktg 2x i lekami co 4h. Chodzę, wstaję, czuję się fizycznie ok. Psychicznie jest klęska. Najpierw M napisał, że z podmiany 1.07 nici. Kolejny planowany termin to dopiero 10/11.07. Dla mnie bardzo słabo. Potem przyjechała na chwilę mama, wykąpałam się i pojechała do lekarza. Miała dostać skierowanie na operację kręgosłupa. Nie przyjęła ze względu na moją opiekę. Przyjeżdżają na zmianę z tatą co 2-3 dni. Od jutra ma jeździć na 20 zastrzyków i po tym lekarz zdecyduje czy szpital czy dalej kłucie. Przepłakałam przy niej odwiedziny w sumie. Potem zasnęłam na 2h i po kolejnym ktg pękłam przy pielęgniarce. Wszyscy widzą (pielęgniarki), że mnie dobija szpital i powiedziałam że wolałabym leżeć w domu skoro tutaj się nic nie rusza ani w jedną ani w drugą stronę. A psychicznie lepiej zniosę pobyt w domu. Położna stwierdziła że były tutaj gorsze przypadki niż mój i muszę się cieszyć z tego co jest. Tylko rodzice są w strachu mnie zabrać do domu skoro M nie będzie wracał. Jutro mija 36tc i postanowiłam wytrzymać jakoś do poniedziałku. W poniedziałek chciałabym pojechać do domu. Zostanie 'tylko' 10 dni do donoszonej ciąży. Dla mnie wystarczy tej kaszany z mózgu w szpitalu. Widzę jak wracają tutaj dziewczyny po 3-5 razy i je puszczają (a gorsze przypadki są czasami niż mój) i to mnie jeszcze bardziej dołuje, bo nie wiem z jakiego powodu tutaj leżę tak do końca. Dzisiaj się okazało, że moje 'skurcze' to nic innego jak stawanie się macicy. Nikt mi nie wierzył jak mówię od 11 dni że czuję skurcze i biorę je jako wypychanie nóg Młodego. Oni przez te 11 dni myśleli że mówię o porodowych...
Nikt się nie chciał pochylić dokładniej nade mną i dopytać o wszystko. A szala z domysłami przelała się dzisiaj po porannym ktg i obchodzie. Miałam skurcze co 16-20mim (jak zwykle), na ktg po 160 nawet było i mówię że ja te 'skurcze' czuję ale one są bardziej niekomfortowe niż bolące i dla mnie są teoretycznie systematyczne. Słowo 'skurcze' to klu całej mojej tej farsy szpitalnej. Ja mówiłam o przepowiadających, straszakach bo są od marca co podkreślałam od przyjścia do szpitala, a wszyscy mieli mnie za idiotkę bo dla nich mówiłam o porodowych. Stąd doktorek patrzył na mnie już jak na schizofrenika jak było pytanie czy skurcze są- tak- ale tu z szyjką jest bez zmian (idź pani w cholerę)... Dlatego od jutra mówię że nic się nie dzieje, było nieporozumienie i to co czuję to są straszaki a nie tak jak sądzą porodowe. Pytam o powód trzymania mnie tutaj i tą szyjkę. Ktg wszystkie dla nich wychodzą ok. Ja chcę dociągnąć do poniedziałku i poproszę o wypis. Jeśli jutro będzie ten sam ordynator to zapytam o to wszystko. Jeśli nie, to muszę czekać kolejny dzień pewnie bo on ma tu decydujące zdanie. Tym bardziej, że 'prowadzi' mnie od przyjęcia. Tutaj dostaję magnez 3x2, luteinę której nie mogę wepchać, pomieszane tabletki (dzisiaj się upominałam o Letrox znowu bo był wpisany 100 zamiast 150...) i praktycznie nic więcej oprócz leżenia, ruszania się nie robię. To samo mogę mieć w domu i lepsza opieka na pewno będzie. A chcę odciążyć też rodziców z tymi przyjazdami. 40km w jedną stronę to nie mało. Dlatego po dzisiejszym dniu przemyślałam wszystko i chcę poczekać do poniedziałku, wypiszę się lub oni to zrobią jak będzie ok i wrócę do rodziców. Na razie na powrót do siebie i M nie mam co liczyć. Młodego na siłę nie wypcham, nawet się sam nie pcha jak widać bo tyle czasu jest bez zmian. Wolę po prostu się przygotowywać na poród leżąc w domu a nie tutaj z depresją szpitalną. Bo w prawdzie nic mi nie dolega, poród zatrzymany, płucka zabezpieczone. Potrzeba mi na te ostatnie tygodnie tylko ciszy i spokoju i oderwania się od problemów ciążowych. Tutaj tego nie mogę zaznać bo co która przyjdzie to jest litania co kogo boli i jeszcze bardziej się nakręcam takimi bolączkami. Rozpisałam się, przepraszam. Ale na ten moment sytuacja tak wygląda.
-
Aniu, dobrze, że się odezwałaś
Rzeczywiście ciężka sytuacja z tym szpitalem. A Twoje zdrowie psychiczne jest bardzo ważne więc jeśli powrót do domu pomoże, to jak najbardziej lepiej leżeć w domu i mieć opiekę niż w szpitalu głodować i prosić się o cokolwiek.
Trzymam za Ciebie kciuki!
Odpoczywaj tyle ile potrzebujesz. -
nick nieaktualnyNika pamiętam a propo NFZ, że jak zaszła w ciążę w październiku z Tosia to padła propozycja wizyty.... w styczniu!
ale widzisz, bez tej wizyty byś nienwiedziala, że na pewno jesteś w ciąży i że to raczej dziewusia
Justyna niestety się zgadzam z tym co napisałaś, ciągle zwracam uwagę jak emek robi coś źletak już chyba zawsze jest, że mama wie najlepiej. Dlatego nigdy żadnej nie pouczam, nawet jeśli ja bym zrobiła coś inaczej w kwestii wychowania
Wykąpana, nauczona , paznokcie i maseczki zrobione idę do łóżka. Melduję się jutro po wszystkim :* dziękuję za wszystkie kciuki!
Moja też pampers uczylił i faktycznie dada była superWiadomość wyedytowana przez autora: 26 czerwca 2018, 21:57
-
nick nieaktualnyDoszliśmy do porozumienia apropo imion! Staszek do brzuszka mówi Kukuś (czyt. Kubuś), więc dla chłopca bezspornie tak zostanie, a dla dziewczynki.... KLARA
Luna, powodzenia jutro! Kładz się teraz wyspaćWiadomość wyedytowana przez autora: 26 czerwca 2018, 22:08
Luna1993, Bajkaaa, JustynaG, Flowwer, Tosia2323, olik321, Bocianiątko, Nadzieja22, Lunaris, Sarna84, Emiilka lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Ania ja Cię bardzo dobrze rozumiem, wpadłam w taki dół psychiczny po urodzeniu syna, dostał rumień i przez tydzień leżał pod lampami a ja sama w pokoju, brak bliskich (eMek pracował kawałek dalej a mama była uwięziona w domu z chora babcia ) był nie do zniesienia, ryczałam praktycznie cały czas, każdy telefon od mamy, siostry czy kuzynki to był potworny ból... u Ciebie dochodzi jeszcze słaba opieka szpitalna... zaciskam za Ciebie kciuki aby pozwolili Ci wyjść, żebyś mogła podreperować psychikę :* :*
U mnie również dada nie uczulały w przeciwieństwie do pampersow, próbujcie Summer może u Was tez wystarczy zmienić firmęa jak będą upały to pozwól pofikac trochę gołej dupci