Ex-testerki. Cudzie trwaj
-
WIADOMOŚĆ
-
Achia, jeszcze wczoraj jechałam autem. I czułam się dobrze.
Ale dziś gdy wyłączyłam się idąc piechotą zaczęłam sobie wmawiać, że mogę się wyłączyć również za kółkiem.
A przecież nie moją winą był fakt, że facet postanowił przejechać przed nosem ciężarnej, która była na środku pasów. A uwierz mi, naprawdę nie chodzę szybko więc dokonywał manewru skrętu w lewo gdy ja byłam na pasach. -
nick nieaktualnyKate-ah te nasze psiaki...moja to raczej tylko fajerwerek się boi, no i wiatru jak widać
ale o śmieciarkach nie słyszałam...ale co zrobić. psy słyszą ileś tam razy głośniej niż my- więc nie chciałabym być w ich skórze, może Twoja ma wyjątkowo wrażliwy słuch po prostu?
-
nick nieaktualny
-
Achia wrote:Kate-ah te nasze psiaki...moja to raczej tylko fajerwerek się boi, no i wiatru jak widać
ale o śmieciarkach nie słyszałam...ale co zrobić. psy słyszą ileś tam razy głośniej niż my- więc nie chciałabym być w ich skórze, może Twoja ma wyjątkowo wrażliwy słuch po prostu?
Justyna ja też mam czasem takie myśli że skoro się tak potrafię wyłączyć to może lepiej nie prowadzić. Ale potem wsiadłem za kółko i wiem że odebrałabym sobie dużą przyjemność bo ja to uwielbiam siedzieć za kółkiem. -
Dziewczyny dziś takie emocje na OF, że mój Lewcio pobudzony na maksa. Może uda mi się jakiś filmik nakręcić
Lunka Kochana, ani mi się waż stąd ruszać!!!!!
Muszę to napisać "reset ma rację"dajmy sobie równe prawa i traktujmy się na równi. Wtedy dużo łatwiej będzie nam się porozumiewać na forum
A najbardziej śmieszą mnie komentarze osób, które w nijaki sposób są z nami związane a w sytuacjach kryzysowych mają najwięcej do powiedzenia.
Dajmy już sobie spokój z tą chorą sytuacją, niech znów będzie miło i przyjemnieAchia, reset, Vivanillka, Bocianiątko, Lunaris lubią tę wiadomość
#wegemama#wegerodzinawkomplecie
Synek 💚 31.08.2018r.
Córeczka i Synek 💜💙 7.01.2021 -
Justyna później poprawię linka ale to jest ta torba/plecak którą dziewczyny nie raz tu wrzucały.
Minie ale się zgrzałam przy tych pulpetach o mamo...
Luna nie zgadzam się zebys znikała. Każdy ma prawo do swojego zdania i pisz o Zuzi ile się dagolonat lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Olik to ja się wtrącę
Justyna plecak jest taki jak na linku, tylko w kolorze łososiowym i w dużo korzystniejszej cenie
https://allegro.pl/torba-do-wozka-plecak-dla-mamy-na-butelki-pieluchy-i7498893953.html?bi_s=ads&bi_m=listing%3Adesktop%3Aquery&bi_c=OTNkOTg0YjQtNDIxOC00MjllLTk5ZGItZGE4MDVhMDY1ODMxAA&bi_t=ape&referrer=proxy&emission_unit_id=322be6df-1653-4664-8220-11c4c7666adcolik321, JustynaG lubią tę wiadomość
#wegemama#wegerodzinawkomplecie
Synek 💚 31.08.2018r.
Córeczka i Synek 💜💙 7.01.2021 -
Achia mój pies np. boi się MUCH
tzn. najpierw poluje, biega po mieszkaniu, ale po jakimś czasie ma dosyć i chowa się do kibelka
A teraz uwaga hit, czego moja babcia nauczyłą mojego psa:
SZCZEKAĆ NA SAMOLOTY !! i to nie na takie głośne, tylko mój pies, biega po podwórku PATRZY w niebo i jak jest smuga kondensacyjna na niebie to SZCZEKA z podniesioną głową - jak ja to zobaczyłam to myślałam, że padnę(w kwietniu skończy 12 lat, kto powiedział, że jest za stary na uczenie się nowych sztuczek?)
Rucola, Achia, KateHawke, JustynaG, Emiilka lubią tę wiadomość
staramy się już ponad 2 lata- udało się!!
aktualnie 2 cykl z CLO (pierwszy bez owu) - szczęśliwy podwójnie
Maj 2017 - 13tc (8tc) poronienie zatrzymane -
a co do prowadzenia auta, to kompletnie nie czuję spadku koncentracji za kółkiem. Wręcz przeciwnie, jezdże pewnie i zdecydowanie
I cieszę sie, ze jestem taka aktywna, kiedyś nie sadziłam, ze w 9tym miesiącu ciąży można być tak ogarniętym
Kupiłam "sukienkę" do porodu. Jest skromniejsza niż tamta, jak znajdę chwilke to zrobię zdjęciereset, olik321, JustynaG, lamka, Emiilka lubią tę wiadomość
#wegemama#wegerodzinawkomplecie
Synek 💚 31.08.2018r.
Córeczka i Synek 💜💙 7.01.2021 -
Rucola wrote:A najbardziej śmieszą mnie komentarze osób, które w nijaki sposób są z nami związane a w sytuacjach kryzysowych mają najwięcej do powiedzenia.
Dajmy już sobie spokój z tą chorą sytuacją, niech znów będzie miło i przyjemnie -
Na kanwie dzisiejszej dyskusji, która mnie personalnie bardzo dotknęła naszła mnie pewna refleksja, którą zamierzam się z Wami podzielić. Przy czym nie jest to wstęp ani przyczynek do żadnej dalszej dyskusji, licytacji kto lepszy itp., a jedynie pod rozwagę, zwłaszcza dla tych, co dzielą ludzi na "matki" i "nie matki".
Nigdy nie powiem, że bycie matką jest łatwe, bo to ciągła praca, ciągły stres o dziecko, absolutne wyzbycie się egoizmu, stawianie cudzych potrzeb przed własnymi. Jednakże zaryzykuję stwierdzenie, że w przypadku większości kobiet (a już na pewno tych, które walczą jak my) człowiek w rolę matki wchodzi z uśmiechem na ustach, kochając od początku, bezwarunkowo i na zawsze. Dziecko kocha się niezależnie od wszystkiego - czy bałagani, czy krzyczy, czy akurat przechodzi bunt dwulatka czy też jest słodkim aniołeczkiem, który właśnie powiedział pierwszy raz "mama". Dziecko zazwyczaj też jest zwieńczeniem miłości i związku z drugą, najbliższą nam osobą. Spina i domyka nasz świat.
Matki adopcyjne mają pewnie nieco trudniej, zwłaszcza, że i dzieci trafiające do adopcji to często dzieci z jakimiś problemami (bo wszak sam pobyt w domu dziecka to już trauma i stygmatyzacja). Nie mniej jednak to kobiety, które zostają matkami adopcyjnymi, bo tego chcą, walczą o to, przechodzą stresy znane nam z opisów Yoselyn (przed którą nieustająco chylę czoła za decyzję!).
Za to macocha, którą jak wiecie jestem (i czynię to z dumą) wchodzi w relację, w którą nie zawsze chce wejść. Staje przed faktem dokonanym, że oto facet, w którym się zakochała ma dziecko (ja np. o tym fakcie dowiedziałam się po tym jak się zadurzyłam na zabój, czyli po jakimś miesiącu... wiecie jak to jest jak się ma 23 lata;)). I trzeba pogodzić się z tym, że do końca życia dla tego mężczyzny ktoś będzie równie ważny jak wy (ba, ja przez lata słyszałam, że dla mojego M. nikt nie będzie tak ważny jak jego dziecko, że jestem na drugim miejscu... po jakimś czasie dopiero dojrzał do tego, by stwierdzić, że to miłość, której się nie porównuje i że jesteśmy tak samo ważne dla niego), że czas będzie dzielony na Was i na obce Wam dziecko, że budżet domowy uwzględnia taką pozycję jak 'alimenty', że siłą rzeczy do końca życia będzie obecna w Waszym życiu również ex Waszego partnera (!). Że wakacje to już nie są romantyczne wypady we dwoje, a place zabaw i aquaparki, że czasem trzeba wycierać pupę i nos obcemu maluchowi, że Wasi rodzice patrzą na to nieraz z dużą dozą nieufności (bo na co Ci taki ciężar, córeczko?), że kiedy zajdziecie w ciążę po raz pierwszy to dla Was to będzie najważniejsze wydarzenie życia, a dla Waszego partnera coś, co już z kimś przechodził. Trzeba pogodzić się, z tym, że... mogę tak wymieniać w nieskończoność.
I teraz... ja mam to szczęście, że nie tylko z powyższym się pogodziłam, ale przede wszystkim pokochałam Młodą jak własne dziecko i na co dzień w ogóle nie myślę w kategoriach "nie moje dziecko" (notabene, nawet chyba jej rodzeni rodzice tak nie myślą, skoro ja z nią mam iść sama do lekarza). Nie analizuję, że wydajemy kasę na kogoś innego, po prostu to naturalne. Nie zastanawiam się, że wybieram wakacje i uwzględniam w planach atrakcje dla jedenastolatki, to po prostu część mojego życia. Nie żałuję, że zamiast plotkować z własną przyjaciółką, wysłuchuję relacji via skype o chłopakach i koleżankach, których nie znam.
Jasne, z jednej strony macochowanie jest łatwe, bo tylko "od czasu do czasu". Nie piorę, nie gotuję, nie użeram się z buntem dwulatka i fochami nastolatki, nie pomagam w lekcjach (no dobra, coś tam via skype czasem pomogę, ale nie na co dzień). A z drugiej strony to cholernie ciężkie, bo dostaje się na chwilę dziecko, które np. nie wiadomo, co wie. I nie chce się wchodzić przed szereg, w rolę matki i np. tłumaczyć skąd się biorą dzieci, jeżeli matka uważa, że to jeszcze nie ten etap. Wiecie jakie mam obecnie obawy? Że Młoda będąc u nas dostanie pierwszy w życiu okres... I jako macocha nie wiesz nawet, na ile takie dziecko jest przygotowane do tego dnia, nie wiesz, czy zostało jej to porządnie wytłumaczone, czy czeka na to czy się boi. I nie chodzi o samo tłumaczenie, temu by macocha podołała, ale z drugiej strony wprowadzanie w takie tematy to prawo i - bądź co bądź - przywilej matki. Nie spędzam z dzieckiem czasu na co dzień (a zatem ma się czas na lenistwo i randki z własnym mężem), ale z drugiej strony nie dzieli się przez to codzienności, staje się "niedzielnym rodzicem od rozpieszczania" i jakiekolwiek próby uczestniczenia w życiu codziennym wymagają nie lada ekwilibrystyki i dla macochy, i dla dziecka (typu: pamiętaj, żeby wysłać zdjęcie przed balem, też chcę Cię zobaczyć jak wyglądasz przed wyjściem).
I kończąc te przydługie wywody, powiem tak - bardzo mnie boli dzielenie ludzi na "matki" czy "nie -matki". Bo nawet jak ktoś nie ma powyższych doświadczeń to ma prawo mieć na tyle empatii czy doświadczenia życiowego, by w tą szczególną rolę się wczuć. A już zwłaszcza każdy, kto jest na tym forum i walczy jak my. Bo czasem mam wrażenie, że my nawet kochamy to dziecko, które dopiero ma się pojawić w formie dwóch kresek... To wyobrażenie o nim
Powyższym kończę te absurdalne dyskusje. Jeśli ktoś uważa, że nie powinnam tu być, bo nic nie rozumiem, przyjmę na klatę, choć zgadzać się z tym nie będę.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 sierpnia 2018, 15:24
Achia, JustynaG, Amal, Kotowa, Rucola, Yoselyn82, Flowwer, Bocianiątko, Anna Stesia, summer86, Kargo31, Lena21, admiralka, pilik, Morusek, Lunaris, Emiilka, golonat, Madzik34 lubią tę wiadomość
* 28.02 - 9 dpo: beta 6.47, 10 dpo: beta 11.5, 11 dpo: beta 25, 13 dpo: beta 88.7, 14 dpo: beta 159,8, 16 dpo: beta 549,4, 18 dpo: beta 1360,8, 21 dpo: beta 3272
* listopad - po laparoskopii: endometrioza - usunięte zrosty na jajniku, udrożniony jajowód, wyczyszczona macica, usunięte zrosty na jelitach. Działamy!
* HBA 72% i 3% morfologii przy ogólnych b.dobrych wynikach nie mają klinicznego znaczenia!
* PCOS, dodatnie ANA i ASA, ujemne AOA i APS, Euthyrox, Metformina, Bromergon, mutacje MTHFR i PAI1 - hetero. -
chyba przeoczyłyście mój post o heparynie...ktoś coś? bo boję się jak będę wyglądać za 8 mies
-
Nie było mnie dwa dni i widzę ze tu jakaś spina była. Nie nadrobię więc nie wiem dokładnie o co chodzi
ale mam nadzieję że się dogadacie
Chciałam się pochwalić moim nowym nabytkiem. Wiazalam ją pierwszy raz, więc nie jest idealnie. Muszę się do niej przekonać, bo chyba zwykła mi bardziej leży. Jestem za tamte wiązania pewniejsza. Tu mam wrażenie, że mi Fela dołem wypadnieale może jak pocwicze to będzie lepiej. Bo chusta mi się mega podoba
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/941b1daea862.jpgreset, Nadzieja22, Achia, olik321, KateHawke, JustynaG, Amal, Kaczorka, Rucola, Yoselyn82, lamka, Jeżowa, Siwulec, Anna Stesia, -Mamunia-, admiralka, pilik, Lunaris, Emiilka lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
kania85 wrote:chyba przeoczyłyście mój post o heparynie...ktoś coś? bo boję się jak będę wyglądać za 8 mies
kania85 lubi tę wiadomość
-
Reset, zgadzam się z tym co napisałaś.
Uważam, że nie jest łatwo wchodzić w związek z osobą, która ma dzieci. Bo od razu to duża odpowiedzialność.
A gadanie "jak będziesz miała dzieci to zobaczysz" też mnie irytowało. Bo na każdego przyjdzie czas. I skoro mogę pospać w weekend do 10 (bo nie mam dzieci) to dlaczego mam wstawać o 6? Tylko dlatego by zrobić wątpliwą przyjemność matkom, których dzieci robią pobudkę o takiej porze?
A to tylko jeden z przykładów.
Rucola, dzięki za linkaBędę wiedziała czego szukać
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 sierpnia 2018, 15:31
Anna Stesia lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny